Adam Mochrzak

Adam Mochrzak Własciciel, Trener,
Coach, Własna
działalność
gospodarcza...

Temat: Magia i astrologia

Magia i astrologia
W roku 1893 odkryto w Oksfordzie tzw. Modlitewnik Władysława Warneńczyka. Z czasem okazało się jednak, że dziełko to niewiele ma wspólnego z modlitewnikiem w zwykłym znaczeniu tego słowa. Owszem, są tam i modlitwy, mają one jednak swoisty charakter, służą bowiem do innej niż religia prak­tyki. Jest nią magia. A rzekomy modlitewnik jest w rzeczywistości traktatem magicznym, w którym istotną rolę odgrywa astrologia. Już w czasach gdy nad Eufratem i Tygrysem rodziła się wie­dza o wpływie gwiazd na ziemskie wydarzenia, pojawił się rów­nież system technik modyfikujących ów wpływ, na przykład za pomocą talizmanów i zaklęć. Od tego czasu praktyki ma­giczne i astrologię traktowano jako nierozłączne elementy tego samego światopoglądu. Rzymskie ustawy prawne wymierzone przeciwko astrologom dotyczyły również magów. Podobna postawa cechowała Ojców Kościoła, którzy potępiali jedno­cześnie magię i astrologię, gdyż przedstawiciele tej ostatniej rzekomo również posługiwali się demonami podczas sporządza­nia horoskopów . Dopiero gdy astrologia uzyskała status nauki akademickiej, zaczęto ją traktować inaczej niż magię. Na Uni­wersytecie Krakowskim astrologia stała się np. przedmiotem oficjalnie wykładanym, podczas gdy adeptom zabiegów magicz­nych często wytaczano procesy przed sądem rektorskim. Nie­chętny stosunek do magii, a szczególnie do jej „czarnej” od­miany, był jedną z przyczyn tego, że uprawiano ją w ukryciu jako „naukę tajemną”. Przedmiotem jej „badań” były „rzeczy tajemne”, nadnaturalne i niedostępne dla zwykłego śmiertelnika. Skuteczność „czarnej magii” zależała od współpracy z istotami demonicznymi, natomiast tzw. magia naturalna polegała na oddziaływaniu na siły przyrody. Ta druga odmiana magii nie spo­tykała się z potępieniem, a często nawet uważana była za dyscy­plinę równoprawną wobec nauk szczegółowych wykładanych w ówczesnych uczelniach. Granice między magią a naukami oficjalnymi były wtedy dość płynne nawet w wypadku magii demonicznej. Na ogół wobec koncepcji budzących wątpliwości stosowano kryterium zgodności z przyrodzonymi władzami rozumu. Jeżeli jakieś twierdzenie bądź metoda daje się uzasadnić racjonalnie, oczy­wiście — w ramach ówczesnego systemu władzy — to można je uznać za naukowe. Jeżeli natomiast uczony w swoim dziele od­wołuje się do aktywności sił demonicznych lub szczególnego rodzaju natchnienia, to jego myśli i działania należy uznać za grzeszne. Najwyższą instancją był tu autorytet Kościoła, który w wątpliwych wypadkach rozstrzygał, co jest magią, a co nie jest, na podstawie zgodności z kanonami wiary. Werdykt ten dla astrologii wypadał na ogół pomyślnie. Uznano bowiem, że od magii odróżnia ją właśnie to, że współpracy z siłami demo­nicznymi nie wymaga, gdyż posługuje się wyłącznie przyrodzoną władzą rozumu. Ten stosunek do astrologii ustalił się jednak dopiero w średniowieczu, gdyż wcześniej Kościół w walce ze światopoglądem religii pogańskich wśród swoich przeciwników, jak już wzmiankowaliśmy, w jednym szeregu ustawiał astrologów i magów, jednakowe ich traktując. Astrologia była wtedy rzeczy­wiście mocno związana z magią i religią niechrześcijańską. Ale związek ten dotyczył głównie teorii. Przekonanie czcicieli pan­teonu niebiańskiego, że gwiezdni bogowie i demony decydują o tym, co dzieje