Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Odwaga, ryzyko

Odwaga, ryzyko. Już jakiś czas powstał, czas odświeżyć, czyli dodać na naszą stronę (nową). Felieton zebrał niezłe recenzje, w tym wśród uczestników konferencji. A porusza moim zdaniem dość ciekawy temat - kiedy manager jest odważny, a kiedy jest... ryzykantem ;-) I to nie koniecznie w najlepszym tego słowa znaczeniu.

http://ibii.eu/felietony-czyli-naszym-zdaniem/88-odwag...
Dariusz Łydziński

Dariusz Łydziński IT Security Manager

Temat: Odwaga, ryzyko

Każdego dnia staramy się zdobywać nowe zamówienia i pozyskiwać nowych klientów. Chcemy za wszelką cenę zwiększać obroty firmy, często biorąc pod uwagę jedynie aspekty ekonomiczne nie zastanawiając się nad innymi zdarzeniami, które mogą uniemożliwić osiągnięcie założonego przez nas celu, a także zaburzyć normalny cykl funkcjonowania. Dopiero, gdy coś się już wydarzy wówczas przerażeni sytuacji zastanawiamy się co zmienić aby znów było normalnie. Tylko, że to czasami jest już za późno. Każdego roku rejestruje się dużo nowych podmiotów gospodarczych, ale też duża liczba w tym samym roku ulega skreśleniu z ewidencji, często w wyniku kierowania się jedynie aspektem ekonomicznym zapominając o zagrożeniach. To często brak umiejętności zarządzania ryzykiem, nieumiejętne działania w sytuacjach "trudnych" i określania zagrożeń powoduje że nasze wspaniałe plany idą w gruzy.
Mamy wiele przykładów, gdzie nie dokonując właściwej identyfikacji zagrożeń, nie tworząc planów ciągłości działania nie jesteśmy w stanie odtworzyć dalszej działalności. Po ataku na WTC wiele firm mających tam swoją siedzibę już się nie podniosło.
Dlatego firmy, które dokonują cyklicznie analiz ryzyka, posiadają plany awaryjnych zachowań, przetestowane scenariusze awaryjne są w stanie podjąć dalsze funkcjonowanie.

Ogólnie o zagrożeniach i ich wpływie http://safetyandsecurity.pl/nr06/#/29 - str 28
Albert M.

Albert M. użyteczny menadżer:
zwiększam zyskowność
przedsiębiorstw

Temat: Odwaga, ryzyko

Chciałbym zwrócić uwagę na pewien aspekt ryzyka.
Wyszukując rozwiązań skupiamy się na pozytywnych stronach pomysłów dobrze rokujących, by „namówić” siebie do podjęcia decyzji. Mamy niekompletną wiedzę o teraźniejszości i niewiele wiemy o przyszłości. Podejrzewam, że najbardziej narażamy się na ryzyko przystępując do realizacji . Wtedy staram się wracać do pomniejszanych wcześniej słabych stron decyzji i zaczynam je uwzględniać w pracy. Jakby to zobrazować? Najliczniej giną alpiniści w drodze powrotnej, po zdobyciu szczytu. Z tego powodu muszę jednocześnie reagować na zmiany w otoczeniu i co pewien czas sprawdzać, czy nie zmieniły się powody, jakie popchnęły mnie do danej decyzji. Jestem więc za, a nawet trochę przeciw…
Staram się zachować krytyczny osąd własnej decyzji i nie popaść w zachwyt. W mojej ocenie jest to podstawowe, jedno z dwóch źródeł ryzyka w zarządzaniu (drugie, gdy rozwiązujemy niewłaściwy problem). Pewien naukowiec opisał tę pułapkę, jako fortecę głupców, zatrzaśniętych w twierdzy własnej konsekwencji.
Dopóki nie wiemy, czy podjęliśmy decyzję dobrą, czy nietrafną, obowiązuje nas ostrożność. Nie ma bezpiecznego sposobu na ich odróżnienie przed zakończeniem realizacji. Owszem istnieje niezawodna metoda osądu decyzji: ocena po fakcie, czyli „po herbacie”. Wtedy łatwo być mędrcem.

Jak zmniejszyć nadmierne ryzyko? Ja głosuję za zrównoważonym rozwojem. Dałbym tu przykład pewnej skandynawskiej firmy, która od dziesiątków lat rozwija się step by step. Coś mi podpowiada, że będzie „nie do ruszenia” przez kryzysy przez najbliższe 100 lat i tego samego wszystkim nam życzę
Podziwiam przedsiębiorstwa z kilkusetletnią tradycją.
Krótka uwaga: wiele elementów możemy sparametryzować, „zmacierzować”, zważyć, wykorzystać naukowe algorytmy oceny ryzyka itd., ale nie zmieni to , według mnie, istoty rzeczy.

