Temat: rzeczoznawca - co powiecie o tym zawodzie?
Dziękuję.
Proszę :)
To może tylko do kwestii praktyk zawodowych (chociaż i tak we wszystkim się zgadzamy :).
I dlatego zostały stworzone praktyki, aby tej wiedzy praktycznej nabyć...
Gdzieś tę wiedzę TRZEBA zdobyć.
Pisząc o tym, że kandydaci na rzeczoznawców majątkowych, którzy kończą studia podyplomowe i idą na praktyki zawodowe, nie znają podstawowych terminów, definicji, że trzeba ich uczyć od początku wszystkiego, miałem na myśli dosłowne uczenie od początku.
W pełni zgadzam się, że praktyki są od tego, by nabyć wiedzę praktyczną - chodziło mi jednak o to, że kandydaci nie posiadają wiedzy teoretycznej, że nie wiedzą co to jest wycena nieruchomości, jakie występują prawa do nieruchomości, jakie są podejścia, metody, techniki - czyli nie wiedzą tego wszystkiego, co powinni już wiedzieć po studiach podyplomowych. I to pod tym względem (ogromnych braków w przygotowaniu teoretycznym kandydatów) oceniałem praktykę jako niezbyt przyjemną i dość uciążliwą i pracochłonną dziedzinę dla osób prowadzących takie praktyki. Oczywiście wszystko zależy tak naprawdę od kandydata. Już od dawna wychodzę z założenia, że gdy ktoś jest osobą pracowitą i chętną do nauki, to nawet ucząc się w najgorszej szkole uzyska odpowiednią wiedzę. Z drugiej strony, gdy ktoś jest osobą leniwą, która w ogóle nie jest zainteresowana jakimkolwiek kształceniem, to nawet uczęszczanie do najlepszych szkół nic nie da, bo z tej fantastycznej wiedzy, którą ta osoba mógłaby tam uzyskać, niewiele skorzysta ...
Może jest lepiej niż u prawników, ale nie najlepiej. Nie jestem
zdania, aby rozdawać licencję. Sprawdzenie kompetencji powinno
odbywać się rzetelnie, aby osoba wykonująca operaty była kompetentna.
Zgadzam się w 100% :)
Z drugiej strony nie ma nic lepszego i piękniejszego jak przekazywanie wiedzy. Wtedy zawód rozwija się i rośnie, a tak
to czasami wiedza umiera wraz z jej twórcą...
W pełni się zgadzam, z zastrzeżeniem, o którym pisałem wcześniej. By praktyki były rzeczywiście już praktykami, próbą stosowania przepisów prawa i zasad wyceny w praktyce, nauce tej praktyki, a nie dopiero uczeniem się teorii ...
Zgadza się, jednak myślę dobrze poprowadzona praktyka i współpraca może poskutkować tym, że dana osoba zostanie i powiększy firmę, przez co będzie można więcej operatów wykonać i zajmować się większymi sprawami, gdzie jeden RzM może nie podołać.
Idea szczytna i godna pochwały - powiedziałby mój profesor z socjologii :) Ależ oczywiście, że tak. To jest tyko kwestia ludzi, również i tych, którzy praktykę prowadzą i mają do tego serce (inaczej: bez tego zaangażowania, to jednak chyba się nie da :).
W związku z tym postanowiłem praktyki robić w organizacji, która przeprowadza takie praktyki.
Są plusy:
- kilku RzM prowadzi praktyki, co pozwala na w miarę sprawne wykonanie wszystkich operatów, ponieważ dana organizacja zapewnia opiekę nad wszystkimi dziedzinami, np. lasy lub inne
nietypowe nieruchomości, z którymi jest najwięcej problemów, a > nie wszyscy RzM zajmują się wszystkimi dziedzinami wyceny.
i minusy:
- jeśli są to warsztaty w weekend, a niestety tak najczęściej
jest, ponieważ w większości osób zanim uzyskają uprawnienia to pracują gdzie indziej, więc w tygodniu nie mają czasu, aby z
RzM chodzić po nieruchomościach - nie ma się takiej styczności
z zawodem.