się na ziemi, było podzielane zarówno przez magów, jak i astrologów. Gdy jednak religia propagowała wobec tych boskich sił postawę czci, magia usiłowała owe siły częścio­wo naginać do swej woli. Postawa religijna cechuje się zawsze wyraźniejszym stosunkiem podporządkowania. Siły duchowe można próbować przebłagać, ale nigdy zmusić do działania zgodnie z zamiarami człowieka. Magia idzie w pewnym sensie dalej, usiłuje bowiem za pomocą określonych praktyk nakazać siłom duchowym posłuszeństwo. Dotyczy to oczywiście duchów niżej stojących w zaświatowej hierarchii. Wyższe poziomy są już poza zasięgiem działania maga. Astrologia była związana z magią nie tylko wspólnym świato­poglądem. Obydwie uzupełniały się również pod względem praktycznym. W astrologii dominuje aspekt poznawczy. Do­starcza ona opisu sytuacji, obecnej i przyszłej. Magia nato­miast podpowiada, co w tych sytuacjach można zrobić, jak na­dać pożądany kierunek biegowi zdarzeń. W ten sposób korzy­stają zarówno przedstawiciele magii, jak i astrologii. Pierwsi zyskują dokładniejszą wiedzę o zjawiskach, na które chcą dzia­łać, drudzy natomiast możliwość skutecznego działania. Tej zgodnej współpracy nie hamowała nawet oczywista sprzeczność celów obu tych sztuk. Magiczna modyfikacja wydarzeń przepo­wiedzianych z gwiazd godzi przecież w podstawy astrologii. bo albo prawdziwe są te prognozy i nie można ich wtedy zmie­nić żadnymi działaniami, albo też działania są skuteczne, a więc prognozy fałszywe.
Z wielu sztuk magicznych najbliższe astrologii było wróż­biarstwo. Najważniejszym źródłem wiedzy wróżbity o przyszłości było „szczególne natchnienie duszy”, intuicja. Ów zmieniony stan świadomości, uzyskiwany za pomocą specjalnych zabiegów bądź wrodzonych uzdolnień, miał odsłaniać przed wróżbitą zakryte dla innych przyszłe wydarzenia. W związku z tym jego przepowiedni nie można było sprawdzić przed czasem. Spraw­dzalne natomiast pod względem poprawności wnioskowania były metody astrologa. Oczywiście, astrologia również może być uprawiana na sposób wróżbiarski (jako tzw. astromancja), jeśli horoskop jest tylko pozornie punktem wyjścia do formuło­wania przepowiedni, w rzeczywistości zaś odbywa się to na podstawie owego szczególnego natchnienia duszy. Głównie jednak astrologię od astromancji różni to, że tę pierwszą można uprawiać opierając się wyłącznie na intersubiektywnie spraw­dzalnych regułach, natomiast praktyki wróżbiarskie oprócz określonego zestawu reguł wymagają zawsze czegoś więcej. Czasem też odwołują się one bezpośrednio do pomocy istot demonicznych.
Mimo tej odmienności astrologia często bywała wykorzysty­wana w rozmaitych mantykach, czyli sztukach przepowiadania, jako swoiste narzędzie wspomagające. Niekiedy wykorzysty­wano same koncepcje astrologiczne o wpływie ciał niebieskich, niekiedy astrologiczną symbolikę, a czasem także astrologiczne wskazania określające, kiedy praktyki wróżbiarskie należy prze­prowadzać. Do takich mantyk należała np. katoptromancja, czyli sztuka przepowiadania przyszłości za pomocą zwierciadła. Wróżbita wprawiony w odpowiedni stan ducha mógł poprzez rzekome wizje w zwierciadle komunikować się ze źródłem sił kosmicznych, które odsłaniały mu tajemnicę przeznaczenia. Zwierciadło często sporządzano z siedmiu metali odpowiada­jących siedmiu planetom, a sam akt wróżenia przeprowadzano podczas nowiu Księżyca, czyli w porze zdaniem astrologów naj­bardziej stosownej.
