Temat: Szukam Funduszu Inwestycyjnego grającego na FALACH ELLIOTA
Marcin M.:
Marcin Żak:
...być może nawet wystarczy humanistyczne wykształcenie, lub niekoniecznie w ogóle, a przede wszystkim doświadczenie i praktyka na gieldzie :-)...dobre dobre, coraz bardziej mi się podoba - starzy Japończycy nie długo zaczną niespokojnie sie poruszać w swoich grobach, skoro stosowali AT już od 1870 roku :-)
Mam w zestawie analizę techniczną, tzn. inni rysują kreski a ja mogę z tego korzystać, i trochę bez sensu by było, żebym musiał tym się zajmować, jak mam na ekranie monitora, co tylko chcę. Druga sprawa, że z tego nie korzystam. Więc może AT nie tworzy z człowieka tradera, tylko tworzy analityka, a to potrafi być duża różnica, mierzona w konkretnych sumach.
Jako deser, wrzucę cytat z książki "KOMPUTEROWA ANALIZA RYNKÓW TERMINOWYCH" Charlesa LeBeaua:
Nie wierzymy, by można było prognozować konkretne ceny na rynkach terminowych, ani nie wierzymy, by istniała metoda pozwalająca wyznaczać z wyprzedzeniem punkty zwrotne. Wierzymy natomiast, że można osiągać znaczne zyski rozpoznając w porę rozwijające się trendy i wykorzystując punkty zwrotne natychmiast po tym, jak się one pojawią. Stosujemy analizę techniczną w celu ustalania i pomiaru siły trendu, a następnie do obserwacji trendu po to, by zauważyć tak szybko jak to możliwe, że dobiega on końca. Naszym celem była i jest uważna obserwacja bieżących cen, nie zaś przewidywanie cen przyszłych. Nasza filozofia rynku sprawiła, iż nie zyskaliśmy doświadczenia w obserwacji cykli, fal, zależności astrologicznych,współczynników Fibonacciego, linii Ganna i w stosowaniu wielu innych metod zakładających istnienie wewnętrznego porządku rynków. Widzieliśmy jednak wielu traderów, którzy posługując się takim założeniem zarobili pieniądze. Nie spieramy się z nimi i nie kwestionujemy faktu, że odnieśli sukces. Jesteśmy jednak skłonni sukces ten przypisywać raczej dobremu zarządzaniu pieniędzmi i dyscyplinie w kontrolowaniu ryzyka, niż zdolnościom do trafnego prognozowania cen. Jednym z niebezpieczeństw związanych ze stosowaniem komputerów jest to, że umożliwiają one tak dogłębną analizę danych z przeszłości, że zawsze znaleźć można dowolną liczbę powtarzających się formacji i zjawisk. Komputery dają nam możliwość przeprowadzenia wyczerpujących analiz dowolnie dużych zbiorów liczb i w rezultacie potrafimy odnaleźć formacje, cykle, fale i inne rzekome relacje nie tylko w cenach giełdowych, lecz także w zbiorach liczb losowych. Nie słyszeliśmy, aby ktokolwiek dowiódł, żechodzi tu o coś więcej niż przypadkowe koincydencje, jakie muszą nieuchronnie zachodzić, gdy zastosuje się odpowiednio dużą liczbę zmiennych do dużego zbioru danych. Koincydencje takie nie dowodzą istnienia faktycznej zależności przyczynowo-skutkowej. Gdyby rzeczywiście istniały jakieś szczegółowe formacje lub struktury cenowe, ich odkrycie i zastosowanie szybko zniszczyło by sam rynek. Jeśli bowiem rynek byłby w jakiś sposób uporządkowany i ceny byłyby wyznaczone z góry przez jakąś nieznaną siłę, inwestor, który by ją odkrył, nigdy nie poniósłby strat. Gdyby było wiadomo, co zdarzy się w przyszłości, nikt nie zawarł by transakcji z tym inwestorem.
