Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Chiny kupują Afrykę

Chiny kupują Afrykę
Maciej Kuźmicz
2007-02-04

Metale kolorowe, ropa i gaz za żywność, umorzenie długów i bezwarunkowe pożyczki dla państw biednych i rozwijających się. Tak robią dziś interesy Chiny: za gigantyczne pieniądze i w imię rozwoju kupują Afrykę
W sobotę prezydent Chin Hu Jintao był z wielką pompą witany w Zambii przez prezydenta Levy Mwanawasa.
Fot. JOSEPH J. SCHATZ AP
W sobotę prezydent Chin Hu Jintao był z wielką pompą witany w Zambii przez prezydenta Levy Mwanawasa.

Nie Unia Europejska, USA ani Japonia - to Chiny wyrastają dziś na największego dobroczyńcę Afryki. W ciągu ostatnich trzech lat stały się trzecim co do wielkości dawcą pomocy żywnościowej dla państw najuboższych, udzieliły nisko oprocentowanych pożyczek na odbudowę infrastruktury w Angoli (3 mld dol.), chcą zbudować największy teatr w Senegalu (za 35 mln dol). A to dopiero początek ofensywy: chińskie firmy budują też 1,2 tys. km autostrady w Algierii, podpisały umowy na wydobycie ropy u wybrzeży Kenii, inwestują w pola naftowe Nigerii, umorzyły długi w Liberii. Te ostatnie to 15 mln dol., drobiazg dla Chin, ale wystarczyło, by wzbudzić euforyczne wiwaty na swoją cześć.

Takich inwestycji w Afrykę będzie jeszcze więcej - zapowiadają chińscy oficjele z orszaku prezydenta Hu Jintao, który właśnie odbywa dwutygodniowe gospodarczo-politycznego tournée po ośmiu krajach kontynentu. Afryka, choć bogata w surowce, była targana wojnami i przez lata wytykana przez całą społeczność międzynarodową jako przykład niestabilności. Chinom to nie przeszkadza i odkrywają dziś Czarny Ląd na nowo. W zeszłym roku wartość handlu pomiędzy Chinami i Afryką sięgnęła 55,5 mld dol. - to o 40 proc. więcej niż w 2005 r. Ale to nie wszystko: dziś w Afryce jest ponad 800 chińskich firm, które w sumie zainwestowały tam 6 mld dol. Takich pieniędzy państwa najbiedniejszego kontynentu świata nie widziały nigdy - w rankingach inwestycji zagranicznych Afryka zajmuje regularnie ostatnie miejsca. A chińskie firmy - zachęcane przez swych oficjeli - cały czas nadchodzą.

Po co Państwu Środka gospodarcza przychylność Afryki? Po pierwsze, ma zaspokoić surowcowy apetyt chińskiej gospodarki. Chińczycy nie inwestują w Afrykę bez powodu i za darmo. Chiny, które rosną w tempie ponad 10 proc. rocznie, potrzebują ropy, metali kolorowych, gazu. Już dziś co trzecia baryłka importowanej przez Państwo Środka ropy płynie z Afryki. A prezydent Chin jeszcze mocniej zachęca do robienia interesów. I kusi. W Kamerunie obiecał 100 mln dol. pomocy. Kamerun ma ropę, boksyty i rudę żelaza. W Sudanie (ma bardzo bogate złoża ropy) Hu Jintao zapewniał o przyjaźni sudańsko-chińskiej i nie mówił nic o ludobójstwie w Darfurze. W Zambii nie będzie tak łatwo - w kopalni Chambeshi, którymi zarządza chińska firma, zginęło dwa lata temu 50 górników. Jak mówią związkowcy, z powodu nieprzestrzegania elementarnych przepisów BHP. Dlatego prezydent Hu będzie miał kłopot, ogłaszając inwestycję w kopalnie miedzi o wartości 200 mln dol.

Po drugie, przez inwestycje Chiny chcą budować swą pozycję polityczną jako przywódca państw rozwijających się. Nie robią tego tak hałaśliwie jak Brazylia, ale prowadzą sprytną zagraniczną politykę ekonomiczną i już niedługo w Afryce nic ważnego nie będzie się mogło wydarzyć bez wiedzy Pekinu.

