Temat: DZIKA SUNIA u mnie na DT - problem w kontaktach z...
Dariusz R.:
Pozwolę sobie pociągnąć też inny temat:
Ewelina do Ciebie mam pytanie. Do jakich problemów używasz tych behawiorystów, którzy nie mają możliwości wypisywania recept? Możesz podać ze dwa przykłady w czym Ci pomogli?
Tak sobie o tym myślę i kompletnie nie umiem wcelować w sytuację gdzie bym potrzebował takiej porady.
PS. Ja znam behawiorystów po kursach, którzy zielonego pojęcia o psach nie mają. A nawet namierzyłem takiego jednego co zajmował się doradzaniem w krzyżowaniu kundli. Znalezienie partnera w typie rasy od 10 do 50 pln. Miodzio wprost.
Ja mam suczkę, która miała agresję lękową. Gryzła obcych ludzi, gdy ją głaskali (o dziwo sama do nich podchodziła), gryzła nas, gdy się czegoś wystraszyła lub coś ją mocno zabolało. Gryzła do krwi, ale to były pojedyncze ugryzienia - taki strzał zębami. Nie było możliwe wykonywanie jakichkolwiek czynności pielęgnacyjnych przy niej. Miała też kilka dziwnych fobii - np. bała się białej ścierki kuchennej (jak miałam ścierkę w ręku, to pies chował się w kącie i drżał w kompletnej panice).
Do pewnego momentu pracowałam z nią sama - na podstawie książek różnistych, szkoleń i własnych przemyśleń. Udało mi się samodzielnie osiągnąć tyle, że w znanym środowisku (w domu i na okolicznych łąkach) bała się znacząco mniej, więc nie gryzła. Ale problem polegał na tym, że czasem trzeba iść z psem np. do weta... Poza tym moja sucz jest bardzo ładna (i nie dlatego, że jest moja), więc wszystkim obcym ludziom na spacerach wyciągają się łapy do niej. Nawet, jak mówiłam, że gryzie, to niektórzy koniecznie chcieli ją głaskać.
Dziś już nie gryzie - nawet u weta. Pazurki obcinamy w kagańcu, bo jeszcze nie mamy pewności, że się tym nie zdenerwuje, ale już np. krople do oczu zapuszczamy bez, przemywamy ranki, możemy ją spokojnie umyć i wytrzeć :) Okazało się też, że ona tak naprawdę lubi ludzi. Jak nabrała pewności siebie, to po prostu włazi ludziom w łapy sama, a weta wita radośnie :D
A wracając do przypadku suczki u Magdy - na zdjęciu zatytułowanym "kontakt z człowiekiem" widać osobę, która owszem kuca, ale jest na wprost psa i w tej pozycji próbuje ją głaskać wyciągniętą przez siebie ręką. Pies jest mały, więc proporcja z nawet kucającym człowiekiem jest przytłaczająca. Dodatkowo smycz, do której pies jest przypięty jest naciągnięta - to zwiększa napięcie psa. Gdybym próbowała
głaskać tego psa (o ile bym próbowała, bo chyba raczej niekoniecznie), to wyłącznie kucając obok niego. Jeśli pies musiałby być na smyczy, to w momencie kontaktu z człowiekiem ta smycz musi być luźna - użyłabym po prostu długiej, bardzo cienkiej linki, która leżałaby na ziemii.
Tak pracowaliśmy z moją suczką, choć to bokser, więc mała nie jest. Podchodziła swobodnie do ludzi, którzy najpierw stali i zupełnie nie zwracali na nią uwagi, potem kucali bokiem do niej i pozwalali obwąchać ręce, które były przy ciele - to naprawdę dla psa ogromna różnica. Jeśli pies zachowywał się spokojnie był klik i smaczek. Wystarczyły dwie sesje po kilkanaście minut z większą liczbą ludzi, by sucz to sobie uogólniła. To odwrażliwianie robiliśmy z behawiorystką (z wykształcenia psycholog - taki dla ludzi, nie weterynarz) podczas warsztatów o agresji. I to są jak dla mnie prawdziwe czary - mary, bo zrobione poprawnie przyniosły efekt w ciagu 2 dni :D
Drugi behawiorysta pracował z bezdomniakami, którym szukałam domów. Psy miały różne problemy od lęku separacyjnego, który jest stosunkowo prosty do wyprowadzenia, po agresję wobec ludzi. Na kilkanaście psów, tylko raz potrzebne były leki. Ale to był przypadek naprawdę ekstremalny - pies atakował ludzi pozornie bez powodu - on tam już swoje miał za uszami i wiedział, czemu walczy o życie.
Edit: dodałam więcej komentarzy o zdjęciu psa - bo nie wszystko pamiętałam, gdy pisałam tego posta, a nie mogłam podejrzeć zdjęcia w trakcie pisania.
Ewelina E. edytował(a) ten post dnia 05.11.10 o godzinie 10:30