...
czytałem tę książkę, posiadam, i w pełni zgadzam się z treścią, a zwłaszcza w zakresie dyscypliny i prognozowania cen. Treść jednak tego tekstu sama w sobie dowodzi, że stosowanie AT związane jest z dyscypliną zastosowania, a niemożliwe jest lub nadzwyczaj ograniczone samo prognozowanie, analiza techniczna bowiem nie opiera się na prognozowaniu, lecz analizie wykresów i odszukiwaniu momentów czasu, kiedy możemy podjąc konkretną decyzje inwestycyjną.
Nie zgadzam się natomiast z autorami książki w drugiej części wypowiedzi o zbiorach liczb, w których koincydencje nie dowodzą zależności przyczynowo-skutkowej, ponieważ gdyby tak było, to ceny akcji nie zmieniłyby się od początku XIX wieku, a istnieje przyczyna, która spowodowała ten skutek. Jeśli nawet inwestorzy neguja analizę techniczną, to zdani są poprzez informacje do nich dochodzące na analizę liczb, która wykonywana jest przez inne podmioty, czy osoby, a to zaprzecza ich nastawieniu do tejże dziedziny.
Należy jednocześnie nadmienić, iż analiza techniczna dzieli się na chartystów, purystów i statystyków.
Ci ostatni poszukuja matematycznych zalezności, które pomagaja reagować na rynku, a nie prognozowac, co sie wydarzy, ponieważ to ostatnie jest z założenia niemożliwe. Proleptyczne zachowania analizy technicznej to własnie starania o szczególne wyekstrahowanie skutku z przyczyny, której nie znamy. Przyczyna, która jest nieznana własnie odzwierciedlona zostanie w liczbach na wykresie, natomiast przyczyna , która jest znana, a tą jest informacja, jest zgoła daną o nieskończonej ilości zmiennych decydujących o błędzie inwestora i istnieje poważne ryzyko, że zostanie zniekształcona lub jest fałszywa. Jej prawdziwośc lub fałszywość znajduje odbicie na wykresie, na krótym inwestor ma szanse reagować na podstawie jego lewej strony. Nawoływanie do inwestycji w oparciu o informację medialna lub fundamentalną jest próba skomplikowania inwestycji lub zaproszeniem do akceptacji analizy astrologicznej. Przykładem jest informacja o wzroscie sprzedaży przy spadku rentowności, co osobiście dla mnie jest rozpaczliwym ruchem managmentu celem utrzymania sie na rynku i spadku zainteresowania produktem. Po takiej informacji cena akcji zdrożeje, ale ta informacja nie ma charakteru komunikatu perswazyjnego, który działa w długim okresie, wiec mozna pokusić sie o twierdzenie, że jest spekulacyjna i służy łamaniu prawa przed jej publikacją. Dane takie są publikowane natomiast dużo rzadziej niż pojawiają się słupki wykresu, który zawiera nawet informacje "insider trading". Wykres i wskaźnik - nawet prosta średnia - na nim, zareaguje później i byc może wygłądzi tę informację, która w długim terminie oznacza kłopoty tej akcji. Jeśli odrzucić by koincydencje liczbowe, nie mielibyśmy stałej Hursta, który to przyczynił się do wyjasnienia zjawiska bifurkacji, jakże potrzebnego w inwestycjach, między innymi w działalności niektórych hedge funds, o których tutaj była mowa :-). I jeszcze jedno, jeśli model wyceny aktywów Markowitza, APT, czy CAPM i linia SML, które to są o liniowej budowie nie działałyby, to nie rosły by wartości portfeli inwestorów zarządzane tymi metodami od lat. Wzór y=ax+b+ei w macierzy, czy bez, bedzie jeszcze długo obowiązywał nawet tych, którzy oddadzą swoje pieniądze w zarządzanie i bedą przeciwni analizie technicznej :-), twierdząc, że nie działa, ale ich portfel będzie rósł na wartości. Pozdrawiam
Marcin Żak edytował(a) ten post dnia 01.04.10 o godzinie 13:22