Uprzejmie pozdrawiam tych, którzy przyjdą po mnie …
… w tej dyskusjiAlbert Muras edytował(a) ten post dnia 04.06.12 o godzinie 23:41
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Odwaga, ryzyko

Ocena po herbacie...

Toż to nic innego, niż rejestr incydentów. Niestety, w naszym kraju mało widziałem profesjonalnych i pełnych rejestrów incydentów. Profesjonalnych:
z klasyfikacją zmaterializowanych ryzyk - adekwatnych do ... oszacowanych. Tu jest niezły klimat - często ryzyko w szacunkach jest określane jako wysokie, a jak się zmaterializuje, to w raporcie ... niskie ;-)))

Pytanie, czy dlatego że było niskie od początku, czy dlatego, że ktoś miał patent na zatrzymanie materializacji ryzyka, czy dlatego, że... no własnie dlaczego jeszcze tak może być?

Pełnych bo monitoring powinien wskazywać na określone trendy, przesunięcia w kategoriach prawdopodobieństwa etc.

Co do przytoczonej firmy, może ona działa tak, że ma doskonale postawione punkty kontrolne? Monitoring ryzyka wewnętrznego (np incydenty BHP, ppoż - od najdrobniejszych, zastawienie sprzętu, czy brak rękawic) i zewnętrznego (naturalne - czyli obserwację otoczenia, zjawisk niekoniecznie samodzielnie) dają obraz natężenia cechy, innymi słowy, wiemy że coś idzie, ale... na razie idzie - czas na procedury, aby zachować ciągłość?

Ot z ostatnich audytów, podpory mało istotnego z punktu widzenia księgowego, systemu odprowadzenia odpadu. Ale ... istotnego ze względu na ciągłość procesu - nie będzie systemu odprowadzenia - pół fabryki stoi. A to co chwila ktoś "dzwoni" większym autem. Jak długo podpora wytrzyma?
Robert Więckowski

Robert Więckowski Business Development
Manager; Trener,
coach biznesowy

Temat: Odwaga, ryzyko

Ktoś kiedyś powiedział że procedury w lotnictwie są "krwią pisane", natomiast w biznesie firmy szkolące nie mają rejestru incydentów "bankructwem pisanych".
Nie szkolę w tym zakresie, nie jestem specjalistą, ale mam wrażenie że to jest bardzo dobry kawał roboty dla specjalistów.

Patrząc od lat na biznes w naszym kraju, konkluduję że z ryzykiem w biznesie to tak jak z rozmowami o zdrowiu, śmierci. Wszyscy wiemy że to nieuniknione, ale zabezpieczeń, ustaleń nikt (albo mało kto) robi.
Biznes eksperymentuje, ponosi koszty, ale nie skorzysta z profesjonalistów.
Per saldo wyszło by taniej.
Robert
Dariusz Łydziński

Dariusz Łydziński IT Security Manager

Temat: Odwaga, ryzyko

Krótka uwaga: wiele elementów możemy sparametryzować, „zmacierzować”, zważyć, stosować naukowe algorytmy oceny ryzyka itd., ale nie zmieni to , w mojej ocenie, istoty rzeczy.

Metodyki, macierze oceny ryzyka są narzędziami pomocniczymi w tym procesie. Wybór narzędzi jest dość duży i należy je dobrać do konkretnej organizacji. To, że będą wspaniale się sprawdzać w jednej, wcale nie oznacza, że w innej również ale "samo też się nie zrobi".
Im większa organizacja, tym ryzyk więcej i to wymaga już automatyzacji.
Toyota w 2007 r była największym producentem aut na świecie. W roku następnym (2008) notuje największe straty finansowe w swojej historii.
Holenderska firma DigiNotar, zajmująca się wystawianiem certyfikatów SSL, ogłosiła upadłość, zaledwie dwa miesiące po tym, jak hakerzy zaatakowali firmę.
Tych przykładów jest mnóstwo - a więc albo uważamy, że nam to nie grozi albo podejmujemy decyzje w sposób nieświadomy.
Grzegorz Krzemiński

Grzegorz Krzemiński 600+ projektów w
bezpieczeństwie |
Trener | RODO | HSSE
|...

Temat: Odwaga, ryzyko

Robert W.:
Ktoś kiedyś powiedział że procedury w lotnictwie są "krwią pisane", natomiast w biznesie firmy szkolące nie mają rejestru incydentów "bankructwem pisanych".

