Maria S.

Maria S. Civis totius
mundi...

Temat: Arcydzieło wszech czasów zamienione w kryminał

W “F.M.” Boris Akunin podejmuje grę z twórczością Dostojewskiego. Jego bohater odnajduje nieznaną wersję “Zbrodni i kary”

Boris Akunin jest mistrzem imitacji. W swoich kryminałach łączy tradycje literackie, naśladuje style rozmaitych pisarzy. Wypełnia lukę między wielką XIX-wieczną rosyjską prozą a popularnymi powieściami.

Mieszanka dała znakomity efekt w “Przygodach Erasta Fandorina”, cyklu, który rozsławił Akunina w świecie. “F.M.” to najnowszy tom trzeciej serii, w której pisarz powołał do życia angielskiego historyka Nikołaja, wnuka Erasta Pietrowicza Fandorina. Ten carski detektyw miał maniery brytyjskiego dżentelmena, duszę rosyjskiego inteligenta, analityczny umysł Sherlocka Holmesa, a postępował zgodnie z kodeksem samuraja.

Nikołaj porzucił Wielką Brytanię, by zamieszkać w ojczyźnie dziadka. W “F.M.”, tak jak w poprzednich powieściach cyklu, Akunin tworzy satyryczny obraz nowej Rosji, inteligentnie kpi z mentalności gangsterów, oligarchów i elit. Wyśmiewa ich styl życia, materialistyczne nastawienie do świata, które kontrastuje ze szlachetnością magistra.

Jednak są to tylko dodatki do głównej atrakcji – rękopisu “Zbrodni i kary”, na którego trop wpada Fandorin.

Czym jest pierwowzór powieści wszech czasów? Szkicem kryminału pisanego z myślą o drobnomieszczańskich gustach! Akunin, naśladując styl Dostojewskiego, zmienia “Zbrodnię i karę” w sensacyjną opowieść dla pensjonarek. Pokazuje, jak niewiele dzieli arcydzieło od czytadła.

W tym ujęciu trup ściele się gęsto. Rozterki Raskolnikowa schodzą na drugi plan. Natomiast zgodnie z duchem kryminalnej intrygi bohaterem zostaje śledczy Porfirij Pietrowicz, który – u Akunina nie mogło być inaczej – okazuje się krewnym Fandorinów.

Zabawa w wyszukiwanie różnic i podobieństw między oryginałem a wersją Akunina jest przednia. Wielopiętrowa fabuła “F.M.” została tak skonstruowana, by przypominała rozsypane literackie puzzle, które można układać wedle własnego uznania. Dla miłośników rodu Fandorinów lektura obowiązkowa.

Źródło : Rzeczpospolita