konto usunięte

Temat: Gafy :)

No to pośmiejmy się trochę z samych siebie!
I sprawdźmy kto ma do siebie zdrowy dystans ;)

Co najgłupszego udało Ci się zrobić i teraz uważasz to za śmieszne?
Podziel się, pokaż, że jesteś silną Lwicą i nawet gdy robisz głupie rzeczy jest w tym Twój niepowtarzalny urok :))

Ja mam jedną w zanadrzu, po której padniecie, więc najpierw poczekam na Wasze :)

konto usunięte

Temat: Gafy :)

To niezupełnie moja inicjatywa, ale cała firma miała ubaw.

Dawniej chodziłam prawie tylko i wyłącznie w spodniach.
Zdarzyło mi się raz w letni dzień ubrać spódnicę z cieniutkiego materiału, ale zupełnie nieprzeźroczystą, co oczywiście dla wszystkich w firmie było niemałym szokiem.

Wyszłam z kilkoma osobami przed budynek firmy, niektórzy na papieroska, inni tak tylko dla towarzystwa, zebrało nas się wyjątkowo dużo osób, i oczywiście ja jedyna kobieta. W tle jakiś pan podlewał trawnik.

Oczywiście jako jedyna kobieta i wyjątkowo w spódnicy nagle poczułam na pośladkach smagnięcie wodą. Chwila konsternacji... Pan pośpiesznie przeprosił i wystraszony zniknął z naszych oczu, chłopaki prawie poskładali się ze śmiechu. Żeby było weselej spódnica po zmoczeniu zrobiła się prawie zupełnie przeźroczysta, a ja miałam na sobie czerwone stringi...

Kiedy weszłam do biura akurat kolega kończył opowiadać pozostałym ludziom tę historię, i jak stanęłam w drzwiach to po prostu wszyscy wlepili oczy we mnie i na moje spontaniczne "F*** you!" wybuchnęli śmiechem :)

Oczywiście myślałam, że spalę się ze wstydu, ale starałam się zachować dystans i śmiałam się również :)
Joanna Sajko-Stańczyk

Joanna Sajko-Stańczyk Psycholog, coach ACC
ICF, trener, doradca
zawodowy

Temat: Gafy :)

Moich gaf to było chyba wiecej niż dni w kalendarzu mojego życia, he he , ale moge powiedzieć o jednej, która była wspolnym udziałem moim i wtedy mojego 2 letniego syncia.
Prowadziłam własnie miedzynarodowe seminarium w mazurskiej wiosce. Trwało to jakis tydzień wiec zabrałam małego z opiekunką. Któregoś dnia w przerwie grupa wyszła na zewnątrz bo była piekna pogoda a w tym samym czasie ja bawiłam sie z małym w okolicach sali, mając wrażenie, że wszystko kontroluję. Potem ludzie zaczeli sie zbierac i nagle usłyszałam głos przerażonej kolezanki - trener " Aśka szybko zabieraj małego i zobacz co on narobił, ja zajme sie ludźmi" ....dalszy ciag to juz istny koszmar. ..w sumie nie były mi obce rózne dziwne zapachy , ale jak zobaczyłam cały korytarz i pół wykładziny w sali upaprane w powgniatanej psiej kupie, do tego poczułam przerażliwy smród i zerknęłam na miny zdezorientowanych ludzi to wiedziałam, ze nigdy wiecej dziecka nie zabiore na podoba akcję. Szorowałm ten syf przez godzine chyba a mały siedział nade mna z kijem, na którym przyniósł i rozniósł towar i mówił " mama plac, mama plać" (gdzie l=r) ;0:):)
ps. oczywiscie dzieciaka zabieram, jak tylko mogę, z tym że teraz kupe roznosi normalnie, jak człowiek, na butach....
pozdrawiam
Anna Maria Woźniak

Anna Maria Woźniak ... restart
systemu...

Temat: Gafy :)

Pracuje w firmie wydawniczej. Firma jest zachodnia, ma wiele oddzialow w Europie i czasem polska filia wykonuje prace dla innych. Polskie repro pracowalo m.in. dla czeskich redakcji.
Osoba zatrudniona do kontaktow z Czechami zachorowala na dluzej i trzeba bylo ja zastapic. Wybor szefa padl na mnie, mimo ze nie znam czeskiego ni w zab.

Moim zadaniem bylo przyjmowanie layoutow czeskich, dopilnowanie retuszu zdjec i montazu i wyslanie klisz (wtedy wysylalo sie jeszcze klisze) do drukarni w Bratyslawie. Rzadko kiedy musialam sie kontaktowac z czeskimi redakcjami, a wtedy wolno mowilam po polsku, oni po swojemu i jakos sie dogadywalismy.

Praca szla gladko, bo w sumie wiekszych trudnosci nie bylo, az do momentu gdy poludnie Polski i znaczna czesc terenu owczesnej Czechoslowacji zalala woda. Pamietacie pewnie wielka powodz na poczatku lat 90.
Zadzwonilam do Pragi i powiedzialam, ze jest problem, bo kurierzy nie przyjmuja przesylek za poludniowa granice. Naczelna czeskiej gazety powiedziala, ze wezmie "letadlo' i osobiscie dostarczy klisze do drukarni. Nie sadzilam, ze zadziala tak szybko, spodziewalam sie jej po poludniu nastepnego dnia.

Przyszlam do pracy i w pustym jeszcze pokoju zobaczylam dwie obce kobiety. Szybko sie zorientowalam, ze to panie z czeskich redakcji i gdy uslyszalam nazwisko mojego szefa powiedzialam:

- Pojde go poszukac

Wtedy jedna z nich zrobila sie na twarzy czerwona, a druga zgiela w pol i zasmiewajac sie, az usiadla na podlodze.
Na wszelki wypadek szybko pobieglam po szefa. Zestrachana wrocilam obwiescic, ze jeszcze go nie ma... Zastalam tym razem obie panie zasmiewajace sie. Oczywiscie ze mnie :)

Potem ta druga kobieta (byla Slowaczka i troche znala polski) wyjasnila mi, ze "szukac", to po czesku brzydkie slowo, i jej szefowej zrobilo sie dziwnie, gdy to uslyszala :))))

Następna dyskusja:

największe gafy




Wyślij zaproszenie do