Temat: Czy wiecie co się dzieje z elektrośmieciami? Moja karta...
Ale na litość boską, jakich śmietników?
To, że ten chory świat czyni z komputera, który ma 5 lat "elektrośmiecia" nie oznacza, że ten sprzęt jest nic nie wart.
... no tak... Mój znajomy, patrząc na mojego, kupionego w 2007 lapka (HP Pavilion 9000) określił go mianem "złomku": "lol ten złomek jeszcze działa? To ma chyba z 4 lata już... nie myślałeś o lepszym sprzęcie?" A ja mu zadałem pytanie "do czego mi lepszy sprzęt? Na tym swobodnie pracuję jako programista, analityk, oglądam filmy, słucham muzyki, symuluję działanie układów elektronicznych itd. Działa świetnie, zarabiam na nim pieniądze. Jak przestanie wystarczać, to sobie kupię "taaaaaaki wypasiony". "No tak, ale ma już 4 lata i powycierał ci się lakier i stary już". Wytarty lakier był wyznacznikiem jakości sprzętu... Zareagowałem kurtuazyjnym milczeniem, by go nie urazić na tle inteligencji.
Ciekaw jestem, w jakim stopniu zostałaby na takich lekcjach wykorzystana moc mojego komputera z lat powiedzmy 2000. 10%? Chyba że do nauki 3D Studio, obrabiania MP3, albo analizy statystycznej danych, bądź symulacji modeli fizycznych. Word, Excel, IE bardzo szybko otwierał się na moim komputerze z Windows 2000, który miałem aż do 2005 roku i pisałem na nim dość złożone oprogramowanie (żeby nie było - nie w Pascalu, tylko Visual C++ 6, MFC 4.2, a także Macromedia Authorware do bodajże 7 włącznie) na potrzeby zakładu mojej uczelni - projekt Centrum Kształcenia Dystansowego. Pomijam fakt, że na komputerze z Windows 98 (czasy mojego LO) robiłem ojcu dość wymyślne wizytówki w Micrografx Designerze 4, bawiłem się dźwiękiem w SoundForge, a także przeglądałem multimedialne encyklopedie, które wtedy były bardzo popularne (Optimus). Bawiłem się także godzinami Corelem Photopaintem 5. Uruchamiał się i działał sprawnie, naprawdę :o
Jedyne, co go odróżniało od dzisiejszych "z zewnątrz" to myszka z kulką i tacka z napisem "CD RW" i może nieco "surowa" biała obudowa. A z tyłu dwa porty szeregowe i równoległy, zamiast 4 USB (choć USB także miałem, tylko jedynkę). Gdybym pod niego podpiął zgrabnego LCDka, bez wnikliwej analizy mało kto by się kapnął, że to stary sprzęt.
Chyba, że myślimy o graniu w szkole w "Farmville" albo Unreala, albo oglądaniu "nielegalnie pobranych treści multimedialnych w jakości HD" :] ... no to fakt, bez "grafy" i "proca" się nie obejdzie.
Poza tym nie mówimy o super nowoczesnych szkołach. Jacek wspomniał o krajach 3 świata, ale myślę, że w niejednej polskiej szkole z uboższych regionów nawet mój komp. z 2000 roku byłby nie do pogardzenia, żeby uczniom odpalić multimedialną encyklopedię, czy "ofisa do nauki".
Zresztą... jakiej nauki... widzę przysłane do firmy CVki w Wordzie, których autor nie ma pojęciu o formatowaniu stylami i jedzie równo spacjami i tabelkami tak wymyślnymi, że okulary spadają. Zatanawiam się, po co temu gościowi w ogóle w domu był Office? Mógł mi to w WordPadzie przysłać... Gdzie była ta nauka w szkole? I po co mu taki silny komp w domu, że ten Office mu działa? Ano do gier i do szybkiego przeglądania internetu. Ale tego w szkołach uczyć nie musicie - każdy dzieciak dziś nauczy się tego samodzielnie.
Jeśli rozmawiamy o nauce programowania to gimnazjaliści i ci w LO spokojnie odpalą C++ Buildera, Delphi, czy VC++. Zresztą, jak pamiętam, na moim kompie z procem P3 1.2GHz spokojnie działał .NET Visual C# 1.1 (pierwszy kupiony przeze mnie soft :] ), więc nie przesadzajmy. Nie muszą startować od 4.0 i Visual Studio 2010 opartego o WPFa. Wystarczy im spokojnie nawet SharpDevelop, odpalany z pendrive'a.
Proszę, podawajcie zagadnienia, na poziomie szkoły ponadpodstawowej, których nie można rozwiązać na komputerze z prockiem powiedzmy 1-2GHz, 1GB RAMu i Windows 2000 albo XP (bądź jakikolwiek Linux, byle niezbyt przeładowany). Przypominam, że mechanika kwantowa, rachunek różniczkowy wielu zmiennych czy programowanie multimediów to czasy raczej studiów kierunkowych. Przypominam też, że YouTube istnieje już od ładnych kilku lat, a to oznacza, ze te kilka lat temu ludzie też na swoich archaicznych kompach komponowali filmy np. w VirtualDubie czy innym edytorze. A zatem dało się, prawda?
PS: przypomniało mi się. Uważam, że w szkołach powinno się także uczyć wykorzystania "alternatywnych" programów i systemów. A to z kilku przyczyn:
1. gdy rodziców ucznia nie stać na silniejszy komputer i oryginalne oprogramowanie "wiodącej firmy"
2. by pokazać, że w dzisiejszych czasach nie trzeba być piratem - istnieją tony darmowego ekwiwalentnego i często optymalnie napisanego oprogramowania, które ruszy nawet na wolnym kompie, nie kosztuje nic, pozwala nawet rozpocząć własną działalność bez wydawania dużych funduszy na soft i silny sprzęt
3. by nauczyć korzystać z wielu różnych narzędzi służących do tego samego, a nie tylko jednego, "wiodącego". Nie zawsze to "wiodące" jest pod ręką, intuicja w zakresie tego, "jakie są ogólne zasady działania takich programów" będzie wówczas bardzo pomocna.
4. by mieć wybór i umieć dobierać sobie narzędzia do pracy, a nie pracę do narzędzi.
Jacek K.:
Autoit (język do pisania skryptów i prostych aplikacji pod windows) i Scite (edytor).
Zaje**sty :) Podpowiem w pracy w dziale wdrożeń, na pewno się przyda do automatyzacji różnych rzeczy :)
Adrian Olszewski edytował(a) ten post dnia 17.12.11 o godzinie 23:38