konto usunięte

Temat: Andrzej Friszke, \"Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i...

Jak pisać o najnowszej historii. Kto walczył z PRL-em\r\nPaweł Machcewicz*2010-06-21, ostatnia aktualizacja 2010-06-18 18:32\r\n\r\n\"Anatomia buntu\" Andrzeja Friszkego to sprzeciw wobec patrzenia na historię przez ideologiczne okulary. I wobec opowiadania o PRL-u w konwencji czytanek dla pierwszoklasistów\r\n\r\n\r\nFot. Kuba Atys / AG\r\n więcej zdjęć\r\nRzadko się zdarza, by dzieło naukowe liczące prawie tysiąc stron budziło tak szeroki publiczny oddźwięk i emocjonalne debaty w wysokonakładowej prasie i programach telewizyjnych. W tym przypadku jednak chodzi o portret zbiorowy środowiska, które odegrało wielką rolę w kontestacji PRL-u oraz tworzeniu III RP i do dziś jest jedną ze stron w najważniejszych sporach politycznych i ideowych. \r\n\r\nAle książka Andrzeja Friszkego jest czymś więcej niż rekonstrukcją pierwszego etapu opozycyjnych działań Jacka Kuronia, Karola Modzelewskiego i - jak nazywała ich władza - \"komandosów\" z Uniwersytetu Warszawskiego: ludzi, którzy doprowadzili do studenckiego buntu w marcu 1968 r. Jest ważnym głosem w debacie, jak interpretować Polskę Ludową, a zwłaszcza tzw. małą stabilizację za rządów Gomułki: jakie nurty rodzącej się wówczas opozycji uznać za najistotniejsze, jak oceniać motywacje ludzi, którzy występowali przeciw komunistycznej dyktaturze, utożsamiając się zarazem z marksistowską lewicą. \r\n\r\nREKLAMY GOOGLE\r\nJak Chudną Lekarze ?\r\nSpalaj Tłuszcz Jedząc Termogeniki! Najnowsze Odkrycie Lekarzy SPRAWDŹ\r\nPogotowieBikini.net\r\nIle lat dożyjesz?\r\nKalkulator długości życia Sprawdź ile jeszcze lat przed Tobą\r\nstolat.test-4.me\r\nIKEA Promocje\r\nSprawdź Aktualne Promocje w IKEA W Twoim mieście. Sprawdź !\r\nhttp://IKEA.com/pl\r\nOpór powszechny?\r\n\r\nKrytycy książki podnosili, że Friszke wyolbrzymia znaczenie środowiska, które ze względu na swą lewicowość i komunistyczne korzenie było izolowaną wysepką na tle ogromnej większości społeczeństwa, rozumującego w zupełnie innych kategoriach, swoją obcość wobec systemu wyrażającego poprzez identyfikację z Kościołem katolickim. Piotr Semka ubolewał, że autor nie napisał, \"jakie znaczenie miały obchody milenijne\" i \"jak burzliwą formę zamieszek ulicznych przyjęły uroczystości warszawskie w czerwcu 1966 roku\" (\"Święty Jacek z kolegami\", \"Rzeczpospolita\", 20-21 marca 2010).\r\n\r\nJest prawdą, że między początkiem lat 60. a Marcem \'68 największe niepokoje społeczne wywoływane były przez antykościelne posunięcia władz: próby usuwania krzyża i blokowanie budowy świątyni w Nowej Hucie, likwidację seminariów duchownych i prowadzonych przez Kościół szkół czy wreszcie frontalną konfrontację z Episkopatem w czasie obchodów milenijnych. Zamieszki te nie doprowadziły jednak do wykształcenia żadnego opozycyjnego programu politycznego czy powstania niezależnych środowisk, były raczej formą żywiołowej samoobrony. Friszke rzeczywiście poświęca tym postawom mało - zapewne zbyt mało - miejsca.\r\n\r\nZarazem jednak taka właśnie optyka pozwala dostrzec coś ważnego, co nie mieści się w rozpowszechnionych dziś czarno-białych interpretacjach Polski po 1944 r., według których peerelowski system przez cały czas świadomie odrzucała przeważająca większość społeczeństwa. Ten schemat ma jeszcze pewien sens w odniesieniu do lat 40., gdy komuniści zdobywali władzę przy użyciu brutalnego terroru, czy dla epoki \"Solidarności\" i lat 80., kiedy sprzeciw - a choćby niechęć - wobec systemu przybrały masową skalę. Epoka \"małej stabilizacji\" była jednak inna i książka świetnie to pokazuje.\r\n\r\nKuroń i Modzelewski, a później nieco młodsi od nich \"komandosi\" byli w swym konsekwentnym sprzeciwie nieliczną grupą, która mogła liczyć na wsparcie jedynie części profesury i literatów, garstki adwokatów. Istotniejsze, bo mniej dziś oczywiste, jest jednak coś innego. Lewicowy światopogląd i marksistowski język Kuronia, Modzelewskiego i większości \"komandosów\" nie skazywał ich na społeczną izolację. W tych kategoriach myślała znaczna część elit intelektualnych krytycznie nastawionych wobec gomułkowskiej rzeczywistości, po Październiku \'56 domagająca się rozszerzenia demokratyzacji, a z czasem broniąca już tylko resztek swobód wywalczonych w czasie tamtego przełomu. W tych właśnie środowiskach, nazwanych przez Gomułkę \"rewizjonistami\", główną siłę, która mogłaby wymusić demokratyczną ewolucję systemu, widziała i paryska \"Kultura\", i Radio Wolna Europa, i waszyngtoński Departament Stanu, uważając, że to lewicowy język buntu może najmocniej podważyć prawomocność komunistycznej władzy.