Temat: Barcelona w 4 dni
W zeszłym roku w połowie listopada miałam równo 3 dni na zwiedzenie Barcelony.
Były to intensywne trzy dni.
Na szczęście wszędzie było w miarę blisko bo wynajęliśmy mieszkanie na głównej ulicy La Rambla. Mieszkanie prawie 70 metrów, dwa pokoje, wyposażone we wszystko co niezbędne. Mieszkaliśmy w czwórkę i na osobę wyszło 23 Euro za dobę.
Jeśli chodzi o zwiedzanie to dzień pierwszy:
Na piechotę doszliśmy do Casa Batlló i Casa Milà (około 30 minut spacerkiem z La Rambla). Tam zwiedzanie budynków, które zajęło sporo czasu, bo jak weszliśmy na dach casa Milo, to trudno było z niego zejść, tak nam się podobało. Już secesyjne drzwi, które prowadzą na jeden z dwóch dziedzińców robią piorunujące wrażenie. W tym pozbawionym kątów prostych budynku zachwyca wszystko: fasada, styl, kolor no i dach najeżonym kominami.
Stamtąd ruszyliśmy na piechotę do Sagrada Familia, po drodze zatrzymując się w typowo hiszpańskiej knajpce na obiad. Nikt w niej nie znał angielskiego więc zamawialiśmy na czuja.
Do Sagrady Familia dotarliśmy koło 17.00 i było już za późno żeby wjechać na górę i podziwiać stamtąd widok.
Więc proponuję wybrać się tam ciut wcześniej.
A potem kierunek dom, po drodze zakupy, hiszpańskie wino, paelle i biesiadowanie do rana.
Drugi dzień na kacu- kierunek Park Güell, w którym zamieszkuje słynny jaszczur. Choć dla mnie najpiękniejszym miejscem w tym parku jest Sala Kolumnowa ozdobiona antycznymi wzorami. Drugim wartym zaznaczenia dziełem jest najdłuższa ławka świata.
Ponieważ pogoda sprzyjała to wiekszość dnia upłynęła w Parku. Po południu wybraliśmy się do Muzeum Picassa- Polcam!!! Muzeum jest w dzielnicy gotyckiej i z La Rambla idzie się około 20 minut.
Trzeci dzień rozpoczęliśmy od zwiedzania Muzeum Joan Miro, w którym akurat była wystawa „A Body Without Limits”. Stamtad udaliśmy się zobaczyć Stadion Olimpijski, a ze stadionu metrem z dwoma przesiadkami udaliśmy się na wesołe miasteczko Tibidaboo.
Wieczorem poszliśmy do Akwarium. Akwarium to chyba było to, co podobało nam się najbardziej. Siedzieliśmy w nim jak zahipnotyzowani. Gdyby w końcu nas stamtąd nie przepędzili, bo już zamykali, to zostalibyśmy tam do rana, gapiąc się wzrokiem pełnym zachwytu na australijską rafę koralową, z przerażeniem na rekiny, które przepływały nam nad głowami, z zaciekawieniem na wspomniane ośmiornice i z rozbawieniem na pingwiny.
Pozatym Barcelona to warte zobaczenia małe uliczki, gdzie żydowskie sklepiki mieszczą się obok hinduskich i hiszpańskich. Te wszystkie stare dzielnice, w których kryje się duch dawnych czasów. Mój zachwyt wzbudziły wąskie uliczki w Barri Gotic, najstarszej gotyckiej dzielnicy Barcelony. Będąc tam nie sposób nie wejść do katedry św. Eulalii!!!- koniecznie!!! Po takim spacerze rozkosznie jest usiąść w jednej z kawiarenek żeby w ciszy wypić poranna kawę i obserwować ludzi, którzy nigdzie się nie spieszą. Nie sposób nie zaliczyć spaceru po Porcie Vell, a wieczorami fajnie jest się poszlajać po małych lokalnych knajpkach i winiarniach, gdzie skosztować można domowych, katalońskich trunków, przegryzając do nich tapasy, tortille i inne pyszności.
Cenowo: obiad mniej więcej 10 Euro,
Bilety komunikacji miejskiej sa dosyć drogie więc warto kupić bilet kilkudniowy, my tego nie zrobiliśmy i sporo przepłaciliśmy.
No i buli się też za zwiedzanie, bo np. wejście do Akwarium 20 Euro, Tibidaboo 15 Euro, sagrada 8 Euro, Casa Mila , Picasso tez w granicach 10 Euro.
W Casa Mila kupiliśmy pakiet biletów za 20 czy 25 euro i mogliśmy w tej cenie zwiedzić chyba 5 miejsc.
Zazdroszczę Wam tego wyjazdu jak diabli, ale mam zamiar pojechać tam nie raz żeby zwiedzić to czego nie udało się zobaczyć za pierwszym razem.
Pozdrawiam