Temat: Feministki a LBTQ
Uschi owszem, owszem, ale powiedz mi, co ja mam wspólnego z panią, która ma 7 dzieci, ale radośnie skacze ze swym chłopem do łózia (zamiast wypić szklankę wody "zamiast") bez choćby najtańszej gumki i potem płacze, że ma 8 dziecię w drodze? Ja wiem, że wiele kobiet jest gwałconych przez swoich partnerów, ale wiele też zlewa antykoncepcję, bo "jakoś to będzie", "Bozia dziecko da to i na dziecko da", robi z posiadania dzieciaków pracę (MOPS da zasiłki, Pajacyk wykarmi itd.). Kiedy rozmawiam z koleżankami z LO i one mówią mi, że chociaż kochają swoje pociechy to macierzyństwo i małżeństwo (z przymusu)w wieku 19, 20 lat było głupotą, bo i tak się rozwiodły i miały krzyż pański to ja się zastanawiam - dlaczego właziły tym swoim "mężczyznom z mlekiem pod nosem" do łóżka nie myśląc nawet przez chwilę, że to się może źle skończyć...
Tak więc mnie interesują równe zarobki i emerytury, porządny dostęp do profilaktyki i leczenia chorób kobiecych, skuteczne i surowe ściganie przemocy wymierzonej w kobiety, wysokie kary za gwałty. Ale mam łagodnie mówiąc gdzieś panie, które na własne życzenie robią sobie kuku, plują na feminizm i feministki (bo ksiądz im we łbach namotał), a potem chcą pomocy. Niech zmądrzeją - szkoda, że po szkodzie.
Nie zamierzam odczuwać solidarności z kobietami, które z moją walką o prawo do normalnego życia w 2 kobiety nie chcą mieć nic do czynienia (a tak jest z nimi najczęściej). A już na pewno nie z kobietami, które brzydzą się feminizmem, ale z jego owoców i dobrodziejstw korzystać chcą i to bardzo.
Joanna H. edytował(a) ten post dnia 29.02.08 o godzinie 16:25