W chiromancji, czyli sztuce wróżenia z dłoni, wykorzystywano astrologiczną klasyfikację. Różne linie i wypukłości na dłoni miały astrologiczne nazwy, a ich układ można było traktować jako swoisty horoskop. Nie zawsze jednak interpretacja zna­ków na dłoni zgodna była z interpretacją układów planetarnych w astrologii, na przykład linia Saturna (tzw. linia szczęścia) zapowiadała bardziej pomyślne wydarzenia, niż wynikałoby to z wpływu Saturna w horoskopie sporządzonym przez astrologa. Mimo to w teorii chiromancji uważano, że obydwie te sztuki łączy podobieństwo w zakresie interpretacji. Piętnastowieczny teoretyk Roland Scriptorius podawał w swoim dziele o chiro­mancji szczegółowe reguły, dzięki którym możną określić po­zycję planet w horoskopie z wyglądu otwartej dłoni. Inny znawca tego przedmiotu, Johann Rothman (koniec XVI w.), tłumaczył różnice między horoskopem a znakami na dłoni tym, że wpływ gwiazd hamowany jest cechami dziedziczonymi po rodzicach. Cechy te wyraźniej zaznaczają się w wyglądzie dłoni niż w ukła­dzie gwiazd w momencie urodzenia. Wraz z postępującym upadkiem astrologii rozluźniały się też jej związki z chiromancją. Astrologia przestała już być dyscypliną, za pomocą której można było próbować „unaukowić” wróżenie z ręki. Kolejnym partnerem chiromancji stała się fizjologia i fizjonomika, czyli ówczesna nauka o związkach między wyglądem ciała a charakterem. W XVII wieku Giovanni Battista Porta wśród wielu rodzajów chiromancji wymieniał też chiromancję astrologiczną, której jednak odmawiał prawa wiedzy naukowej. Jego uczeń wyjaśniał, że stosowane w chiromancji terminy „saturniczny” czy „jowialny” mogą służyć jedy­nie do opisu kompleksji fizycznej i oznaczają cechy, na których podstawie można określić niektóre słonności człowieka, np. skłonności do gwałtownej śmierci. Z astrologią lub raczej astromancją od dawna związana była również oniromancja — sztuka przepowiadania przyszłości na podstawie snów. Tak oto istnienie tych związków uzasadniał w XIII wieku św. Tomasz z Akwinu: „Do poznania rzeczy przy­szłych dusza może dojść również skutkiem oddziaływania po­chodzącego od wyższych przyczyn cielesnych. Jest bowiem oczywiste, że ciała niebieskie wpływają na ziemskie. A skoro władze zmysłowe są aktami narządów cielesnych, wobec tego wyobraźnia ulega pewnym zmianom na skutek oddziaływania ciał niebieskich. Ponieważ więc ciała niebieskie powodują wiele rzeczy przyszłych, stąd i w wyobraźni powstają pewne znaki zapowiadające niektóre z tych przyszłych wydarzeń. Te zaś znaki dochodzą do naszej świadomości raczej w nocy i wów­czas gdy śpimy, aniżeli w dzień i na jawie” 8. Nie wszystkie jed­nak sny sprawdzają się i nie u wszystkich ludzi. Astrologia miała tu dostarczać klucza umożliwiającego stwierdzenie na podstawie horoskopu, kto będzie miewał sny prorocze, a kto nie. Ustalano także, kiedy sny mają się sprawdzać. Cecco d’Ascoli podaje, że sny okazują się prawdziwe, wtedy gdy Księżyc przebywa w znakach stałych: Byka, Lwa, Skorpiona i Wodnika. Opo­wiada on historię rodaka z Ascoli, któremu przyśniło się, że powieszą go w państwie rzymskim. Był wtedy Księżyc w znaku Lwa, toteż zainteresowany tak się przestraszył, że wstąpił do klasztoru. Dwa lata później został jednak wyrzucony z klasz­toru, obrabował kogoś w okolicach Rzymu i tam go za to po­wieszono . Sny, które miały treść bardziej zawoalowaną, były interpretowane zgodnie z horoskopem natalnym śniącego i ukła­dem konstelacji niebieskich podczas śnienia.

