Temat: Koniec licencji maklera i doradcy?
Michał Kurzeja:
Jeśli chodzi o słuszność to się nie wypowiadam, bo nie będę obiektywny. Mam tylko nadzieję że KNF nie odpuści sobie tak łatwo znacznego strumienia dochodów z tych egzaminów, i obroni miejsca pracy dla egzaminatorów, a miłościwie nam panujący ze względu na ogólne przepracowanie nie będą mieli czasu zająć się zmianami w ustawach :) Nie mniej chyba klamka zapadła, także pytanie raczej "kiedy", a nie "czy".
To jest projekt KNF. Wg mnie absurdem jest zawarta propozycja:
"Tam gdzie jest to możliwe, należy dążyć do ujednolicenia standardów na całym rynku finansowym, wybierając najlepsze wzorce z różnych sektorów. Standardy w zakresie weryfikacji kompetencji osób zatrudnianych w instytucjach finansowych nie są w Polsce jednolite. W dominującym na rynku finansowym sektorze bankowym nie ma egzaminów państwowych, np. wobec osób zarządzających ryzykiem. Weryfikacją wiedzy i kwalifikacji zajmą się pracodawcy oraz międzynarodowe instytucje uznane przez rynek. Na rynku bankowym to podejście się sprawdza."
Czyli nagle licencja maklera i doradcy robi się be, a CFA święci triumf.
Albo to też ciekawe:
"Na rynkach rozwiniętych, w tym w krajach „starej” Unii Europejskiej, nie ma państwowego systemu licencjonowania zawodów maklera czy doradcy inwestycyjnego. Certyfikacja jest przeprowadzana z reguły przez instytucje rynkowe (np. giełdy). Nie występuje również wymóg zatrudniania przez instytucje rynku kapitałowego określonej liczby osób z taką licencją. W Polsce system licencjonowania doradców i maklerów w obecnym kształcie powstawał dwadzieścia lat temu w całkowicie innym otoczeniu faktycznym i prawnym. To, że działa długo, nie jest wyznacznikiem jego jakości i argumentem przeciwko dostosowaniu do etapu rozwoju rynku.
Licencjonowanie pracowników firm posiadających państwową licencję stanowi jeden z elementów budowania niepotrzebnych barier dla pracowników oraz przedsiębiorstw."
Fakt, że licencje są obecnie polskim ewenementem. Poza Polską, licencje są tylko w Grecji.
Ale czemu nie zrobić ewolucji w ten sposób, że z licencji - zostałyby zrobione certyfikaty. Certyfikaty narodowe istnieją i w UK (FSA) i we Francji i pewnie w kilku innych państwach.
I tu jeszcze coś ciekawego:
"Wprowadzenie proponowanych zmian w przepisach spowodowałby, że zniknęłyby procedury związane z:
- rozpatrywaniem wniosków o wpis na listę maklerów/doradców,
- tworzeniem i wydawaniem licencji,
- prowadzeniem postępowań administracyjnych o nałożenie sankcji na osoby posiadające licencje maklera/doradcy."
To są akurat absurdalne argumenty. Aż tyle pracy przy "tylu licencjach" to nie wymaga...
Moim zdaniem zbicie licencji do roli silnych certyfikatów byłoby najlepszym rozwiązaniem - tak na przyszłość.
Niestety w polski piekiełku to licencje są lepsze chyba niż ich brak - przy braku licencji kolesiostwo dojdzie jeszcze mocniej do głosu...