Temat: Rycerze są interesowni!
"Wznosić się winien przez swą panią,
Ten, kto jest mężem, czy kochankiem.
Jeżeli tego nie uczyni, słusznie jest, by przestała
Kochać wyzutego ze sławy i męstwa."
G.Cohen "Histoire de la chevalerie en France du Moyen Age"
... o ile nic nie pokręciłam.
Jakże ten, odżegnywany tu od czci i wiary, rycerz, miał inaczej okazywać swe męstwo i sławę w czas pokoju, jak nie przez pojedynki o cześć swej Pani? Które to przymioty obowiązkiem widać stanu rycerskiego były.
Wybaczcie Waleczni Panowie i Cne Panie/Panny, acz do dyskursu jeno dwa słowa wtrącę, celem przedstawienia świadectwa, iż rycerze (mimo, że na wymarciu) nie pożegnali się z tym łez padołem. Otuż w osobie swojej będąc świadkiem niefortunnego zdarzenia, w którym to nieopierzony, acz rosły młokos, z plebsu się wybijając, obelgą w grono niewiast siedzących nieopodal rzucił. Rycerz przechodzący obok na nieszczęście młodzika dosłyszał jego słowa i zaraz na mieczu na środek pola wyprowadził. Mimo, iż ostróg rycerskich tamten nie nosił, dał mu szansę potwierdzenia swych słów z mieczem w ręku, przy pojedynku. Tchórz, na odległość śmierdzący, jakże łaskawej oferty, nie przyjął, toteż przez owego rycerza przyuczony przepraszać począł kwieciście białogłowy, które to przed małej klepsydry ćwiercią obraził. Oj językiem giętkim tym razem się nie popisał i dotąd klęcząc swe słowa sklecał, puki niewiasty, jak i ów rycerz (cały czas miecz w pogotowiu trzymający) nie byli kontenci.
Nagrody, poza chwałą i wdzięcznością dam grona, żadnej za swe wstawiennictwo nie otrzymał. Krwią swoją i stalą gotów był białogłów czci bronić. Jeden z (nielicznych najwyraźniej) to, którego rycerzem prawdziwym nazwać można.
Świadczyć o tym zawsze będę, gdyż jako prawdziwe na własne oczy widziałam, a i kilka podobnych zdarzeń z udziałem owego rycerza przyszło mi zmysłem swego wzroku i słuchu zarejestrować.
Rycerz - też człowiek. Różny bywa, choć jednako mężny, waleczny i bezinteresowny względem dam i obowiązku stanu swego rycerskiego być powinien.