Temat: Dlaczego warto zastanowić się czy jest sens inwestować na...
Bartłomiej P.:
W dalszym ciagu nie dostalem argumentow, ktore rozrozniaja gre live i demo. Szperalem troche po forach forexowych i jedynym argumentem dla mnie jest niestabilnosc dzialania platform przy rachunkach LIVE co nie wystepuje podobno na DEMO. Nie wiem ile w tym prawdy ale argument ten jest dosc mocny. Podobno zdarzaja sie sytuacje nie zamkniecia pozycji mimo osiagniecia zakladanych wartosci. Troche to zniechecajace. Dla mnie argument ze Live to prawdziwe pieniadze nie jest zadnym argumentem bo zdaje sobie sprawe z ryzyka i poki co malej wiedzy forexowej. Choc z drugiej strony ktos wyzej napisal ze to bardziej spekulacje i nie wiem czy do tego jest wymagana duza wiedza. Przy spekulacjach na Demo w ciagu 3 tygodni udalo mi sie uzyskac 250% wartosci startowej. Wynik mocno zachecajacy nawet jesli podzielic go przez 3 :-) Ciagle czekam na opinie grajacych na LIVE...
Witam:-)
Co prawda na FX nigdy nie inwestowałem (z powodów, które opisałem na początku). Dodatkowo każdy typ "inwestowania" powinien być dopasowany do "osobowości" konkretnego inewestora, a ja uznałem, że lepiej czuję się z gpw.
Natomiast co do generalnej różnicy pomiędzy DEMO i "grą na żywo", to nauswają mi się 2 różnice:
1) W demo transakcje są zawierane po "papierowych kursach" transakcji, które nie biorą pod uwagę RZECZYWISTYCH WARUNKÓW, czyli wolumenu czy też wielkości transakcji. To powoduje, że w momencie gdy wielu inwestorów lub duży inwestor złoży duże zlecenie, to szybko "wymiata" pułki cenowe i w demo transakcja zostanie zawarta a w REALU ceny będą znacznie odbiegały od poziomów nas "satysfakcjonujących".
Pojawienie się od czasu do czasu takiego problemu powoduje, że te wirtulne zyski w demo praktycznie nie są możliwe do powtórzenia w grze na żywo.
Problem ten został poruszony w książce z 1923 r. "Wspomnienia gracza giełdowego". Autor opisuje, że w życiu 3 razy bankrutował, z czego pierwszy raz właśnie z powodu gry na "żywo" na giełdzie nowojorskiej. Wcześniej dobrzo mu szło w "Bucket shopach". Były to na wpół legalne "miejsca", gdzie obstawiało się zmiany cen akcji.(wpłacało się parę dolarów depozytu, czyli tak jak na forex lub kontraktach na wig 20). Ceny te były zapisywane na tablicy po tym, jak ktoś z "prawdziwej giełdy" przesyłał je przez telegraf do Bucket Shopu. Z tego powodu można było dokonać wirtulnego kupna lub sprzedaży nawet dużych ilości akcji po cenie zapisanej na tablicy (wielkość transakcji nie miała znaczenia). Gdy spekulant się pomylił, to depozyt zabierał właściciel bucket shopu. Był to zazwyczaj "zyskowny" interes dla takiego właściciela.(wyjątkiem były okresy silnej hossy, bo zazwyczaj "tłum" wtedy miał rację i bucket shopy masowo bankrutowały). Oczywiście w momencie, gdy "mały gracz" (autor książki i główny bohater)wypracował metodę zarabiania w takich warunkach, to bucket shopy zaczęły ponosić straty, dlatego zakazano mu grać praktycznie w całych stanach!!!:-)
No więc przeniósł się na prawdziwą giełdę. I tutaj wtopił...ze względu na różnice cen po jakich realizował zlecenia. W "demo-bucket shopach" zarabiał, ale na giełdzie nowojorskiej zanim zlecenie zostało zrealizowane miał już stratę na pozycji
2)Jest bardzo ryzykowne niedoceniać kwestii "emocji". Tak naprawdę to przecież teoria o inwestowaniu jest powszechnie znana, a jednak podobno 90% ludzi traci pieniądze i szybko zniechęca się do inwestowania, gdy próbują inwestowania w REAL. To oczywiście ludzie emocje grają tutaj bardzo ważną rolę. Walka pomiędzy CHCIWOŚĆIĘ, STRACHEM I NADZIEJĄ.
Gdyby to porównać do życia:-)
Generalnie jest wiele kobiet na świecie. I to jest DEMO, nie tracimy dla nich wszystkich głowy.
W momenci, gdy spotkałem moją żonę, straciłem głowę, w REALU zacząłem robić rzeczy, o których wcześniej nawet bym nie pomyślał, że jestem w stanie:-)
W inwestowaniu w REAL działa podobyny mechanizm.
Pozdrawiam Michał Stopka
Michał Stopka edytował(a) ten post dnia 19.04.07 o godzinie 11:07