Temat: Kolekcje "inspirowane" komercyjnymi produktami - co...
Wpółpraca na linii znany projektant - firma "masowa", to zjawisko dośc powszechne na świecie i przy odpowiednio przemyślanym pomyśle może to byc świetny pomysł pod względem wizerunkowym i finansowym dla jednej i drugiej strony.
W przypadku, który podała Ania tj. Ewa Minge, moim zdaniem moża mówic wyłącznie o korzyściach finansowych dla wspomnianej osoby. Jeśli chodzi o korzyści dla marki Palmolive, to mam poważne wątpliwości czy takie będą. Promowanie "zwyczajnego" żelu pod prysznic nazwiskiem, które ma pewną renomę w środowisku modowym, to już jest moim zdaniem mocne przegięcie i świadome, samobójcze niszczenie tej renomy.
Przypomnę tylko, że w ostatnich kilkunastu miesiącach p. Minge wspierała swoim nazwiskiem kampanie farby do ścian (marka Dekoral) i paneli podłogowych (marka Classen), a może coś jeszcze, o czym nie wiem.
Pytanie jaki wkład, poza własnym nazwiskiem daje pani Minge produktom firmowanym własnym nazwiskiem???
Nieco inaczej swoje nazwisko "sprzedaje" innym markom Maciej Zień, który ZAPROJEKTOWAŁ (ważne słowo) kolekcję płytek ceramicznych dla marki Tubądzin:
które faktycznie przyciągają uwagę nie tylko nazwiskiem. Są inne, wyjątkowe, autorskie. Czy to samo można powiedziec o "żelu pod prysznic by Minge"?
Jeśli chodzi o duet Paprocki&Brzozowski to jestem negatywnie zasoczony wiadomością, którą podaje Ania, ponieważ akurat oni byli dla mnie idealnym przykładem właściwego "sprzedania" nazwiska innym markom, które dało korzyści wizerunkowe i finasowe obu stronom. Mam tu na myśli współpracę z markami Ochnik i Reserved, która polegała na zaprojektowaniu autorskich kolekcji dla tych marek.
Farba do włosów to już według mnie przegięcie i niszczenie własnej marki projektantów.
Kasa, kasa, kasa...