Temat: Rytuały tybetańskie w buddyjskiej tradycji GELUG
Gesze Wangyal (1902-1983), który nauczał Dharmy w USA od 1955 roku, w swojej książce „The Door of Liberation. Essential Teachings of the Tibetan Buddhist Tradition” przytacza cały szereg pouczających historii z czasów rozkwitu (starej) tradycji Kadam w Tybecie. Oto jedna z nich:
„Pewnego dnia stary Tybetańczyk okrążał klasztor Radreng. Kadampa Gesze Drom ( Dromtönpa ) powiedział do niego: Bardzo się cieszę widząc, że robisz okrążenia, ale czy nie wolałbyś praktykować Dharmy? Przemyślawszy to stary człowiek doszedł do wniosku, że lepiej będzie czytać sutry mahajany. Kiedy czytał na klasztornym dziedzińcu, Gesze Drom powiedział: Cieszę się widząc, że recytujesz sutry, ale czy nie wolałbyś praktykować Dharmy? Wtedy stary człowiek pomyślał, że powinien medytować. Usiadł po turecku, w kucki, z przymkniętymi oczami na poduszce. Gesze Drom powiedział znów: Tak bardzo się cieszę widząc, że medytujesz, ale czy nie wolałbyś praktykować Dharmy? Zupełnie już zdezorientowany Tybetańczyk zapytał: Czcigodny Gesze, proszę powiedz mi, co mam zrobić, aby praktykować Dharmę? Gesze Drom odpowiedział: Wyrzeknij się przywiązania do tego życia[ intencja szlachetnego wyrzeczenia ]. Wyrzeknij się go teraz. Jeżeli nie wyrzekniesz się przywiązania do tego życia, cokolwiek zrobisz nie będzie to praktyką Dharmy, gdyż nie wyjdziesz poza osiem doczesnych trosk. Kiedy wyrzekniesz się nawykowych myśli dotyczących tego życia i nie będzie Cię już rozpraszać osiem doczesnych trosk, cokolwiek zrobisz, będzie to postępem na ścieżce do wyzwolenia z samsary.”
Ta duchowa mądrość (starej) tradycji Kadam jest w dalszym ciągu obecna w tradycji Gelug( Nowej Tradycji Kadam ), co widać choćby na przykładzie cytatu z nauk Jego Świątobliwości Dalaj Lamy:
„Samo odmawianie buddyjskich modlitw, bawienie się modlitewnym różańcem (malą), czy okrążanie buddyjskiej świątyni lub stupy nie czyni jeszcze z Ciebie buddysty. Tego może nauczyć się nawet małpa. Dharma jest kwestią umysłu[ intencji, motywacji ] i ducha, a nie zewnętrznych czynności.”
Zewnętrznych czynności może nauczyć się nawet małpa, dlatego istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że zamiast rzeczywiście praktykować prawdziwą Dharmę, będziemy ją tylko małpować i papugować, a w rezultacie oszukamy sami siebie. Gdy nasz umysł znajduje się pod wpływem ośmiu doczesnych trosk, jest wtedy w stanie, który jest kompletnym zaprzeczeniem szlachetnego wyrzeczenia. Osiem doczesnych trosk i szlachetne wyrzeczenie nawzajem się wykluczają. Kadampa Gesze Drom ( Dromtönpa ) powiedział staremu Tybetańczykowi w klasztorze Radreng: „Jeżeli nie wyrzekniesz się przywiązania do tego życia, cokolwiek zrobisz nie będzie to praktyką Dharmy, gdyż nie wyjdziesz poza osiem doczesnych trosk” i Czcigodny Lama Zopa Rinpocze próbuje przestrzec nas właśnie przed tym subtelnym niebezpieczeństwem, wnikliwie je diagnozując w swojej książce „How to Practice Dharma: Abandoning the Eight Worldly Dharmas”:
„Nawet gdybyśmy nie znali żadnego innego tematu, jeżeli potrafimy jasno rozróżnić między tym, czym jest Dharma, a tym, czym Dharma nie jest poprzez rozpoznanie ośmiu doczesnych trosk, to mamy wielkie szczęście. To ma zasadnicze znaczenie. Rozumiejąc tylko to jedno, mamy wielką szanasę, aby naprawdę praktykować Dharmę w naszym codziennym życiu i zebrać tak wiele duchowej zasługi jak tylko chcemy. Buddyzm jest skarbnicą przepełnioną praktykami przeznaczonymi do osiągnięcia szczęścia w przyszłych wcieleniach, do osiągnięcia wyzwolenia z samsary, do osiągnięcia ostatecznego szczęścia oświecenia, ale to jest dopiero klucz, który otworzy nam wrota do tych skarbów. Niezależnie od tego jak wiele wiemy o mądrości pustki, o czakrach lub o kundalini jodze, bez zrozumienia tego, na czym polega istota praktyki Dharmy i jak skorygować nasze działania, taka wiedza na niewiele się nam przyda. Jest wiele takich osób, które spędzają dużo czasu sądząc, że praktykują Dharmę na bardzo wysokim poziomie, praktykując tantrę lub inne zaawansowane metody. W ten sposób spędzają wiele swoich żywotów, ale nigdy na prawdę nie rozumieją, gdzie leży granica między Dharmą a nie-Dharmą. Bardzo łatwo jest podejmować różne buddyjskie działania, takie, jak recytowanie mantr, odmawianie modlitw, rytualne ofiary i tym podobne, podczas gdy nasz umysł jest pod wpływem ośmiu doczesnych trosk. To się zdaża. W rzeczywistości jednak święta Dharma, która zawiera te wszystkie czynności, tak na prawdę oznacza szlachetne wyrzeczenie się tego naszego życia i dlatego praktykowanie świętej Dharmy i robienie różnych zwykłych, samsarycznych rzeczy nigdy nie idzie w