Jerzy Bielewicz

Jerzy Bielewicz Właściciel, JB
Consulting

Temat: Recepty na kryzys

Rozpoczynam ten wątek z myślą o waszych propozycjach zmian na rynkach, które mogłyby przeciąć narastający (w mojej opinii) kryzys finansowy i gospodarczy. Na początek wrzucam swój tekst by oczywiście sprowokować dyskusję.

Koniec wakacji, czas na kryzys

Czy w czasie kryzysu lub zawieruchy politycznej można mówić o wakacjach? Z pewnością nie w Polsce. W Stanach ostatni tydzień przyniósł dwa wydarzenia: reformę systemu finansowego i powstrzymanie wycieku ropy naftowej w Zatoce Meksykańskiej. Tymczasem w Europie węgierski rząd poszedł w zaparte w kwestiach nadmiernego deficyt i od poniedziałku należy spodziewać się perturbacji na rynkach walutowych. Co łączy te wydarzenia? Z pewnością nie okres wakacyjny, a czas ogólnoświatowego kryzysu.

Reforma systemu finansowego W USA nie spełnia oczekiwań. Zamiast jasnych rozstrzygnięć w rodzaju Aktu Glass Steagall otrzymaliśmy 2300 stron rozporządzeń. Zwycięzcami okażą się firmy prawnicze, które już liczą wpływy z interpretacji nowych przepisów. Nie wdając się w szczegóły, reforma przyszła za późno, a przede wszystkim nie rozwiązuje głównego problemu świata finansów: już podpisanych kontraktów na instrumenty pochodne o szacowanej wartości 615 bilionów (615 000 miliardów) dolarów amerykańskich (notabene przed miesiącem Timothy Geithner mówił jedynie o sześciuset). Instrumenty pochodne tzw. derywaty księgowane są poza bilansami instytucji finansowych, nie są więc traktowane jako dług i nie stanowią zobowiązań przy określaniu współczynników wypłacalności banków na całym świecie. Co prawda nowe przepisy zobowiązują amerykańskie instytucje finansowe do przeniesienia tych produktów do wydzielonych spółek w ciągu dwóch lat. Taka spółka mogłaby wtedy zbankrutować nie narażając instytucji macierzystej. To jednak niejasne sformułowania dzielą derywaty na te dobre i te złe. I tylko te złe należy przenieść... Konia z rzędem temu, kto rozstrzygnie, co dobre a co złe.

Jednak to o czym regulatorzy i politycy w USA zapomnieli lub nie chcą przyjąć do wiadomości, to to, że większość z owych 615 bilionów dolarów w kontraktach na derywaty nie ma najmniejszego sensu ekonomicznego, rodzi podstawowe wątpliwości co do rzetelności, jak i stoi w sprzeczności z prostą logiką i regułami matematyki. Bad boys derywat to tzw. CDS-y i CDO - instrumenty gwarantujące płatność w razie niewypłacalności dłużnika. Przy czym z matematycznego punktu widzenia niewypłacalność jednego dłużnika traktowana jest jako wydarzenie rozłączne od niewypłacalności innego. Tymczasem codzienność w kryzysie wskazuje, że korelacje w gospodarce są niezwykle silne. Nie bez powodu ciągle słyszymy o efekcie domina w strefie Euro, reakcji łańcuchowej na rynku akcji czy obligacji, czy choćby wpływie wydarzeń na Węgrzech na siłę polskiej złotówki. Jeśli kryzys dalej będzie się pogłębiał, a nic nie wskazuje by miało być inaczej, to wkrótce okaże się, że nie istnieją instytucje finansowe (łącznie z bankami centralnymi), które byłyby zdolne do spłacenia zobowiązań wynikających z podpisanych kontraktów na derywaty. By nie użyć staromodnego porównania do tonącego Titanica, a oddać skalę stojących przed nami problemów, należy mówić o czymś na kształt ostatniego balu żywych finansowych trupów.

Większość finansistów spodziewało się nawrotu kryzysu po wakacjach gdzieś w okolicy października tego roku. Epicentrum miało wystąpić w Chinach na rynku nieruchomości. Jednak kryzys nie przestrzega czasu wakacji, puka do naszych drzwi już dzisiaj wywołując niespotykane w miesiącach letnich wstrząsy na rynkach finansowych.
Jerzy Bielewicz

Jerzy Bielewicz Właściciel, JB
Consulting

Temat: Recepty na kryzys

PO ZIELONEJ WYSPIE POZOSTANIE OCEAN DŁUGÓW

Raportu NIK z wykonania budżetu za rok 2009 opisuje techniki kreatywnej księgowości zastosowane przez rząd Tuska i jego ministra finansów. Na dodatek. uważna lektura raportu wskazuje na drugie i trzecie dno owej księgowości niedostrzeżone przez NIK. Tak czy inaczej państwowy dług publiczny przekroczył 50% PKB, a wysokość rzeczywistego deficytu budżetu państwa łamie ustawę budżetową na rok 2009.





