Temat: Spory wokół inwestycji zagranicznych OFE
Przemyslaw Zambrzycki:
Zbigniew Barski:
To jest dojenie. To jest matrix. Żyjemy tylko po to, żeby dawać swoja energię (w postaci kasy) bolszewickiej swołoczy. Bulę ponad 200zł/mies składki zdrowotnej - chodzę do prywatnych lekarzy, bo nie ufam państwowej służbie zdrowia i nie mam na nią czasu.
Pomine, ze 200 skladki trudno nazwac buleniem
to JEST bulenie, moze suma nie jest wielka, ale on to płaci OPRÓCZ przymusowej składki zdrowotnej, z czego pozniej nie skorzysta. Wiec, de facto, buli dodatkowo.
to zapewniam Cie, ze
twoja ukochana prywatna opieka zdrowotna nie jest w stanie (w skali kraju) zapewnic procedur najbardziej wyspecjalizowanych. Np:
1. Inwazyjna chirurgia - np stenty, wyrostki itp
2. Leczenie chorob zakaznych
3. Leczenie nowotworow
4. Pogotowie ratunkowe
jest w stanie zapewnic przy odpowiednim nasyceniu rynku i konkurencji. Oczywiscie, dzis, jesli rynek prywatnych uslug medycznych to pewnie 2 % czy 5 % całosci tego typu usług - ciezko mowic o powszechniejszym dostępie do tego typu placówek. Gdyby 100 % osób (lub chocby 80 %) korzystałoby powszechnie z tego typu usług - pojawiłyby się. Jesli powiesz ze nie, to tak samo mozna powiedziec, ze gastronomia nie jest w stanie zapewnić wyzywienia 100 % ludzi, bo nie oferuje tego tego lub tamtego, a ludzie potrzebują tego czy tego. Otóz, 20 lat temu knajp prywatnych było kilka, a szczytem wyrafinowania był dansing w 2 osrodkach w miescie. Dzis w wiekszych miastach są setki knajp, gdzie mozesz, coraz taniej generalnie, w stosunku do naszych zarobków, zjesc co zechcesz. Tez teoretycznie wg Twojego rozumowania nie powinny się one pojawić, bo ludzi nie było stać itd - ale pojawiły się. Tak samo pojawiłyby się setki prywatnych przychodni, wystarczy dac ludziom mozliwosc (której, przy przymusowym obrobieniu kazdemu portfela z kilkuset złotych, w zasadzie nie mamy takiej mozliwosci, wiekszosc z nas).
poza tym, stary przykład, weterynaria. (nie, nie jest to porównywanie ludzi do zwierzą,t a jedynie pokazanie jak to działa) - czy widziałes kolejki przed przychodniami weterynarzy. NIE. Nie ma ich, mimo ze zwierzęta NIE są tak cenne jak ludzie i z zalozenia ludzie wcale nie muszą tam leczyć zwierząt. A jednak to robią. Znaczy to, ze to samo byłoby w przychodniach dla ludzi, tyle ze byłoby lepiej, bo ludzie bardziej dbają o siebie niz o zwierzęta. A skoro u weterynarza nie ma kolejek (i nie bierze on łapówek , bo i po co?) - to tak samo byłoby w przychodniach dla ludzi (tyle ze podkreslam, o wiele lepiej bo ludzie bardziej dbają o siebie niz o zwierzęta).
Jesli spytasz, czy w takich prywatnych przychodniach nie byłoby drogo? Cóz, 200 zł miesiecznie w prywatnej placówce dzis, gdzie masz dostęp do specjalistów, kazdego typu, bez kolejek i czekania 6 miesiecy na wizytę - to jest dzis. Przy zerowej konkurencji. Przy przymusowym łozeniu na panstwowego bankruta zwanego słuzbą zdrowia. Gdyby ludzie mieli swoje (SWOJE, odebrane pod przymusem) pieniądze, liczba takich placówek zwiększyłaby się kilkadziesiąt razy. To oznacza spadek ceny usług o kilkadziesiat procent (a lekarze przez wiekszony popyt zarabialiby kilka razy lepiej). Musielibysmy importowac lekarzy, którzy i tak zarabialiby dobrze, jesli rynek zwiekszyłby sie 10-krotnie. A cena uslug spadłaby, moze nie 10x ale z pewnoscią, wielokrotnie. Czy abonament 50 zł na członka rodziny, przy dostępie do podstawoej opieki + specjalisci (dzis to 200 zł) to duzo? ale chyba nie :).
Co do nowotworów, ciezkich operacji - zawsze są ubezpieczenia. Oczywiscie, zaden zaklad ubezpieczeniowy nie ubezpieczy nikogo wiedząc, ze ten ma raka. Ale przeciez ubezpieczenia zawiera sięodpowiednio wczesniej. (i zawierałoby sięich wiecej, ... gdybysmy mieli wiecej pieniędzy, które... przeciez odbiera nam rząd).
Co do pogotowia - jest co najmniej jedna duza firma, prywatna, swiadcząca te uslugi, Falck (nie reklamuję) - widzę ich karetki dosc czesto. A ze nie codziennie? Cóz, to pewnie jeszcze droga zabawa. Tak samo jak knajpy czy wycieczki zagraniczne, 20 lat temu. Gdyby tylko pozwolic się rynkowi rozwinąć - byłoby tak samo jak z knajpami, sushi (kiedys synonim luksusu, dzis - cóz, kazdy nastolatek moze zjesc sushi), wyjazdami za granicę, komputerami (kiedys luksus, dzis niezbędnik w kazdej pracy), kormórkami. Wszędzie tam, gdzie działą rynek, cena usług, sprzetu itd - spada. Widziałes kiedys problem z zakupem karty graficznej? nie. Są coraz lepsze, tansze, jest ich wiecej, setka modeli. Dlaczego? Bo nie produkuje ich rząd, tylko prywaciarz.
itd itp, sorry za wodolejstwo :))
pozdr.
Hubert S. edytował(a) ten post dnia 05.10.08 o godzinie 00:51