parze. Nikt nie jest w stanie robić tych dwóch rzeczy w tym samym czasie - wyrzec się tego życia i poszukiwać szczęścia w tym życiu według ośmiu doczesnych trosk. Możemy zrobić jedno, a potem drugie, ale nigdy razem w tym samym momencie naszej świadomości. [...]Wyrzeczenie się tego życia, jak mówi Dromtönpa, nie oznacza pozostawienia wszystkiego za sobą i ucieczki z tego świata, z tej planety, aby udać się gdzieś indziej. Rozdanie całej naszej własności - nawet całej własności istniejącej na świecie - to nie jest wyrzeczenie się tego życia. Wyprowadzenie naszego ciała daleko od domu lub ojczyzny nie jest wyrzeczeniem się tego życia. Nawet mieszkanie w jaskini bez żadnego dobytku na golasa, to nie jest wyrzeczenie się tego życia. Nawet rozstanie się z naszym ciałem, tak, jak robimy za każdym razem, kiedy umieramy, nie jest wyrzeczeniem się tego nieduchowego życia. Wyrzeczenie się tego życia nie zależy od rzeczy materialnych; jest to zmiana w umyśle. Bez zaniechania myślenia według ośmiu doczesnych trosk, jakiekolwiek działanie - okrążanie stupy, medytowanie, czytanie książek o Dharmie - jest działaniem negatywnym, działaniem nieduchowym. To nie jest duchowe, to nie jest Dharmą; to jest przeciwieństwem Dharmy. Tak więc działanie samo w sobie nie determinuje tego, czy jest ono Dharmą. Dromtönpa jasno nam pokazuje[ na przykładzie starego Tybetańczyka praktykującego w klasztorze Radreng ], że praktykowanie Dharmy, to nic więcej, jak wyrzeczenie się negatywnego myślenia według ośmiu doczesnych trosk. [...]Nikt nie potrafi tego ocenić patrząc na zewnętrzne pozory, kto wyrzekł się tego życia, a kto nie. Szlachetne wyrzeczenie jest stanem umysłu, a to, czy ktoś posiada wiele, czy niewiele, nie wskazuje jeszcze na nic. Mimo tego, że ktoś jest królem posiadającym wielu służących, skarbiec pełen klejnotów i wielki majątek z drogimi posiadłościami, to nie oznacza, że jego umysł nie pozostaje w stanie szlachetnego wyrzeczenia. Wyrzeczenie się tego życia jest czynem umysłu, a nie uczynkiem fizycznym. Gdyby to było tylko kwestią nie posiadania niczego, wtedy wszystkie zwierzęta i owady nie posiadające dobytku, mieszkające w dziurach, bez niczego do jedzenia, powinny być uważane za wysoce urzeczywistnione w szlachetnym wyrzeczeniu. W okolicy centrum odosobnień medytacyjnych w Lawudo, niedaleko Mount Everestu, jest wiele jaskiń, które w przeszłości zamieszkiwali wielcy jogini. Gdy poszedłem je obejżeć, zauważyłem, że były używane przez zwierzęta do spania( być może dlatego, że jest tam ciepło ) oraz, że były zasrane. Jeżeli definicja jogina miała by być taka, że jest to ktoś, kto mieszka w jaskini, być może powinniśmy uważać te zwierzęta za wielkich joginów. [...]Jeżeli nasza motywacja to doczesne troski[ oparte na fundamencie trzech klasycznych urojeń: duchowej ignorancji, przywiązania i nienawiści ], to wtedy nasze działania stają się nieduchowe, negatywne. To może być tylko podobne do Dharmy, ale nie będzie Dharmą. A osoba, która tak "praktykuje" Dharmę z motywacją podyktowaną doczesnymi troskami jest tylko podobna do buddysty, ale w rzeczywistości nie jest buddystą. A to wielka różnica. Kiedyś, ktoś podarował mi sztuczne, plastikowe owoce. Wyglądały dokładnie tak, jak prawdziwe owoce. Gdy Ueli, dyrektor projektów FPMT w Mongolii, przyszedł na obiad, poczęstowałem go nimi i dał się na to nabrać. Tak dobrze były zrobione. Ale, oczywiście, były całkowicie niejadalne. Tak samo jest z osobą próbującą praktykować Dharmę, ale jednocześnie zanieczyszczającą tę praktykę swoim umysłem przywiązanym wyłącznie do tego życia. Działania takiej osoby mogą wyglądać dokładnie, jak Dharma - słuchanie nauk, kontemplowanie, medytowanie, odbywanie odosobnień medytacyjnych, a nawet dawanie nauk Dharmy - ale faktycznie te działania nie są praktyką Dharmy. Taka osoba może wyglądać na buddystę, ale faktycznie nie być buddystą. Ponieważ poszukujemy wyzwolenia z samsary, najważniejsze jest, abyśmy to dobrze zrozumieli. Bez zrozumienia różnicy między Dharmą a nie-Dharmą, niezależnie od tego, jak wiele duchowych działań podejmujemy, niezależnie od tego, jak długo będziemy budować klasztory, wykonywać pokłony i tak dalej, nawet robiąc to wszystko aż do samej śmierci, istnieje realne ryzko, że nasze całe życie wypełnią negatywne, nieduchowe uczynki, które spowodują, że jeszcze bardziej ugrzęźniemy w pułapce samsary, i że te uczynki staną się przyczyną naszego dalszego zniewolenia i cierpienia w samsarze. Bez tej wiedzy istnieje wielkie niebezpieczeństwo, że oszukamy samych siebie.”
http://www.lamayeshe.com/index.php?sect=article&id=600Zbigniew Modrzejewski edytował(a) ten post dnia 28.12.10 o godzinie 17:04