Dług publiczny powyżej 50% PKB

W raporcie NIK czytamy: „Utrzymanie stanu zadłużenia poniżej 50% PKB było możliwe wskutek finansowania potrzeb pożyczkowych budżetu państwa środkami z zaliczek z Unii Europejskiej oraz przeniesieniu finansowania części inwestycji drogowych z budżetu państwa do Krajowego Funduszu Drogowego. Wykorzystane środki z zaliczek Unii Europejskiej, pomimo iż muszą być zwrócone na odpowiedni rachunek w celu wykorzystania zgodnie z przeznaczeniem, nie są traktowane jako dług Skarbu Państwa. Formalnie po przekazaniu ich w formie zaliczki stały się one własnością Skarbu Państwa i w momencie wykorzystania na finansowanie potrzeb pożyczkowych budżetu państwa nie powstało zobowiązanie wobec innego podmiotu, które należałoby ująć w ewidencji długu. Gdyby zamiast środków, które na koniec 2009 r. pozostawały do zwrotu, analogiczna kwota została pozyskana na rynku skarbowych papierów wartościowych, poziom PDP do PKB na koniec 2009 r. wyniósłby ok. 50,1%.” (strona 153, raport NIK)



I dalej: „Natomiast Krajowy Fundusz Drogowy nie został ujęty w katalogu jednostek sektora finansów publicznych i w związku z tym jego zadłużenie nie jest zaliczane do państwowego długu publicznego (PDP). Jest on natomiast zaliczany przez Eurostat do sektora instytucji rządowych i samorządowych, jego zobowiązania są zaliczane do długu według metodologii unijnej. Gdyby zadłużenie KFD było zaliczane do PDP, przekroczony zostałby pierwszy próg ostrożnościowy, określony w art. 79 ust. 1 pkt 1 ustawy o finansach publicznych.” (strona 153)



W grudniu 2009 roku Rostowski zorientował się, że mimo opisanych zabiegów kreatywnej księgowości dług publiczny (PDP) przekroczy ostrożnościowy próg 50 % PKB na koniec roku. A przecież zarzekał się wobec premiera, że nie będzie to miało miejsca. Mógł stracić swoje stanowisko. Zrządzeniem losu (oczywiście przy czynnym zaangażowaniu ministra) objawia się tzw. „Cud Rostowskiego” – deficyt budżetu państwa i dług publiczny nieoczekiwanie spadają w IV kwartale 2010. Jak to możliwe?



Uważnie przeanalizujmy ciąg wydarzeń. Ministerstwo Finansów ogłasza, że dług publiczny na koniec III kwartału 2009 wynosił 49,9 % PKB. Czy zatem możliwe jest by na koniec roku zmniejszył się do 49,8%, skoro rząd w IV kwartale najlepsze zaciąga pożyczki i sprzedaje papiery wartościowe na rynku finansowym? Wytłumaczenie znajduje się pośrednio w raporcie NIK. Czytamy tam: „Minister Finansów przeprowadził także transakcje na instrumentach pochodnych (FX SWAP), polegające na wymianie dwóch walut (1.500 mln euro i 200 mln USD) na złote (6.834 mln zł) w grudniu 2009 r. z przyrzeczeniem ich odkupu w styczniu 2010 r(po zaledwie miesiącu (?!) - wskazanie autora). Operacja ta mająca charakter pożyczki zabezpieczonej środkami walutowymi pozwoliła na tańsze pozyskanie środków, niż przez emisję skarbowych papierów wartościowych. Średnia rentowność transakcji, uwzględniająca utracone korzyści z tytułu oprocentowania środków walutowych wynosiła 2,45%, podczas gdy oprocentowanie bonów krótkich wynosiło w 2009 r. ok. 4,4%. Pozyskane tą drogą środki zostały przeznaczone przede wszystkim na udzielenie pożyczki dla FUS (5,5 mld zł). W strukturze przychodów zrealizowanych w 2009 r., z wyłączeniem przepływów na rachunku walutowym, 59% stanowiły wpływy z obligacji, 24,9% środki pochodzące z kredytów zaciągniętych w międzynarodowych instytucjach finansowych, a 15,7% środki pozyskane w ramach transakcji FX SWAP.” (strona 128, Raport NIK)



Otóż NIK w cytowanym fragmencie błędnie sugeruje, że operacja „transakcja na instrumentach pochodnych (FX SWAP)” miała charakter ”pożyczki zabezpieczonej”czyli zgodnie z podstawową logiką zaliczona zostałaby do długu publicznego. Już w marcu tego roku w domenie publicznej znajdowała się informacja świadcząca, że owa ”pożyczka zabezpieczona” nie została wliczona do długu publicznego. W notatce p/t „Cud Rostowskiego” informowałem za Naszym Dziennikiem (zgodnie z udzielonymi ND wyjaśnieniami Ministerstwa Finansów), że instrumenty pochodne nie są traktowane jako dług publiczny zgodnie ze standardami Unii Europejskiej. Z tej furtki skorzystał Rostowski, a wcześniej Grecy, którzy oskarżani są obecnie o stosowanie kreatywnej księgowości i sztuczne zaniżanie oficjalnych danych o wysokości długu publicznego.

