Zbigniew J Piskorz

Zbigniew J Piskorz www.PISKORZ.pl
sMs692094788
kreowanie wizerunku
...

Temat: Kupię żonę za 4 tysiące.... odzew przerósł nasze...

Kupię żonę za 4 tysiące
"Polish Express" na tropie fikcyjnych małżeństw

W nasze sidła wpadły nie tylko Polki szukające ślubów dla pieniędzy, ale nawet zawodowi pośrednicy.
Prowokacja "Polish Express" obnaża kulisy papierowych związków.

"Zapłacę 4 tysiące funtów dziewczynie, która pomoże mi zalegalizować pobyt na Wyspach. Chodzi tylko o papiery" – ogłoszenie o takiej treści zamieściliśmy w ostatnim wydaniu gazety "Polish Express". Cel? Przekonać się, czy Polki rzeczywiście chętnie wychodzą za mąż dla pieniędzy.

Niestety odzew przerósł nasze najśmielsze oczekiwania.

Mam 21 lat, jestem wolna i możemy się pobrać w każdej chwili - napisała Ania z Londynu. Podobnych wiadomości i telefonów otrzymaliśmy jeszcze kilkanaście. Dzwonili niemal wszyscy - młode dziewczyny, jak i starsze, rozwiedzione kobiety, samotne i w związkach, a nawet ich partnerzy, zainteresowani możliwością szybkiego zarobku. Mało kto dopytywał, kim jest mężczyzna potrzebujący ślubu, z jakiego pochodzi kraju ani w jakim jest wieku. Liczyło się jedno - jak szybko można sfinalizować "transakcję" i czy pieniądze zostaną wypłacone natychmiast.
- Mam 9-letniego syna i potrzebuję trochę kasy - tłumaczy w rozmowie z "Polish Expressem" 35-letnia Magda, która pracuje w jednej z firm cateringowych. Jak mówi, zainspirowała ją młodsza koleżanka z pracy, która dwa miesiące temu wyszła za Hindusa. Czy nie będzie jej przeszkadzała zmiana stanu cywilnego? - Jestem po rozwodzie, więc mnie to wali - mówi bez ogródek. Zastrzega, że zamieszkanie we dwoje raczej nie wchodzi w grę, choć decyzję podejmie dopiero wtedy, gdy osobiście pozna kandydata na męża. - Muszę wiedzieć, co to za jeden, bo jeszcze mnie po roku zabije - mówi przezornie.

Niewiele brakowało, a niemal idealne małżeństwo załatwilibyśmy Rashidowi z 40-letnią Hanią z Londynu, pracującą jako sprzątaczka w jednym z hoteli. W jej imieniu dzwonił do nas mężczyzna, przedstawiający się jako przyjaciel kobiety. - To wolna dziewucha, bardzo atrakcyjna, z wyglądu na dwadzieścia parę lat. Aż mi żal, że sam jestem zajęty, ale dobrze jakby kto miał z niej pożytek - podkreśla walory kobiety.

Hania pracowała przy sprzątaniu przez ostatnie dwa lata, ale ścięli jej pensję z 250 do 180 funtów tygodniowo. A za tyle więcej tyrać już się nie opłaca, więc zaczęła się rozglądać za lepszym życiem. Pytamy tajemniczego mężczyznę, czy jest szansa, aby zamieszkała z przyszłym mężem pod jednym dachem. - Być może się zdecyduje. Jest po rozwodzie, wychowała już dwóch synów. Przynajmniej by się ustawiła - rozmarza się nasz rozmówca i pyta wreszcie, skąd pochodzi kandydat na męża.

- Pakistan? O k..., to nawet nie będzie chciała rozmawiać. Jej kuzynka zadała się dla papierów z Hindusem, aż w końcu wyjechali razem do Indii. Ciężko będzie ją przekonać - rozkłada ręce.Mafijny biznes

Gotowa pomóc w załatwieniu legalnego pobytu dla Rashida była Agnieszka, która już na wstępie przyznała, że wyszukiwanie dziewczyn dla obcokrajowców jest jej stałym zajęciem. - Ale zapomnijcie o małżeństwie, bo na to pójdzie tylko zdesperowana kobieta. Lepiej wystąpić o przedłużenie wizy, to pozwoli na legalny pobyt przez co najmniej pięć lat - poucza nas przez telefon.

