Krzysztof
Kajetanowicz
CFA. Wyceny i
modelowanie
finansowe
Temat: Rostkowski powinien zostać wywalony
Tomasz Jegier:
Krzysiek Kajetanowicz:
Twierdzenie, że gdybyśmy mieli pakiet stymulacyjny, to deficyt budżetowy byłby niższy, jest czystym absurdem.
To zalezy na co byłyby te środki wydane. Nie mieliśmy problemu toksycznych aktywów, dlatego też pieniądze nie musiałyby być pompowane na konta bankowe, lecz mogłyby (i powinny) do realnej gospodarki.
Que? Rząd wydaje 1000 zł na "program stymulacyjny". Pożycza na to
kasę. Żeby dostać to z powrotem w ciągu roku (ergo, aby program spowodował zmniejszenie deficytu budżetowego), musiałby opodatkować PKB stopą przekraczającą 100%. Tymczasem stawki VAT
to 7% i 22%.
Chyba że wierzysz, że mnożnik wydatków rządowych zdziałałby cuda, i to w ciągu jednego roku???
Zresztą to i tak fantazja, bo nikt by nam więcej nie pożyczył, chyba że na lichwiarski procent (co oznacza większy deficyt, bo
koszty obsługi długu - nie tylko nowego, ale też starego długu rolowanego w ciągu roku).
czy przeganiający nie mieli do połowy 2009 r. dwucyfrowych recesji.
Miałem na myśli raczej naszych południowych sąsiadów, a nie tych ze wschodu.
Np. Słowację?
dopiero porównując wzrtost PKB ze wzrostem, który miał miejsce w osatnich latach przedkryzysowych widać, które państwa najmniej ucierpiały w wyniku kryzysu.
Efekt bazy miał miejsce również w poprzednich latach :) Więc odbijając piłeczkę, można powiedzieć, że stosunkowo nieduży spadek dynamiki wzrostu pkb zawdzięczamy temu, że przez całą dekadę rozwijaliśmy się wolniej od innych gospodarek regionu.
No tak, bo mieliśmy też mniejszą ekspansję kredytu. Innymi słowy inne gospodarki regionu - przynajmniej te sztandarowe produkty bańki (kraje nadbałtyckie, Węgry, Ukraina) - były bardziej podobne do Islandii niż my. My mieliśmy mMniej lipnego wzrostu PKB w postaci budowy niepotrzebnych nieruchomości i konsumpcji na kredyt.
Musimy pamiętać o jednej rzeczy: PKB jest w ogóle bardzo niedoskonałą miarą bogactwa. O którym kraju można powiedzieć, że się szybciej rozwija - o takim, który ma gospodarkę rynkową i rośnie w tempie 5% rocznie, czy o takim, który ma gospodarkę czasu wojny i rośnie w tempie 20% rocznie, bo w gigantycznym tempie przyrasta produkcja bomb i czołgów?
Z budową nieruchomości w czasie bańki jest tak jak z tymi czołgami. Bank centralny manipuluje stopą procentową, wywołuje bańkę na nieruchomościach, każdy zostaje deweloperem, PKB rośnie, ale produkcja faktycznie użytecznych dóbr i usług spada.
Słowacja czy kraje bałtyckie spadły z wysokiego konia, natomiast my - z dywanu na podłogę. Dlatego też, to one wyżej się w tym roku odbiją:)
Bardzo możliwe. Pytanie tylko, kto ostatecznie wyląduje wyżej wperspektywie, na przykład, lat 2004-2013. Wcale nie jestem pesymistą, jeśli idzie o nasze szanse.Krzysiek Kajetanowicz edytował(a) ten post dnia 06.01.10 o godzinie 16:19