\r\n\r\nKościół, lewica, dialog\r\n\r\nSzerokie rzesze Polaków z pewnością nie podzielałyby marksistowskiej argumentacji Listu Otwartego do partii Kuronia i Modzelewskiego, ale też nie patrzyły na ówczesny PRL jako na państwo jednoznacznie obce, formę sowieckiej okupacji, o czym dziś usiłuje przekonać nas silny nurt prawicowej publicystyki. Ciekawe z tego punktu widzenia jest porównanie horyzontu programowego ruchów masowych w 1956 r. i u schyłku epoki gomułkowskiej.\r\n\r\nW tym pierwszym przypadku - i w czerwcu 1956 r. w Poznaniu, i w skali całego kraju jesienią - silne były hasła narodowe i niepodległościowe, a zwłaszcza antysowieckie, domaganie się usunięcia z Polski Armii Czerwonej, a nawet odzyskania Wilna i Lwowa. Jest wiele dowodów, że w skali masowej PRL był wówczas postrzegany jako system narzucony z zewnątrz.\r\n\r\nKilkanaście lat później taka retoryka prawie nie występuje, mimo całego dramatyzmu tamtych wydarzeń. Domagano się poszanowania swobód obywatelskich (w 1968 r.), wycofania decyzji o podwyżkach cen czy zgody na rzeczywisty samorząd robotniczy (w 1970), często wyrażając to - jak w przypadku postulatów studenckich - w języku lewicowym. Antysystemowy i niepodległościowy wymiar buntu był wyraźnie słabszy, co było wynikiem ogromnych zmian wprowadzonych po Październiku \'56 i częściowej akceptacji peerelowskiego systemu przez znaczną (zapewne większą) część społeczeństwa. Wynikało to oczywiście w dużej mierze z poczucia jego bezalternatywności, ale też fundamentalnej poprawy w stosunku do stalinizmu i przekonania, że po 1956 r. można w wielu dziedzinach realizować indywidualne aspiracje, a nawet działać na rzecz kraju.\r\n\r\nKsiążka Friszkego przypomina tamtą skomplikowaną rzeczywistość, ale nie jest przez to głosem na rzecz rehabilitacji PRL-u, co zarzucił mu Bronisław Wildstein (\"Czytajcie Kuronia\", \"Rz\", 10-11 kwietnia 2010). Raczej sprzeciwem wobec patrzenia na historię przez ideologiczne okulary, opowiadania o PRL-u w konwencji czytanek dla pierwszoklasistów.\r\n\r\nW książce fascynujący jest też obraz ideowej ewolucji opisywanego środowiska, początkowo dalece nieufnego wobec Kościoła katolickiego czy nielewicowych nurtów narodowej tradycji. Po wyjściu Kuronia i Modzelewskiego z więzienia ich młodsi o kilka lat koledzy poddają List Otwarty krytyce ze względu na przywiązywanie przez jego autorów zbyt małej wagi do kwestii pluralizmu politycznego i demokracji parlamentarnej. \"Komandosi\" na zebraniach na UW publicznie domagają się prawdy o Katyniu, pakcie Ribbentrop-Mołotow, Gułagu, co w tamtym czasie było absolutnie wyjątkowe.\r\n\r\nJeszcze wcześniej mają miejsce ich pierwsze kontakty z ludźmi ze środowiska Klubu Inteligencji Katolickiej. Było to przekraczaniem silnych jeszcze wówczas barier, co jest pierwszą zapowiedzią późniejszej o kilkanaście lat książki Adama Michnika \"Kościół, lewica, dialog\". Młodzi marksiści występują w obronie polskiej tradycji romantycznej, protestując przeciw zdjęciu z afisza \"Dziadów\", a zarazem zderzają się z moczarowską falą, która wykorzystuje w ramach walki o władzę retorykę narodową, sięga po część ideowego repertuaru endeckiej prawicy wraz z antysemityzmem, głównym narzędziem do piętnowania przeciwników w 1968 r. Książka Friszkego pozwala zrozumieć źródła sprzeciwu środowiska \"komandosów\" wobec tej tradycji, tak wyraźnie widocznego również dziś na łamach \"Gazety Wyborczej\". \r\n\r\nPapiery SB - czytaj, korzystaj, konfrontuj\r\n\r\nTa książka jest też niezwykle ważna, bo pokazuje, jaki użytek można zrobić z dokumentów SB. Jest koronnym dowodem, że mogą one służyć rzetelnej analizie, a nie powielaniu \"esbeckiej\" wizji świata czy politycznym porachunkom. Po kilkudziesięciu latach wiele fundamentalnych kwestii przedstawionych przez Friszkego byłoby niemożliwych do zrekonstruowania bez dokumentów SB. I nie chodzi np. tylko o etapy \"rozpracowywania\" opozycyjnych środowisk, ale nawet o debaty ideowe, uchwycone w doniesieniach TW czy zapisach podsłuchów.