Sposób rozkładania kart odzwierciedlał strukturę horoskopu. Każda karta zależnie od pozycji w układzie odgrywała inną rolę — jedna była ascendentem, inna medium coeli itd. Nic więc dziwnego, że wielu wróżbitów używało taroka zamiennie z astro­logią pytaniową, której zasady są nieco zbliżone do tego rodzaju kartomancji. Metodą z pogranicza magii wróżebnej i operacyjnej jest nekromancja. Polega ona na wywoływaniu duchów zmarłych, głównie do ceiow wróżebnych. Za pomocą systemu praktyk nekromantycznych usiłowano „zmusić” duchy planetarne bądź do wyjawienia tajemnic przyszłości, bądź do wykonywania pew­nych posług. Praktyki te uprawiano już w starożytności, ale najbujniej rozwijały się w średniowieczu, mimo że ich adepci byli bezwzględnie ścigani i tępieni przez władze kościelne. Była to chyba najbardziej naganna z wszelkich sztuk magicznych zwią­zanych z astrologią. Jednakże i wśród przedstawicieli Kościoła pojawiali się niekiedy eksperci w tej dziedzinie; papieżowi Syl­westrowi II nawet zarzucano, że dzięki znajomości nekromancji uzyskał tytuł najwyższego zwierzchnika Kościoła.

Wymagana jest ponadto obszerna wiedza w dziedzinie astrologii i nie tylko — adept bowiem musi studiować wiele różnych nauk, po czym wszystkie je odstawić na bok i poświęcić się tylko nekromancji. Bez odpowiedniego wykształcenia może łatwo paść ofiarą demo­nów, którymi chce się posługiwać. Wymagane są także posty, wstrzemięźliwość seksualna, głęboka wiara w skuteczność me­tody i odpowiedni stan duszy podczas czynności wróżbiarskich. Bogaty jest także arsenał materialnych rekwizytów służących całej operacji: ubiór, kadzidło, substancja ofiarna itp. Wszystko to ma odpowiadać określonej planecie. Wróżba powinna od­bywać się w stosownym miejscu i czasie. Każdej planecie przy pisany był odpowiedni zes.taw „usług”, jakich można od niej zażądać. Mogły to być nie tylko przepowiednie, ale i działania wywołujące konkretne złe lub dobre efekty.

Król Kastylii Al­fons X (1252—1284), pod którego patronatem przetłumaczono ten traktat z arabskiego, wydał specjalną ustawę na ten temat — tzw. Kodeks Siedmiu Części. Zgodnie z tą ustawą praktyki ma­giczne, których celem jest szkodzenie innym, mają być karane śmiercią, natomiast zabiegi przeprowadzane z dobrymi za­miarami zasługują nawet na nagrodę.

Tego rodzaju zabiegi, które niezbyt poprawnie nazywano nekromancją, były raczej domeną magii właściwej. Jej zadaniem w przeciwieństwie do praktyk mantycznych, zajmujących się jedynie wróżeniem, było dokonywanie materialnych zmian w otaczającej rzeczywistości. Służyła ona zatem konkretnemu działaniu, nie zaś celom poznawczym. W zależności od środków, za pomocą których ten cel realizowano, rozróżniano magie: demoniczną i naturalną. Magia demoniczna wymagała wyraź­nego odwołania się do aktywności duchów, a magia naturalna posługiwała się przede wszystkim siłami przyrody. Należy tu zaznaczyć, że istoty demoniczne w magii pojmowano zgodnie z antycznym rozumieniem tego terminu jako duchy — zarów­no dobre, jak i złe. W Kościele od okresu patrystycznego za­liczano je natomiast bez wyjątku do istot złych i wrogich czło­wiekowi. Jednakże magia demoniczna nie musiała wcale być czarną magią, posługującą się złymi istotami w celu szkodze­nia innym ludziom. Wręcz przeciwnie — na ogół wykorzystywa­no ją do dobroczynnych celów, na przykład w medycynie.