Po trzecie, inwestycja w Afrykę to zapobiegliwa rywalizacja o przyszłe rynki zbytu. To cel najbardziej odległy i najmniej konkretny; państwa Czarnego Lądu nadal dysponują bardzo niską siłą nabywczą. Ale Chiny planują długofalowo i zdają sobie sprawę, że mogą tam sprzedawać znacznie tańsze produkty niż do państw rozwiniętych. Chińskie firmy dostają też lukratywne koncesje np. w telekomunikacji - która w Afryce raczkuje i może być świetnym interesem.

Czy Chinom uda się zagarnąć złoża, rynki i zbudować pozycję polityczną? Wszystko na to wskazuje. Afryka przez lata była niedoinwestowana, zaniedbana, zapomniana. Świat przypominał sobie o Ruandzie i Sudanie tylko wtedy, gdy wybuchały tam krwawe wojny. Państwo Środka postawiło na Afrykę w świetnym momencie: ceny ropy są wysoko, afrykańscy jej eksporterzy - Angola, Czad i Gwinea Równikowa - mają dwucyfrowy wzrost gospodarczy. Nigeria i Sudan też nie narzekają. Pierwszy od dawna okres koniunktury w Afryce powoduje, że Chiny są kojarzone może nie z dobrobytem, ale z poprawą sytuacji.

Jedyną przeciwwagą dla Chin w Afryce są Europa i USA. Ale pomoc państw rozwiniętych ma swoje ograniczenia, które już od dawna irytowały rządy tego kontynentu. Europejczycy domagają się rozliczania dotacji, które przekazują w formie pomocy rozwojowej. Amerykanie działają podobnie.

Czy pomoc Państwa Środka wyjdzie Afryce na dobre? Zdania ekonomistów są podzielone. Część z nich widzi w inwestycjach tak długo wyczekiwany bodziec gospodarczy dla kontynentu.

Wielu wskazuje jednak na to, że inwestycje Chin mogą być tak niebezpieczne jak inwestycje w okresie kolonializmu. Dlaczego?

Inwestycje w sektor surowców mogą nie spowodować rozwoju, tylko wzbogacenie się grup, które są właścicielami złóż. Rozwój w Afryce to zupełnie inne pojęcie niż w Europie - tam podstawowym zadaniem polityki gospodarczej jest wyciągnięcie z nędzy większości grup społecznych. Nie wiadomo, czy inwestycje w wybrane sektory w tym pomogą, czy tylko zwiększą różnice.

Poza tym nie widać inwestycji w produkcję. - Afryka potrzebuje zakładów pracy, w których mogłyby się wykluwać innowacje. W kopalniach to niemożliwe - mówią eksperci Banku Światowego. Na razie na inwestycje produkcyjne się jednak nie zanosi. Nad Jangcy i w Delcie Rzeki Perłowej nadal ręce do pracy są najtańsze na świecie. W Afryce Chiny chcą inwestować w kopalnie, platformy wiertnicze, szyby naftowe. To świetnie - ale sprowadza Afrykę do roli rezerwuaru surowców.

Nie wiadomo więc, czy wejście smoka w Afryce będzie takim samym sukcesem dla Afryki jak dla Chin. Na razie państwa najbiedniejszego kontynentu są zadowolone. Od dawna nikt nie traktował ich tak serio w kategoriach gospodarczych jak Państwo Środka.

Źródło: Gazeta Wyborcza

http://wyborcza.pl/1,76842,3896224.htmlMarcin Nowak edytował(a) ten post dnia 14.06.09 o godzinie 15:06
Marcin Nowak

Marcin Nowak Handel B2B

Temat: Chiny kupują Afrykę

PE ostrzega przed chińską ekspansją w Afryce
kar, PAP

2008-04-23,

Zaniepokojeni chińską ekspansją w Afryce eurodeputowani wezwali w środę kraje członkowskie Unii Europejskiej do wspólnej odpowiedzi na te polityczne i gospodarcze podboje Państwa Środka.
Przyjęty przez Parlament Europejski raport, autorstwa portugalskiej socjalistki Any Marii Gomes, przestrzega przed konsekwencjami polityki prowadzonej przez Chiny od lat 90. dla rozwoju, gospodarki, środowiska i bezpieczeństwa Afryki, a także interesów UE w tym regionie.