Jak się okazuje, za 3,5 tysiąca funtów Agnieszka znajdzie partnerkę, która potwierdzi przed Home Office, że jest jego narzeczoną. - Możecie planować ślub, ale nie musicie razem mieszkać. To bezpieczniejszy wariant, bo nikt nie będzie was nachodził w domu, a poza tym rozwód to kolejny tysiąc funtów w plecy - zauważa.

Polka przyznaje, że legalizowaniem pobytów zajmuje się ponad pół roku. W domu ma komplet formularzy i wniosków potrzebnych do przesłania odpowiednim urzędom, jest na bieżąco w przepisach i wie, jakie dokumenty trzeba dostarczyć do załatwienia sprawy. - To dziewczyna powinna wystąpić do ministerstwa z prośbą o przedłużenie wizy jej chłopakowi. Jeszcze nie zdarzyło mi się, aby odmówili - zapewnia.

Ale tutaj natrafiamy na sęk - warunkiem uzyskania nowej wizy jest dotychczasowy legalny pobyt na Wyspach i posiadanie stałej pracy. A naszemu Rashidowi w każdej chwili grozi przecież deportacja. Agnieszka oddzwania po niespełna pięciu minutach.

- Mam chętną na ślub, możemy go zorganizować jeszcze w tym tygodniu - ogłasza radosną nowinę. Ceremonia ma się odbyć w kościele, bo takie małżeństwa wzbudzają najmniejsze podejrzenia. Za pięć tysięcy funtów wyjdzie za mężczyznę starsza od niego o kilkanaście lat Litwinka. - Ale wiek się nie liczy, tylko uczucie. Proszę dać mi odpowiedź do końca tygodnia, a my wszystko zorganizujemy - zachęca Agnieszka. Co z nalotami Home Office i prześwietlaniem wspólnego życia małżonków? Nasza rozmówczyni zapewnia, że wizyty inspekcji są najczęściej zapowiadane listownie, a w razie niezapowiedzianego najścia zawsze można powiedzieć, że małżonek jest obecnie w kilkudniowej podróży. - Wiza jest trochę tańsza, ale ślub daje przepustkę do Wielkiej Brytanii na całe życie - podkreśla pośredniczka.

Agnieszka nie jest jedyną osobą, która specjalizuje się w ustawianiu małżeństw. Problem mafii nagabujących Polki do fikcyjnych ślubów wniósł pod obrady brytyjskiego parlamentu poseł Ian Davidson z Glasgow, który dostawał takie sygnały od lokalnej społeczności. Jak twierdzi, zgłaszały się do niego dziesiątki Polek, którym proponowano zawarcie związków z uchodźcami starającymi się o azyl.

- Najczęściej z Pakistanu, Afganistanu, Turcji i Algierii - wylicza poseł Davidson i podkreśla, że z pobieranej od mężczyzn sumy 10 tysięcy funtów kobiety dostają ledwo 3 tysiące. - Ten proceder kwitnie w najlepsze - alarmuje brytyjski polityk.

W konsulacie nie wiedzą

Czy władze konsularne na Wyspach zauważyły rosnącą liczbę małżeństw Polek z obcokrajowcami? Okazuje się, że zjawisko to jest całkowicie poza kontrolą polskich władz. - W konsulacie nie ma możliwości zawarcia małżeństwa z obcokrajowcem, a o ślubach przed brytyjskimi urzędnikami nie musimy być informowani - zauważa konsul Michał Mazurek z działu prawnego konsulatu RP w Londynie.

Konsul Mazurek twierdzi, że dokumenty potrzebne do zawarcia związku za granicą pobiera w konsulacie ledwo 50 osób rocznie. Zapewne dlatego, że szybciej i łatwiej je zdobyć podczas wizyty w Polsce, a jeśli władze konsularne dowiadują się o mieszanych małżeństwach, to najczęściej wtedy, gdy obywatelce wygasa paszport. Do wydania nowego dokumentu musi oficjalnie poinformować władze o zmianie nazwiska.

- Nikt się nie chwali tym, że wyszedł za mąż dla pieniędzy. Nawet, jeśli byśmy zapytali o powód małżeństwa, spotkałoby się to z wielkim oburzeniem - zastrzega konsul Michał Mazurek.