Granica między magią demoniczną i naturalną nie zawsze jest łatwa do ustalenia. Znaki i figury na magicznych talizma­nach były przez niektórych autorów uważane za umowę z siłami demonicznymi, a przez innych za skutek działania ciał niebies­kich. Na przykład Albert Wielki był zdania, że naturalne dzia­łanie gwiazd obejmuje również dzieła rąk ludzkich w postaci talizmanów z odpowiednimi znakami, ale już jego uczeń, To­masz z Akwinu, ostro ten pogląd krytykował w Summa Theolo-giae. „Jeśli posługujemy się bez zastrzeżeń rzeczami naturalnymi po to, by uzyskać skutki, które im się przypisuje, to nie ma w tym nic zabobonnego ani niedozwolonego; jeżeli dodaje się do tego słowa, litery lub znaki, które zupełnie widocznie nie mają powodować skutku, to są praktyki niedozwolone i za­bobonne.
Z jednej strony ciała naturalne działają przez ową formę sub­stancjalną, z drugiej zaś otrzymują one tę formę pod wpływem czynników niebieskich, jest więc prawdą, że czynniki niebieskie udzielają ciałom naturalnym cech aktywnych. Formy ciał sztucz­nych pochodzą natomiast z koncepcji rzemieślnika, a ponieważ nie są one niczym innym (według Arystotelesa) jak tylko dyspo­zycją, kategorią i wyobrażeniem, przeto nie mają wcale tych cech naturalnych, które powodują działanie. Ciała sztuczne, nie jako takie, lecz jako substancja zawierająca w sobie ma­terię naturalną, nie mają więc cech, które otrzymują od czyn­ników niebieskich. Porfirius cytowany w «De Civitate Dei» (X, II) św. Augustyna mówi, że <<łącząc według obliczeń astro­logicznych części zwierząt, roślin i kamieni z dźwiękami, sło­wami, figurami i symbolami, ludzie czynią sobie talizmany, które otrzymały od gwiazd siłę tworzenia różnych skutków. Lecz filozof pogański się myli: czary tej magii nie działają pod wpływem ciał niebieskich. One są — powiada biskup Hippony — dziełem demonów, które kpią sobie z dusz uwiedzionych przez swe sztuki». W konstelacji obrazy zwane astronomicznymi dzia­łają pod wpływem złych duchów, a dowodem tego jest to, że przejawiają one pewne znamiona pozbawione wszelkiej własnej energii, gdyż postać nakreślona nie jest zasadą działania. Zresztą obrazy astronomiczne różnią się od obrazów nekromantycznych tym, że te ostatnie zawierają w sobie formalne wyzwanie ducha przewrotnego, by zawrzeć z nim pakt słowny, pierwsze nato­miast zawierają z siłami piekielnymi umowę milczącą przy po­mocy figur i liter” .


Mimo że pogląd Tomasza z Akwinu na sprawę talizmanów uważany był później za reprezentatywny dla oficjalnego sta­nowiska Kościoła, to jednak nie położył tamy dalszemu ich używaniu. Gorący zwolennik ich stosowania, Paracelsus (1493— 1541), argumentował za rzeczywistym działaniem figur magicz­nych porównując je do znaku krzyża, który też przecież wpływ wywiera, mimo że jest tylko znakiem. W dziele Archidoxis Magicae podaje Paracelsus szereg szczegółowych reguł dotyczących sporządzania i stosowania amuletów głównie do celów medycz­nych. Aby sporządzić np. talizman związany z wpływem zodia­kalnego znaku Barana, należy w momencie, gdy Słońce znaj­duje się w pierwszym stopniu tego znaku, przygotować stop żelaza, złota, srebra i miedzi w odpowiedniej proporcji. Gdy zaś Księżyc przechodzi przez ten sam znak, należy we wto­rek (dzień Marsa) wygrawerować na wytworzonym z tego stopu przedmiocie odpowiednie figury. Zawiesić ów talizman na szyi można dopiero wtedy, gdy Mars zajmuje dziewiąty dom Słońca. Tak spreparowany amulet „oczyszcza mózg” i „wysusza głowę z wszelkiej flegmy” u.
