Temat: ile czasu dajecie sobie na przygotowanie wesela?
Mnie również zaskoczyła wypowiedź Pana Piotra, bo jako osoba działająca w branży ślubnej, powinien zdawać sobie sprawę z terminów jakie narzuca nam - młodym - "ślubny rynek".
My rezerwowaliśmy salę w sierpniu 2008 roku. Niestety na 2009 rok nie było już mowy o sobotnim terminie, był tylko jeden - na dzień przed Wszystkich Świętych... Mało tego, na 2010 rok pozostał już wówczas tylko jeden wolny termin w czerwcu (i pojedyncze terminy w lipcu i wrześniu). Tak miała się sytuacja na 20 miesięcy przed ślubem. To nie nasza wina Panie Piotrze, że jest tylu chętnych.
I zapewniam Pana, że jesteśmy przy zdrowych zmysłach.
Jeżeli mamy wydać tak dużo pieniędzy, to nie chcemy byle czego i w byle jakim terminie, albo co gorsza, jeszcze z wielką łaską właściciela lokalu czy przyjęcia z dwoma wyjcami wykonującymi disco polo. Poza tym restaurację dobiera się biorąc pod uwagę różne sprawy, jak choćby ilość gości na weselu, lokalizację, możliwość przenocowania gości, opinie o obsłudze, no i cenę...
Wówczas znacznie zacieśnia się krąg poszukiwań.
Dobre zespoły również mają zarezerwowane terminy z dużym wyprzedzeniem - my mieliśmy już ogromny problem ze znalezieniem kapeli, bo wszędzie gdzie dzwoniliśmy, słyszeliśmy "cały czerwiec 2010 mamy już zajęty". Po długich i coraz bardziej nerwowych poszukiwaniach udało nam się znaleźć dobry zespół z wolnym terminem i podpisać umowę na niemal 1,5 roku przed ślubem. Ale to było już naprawdę nerwowo, a zespół będzie jechał do Katowic z Torunia... Czyli okazuje się, że wcale nie byliśmy tacy zapobiegliwi jak się nam wydawało (bo byliśmy przekonani, że mamy dużo czasu). I nadal dziwi się Pan młodym?
U kamerzysty również zajęliśmy ostatni termin. Wprawdzie moglibyśmy szukać gdzie indziej i pewnie byśmy znaleźli, jednak interesował nas sprawdzony kompromis pomiędzy ceną a jakością, a nie kamerzysta za 4000zł...
Co do cennika usług, to nie rozumiem w czym jest problem. U nas na żadnym etapie nie było z tym kłopotu. Restauracja dała nam do wyboru 4 różne opcje menu w różnych cenach, a w umowie jest napisane, że kwota ta może się zwiększyć o wzrost cen artykułów, nie więcej jednak niż 10%. Kamerzysta, fotograf i zespół podali konkretne ceny, wzięli zaliczki, podpisali umowy i po sprawie.
Wydaje mi się, że skoro inni mogą tak robić i nie bankrutują, to Pan, Panie Piotrze, też mógłby wyjść naprzeciw oczekiwaniom rynku zamiast wyzywać potencjalnych klientów od ludzi chorych czy o niezdrowych zmysłach.
Ja w każdym razie, po własnych doświadczeniach, przestrzegam przyszłe młode pary przed odwlekaniem załatwiania spraw ślubno-weselnych, bo przygotowania do ślubu mają być przyjemnością, a nie stresem i bieganiną, zakończoną ogólnym niezadowoleniem z tego co się ostatecznie ma.