Zdaniem eurodeputowanych zaangażowanie Chin powinno mieć na celu przede wszystkim interesy krajów afrykańskich i ich obywateli. Tymczasem - wskazuje raport - Chiny ograniczają swoją pomoc jedynie do krajów bogatych w zasoby naturalne, takie jak ropa naftowa, ale także uran, miedź, kobalt, żelazo, drewno, potrzebne szybko rozwijającej się chińskiej gospodarce. Już obecnie blisko jedna trzecia chińskiego importu ropy pochodzi z Afryki.

Dzięki pomocy i inwestycjom Chiny dążą do zwiększenia swoich wpływów politycznych, uzyskania poparcia dla polityki "jednych Chin" np. na forum ONZ i wykreowania się na potęgę światową - uważają eurodeputowani.

Lecz jakość pomocy również pozostaje problematyczna. W jej ramach chiński rząd zobowiązał się m.in. do utworzenia wspólnego funduszu na rzecz rozwoju w wysokości 5 miliardów dolarów. Jego głównym celem jest jednak wspieranie chińskich przedsiębiorstw w dalszych inwestycjach w Afryce. Zdaniem eurodeputowanych to pokazuje, że choć za pieniądze Pekinu w Afryce powstają drogi, szpitale i fabryki, to chińska pomoc i inwestycje są wzajemnie powiązane.

Z danych przedstawionych w PE wynika, że połowa publicznych przedsięwzięć w Afryce realizowanych jest przez chińskich wykonawców, którzy w większości sprowadzają w tym celu chińskich robotników, zamiast zatrudniać miejscową ludność.

Odpowiedzią powinno być większe zaangażowanie państw UE w wypełnianie swoich zobowiązań w zakresie pomocy oraz nacisk na Chiny, by udzielały wsparcia afrykańskim partnerom bez stawiania wstępnych warunków - głosi raport, który ma znaczenie jedynie polityczne.

Eurodeputowani podkreślili, że ostatecznym celem jakiejkolwiek polityki rozwojowej - czy to ze strony UE, czy też Chin - powinno być zwalczenie ubóstwa, a wszelkiego rodzaju międzynarodowe partnerstwo na rzecz rozwoju musi koncentrować się na ludziach, ponieważ zrównoważony rozwój jest możliwy tylko przez zwiększenie roli społeczeństwa obywatelskiego.

Tymczasem obecnie chińskie tanie produkty docierają na rynki afrykańskie, pozwalając mieszkańcom na zaspokojenie potrzeb konsumpcyjnych po niewygórowanych cenach, ale jednocześnie przynoszą szkodę afrykańskiemu przemysłowi, bo prowadzą do bankructwa fabryk i zwiększają bezrobocie.

W raporcie eurodeputowani alarmują, że Chiny przyczyniają się także do pogorszenia stanu środowiska naturalnego w Afryce. Poza szkodliwymi inwestycjami, jak np. budowana przez Chiny przy wsparciu Francji i Niemiec kontrowersyjna tama Merowe na wysokości czwartej katarakty Nilu (Sudan), chodzi także o nielegalny handel drewnem tropikalnym i kością słoniową.

Kolejną kwestią jest odpowiedzialność Chin za przepływ broni do krajów nękanych konfliktami i fakt, że chińskie inwestycje są wsparciem dla afrykańskich reżimów łamiących prawa człowieka.

Według szacunków, handel między Afryką i Chinami zwiększył się z 4 miliardów dolarów w 1995 roku do 55 miliardów dolarów w 2006 roku, a Chiny zamierzają osiągnąć do 2010 roku wzrost do kwoty 100 miliardów dolarów rocznie.

http://gospodarka.gazeta.pl/gospodarka/1,33181,5148748...

Następna dyskusja:

Chiny - Globalny Lider XXI ...




Wyślij zaproszenie do