Aby spotęgować działanie talizmanu, zazwyczaj dołączano doń również inne atrybuty odpowiadającej mu planety, na przykład szlachetny lub półszlachetny kamień, kawałek ziela lub, część z ciała zwierzęcia, któremu owa planeta patronuje. Szesnastowieczny znawca magii, Agrippa von Nettesheim, ra­dzi nawet, żeby w celu wzmocnienia siły amuletu pozostawić go przez pewien czas w miejscu, które jest związane z aktyw­nością tej planety. Amulety mające potęgować działanie Marsa należało przechowywać w miejscach, gdzie przelewa się krew (np. rzeźnie i pola bitwy), amulety wenusowe zaś w kwitnących ogrodach, domach publicznych, łaźniach i salach tanecznych . Najważniejszą jednak rolę w przygotowywaniu talizmanu oprócz wyznaczonego astrologicznie czasu jego produkcji od­grywały znaki i figury na nim umieszczane. Można je było na­kreślić nawet na kawałku pergaminu, by działały już zgodnie z wolą maga. choć oczywiście działanie to byłoby silniejsze po dodaniu innych atrybutów odpowiedniej planety. Wśród znaków umieszczanych na talizmanach spotykamy najczęściej symbole planetarne lub zodiakalne, ich zaszyfrowane odpowiedniki, figuralne przedstawienia planet, a także wizerunki lub imiona związanych z nimi istot demonicznych, cyfry oraz różnego ro­dzaju napisy w językach hebrajskim, greckim albo łacińskim. Tajemne znaki, tzw. charaktery, miały koncentrować w sobie moc działania danego ciała niebieskiego przez jego obrazowe upostaciowanie. Aby opracować graficzny zapis działania pla­nety lub jakiejkolwiek gwiezdnej konstelacji, posługiwano się różnymi metodami. Jedna z nich, którą Agrippa von Nettesheim zalicza do fizykalnego działu magii, polega na obserwacji wy­glądu związanych z daną planetą przedmiotów: minerałów, części roślinnych i zwierzęcych oraz znaków na dłoni. Jego zdaniem można odnaleźć w nich pewne linie, znaki i figury, w których ze szczególną siłą wyrażają się właściwości odpo­wiadających im ciał niebieskich. Ich schematyczny obraz rów­nież zawierać będzie ten wpływ w niejako skondensowanej postac. Inna metoda proponowana przez tego autora polega na łą­czeniu odpowiednimi liniami punktów figury geomantycznej, również zawsze związanej z jakimś ciałem niebieskim, lub ko­lejnych cyfr w planetarnym kwadracie magicznym. Kwadraty takie, które też same w sobie zawierały moc magicznego ta­lizmanu, miały formę równo podzielonej tablicy wypełnionej cyframi w określonym porządku. Najmniejszy z nich, odpowia­dający Saturnowi, składał się z dziewięciu cyfr umieszczonych w trzech rzędach. Suma cyfr w każdym z nich, czy to wzdłuż, poprzek, czy po przekątnej, wynosi zawsze piętnaście. Gdy połączy się liniami kolejne cyfry od jednego do dziewięciu, otrzymuje się w pewnym przybliżeniu figurę, która ma. być ta­jemnym znakiem Saturna. Innym planetom odpowiadają po­dobne kwadraty o większej liczbie cyfr w każdym rzędzie (im bliżej Ziemi w systemie geocentrycznym, tym jest ich więcej, np. magiczny kwadrat Księżyca ma ich dziewięć, a suma ich wartości wynosi zawsze 81). Zdaniem Agrippy von Nettesheim wygrawerowanie takiego kwadratu o odpowiedniej porze i w od­powiednim metalu wywołuje pożądane magiczne efekty. Kwadrat Saturna sporządzony z ołowiu w warunkach korzystnych aspek­tów tej planety oddziaływać ma korzystnie w stosunkach z wy­soko postawionymi osobami „.

