Temat: Wypowiadam wojnę
Beata Rzepka:
Dlatego wypowiadam wojnę narzekaniu i fochom! :)
Popieram bez zróżnicowania dotyczącego płci :-)
I do tego artykuł
http://kobieta.gazeta.pl/wysokie-obcasy/1,53664,568847...
Tu zaś fragment artykułu "Niebezpieczne związki"
Czyli nie wystarczy dobrze ulokować uczucie, by być szczęśliwym w miłości?
Nie, bo każdy dobry obiekt może zostać zniszczony. Mężczyzna wiąże się z kochającą, bystrą, zadbaną i zainteresowaną seksem dziewczyną, ale jak się dobrze postara, w ciągu roku może ją zmienić w kobietę zrzędzącą, znudzoną życiem i seksem z nim.
Jak to zrobił?
Przecież ludzie na siebie wpływają. Gdy przychodzi do mnie para z 15-letnim stażem, oboje na siebie narzekają, nie lubią się i on się skarży, że kiedyś ona była wspaniałą kobietą, o żywym umyśle, z którą można było o wszystkim porozmawiać, a teraz nie ma na nic siły, tylko seriale ogląda, to ja pytam, co on zrobił, że pomógł jej stać się kimś takim. Po stu dniach nie, ale po pięciu latach już jest współodpowiedzialny za to, kim ona jest. Nie może powiedzieć, że to się stało bez jego udziału.
Może ona wiecznie siedziała w pracy i wpływali na nią koledzy?
To gdzie on wtedy był? Dlaczego nie zaprotestował? Może było mu z tym wygodniej? To, że ideał kapcanieje, wynika także z działań i poniechań tej drugiej osoby. To ważne, że i poniechań - nie chodzi tylko o to, co robimy, ale od czego się powstrzymujemy, czego z siebie skąpimy, na co sobie nie pozwalamy, co zaniedbujemy. Nasza bierność ma wpływ na kształt relacji i na to, kim się oboje stajemy przez lata.
Ale co ta dziewczyna jest winna, że jej ukochany instruktor pije?
Winna nie. Ale współodpowiedzialna. Pozwoliła się otumanić, nie chce widzieć, słyszeć ani rozumieć. Nawet postawić granicy nie próbuje. I to jest jej odpowiedzialność. Ta kobieta może widzieć i rozumieć to, że poddaje się niszczącemu zaczadzeniu. Tak, jak ktoś, kto wciąż planuje odchudzanie, jest odpowiedzialny za to, że wciąż ulega łakomstwu i zjada tabliczkę czekolady.
Może zjada ją z głodu.
To jest głód bycia noszoną na rękach przez niezwykłego, silnego mężczyznę. On ma romans z kolejną kursantką szukającą księcia, ona próbuje odejść, on mówi, że to było z rozpaczy, bo miała dla niego za mało czasu, gdyby nie to, toby na tamtą nawet nie spojrzał. I ona ukojona wraca. Zjadła znów swoją czekoladę.