Krwią po dużych incydentach. Ale niestety, inaczej nie wpadnie komuś do głowy coś wydać. Nareszcie mamy poradnik ULC, w temacie bezpieczeństwa lotów. Plus przepisy unijne, ale... nadal nie wszystkie mamy w kraju dostosowane. Cóż.. urzędnicy...
Nie szkolę w tym zakresie, nie jestem specjalistą, ale mam wrażenie że to jest bardzo dobry kawał roboty dla specjalistów.

Ta robota jest już robiona, tylko o ile z incydentami nazwijmy je "publicznymi" jest prościej, o tyle z incydentami "prywatnymi" już zdecydowanie gorzej. NIe mamy ustawy o dostępie do informacji publicznej, więc ciężej jest dostać materiał badawczy. Ale czasem się udaje.
Patrząc od lat na biznes w naszym kraju, konkluduję że z ryzykiem w biznesie to tak jak z rozmowami o zdrowiu, śmierci. Wszyscy wiemy że to nieuniknione, ale zabezpieczeń, ustaleń nikt (albo mało kto) robi.
Biznes eksperymentuje, ponosi koszty, ale nie skorzysta z profesjonalistów.
Per saldo wyszło by taniej.
Robert

Per saldo - taniej? Hm...

To jest coś co nazywam chorobą bezpieczników. Często w swym zapędzie, zapominają przełożyć to na język zrozumiały (czytaj kasę).

Co oznacza - przestój, albo przerwanie procesu głównego? Dla bezpiecznika jest jasne, że przerwa w tym co najbardziej chroni.

Ale jak przekazać szefowi?

A to zależy od incydentu. Jeśli nieprawidłowo poruszający się pojazd po placu manewrowym będzie miał kolizję z wózkiem dowożącym surowiec, to stratę trzeba zliczyć. I powiedzieć:
30 tys naprawa wózka
15 tys zwolnienie lekarskie pracownika (6 miesięcy)
350 tys przestój (kosztem alternatywny) samej produkcji
15 osób nie ma co robić, koszt ochrony, która też nie to co trzeba robi, koszt samej obsługi kolizji i wypadku (czas bhp, zeznań u policjantów czy w sądzie)/

Łącznie przestój wynikający z nieprzestrzegania zasad poruszania się po obiekcie - to jakieś 600 tys na średniej naprawdę fabryce.

A działanie jakie trzeba w to włożyć.
Praca orła od ryzyka wywiad z szefem produkcji (co ważne dla ciągłości, jaki zasób, kiedy) z szefem ochrony (jak zabezpieczyć miejsce kolizji,) wywiad z bhp (wszystko o wypadkach i odszkodowaniach i jeszcze o świadczeniach) wywiad ze znajomkiem z policji (postępowanie w kolizjach na terenie obiektu) plus jakiś gość od wizerunku (co się stanie gdy się stanie).

Jak juz wie - to jest około 2 tygodni uzgodnień tak po 2 godzinki z każdym, załóżmy dla zaokrąglenia 5 godzinek, każdy godzinowo 50 netto (nie tylko płaca) plus jakieś tam koszty dodatkowe - zamkniemy się w 3- może 5 tysiach. DO tego zmiany w umowach z dostawcami, aneks o obowiązku poruszania się i o tym, że jak któryś złamie zasady, wylatuje za bramę i ładunek jest uznawany za niedostarczony (wszak dostarczenie, to nie wjazd na teren, a rozplombowanie przy doku).

Załóżmy prawnik swoje, uzgodnienia z 5 firmami i ich prawnikami - 2 tygodnie, walka kosztuje 10 tys.

Czyli ustawienie procedury, 2 tygodnie do miesiąca, uzgodnienia z dostawcami do miesiąca, koszty procedury 5 uzgodnień, 10 - razem 15 tys.

I żeby za prosto nie było - ja widzę w miesiącu kilka zakładów. Hale obite, lampy przewrócone, mimo dość szybkich zleceń naprawy (do 7 dni, maks do 14 jak się ubezpieczyciel wyrobi z kwitami, bądź z rezerwy).

Ryzyko oszacowałbym jako prawie pewne, czyli możliwe do zmaterializowania w ciągu 3 miesięcy.

Czyli 4 strzały w roku. x 600 tys z przestoju - 2 mln 400 tys pln rocznie,

A za procedurę i wdrożenie na poziomie 15 tys. Dodać do tego trzeba koszt poszarpania się ochrony i wywalenia jednego czy drugiego orła za bramę, ale działa. Dodajmy na te poszarpanie i przestój że się zdarzy raz w roku. Czyli nie 600 co wyliczyliśmy (nie ma kosztów wpadkowych) tylko np 300. Więc razem załóżmy opracowanie i utrzymanie systemu - 315 tys.

2.400.000 vs 315.000

Da się przedstawić? ;-)

Tak samo ze wszystkimi ryzykami. Bardziej lub mniej dokładnie.



Wyślij zaproszenie do