Temat: ING nie mam już siły
Witam
Piotrze!
Trochę czasu minęło, od kiedy ruszyłeś temat. Czy coś się zmieniło? Czy podjąłeś jakieś kroki?
tak byłem w toruńskiej siedzibie ING i zacząłem wyjaśniać sprawę na miejscu -
w końcu po przeliczeniu składek przez mojego agenta, który wreszcie otrzymał
szczegółowe informacje okazało się faktycznie brakowało jednej słownie (z okresu
około 15 lat odkładania w ING) składki jednak nie ostatniej, jak za każdym razem
sugerował "automatycznie wygenerowany list". Rozumiem, że istnieje pewien
system księgowania składek taki, że jak brakuje jednej składki np. z marca 2010
a jest kwietniowa i następne - to kwietniowa jest traktowana jako spóźniona
marcowa itp. i w związku z tym pisze się, że brakuje ostatniej ale czy
na prawdę finansiści mają takie klapki na oczach, że ne są w stanie pokazać
gdzie zaistniał prawdziwy problem. Bo jeśli ja wysyłam wyciągi aktualnie
opłaconych składek to upieranie się, że brakuje właśnie tych jest nieporozumieniem.
Straszenie, że w przypadku nie opłacenie jednej składki na 15 x 12 opłaconych
w moim przekonaniu jest moralnie potępianą zasadą 'deny & delay'. Mogę się tylko
cieszyć, że ING (w zasadzie poza AIG nie znajduje się tam żadna inna znana mi
firma) nie znajduje się na "czarnej liście" firm notorycznie uprawiających
ten proceder.
Niestety chyba do takich firm (wystarczy się spóźnić z jedna składką) należy
zaliczyć ZUS no i przede wszystkim związany ze mną zawodowo Narodowy Fundusz Zdrowia.
Pragnę zwrócić uwagę, że NFZ stosuje następujące metody:
* wykupuje świadczenia specjalistyczne na 11 miesięcy (proszę spróbować
się zarejestrować teraz w grudniu do przychodni specjalistycznej)
* opóźnia finansowanie procedur (nawet ratujących życie) na kilka lat
w porównaniu do krajów europejskich czy standardów medycznych lub
wiarygodnych źródeł z piśmiennictwa medycznego dzięki czemu ma
określone oszczędności - przykład - procedura leczenia raka nerki
sunitinibem (lek konkurencyjny sorafenib chyba nadal nie jest
na liście leków refundowanych). Cena miesięczna takiej terapii
(przed erą refundacji niektórzy próbowali to kupować) 15 tys zł (za 30 tabletek)
*limituje świadczenia medyczne jednocześnie mówiąc chorym, że wszystko się należy
itp. itd. przykładów jest więcej
Chciałbym Wam jeszcze powiedzieć, że będąc ordynatorem nie mam praktyki prywatnej
a przyjmuje normalnie (oprócz szpitala) w przychodni i każdy może do mnie przyjść
(i przychodzą) więc akurat osobiście nie wykorzystuje tej sytuacji ale
niestety jeśli chcę pomóc niektórym pacjentom muszę nie mając z tego żadnych
prywatnych profitów oszukiwać - wpisywać inne rozpoznania niż w rzeczywistości
po to aby chory mógł się wcześniej na coś załapać itp.
Nic chciałbym wreszcie żyć w normalnym kraju ... jeśli chodzi o branżę medyczną
jeśli nie będzie konkurencji także w systemie ubezpieczeń zdrowotnych i będzie
tylko "jeden słuszny NFZ" to się nic nie zmieni.
P.