Kwestia, czy lepiej jest odbywać praktyki indywidualne czy też w organizacji zawodowej, występuje od dawien dawna (można powiedzieć, że od początków zawodu). Tak naprawdę bardzo wiele zależy od samych prowadzących i organizacji takiej praktyki.
Rzeczywiście praktyka indywidualna może mieć ten podstawowy minus, że osoba, u której odbywamy praktykę, nie zajmuje się na co dzień np. wyceną lasów. Mimo, iż uprawnienia zawodowe uprawniają do wyceny dla wszelkich celów, to jednak u rzeczoznawców majątkowych można bez problemu wyróżnić nieformalne specjalizacje, wynikające w głównej mierze z podstawowego profilu wykształcenia (np. leśnicy będą dużo chętniej wyceniać lasy niż np. wielkopowierzchniowe obiekty handlowe, a rolnicy np. wyceniać siedliska i nasadzenia na nieruchomości niż techniką dyskontowania strumieni dochodów określać wartość nieruchomości handlowych - tutaj znowu chętniej się tym zajmą ekonomiści, a bedą z daleka trzymać się od lasów), dostępności danych, zainteresowań danego rzeczoznawcy majątkowego (np. interesuje się II Wojną Światową, więc chętnie pracuje z archiwalnymi dokumentami, np. przy wycenie mienia "zabużańskiego").
Więc, wracając już do czasów nam współczesnych i praktyk zawodowych, na pewno lepiej jest mieć praktykę u takiego rzeczoznawcy majątkowego, który we wszystkich tych tematach czuje się dobrze - niestety są to wyjątkowe przypadki (człowiek-orkiestra) - i tutaj praktyka "grupowa" pokazuje swoją wyższość.
Z drugiej strony praktyki "grupowe" często ostatecznie przyjmują formę przedłużenia studiów podyplomowych - co 2 tygodnie zjazd, na którym omawiany jest jakiś temat, krótkie spojrzenie na operaty szacunkowe przygotowane przez kandydatów, brak czasu na dłuższą rozmowę z prowadzącym, brak dostępu do warsztatu rzeczoznawcy majątkowego (praktykanci zdani wyłącznie na siebie). Oczywiście jest to przejaskrawienie i są praktyki "grupowe" prowadzone na odpowiednim poziomie, z dostępem do różnego rodzaju materiałów, czasami nawet z nieograniczonym dostępem (w ramach rozsądku oczywiście!) do prowadzącego, ze stałym wsparciem ze strony organizatora itp. Ostatnio koleżanka, która uczęszcza teraz na praktyki dla kandydatów na pośredników w obrocie nieruchomościami, opowiadała mi o nich w samych superlatywach, że ogromna ilość materiałów, że częste spotkania, że omawianie case study, wspólne analizy dokumentów itp.
Podsumowując, zarówno praktyki indywidualne (nic nie stoi na przeszkodzie, by robić je u np. 3 rzeczoznawców, z poszczególnych tematów - np. u jednego tematy generalne, powszechne typu podejście porównawcze, u drugiego kwestie dochodowe, u trzeciego lasy i nieruchomości rolne) jak i grupowe mogą być dobrym rozwiązaniem. I tak, jak pisałem o niezbyt dobrym przygotowaniu części kandydatów, tak można to samo powiedzieć o prowadzących praktyki - są po prostu lepsi i gorsi. I cały ambaras polega na tym, by znaleźć tych lepszych i to u nich uczyć się sztuki wyceny :)
Teraz już napiszę: To są tylko i wyłącznie moje opinie i przemyślenia, więc mogę się mylić, a to jest rzeczą ludzką
To samo mogę powiedzieć w odniesieniu do siebie - to tylko moje oceny i przemyślenia i też się mogę mylić. Choć, wygląda na to, że razem z moim przedmówcą wyrażamy podobny pogląd. Ale obaj możemy też się mylić :)
Pozdrawiam.
Paweł Piotr Duciak edytował(a) ten post dnia 10.07.08 o godzinie 19:10