Temat: Dlaczego feminizm jest zły?
Są złe feministki. Na przykład Joanna Najfeld, która sama się nazywa katolicką feministką. ŁOTEWER DAT MINS!
Feministki, które krzyczą, że ja zarabiam więcej, "bo jestem siusiakiem", a wszystkie dyżury wieczorne zwalają na mnie i kolegę - wzbudzają litość.
Ale co roku chodzą na manify i ostentacyjnie łaziły z "Czarną księgą kobiet" (czy jakoś tak) pod pachą.
Pani Feministka, z mojej poprzedniej pracy, która ojca idącego na urlop wychowawczy spytała - "to kiedy się pozwoliłeś wykastrować?" - usłyszała od nas wszystkich kilka ciepłych i nieparlamentarnych słów. A był tam niezły "dream team" - 4 chłopa w pracowni i jedna wielka szefowa, która z zasady nie zatrudniała kobiet ;-) I wszyscy (w razie potrzeby) bluzgali tak, że robole na budowie by się mogli od nas uczyć
Feministki, które w innym 'ośrodku referencyjnym' zatruwają życie wszystkim mężczyznom i kobietom, które "pozwoliły się zapłodnić siusiakowi" - do odstrzału.
Kobiety, które po prostu domagają się równouprawnienia na obszarze zawodowym, równych płac za tę samą pracę, podobnych historii - tak, nawet są potrzebne.
Domagające się znowelizowania "ustawy aborcyjnej", większej ilości miejsc w żłobkach etc - tak!
te, które uważają, że wszyscy są równi, ale kobiety równiejsze... bez komentarza.
Może brzmię trochę jak jakiś mizogin, ale to wynik pracy w baaardzo sfeminizowanej placówce. Uwierzcie mi, nie ma to jak 10 bab, które postanowią się wszystkie ze sobą pokłócić...