Temat: Catering w szkołach - normalność czy głupota?
Hmmm, ja pieniądze na stołówkę wydawałem na klocki lego :D
Catering a catering to różnica jak widać. Na planach filmowych jadłem i było ok. Z biurowym nie miałem do czynienia. Poza tym też zależy..od godzin w szkole. O 7 zjeść śniadanie, wrócić np. na jakąś 15 i w domu zjeść obiad a co innego o 7 zjeść śniadanie, o 18 wrócić do domu. Obiadokolacja? Czasami godziny powrotu bywały nieregularne. Raz 15 a raz 18. I weź tu zdrowo jedz. A w stołówce? Za moich czasów się płaciło, czym zatem się różniło od cateringu? Różnica może taka, że mogłem sam sobie wybrać co chcę a na takim planie filmowym byłem zmuszony czasami jeść coś za czym nie szaleję, ale darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby. Ostatnio czytałem artykuł o 9-latce, która prowadziła bloga. Zamieszczała tam zdjęcia z takiego Cateringu w swojej szkole. Lokalne władze ją ocenzurowały.
A tu macie przykłady takich potraw z cateringu szkolnego:
http://neverseconds.blogspot.com.es/
Chyba tego bloga odblokowali, bo to ten.
Najlepsze drugie od dołu a najgorsze drugie od góry.
Chyba dwa batony byłyby bardziej pożywne albo jakiś 7days. :D
Marcin Południkiewicz edytował(a) ten post dnia 22.06.12 o godzinie 05:59