Oprócz magicznych „charakterów” w postaci znaków tajem­nych spotykamy również na amuletach napisy w znanych językach. Bardzo często są to napisy hebrajskie. Język ton uważany był za obdarzony szczególną mocą magiczną, gdyż właśnie w nim zostało spisane objawienie biblijne. Orygenes sądził, że słowa hebrajskie przetłumaczone na inny język tracą ową właściwą im moc. Agrippa von Nettesheim był zdania, że pismo hebrajskie zostało sporządzone na wzór konstelacji gwiezdnych, a forma i znaczenie poszczególnych liter, odpowiadające im liczby oraz ich wzajemne relacje zawierają wiele niebiańskich tajemnic. Dlatego też właśnie w tym języku najchętniej sporządzano na­pisy na astrologicznych amuletach. Były to na ogół słowa lub tylko poszczególne litery odpowiadające istotom duchowym, przeważnie związanym z określonymi ciałami niebieskimi. W li­teraturze magicznej istniały szczegółowe reguły przyporządko­wania określonych liter ciałom niebieskim, a także metody ukła­dania z nich imion istot duchowych, które tym ciałom odpo­wiadają. Imię złego lub dobrego demona przypisanego każdemu człowiekowi odnajdywano przeliczając w odpowiedni sposób układ planet w jego horoskopie na zestaw liter hebrajskich. Uzyskane za pomocą tych metod imiona duchów grawerowano na amuletach w oryginalnej hebrajskiej wersji lub w słabiej ». działającej transkrypcji greckiej lub łacińskiej. Miało to wiązać działanie tych istot z amuletem i przez to zapewniać mu większą skuteczność.
Inną metodą przydawania amuletowi mocy istot duchowych było umieszczanie na nim ich wyobrażonych podobizn. Wszyst­kie znane ciała niebieskie, znaki zodiaku, dekany. a nawet po­szczególnie stopnie pasa zodiakalnego miały bowiem nic tylko swoje imiona, lecz także wizerunki. Na przykład planetę Sa­turn przedstawiano zwykle jako starca z kosą w ręku. Oczy­wiście, sam sposób przedstawiania, a niekiedy nawet i atrybuty takiej figury zmieniały się w ciągu wieków. Dlatego w litera­turze astromagicznej napotykamy całe zestawy wizerunków tej samej istoty. Trudno dziś dociec, jak wiele takich przedsta­wień spełniało magiczne funkcje. Agrippa podaje, że jeden z nich został ofiarowany królowi Hiszpanii przez jego narzeczoną. Przedstawiał on Księżycowego smoka umieszczonego wśród złota i klejnotów na bogato zdobionym pasie. Wizerunek tego uskrzydlonego potwora o głowie jastrzębia był od dawna uważany za magiczny amulet o działaniu szkodliwym lub dobro­czynnym w zależności od pory. w której go wykonano. W tym wypadku, świadomie e/y nie, ofiarowano królowi tę pierwszą jego odmianę. Gdy król ów pas z amuletem założył, poczuł się jakby owinięty przez węża. Później zaś dowiedziawszy się o ma­gicznej mocy tego przedmiotu zerwał z narzeczoną. Podobnych opowieści możemy odnaleźć w literaturze ma­gicznej sporo. Lecz nie tylko w magicznej. Legendy o cudownej mocy takich talizmanów spotykamy przecież niemal w całej spuściźnie kulturowej po minionych stuleciach. Ich ślad od­najdujemy również w „Melancholii I” Diirera w postaci magicz­nego kwadratu, który zapewniać miał dobroczynny wpływ Jo­wisza. W tym wypadku chronił on od posępnego i melancho­lijnego działania Saturna, pełnił zatem funkcję „lekarstwa dla duszy”. Ten „psychokorekcyjny” aspekt działania amuletów zna­lazł się prawdopodobnie w rycinie Diirera pod wpływem pism współczesnego temu artyście Agrippy von Nettesheim, który doradzał zmieniać niepożądane skłonności i stany duszy takimi właśnie środkami. W ten sposób pewne cechy psychiczne na­dane podczas narodzin przez złowrogą planetę mogą być mody­fikowane przez związane z talizmanem działanie innej, bar­dziej dobroczynnej. Tego rodzaju manipulowanie wpływami po­szczególnych ciał niebieskich można było przeprowadzać na wiele sposobów. W Centiloąuium, dziele przypisywanym Pto­lemeuszowi, znajdujemy wskazówkę, że należy również wyko­rzystywać negatywne wpływy planetarne zgodnie z homeopa­tyczną zasadą „podobne leczy podobne”. „W wyborze dni i go­dzin rób użytek ze złych planet w takim samym umiarkowanym zakresie, w jakim doświadczony lekarz stosuje trucizny dla prze­prowadzenia kuracji”. Inne zdanie z tego samego traktatu głosi, że „mędrzec udoskonala oddziaływanie nieba podobnie jak rol­nik — przez uprawę — udoskonala przyrodę” 20. Właśnie magia astrologiczna z bogatym zestawem najróżnorodniejszych taliz­manów i innych środków magicznych miała być głównym na­rzędziem takiego udoskonalenia.
