Temat: Uznane filmy, wielcy autorzy..których nie można strawić..
Piotr Waldemar Zajączkowski:
tylko po co? de gustibus non est disputandum. to nie ma sensu, bo podoba - nie podoba jest irracjonalne,
W takim razie proponuję zamknąć wszystkie fora i grupy dotyczące filmów, muzyki i książek.
OK. Trochę się zagalopowałem. Ale wiecie, o co mi chodzi, nie?ktos tu napisal, ze obywatel kane to najbardziej przeceniany film wszechczasow, a zapewne nie zdaje sobie sprawy, ze bez niego nie byloby tarantino itp.
Raczej arbitralny sąd. Ciekawe, czy Tarantino też tak to widzi.
to wejdź na wątek o gniotach, tam wszystko jest.
Wątek o gniotach to jedna sprawa. Tam omawiane są ogólnie filmy, które się ludziom bardzo nie podobały.
Natomiast idea tego wątku jest dla mnie jasna - został stworzony po to, żeby powiesić koty na Bergmanie, Wajdzie, Hitchcocku i innych takich. W moich oczach ma to taką wartość, że może skłonić do zastanowienia, czy aby na pewno Bergman wielkim reżyserem był.
Wreszcie... To sprawa subiektywna i nie chciałbym nikogo urazić, ale wkurza mnie, gdy ktoś chce być moderatorem forum. "Jaki sens ma taka dyskusja, po co w ogóle taki wątek?"
Jeśli chodzi o mnie, to nie trawię późniejszych filmów Kurosawy. Nie mogę pojąć, jak facet, który zrobił "Siedmiu Samurajów", mógł popełnić filmy tak puste i nijakie, jak "Ran" czy "Kagemusha". "Siedmiu Samurajów" widziałem już 3-4 razy i niewiele filmów ma postacie i historię, które tak mnie poruszyły i tak do mnie przemówiły. Natomiast w przypadku "Ran" i "Kagemusha" nie poczułem więzi z żadnym bohaterem. Kompletnie nie obchodzili mnie ci ludzie, ich cele i motywacje, ani co się z nimi stanie. Nuuuuda.
Łukasz Miszczyk edytował(a) ten post dnia 29.05.08 o godzinie 23:46