Temat: kredyty w CHF
czesc,
odniose sie do calosci dyskusji po kawalku, bo sadze, ze jej czesc jest ciekawa, ale spory kawalek to bladzenie po omacku.
Maciek Głuszak:
Chodzi mi po głowie taka rzecz... skoro złotówa miała się umacniać do wejścia do strefy Euro;) to po co banki dawały kredyty we frankach ? Żeby stracić na spadającym kursie franka;) ?
pozwol, ze wyprostuje to rozumowanie o kilka stwierdzen. byc moze poprawi to twoje rozumienie systemu finansowego i zasady dzialania bankow.
banki obracaja dziennie setkami milionow w dealingroomach (pozyczaja jedne od drugich albo oferuja pozyczki jedne drugim na krotkie terminy- godziny, dni,miesiace itd) i dla nich kontrakt na kredyt mieszkaniowy nie jest inwestycja na 30 lat dla ktorej mieliby przewidywac taki horyzont czasowy i zastanawiac sie jak zarobic na kursie waluty.
nie jest wcale inwestycja.
to poprostu dzialalnosc operacyjna, w ktorej bank uzyskuje przychod z marzy kredytu ponad koszt pieniadza pozyczanego na 3 mce bank od banku (WIBOR, czyli sredniorynkowo po ile jeden bank oferowal pieniadz drugiemu) + inne przychody, ktore wymienil juz Przemek - spread, prowizja za udzielenie kredytu itd..
Ale zasadniczo to powinien zarabiac na marzy, czyli na lichwie :).
("Friedman ma weksel Szapira z żyrem Glasa, a windykator jest Baumstein..")
patrzac na skale udzielonych kredytow i systematycznych przychodow we frankach z tytulu splaty kredytow + zawartych wszystkich innych kontraktow na rynkach finansowych, dla biznesu bankow nie ma znaczenia ruch waluty w normalnych przedzialach.
A na pewno to nie sa jednostronne kontrakty, dla ktorych banki mialyby sie zastanawiac nad dlugookresowymi ruchami waluty. to sie poprostu znosi w tlumie wszystkich instrumentow finansowych.
wiec Maciek nie ma co szukac tutaj diabla w szczegolach.
Ale rachunek otworzę chyba w celach informacyjno edukacyjnych.
"nie nie nie, to nie tak :) Opcje nie kosztują 02, zł."
daj spokój, oczywiście w przeliczeniu na jednego franka mam na myśli
za model wyceny opcji akurat dwoch kolesi dostalo Nobla, wiec to tez nie jest takie proste X-Y.
masz tam wiele zmiennych:
cena aktualna instrumentu bazowego(czyli tutaj kursu waluty), zmiennosc instrumentu bazowego, wartosc pieniadza w czasie, cene oferowana za instrument bazowy w dniu realizacji opcji, okres do realizacji opcji itd.
opcje z zasady sa drogie, dlatego, ze ich cena opiera sie na zmiennosci i dlugosci trwania kontraktu, czyli poprostu na czynnikach niepewnosci wyniku. to jest zaklad, jak na wyscigach.
jezeli nie masz niezbednej pozycji do zabezpieczenia typu "przychod o wielkosci X milionow spodziewany za rok od teraz w walucie obcej" to nie masz powodu zajmowac sie opcjami. a juz na pewno bank nie zabezpiecza opcjami kredytu.
I jeszcze odniose sie do slow Huberta:
1) wystawienie takiej opcji nie oznacza idiotyzmu, są setki strategii opcyjnych, mozna robić rozne kombinacje, wystawiac opcje call na CHF/PLn i jednoczesnie kupić inną call ale o innej cenie wykonania itd. SETKI mozliwych kombinacj. Ja specem nie jestem, podrywam lekko na opcjach ale głóownie long (na short trzeba miec stalowe jaja, ze się tak wyrazę). Najbardziej ryzykowne jest wystawienie gołej opcji, bo wtedy w razie takiego ruchu jestes bankrutem. Ale takich opcji nie wystawia (gołych, naked) prawie nikt, poza ekstremalnymi hazardzistami. Poza tym, ktos kto wystawiał opcję call dla CHF/PLN przez ostatnie 3 lata - zyskiwał.
mam wrazenie, Hubert, ze nie dostosowales jezyka do odbiorcy. w jakim celu Mackowi tlumaczysz, ze moze zawierac kontrakty na opcje call na pozycji long? zeby pokazac mu, ze tego nie umie, czy zeby dowartosciowac siebie, ze znasz slang finansowy?
pomijajac to, ze nie zgadzam sie ze stwierdzeniem, ze "na opcje short trzeba miec stalowe jaja". to tylko kwestia oczekiwan zmiany wartosci instrumentu i tego, ze teoretycznie sprzedajac opcje (pozycja short) masz ograniczony przychod, a nieograniczona strate. jako przyklad uzyje twojego wlasnego..
sprzedaz opcji kupna chf. przez ostatnie pare lat CHF sie umacnial i byly takie oczekiwania, wiec opcje te kosztowaly grosze. a i tak cena rynkowa oznaczala, ze nikt ich nie realizowal.
analogicznie, teraz frank jest dosc drogi, ale w moim przekonaniu nie ma podstaw zeby byc drozszym. wiec nie musze miec stalowych jajec, zeby wystawic opcje kupna z cena wykonania 3zl/chf i terminem wykonania za pol roku. dostane za to grosze, albo wcale nikt tego nie kupi. cena zalezy tu od oceny ryzyka zmiany kursu na niekorzysc. przy czym ryzyko jest, ale fundamentalnie nieuzasadnione (podobnie jak wszystko co sie dzieje teraz na rynku finansowym w polsce).
i podsumowujac i odnoszac sie do wywodow Gluszaka.
patrzysz na kredyt jako na spekulacje na pozyczonym kapitale. czyli zamierzasz go splacic przed czasem.
sa to dwie zupelnie niezrozumiale rzeczy. a zwlaszcza w kontekscie kredytow CHF branych rok temu, ktore mialy oprocentowanie LIBOR + 0,8% czyli jakies 3,6-3,8%. ani wtedy ani teraz nie ma tak taniego i tak dostepnego pieniadza. splacanie go przed czasem jest czysta strata.
a zatem, jezeli juz wiemy, ze nie oplaca sie splacac wczesniej mieszkania, na ktore masz oprocentowanie zmienne niskie i z mala marza banku, to wiemy, ze analizowanie wysokosci kapitalu do splaty, ktory sie zmienia z kursem waluty nie ma zadnego znaczenia dla oceny oplacalnosci kredytu.
jedynym wyznacznikiem jest wartosc faktycznych miesiecznych rat jakie placisz na przestrzeni lat trwania kredytu. i as long as te raty sa nizsze niz raty placone w zlotych (co jest faktem nawet w tej chwili, kiedy frank jest dosc drogi), to kredyt zlotowy jest bardzo kiepskim rozwiazaniem i nie ma tu nic podchwytliwego ze strony bankow, co Maciek sugerujesz w poscie rozpoczynajacym ten watek.
pzdr