Temat: Castingi dla modelek...
Joanna Misztela:
Jestem Ciekawa czy są wśród nas dziewczyny i chłopcy, którzy szukają swojej szansy w świecie mody???
Szukacie kastingów?? Chodzicie?? Widzicie w tym sens??
Może wypowiedzą się w tym wątku Ci, którzy w ten sposób znaleźli pracę?
...
Ja i moj kolega kiedys szukalismy;
Mi sie nic nie chcialo, a on byl w siebie wierzacy, powiedzial:
- Дaвaй, пoшли! У мeня ecть aдpecca вcex aгeнцтв в Пapижe. Пpaвдa, чтo ты нe пжыcтoйный, a y мeня пиздaтoe лицo и pocт xopoш, нo я языкa нe знaю, пepeвoдить бyдeш.
Przyszlismy do Agencji KARIN, przy avenue Hoche ( 9 ), tam wtedy chlopcow przyjmowal taki Jocelyn, pedal, ale, mowie ci - przeuroczy i bardzo elegancki! Popatrzyl na Alieksandra i powiedzial, ze nie, ze uszy za male, albo nos za duzy ( juz teraz nie pamietam ), a za to mnie zapytal, czego sobie zycze, bo taki nie przystojny...
- Tu veux quoi, mon amour?
Alieksandr mnie popchnal, zebym jemu powiedzial, ze zdjecia umiem robic. Jak trzeba, to nawet na na goło.
No, i tak sie zaczelo.
Potem, zdaje sie, ze w Bains-Douches zostalem przedstawiony przeuroczemu chlopcu ( aczkolwiek wyuzdanemu ), Alexis sie nazywal, wylacznie chlopakow lubil. Zaraz mnie Alexis zatrudnil przy zdjeciach probnych ( po waszemu "casting" ). Schodzily sie do Bains-Douches ( taki klub w Paryzu ) dziewczyny i chlopaki; niektorych ochroniarze juz spod drzwi zawracali, innych Alexis odganial, albo jego pomocnik ( wredny Nicolas ), a ja zdjecia trzaskalem; po dwa, po trzy na osobe i dawaj, nastepne! Jak twarz bardzo ladna, to nawet dziesiec zdjec potrafilem zrobic! Alexis za to placil, a ja dodatkowo pobieralem oplate od tego, kto chcial odbitke; Paz, nie raz, przyszedl do mnie chlopak ze swoja mama ( przyjmowalem wtedy najchetniej w barze Entreacte, na przeciw opery Garnier, bo biura swojego nie mialem - taki ze mnie fotograf... ); Mama mowi:
- Panie, chlopak na studia chce, a pieniedzy nie ma, wszystko takie drogie. Dzwonili my do agencji, pytali, jak trzeba sie ubrac, czy koszule, garnitur... nawet buty kupili pod kolor, w razie czego! A teraz nam powiedziano, ze nie zostal przyjety! ( bla, bla, bla, bla, bla, bla... )
Ja patrze na chlopaka... A, to ten! Pamietam! Z duzymi uszami, pajacowatym usmiechem. Zdjecia jego znalazlem i mowie:
- 50. ( ça coûte cinquante )
Co zrobic, kupili trzy zdjecia, poszli. Ja im powiedzialem, ze powinien on z tymi trzema zdjeciami pochodzic po agencjach, moze ktoras go przyjmie... ze na pewno go przyjmie!
A co, mialem powiedziec, ze na pewno nie przyjmie? Ze taki pryszczaty, ostrzyzony, jak kaczan, w garniturze, jak chlop, tylko cepa mu dac?? Jakbym tak powiedzial, to by zdjec nie kupili, jeszcze by nakrzyczeli, ze ublizam im!