Wpływ gwiazd mógł być modyfikowany nie tylko przez tech­niki magiczne. Oprócz zaklinania gwiazd można było je także przebłagać. Do czasów chrześcijańskich były one bezpośrednim adresatem takich próśb. Później stały się tylko pośrednikiem. Według Agippy modlitwy działają dzięki mocy przyciągania sił gwiezdnych. Arabski astrolog Albumasar podaje nawet kon­kretne wskazówki, kiedy należy się modlić, aby modlitwa była wysłuchana („jeżeli ktokolwiek prosi o coś Boga, wtedy gdy głowa smoka znajduje się w koniunkcji z Jowiszem, a Księżyc w środku nieba, to jego prośba zostanie spełniona”). O meto­dzie tej pisze Piotr z Abano, że dwukrotnie sam ją sprawdził. Prawdopodobnie tego rodzaju twierdzenia spowodowały spa­lenie jego kości po śmierci wskutek potępiającego wyroku inkwi­zycji. Innego wybitnego astrologa tej epoki, Cecca d’Ascoli, przed stosem nie uchroniło nawet to, że powyższą regułę inter­pretował bardziej prawowiernie pisząc, że przez słowo „Bóg” należy rozumieć raczej zwierzchność państwową21. Tego ro­dzaju sformułowania niebezpiecznie już trąciły praktykami daw­nych pogańskich religii gwiezdnych. Bezpieczniej było już. tak jak to czynił współczesny im lekarz i alchemik Arnaldo de Vil-lanova (1235—1311), łączyć astromagiczne praktyki z chrześci­jańskimi inwokacjami. Złoty talizman sporządzany pod wpły­wem zodiakalnego znaku Barana radził on wyświęcać w imię Jezusa Chrystusa, który jako jagnię zbawia grzechy tego świata. Miał wtedy ów talizman przynosić swojemu właścicielowi wszel­ką pomyślność oraz chronić od złych duchów i chorób22. Nie uchronił on jednak autora tych porad od kłopotów z inkwizycją. Władze kościelne łatwiej mogły tolerować samą magię, zwłasz­cza magię naturalną, która niewiele odbiegała od ówczesnych nauk przyrodniczych, niż próby łączenia astromagieznych prak­tyk i przekonań z religią. Chrześcijaństwo wyrosło przeeież na gruzach dawnych religii gwiezdnych, które w początkowym okresie jego istnienia były dlań najgroźniejszym konkurentem. Stąd też magia astrologiczna (szczególnie wtedy, gdy jej prak­tyki zbliżały się do dawnego kultu gwiazd) była na ogół ostro przez Kościół zwalczana i prześladowana. W związku z tym astrologia silniej ciążyła ku ówczesnym formom naukowego światopoglądu, opierającego się głównie na fizyce arystotelesowskiej, która swoim autorytetem sankcjonowała wiele spośród jej twierdzeń. Tym samym jednak rozluźniały się więzy łączące astrologię z magią i okultyzmem.

http://cud-24.info.plTen post został edytowany przez Autora dnia 20.11.18 o godzinie 20:46