konto usunięte
Temat: Słoiczkowe jedzenie?
Witajcieciekawy artykuł, który otwiera oczy na sprawę jakości jedzenia słoikowego dla dzieci:
Odwiedzamy fabrykę Gerbera
opublikowane przez: Dzieci są ważne, dnia: 21. 06. 2011
kategorie: wywiady,
Zostałyśmy zaproszone przez Nestle Polska S.A. na dwudniowy wyjazd do Rzeszowa, na którym miałyśmy możliwość poznania zarządu firmy Gerber, zwiedzania fabryki, gdzie produkuje się żywność słoiczkową dla dzieci, wejścia na linię produkcyjną, uczestniczenia w konferencji prasowej zorganizowanej dla dziennikarzy.
Wyjazd zrobił na nas duże wrażenie, dlatego postanowiłyśmy podzielić się naszymi spostrzeżeniami w formie rozmowy, jaką przeprowadziłyśmy po przyjeździe.
Alicja Szwinta-Dyrda – redaktorka naczelna Dziecisawazne.pl
Joanna Mendecka – psycholożka i doradca żywieniowy: Mamowanie.pl
Joanna: Jakie miałaś wrażenia, kiedy dostałaś zaproszenie od Gerbera?
Alicja: Byłam w szoku, że mnie zaprosili. Wiedziałam, że zaprosili mainstream’owe media parentingowe. Zastanawiałam się, jaki może mieć cel Gerber w zapraszaniu redaktorki serwisu promującego żywność naturalną?
Joanna: Ja też byłam w szoku. Myślałam, że będzie tam masa ludzi, a w tym ja. Tymczasem była to ekskluzywna impreza zamknięta.
Alicja: Leciałyśmy czarterowanym samolotem, spałyśmy w luksusowym hotelu, było dobre wino… Po co to wszystko?
Joanna: Ogromna kasa wydana przez firmę niedługo po kryzysie (sprawa MOM), w celu ugłaskania mediów i skłonienia ich do napisania pochlebnych artykułów.
Alicja: Podawałaś kiedyś swojej Zuzi słoiczki? Zdawałaś sobie sprawę z tego, jak przebiega proces produkcji takiego słoiczka? Ja się właściwie nad tym nigdy nie zastanawiałam, tylko myślałam o tym, czy to są produkty bez dodatków chemicznych, jaką mają wartość odżywczą, jak są skomponowane…
Joanna: Tak, dawałam czasem słoiczki z atestami ekologiczneymi BIO. Wcześniej kontaktowałam się z producentem, czy na pewno niczego chemicznego w nich nie ma.
Alicja: Decyzja w sumie jest trudna: podać dziecku słoiczek, który wiemy że zawiera produkty z minimalną ilością pestycydów i innych zanieczyszczeń, czy np. świeżą marchewkę z targu, która zapewne jest nawożona chemikaliami?
Joanna: Zawsze mówię, że najlepiej dać ekologiczną, świeżą i raczej nie zaczynać od marchewki. Ale wiadomo, że ekologiczne są droższe. Niestety, droższe, ale i zdrowsze. Najtańsze są kaszki błyskawiczne…:) Świeże jedzenie od słoikowego różni się tym, że zawiera więcej składników odżywczych – głównie witamin, ponieważ nie przechodzi długiego procesu przetwarzania, jaki przechodzą owoce i warzywa słoikowe. Proces wzrostu rośliny jest taki sam, chodzi o to, co dzieje się z tą , powiedzmy marchewką po zerwaniu. Zwykle trafia ona w ciągu kilku dni na bazar, do domu, do garnka i do buzi dziecka, a ta słoikowa jest mrożona, skupiana przez fabrykę, rozmrażana, pasteryzowana, ładowana do worków, czasem powtórnie mrożona, po kilku – kilkunastu miesiącach znów pasteryzowana oraz mieszana według receptury, ładowana do słoików, do magazynu i do sklepów. Taki produkt jest czymś całkiem innym niż ta świeża z bazarku. I co z tego, że na słoiku jest wypisana lista składników odżywczych, skoro ich bioprzyswajalność jest nieporównywalnie mniejsza niż ze świeżych produktów. Nie wystarczy włożyć do buzi odpowiedniej ilości składników, one muszą się jeszcze strawić i przyswoić!
Alicja: Gerber podobno ma produkty najwyższej jakości, wszystko przebadane, sprawdzone, bezpieczne. W spotach reklamowych mówią o zaufaniu jakie mają do ich marki rodzice. Pamiętasz ostatnie wydarzenia związane z tym, że dodawali do słoiczków MOM, czyli mięso oddzielone mechanicznie i to tylko po to, żeby uzyskać gładką postać mięsa. Czy jakikolwiek MOM może być “najwyższej jakości”? Ten problem dotyczy kwestii standardów, kompromisów, priorytetów jakie stawia sobie producent…
Joanna: Absolutnie żadne MOM nie jest wysokiej jakości i nie ważne, jaka jego ilość i w ilu słoikach jest dodana. To jest po prostu marketing. Producenci mówią: „Mamy same najwyższej jakości, śweże produkty”, a w gruncie rzeczy te produkty są wielokrotnie przetwarzane (mrożenie, pasteryzacja, przechowywanie, itd), więc świeże to one były w momencie skupu (chyba, że zostały kupione mrożone). I jak można mówić o wysokiej jakości, przy tak masowej produkcji i użyciu mięsa MOM?
reszta artykułu i komentarzy pod linkiem:
http://dziecisawazne.pl/odwiedzamy-fabryke-gerbera/