\r\n\r\nZarazem Friszke pokazuje, że materiały te prowadziłyby często na manowce, gdyby historyk nie konfrontował ich z relacjami uczestników wydarzeń. Niekiedy zresztą nie ma pewności, która wersja jest bliższa prawdzie, a przyznawanie tego przez autora pokazuje, jak mozolna i często obarczona ryzykiem błędu jest praca historyka opierającego się na tego typu materiałach.\r\n\r\nKażdy badacz sięgający po źródła SB powinien przeanalizować te fragmenty książki, w których autor pokazuje, jak esbecy dopisywali do raportów \"agentów celnych\" ustępy wykorzystywane potem w informacjach przekazywanych członkom kierownictwa partyjnego, kreując w ten sposób ich poglądy i wizję całego konfliktu politycznego. Friszke cały czas stara się też konfrontować dokumenty SB z materiałami PZPR i prokuratury, dzięki czemu widzimy, że bezpieka była tylko jednym i często nie najważniejszym elementem systemu. Niestety, większość prac pisanych na podstawie dokumentacji UB/SB nie wykracza poza ten horyzont. \r\n\r\nI jeszcze jeden ważny problem: historyk a jego bohaterowie. Friszke nie ukrywa swej ideowej bliskości ze środowiskiem, o którym pisze, po jego stronie opowiada się też w wielu współczesnych sporach. Na wielu kartach widać fascynację odwagą i bezkompromisowością ludzi, których działania rekonstruuje.\r\n\r\nZarzucano mu, że stworzył hagiografię jednego środowiska. Z pewnością nie jest to książka napisana przez zewnętrznego, zdystansowanego obserwatora (co w ogóle trudne w przypadku historii najnowszej), ale przez człowieka związanego przyjaźnią z wieloma postaciami, o których pisze, darzonego przez nich zaufaniem. Bez tego zresztą niemożliwe byłoby uzyskanie tak wyczerpujących relacji, niepomijających delikatnych kwestii. Bez nich o wiele trudniejsze, a czasem niemożliwe byłoby weryfikowanie esbeckich materiałów czy nawet ustalenie ważnych faktów.\r\n\r\nPrzede wszystkim jednak jest to książka bardzo uczciwa. Friszke nie unika spraw drażliwych, które często służą dziś za pretekst do atakowania jej bohaterów. Pisze o ich komunistycznych i żydowskich korzeniach, przynależności rodzin do peerelowskiego establishmentu, zastanawia się, jaki wpływ to miało na ich bunt przeciw dyktaturze.\r\n\r\nNajbardziej jednak poruszające fragmenty dotyczą śledztwa po Marcu \'68 i łamania w jego trakcie wielu jej bohaterów. Niezwykły jest opis sposobów, jakie w tym celu stosowano - np. podrzucane do celi fałszywe grypsy, w których uwięzieni współtowarzysze rzekomo nakłaniali do składania zeznań, sygnały wysyłane alfabetem Morse\'a z sąsiednich cel, podszywające się pod innych aresztowanych, wykorzystywanie \"agentów celnych\". Jest to też niczym nieretuszowany opis słabości okazanej przez ludzi poddanych niezwykle silnej presji, przezwyciężonej zresztą później w wielu przypadkach poprzez odwoływanie zeznań na rozprawie. Chciałbym przeczytać równie uczciwe książki innych historyków sympatyzujących ze środowiskami, o których piszą.\r\n\r\nŻadna książka nie jest definitywnym, skończonym opisem. Byłoby niezwykle interesujące przeczytać historię Kuronia, Modzelewskiego i \"komandosów\" napisaną przez autora odwołującego się do zupełnie innych wartości niż wyznawane przez to środowisko. Napisaną jednak zgodnie z regułami historycznej sztuki, z wykorzystaniem równie obszernej bazy źródłowej, przedstawiającą inne interpretacje zamiast ideologicznych egzorcyzmów stojących na straży jedynie słusznej wizji PRL-u.\r\n\r\n*Paweł Machcewicz - historyk, profesor na Uniwersytecie Warszawskim i w Instytucie Studiów Politycznych PAN, w latach 2000-05 dyrektor Biura Edukacji Publicznej IPN-u. Dyrektor Muzeum II Wojny Światowej. Autor wielu prac na temat historii XX wieku, ostatnio opublikował książkę „ »Monachijska menażeria «. Walka z Radiem Wolna Europa 1950-1989”\r\n\r\n\r\n\r\nAndrzej Friszke, \"Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi\", wydawnictwo Znak, Kraków 2010\r\n\r\nŹródło: Gazeta Wyborcza\r\n\r\n\r\nWięcej... http://wyborcza.pl/1,76842,8034286,Jak_pisac_o_najnows...