Temat: Gdzie te wysokie zarobki w IT w Polsce?
Andrzej K.:
Doprawdy? :) bo na moje oko to kosztują podobnie jak samochody, średnio pięć razy taniej. Weźmy takie "zwykłe" jeansy Hilfiger czy Ralph Lauren, które Amerykanin wyrzuca po pierwszym praniu. W Stanach kosztują one max. $80, a w Polsce? ponad 500 pln. I przypomnę tylko, że dla Amerykanina, który zarabia w dolarach, te $80 to jak dla nas 80 pln. Taka jest realna wartość tych spodni. I tak można by jeszcze długo pisać, ale chyba z daleka widać, że ktoś robi Polaków w balona...
$80 usd to jakies 318pln, do tego cło, koszty, marża, vat to może wyjść jakieś 500pln w sklepie w PL. No chyba, że prowadzisz działalność dobroczyną i sprzedajesz spodnie po cenie zakupu lub niższej...
Masz racje, że dla przeciętnego Amerykanina są bardziej dostępne uwzględniając siłę nabywczą, ale myśle, że przeliczanie, że $80 to jak 80 pln jest dość naiwne.
Czy wyrzuca po pierwszym praniu? Nie wiem, może, ale zakładając, że na kasie w maku płacą jakies 7..8 usd to myśle, że spora część społeczeństwa założy te jeansy po pierwszym praniu ponownie.
Co do jakości, znawcą mody nie jestem, ale to raczej Europa przoduje w temacie. Swoją drogą mamy w kraju wysyp sklepów z dobrami luksusowymi i sądząc po zainteresowaniu na brak obrotów nie narzekają, ale oczywiście kraj w ruinie ;)
Kończąc, apropos "ktoś Polaków robi w balona". Odnoszę wrażenie, że Polacy sami siebie robią w ch*ja. Kraj w którym w szkole jest 2 godziny religi, w porywach jedna z fizyki i chemi i ZERO godzin przedsiębiorczości lub ekonomii, do tego nastawiony na powielanie schematów, a nie samodzielne myślenie i brak umiejętności pracy w zespole. Reforma edukacji, która niemal wybiła szkolnictwo zawodowe, pchając stada młodych ludzi na gówno warte studia. Kraj w którym, przedsiębiorca to prywaciaż, złodziej. Jak ktoś zarobi więcej to musiał ukraść. Kraj w którym praca to kara, a można ją dostać tylko po znajomości albo urodzić się bananem. Ktoś ma ambicje to wariat, jak się do tego uczy to kujon. Tak więc, w większości naród religijnych ekonomicznych analfabetów plus garstka tych, którzy są w stanie wyprodukować jakąkolwiek wartość dodaną. A później lament, że zarobki niskie, że PRL, żydy, komuna, cykliści, ateiści, geje, pedały i neokolonia.
Nie znam NIKOGO, kto mając praktyczne umiejętności w tym kraju, ma problem z zapewnieniem sobie bytu. Wielu wyjeżdża tam gdzie zarobki wyższe i dobrze, hajs sie musi zgadzać. Ale wielu też pracuje w PL, ma firmy i nie narzeka, a wręcz przeciwnie.
Haters gonna hate :-)
Ten post został edytowany przez Autora dnia 07.11.15 o godzinie 09:21