Temat: Podstawy udanego związku - know-how :D
To mi przypomniało pewną historię. Może weźmiesz coś z tego dla siebie. Tylko jeśli potrzebujesz.
"Żył sobie w USA pewien biznesmen. Był bajecznie bogaty. Wychował się jednak w rodzinie, w której było mało wzajemnego szacunku i gdy pewnego dnia odziedziczył swoją fortunę to odkrył, że w obliczu pieniędzy czuje się bardzo samotny. Gazety rozpisywały się o nim jako o "Księciu z Bel Air", który ma bajeczną fortunę i nie ma księżniczki. Pewnego dnia podczas jednego bankietu spotkał on zwykłą hostessę, na którą nikt wcześniej nie zwrócił uwagi. Była to dziewczyna z nieszczęśliwego domu z małej wioski w Albuquerque, która wyzwoliła się z więzów toksycznych rodziców i postanowiła zacząć życie w zupełnie innym Stanie, z innymi ludźmi i w nowym środowisku. Typowa szara myszka.
Gdy biznesmen zobaczył ją na bankiecie postanowił z nią porozmawiać, chociaż rzadko rozmawiał z kobietami, bo po prostu czuł się bardzo nieśmiały w stosunku do nich. Okazało się, że bardzo miło ze sobą rozmawiają. W jego oczach była księżniczką. W kilka tygodni z hostessy zmieniła się na żonę jednego z najbogatszych ludzi w Stanach. Gazety rozpisywały się o tej historii. Niektórzy mówili, że to wspaniałe i romantyczne. Inni twierdzili, że po prostu "ona go wykorzystuje". Sam biznesman był na początku przeszczęśliwy, książę dostał swoją księżniczkę. I tak ją traktował. Robił dla niej wszystko. Czuł się niezwykle szczęśliwy.
Pewnego dnia zażyczyła sobie ona nowego samochodu. Książę kupił jej samochód. Kilka tygodni później zapragnęła posiadłości na Florydzie. Dostała ją. Parę miesięcy później zapragnęła wielkiego pałacu w Tunezji, należącego do prezydenta tego kraju Habiba Burgiby. Był to przedziwny człowiek i nie lubił gdy coś mu się zabiera, więc mimo negocjacji prezydent nie sprzedał księciu z Bel Air swojej rozległej posiadłości. Wtedy Księżniczka zaczęła stroić fochy. Zaczęła krzyczeć na męża, że już go nie chce, że ma dość. Że jej nie kocha i że ją drażni samym sobą.
Książę zakupił setki podarków i obdarowywał swoją Księżniczkę i ona nie chciała go widzieć mimo tego. Pewnego dnia gdy wziął ją na zakupy i ona się na to zgodziła i podczas kupowania strasznie wybrzydzała i zaczęła krzyczeć na księcia ten powiedział:
- Królowo, zrobię dla Ciebie wszystko, przestań tylko, uczyń mnie na powrót szczęśliwym!
Ona ucieszona kupiła cały sklep. Całej sytuacji przyglądał się jednak pewien starszy pan na wózku, który w sklepie obok kupował właśnie krawat. Popatrzył on na księcia i podjechał do niego. Królewna nie widziała tego wydarzenia, bo tak zajęta była zakupami. Starszy pan zapytał biznesmana:
- Jesteś tym człowiekiem z gazet? Księciem Bel Air?
- Tak, jestem - odparł biznesman
- Żarty sobie stroisz - uśmiechnął się ciepło starszy pan.
- Nie, ja naprawdę nim jestem - odpowiedział biznesman.
- Nie przekonałeś mnie - powiedział staruszek.
- Jak mam Cię przekonać? - zapytał biznesman.
- Zanim przekonasz mnie - ciągnął staruszek - przekonaj najpierw siebie. W gazetach pisali o Tobie, że jesteś Księciem Bel Air, a to kogo zobaczyłem teraz to usłużny pachołek, spętany niewolnik, który nie potrafi uwolnić się z niewoli. I przypomina mi to losy setek niewolników w Cesarstwie Rzymskim, żyli w niewoli, ponieważ nie widzieli innej możliwości. Od dziecka byli rzeczami. To tak jak murzyni w Stanach. Aż pewnego dnia przyszedł taki moment, że powiedzieli DOŚĆ i wybrali wolność.
- Chcesz powiedzieć, że miłość to okowy niewolnicze?
- Wolność jest wszystkim, miłość to cała reszta - odparł staruszek i odjechał.