Ewa
Kilian
Symbiosis Centrum
Dermatologii
Temat: mezoterapia bezigłowa a elektrosonoforeza
W fizjoterapii od lat jest znany temat jonoforezy, sonoforezy, elektrosonoforezy. dziłąnie tych zabiegów jest niepodważalne i sprawdzone.Wiadomo że do zabiegów miejscowych gdzie lek ma spenetrować głębiej potrzebne jest odpowiednie ułożenie elektrod, głowicy, prąd, lek, przygotowanie skóry i czas silnie związany z farmakodynamiką leku (ale o tym później)
krótko o mezoterapii igłowej - są to śródskórne inekcje z leków wykonywane jeden przy drugim w danej okolicy
ale że to boli wymyślono mezoterapię bezigłową (i tu zagadka w której działa prąd imulsowy-ale jaki to opatentowane) i że badania invitro wykazały wykazały większą skuteczność w sensie głebokości jonoforezy. Z praktyki wygląda to tak, że głowica jest pojemniczej podobny do dezydorantu z kulkowego, w którym jest super eliksir a kulka to elektroda.
Nie odzywałabym się w tym temacie, gdyby ideologia ta oraz jej wyższość niebyłaby propagowana wszędzie szczególnie na kongresach branżowych.
Moje pierwsze pytanie przy prezentacji argumentów wyższości nad jonoforezą(czyli badaniach invitro) było: po jakim czasie od zabiegu było ów badanie wykonano i oczywiście jaki rodzaj prądu zastosowano-nie uzyskałam niestety merytorycznej odpowiedzi od renomowanego producenta
kolejna zagadka, po co jest wyścig co do głebokości wnikania. Wiadomo, że powłową sukcesu, jest "epitransdermalne" jak również w zastrzykach wprowadzenie substancji do skóry, ona przecież jeszcze musi tam zadziałać - czyli wcześniej wspomniana farmakodynamika (czyli wiedza na temat stężenia, oddzialywania, i postaci roztworu dysocjuje czy nie dysocjuje), co z przykrościa stwierdzam nikt się chyba poważnie nie interesuje.
Dodam ,że sprzęt w którym jest kabelek 1 prąd i buteleczka kosztuje od 10.000,- do 35.000,00 pln a zabieg 100-250 pln
więc może warto się temu przyjżeć