NIK wychwala oszczędności poczynione jakoby przez budżet państwa w wyniku zastosowania FX SWAP przyrównując koszt tego instrumentu do kosztu emisji „bonów krótkich”. Nic bardziej błędnego. Zamiast kupować drogie FX SWAP, Rostowski mógł przecież po prostu upłynnić Euro i dolary w prostej transakcji sprzedaży do NBP.

Tak oto dobre samopoczucie Tuska, Rostowskiego i wyborców Platformy kosztowało budżet 167 milionów złotych.

Bowiem gdyby, zamiast przeprowadzenia transakcja FX SWAP na kwotę 6.834 mln zł w grudniu 2009 roku, wyemitowano papiery dłużne, zgodnie ze słuszną sugestią NIK, to dług publiczny przekroczyłby ustawowy próg i sięgnął 50,3% PKB.



Deficyt budżetowy przekracza ustawowy próg

Kiedy w lipcu 2009 roku Sejm RP przyjął nowelizację budżetu na rok 2009 tym samym rząd i minister Rostowski zostali zobowiązani prawem, by deficyt budżetowy nie przekroczył zakładanego progu wynoszącego wg znowelizowanej ustawy 27,2 miliarda złotych.



Oczywiście nie obyło się bez kreatywnej księgowości. Wracając do raportu NIK czytamy: „Zgodnie ze standardami unijnymi do kwoty deficytu wlicza się między innymi koszty reformy systemu ubezpieczeń społecznych, tzn. środki z budżetu państwa przeznaczane na refundację składek, przekazywanych z FUS do otwartych funduszy emerytalnych. W 2009 r. wyniosły one 21,1 mld zł. Po ich uwzględnieniu deficyt budżetu państwa wyniósłby 44,9 mld zł, czyli 3,3% PKB. Z pominięciem wydatków (a więc bez wpływu na deficyt przyp. autor) budżetu państwa udzielona została także pożyczka na wypłatę przez FUS gwarantowanych przez państwo świadczeń w kwocie 5,5 mld zł i pożyczka dla PKP w kwocie prawie 0,5 mld zł.” (str. 13, Raport NIK)



I dalej: „Największą pozycję rozchodów, zarówno na etapie planu, jak i wykonania, stanowiło finansowanie ubytku składki przekazywanej do ZUS, powstałe w związku z reformą systemu ubezpieczeń społecznych. Na ten cel z rozchodów budżetu państwa wydano kwotę 21.086,0 mln zł, (co stanowiło 82,5% rozchodów). Finansowanie reformy ubezpieczeń społecznych w formie przekazywania do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych kwot pokrywających ubytek przychodów FUS, jaki następuje w związku z przekazywaniem części składek ubezpieczonych do otwartych funduszy emerytalnych, nie jest powiązane z wysokością wpływów z prywatyzacji. Od kilku lat kwoty przekazywane do ZUS znacznie przewyższają przychody z prywatyzacji. Transfery w kwocie przewyższającej wpływy z prywatyzacji są finansowane z emisji skarbowych papierów wartościowych (powodując wzrost długu Skarbu Państwa). Jednak kwoty te są ewidencjonowane jako rozdysponowanie przychodów z prywatyzacji, gdyż dzięki temu, zgodnie z przepisami, są ujmowanie poza rachunkiem deficytu budżetu państwa.”(strona 130, Raport NIK)





Jak już pisałem w grudniu 2009 roku sytuacja w finansach publicznych wymyka się z pod kreatywnej kontroli Rostowskiego. Wysokość deficytu budżetowy przekracza na początku grudnia mimo cudotwórczych zabiegów ustawowy próg o około 3 miliardów złotych. Nic to wszak Platforma wraz z PSL posiada w Sejmie większość i może przegłosować każde pokrętne prawo, które na papierze - nie w rzeczywistości, pomniejszy deficyt budżetowy. Tak też się dzieje.





NIK w swoim raporcie relacjonuje to wydarzenie w następujący sposób: „Pożyczka (5,5 miliarda dla FUS przyp. autor) została udzielona na podstawie ustawy z dnia 3 grudnia 2009 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, która weszła w życie z dniem 22 grudnia 2009 r. W przypadku, gdyby została ona umorzona byłaby to kolejna operacja dokonywana poza rachunkiem deficytu. Bezzwrotne przekazanie środków do FUS na wypłaty świadczeń gwarantowanych nie byłoby wówczas, ujęte w wydatkach budżetu państwa, tak jak to ma miejsce, gdy przekazywane środki są ewidencjonowane jako dotacje.”(str. 123, Raport NIK).





Jeszcze raz NIK niepotrzebnie usprawiedliwia działania rządu: „Pożyczka dla FUS została sfinansowana ze środków na rachunku walutowym, czasowo zamienionych na złote, co spowodowało utrzymanie wysokiego stanu środków złotowych na rachunku budżetu państwa.” (str. 123, Raport NIK). Cóż w tym miejscu wypada przypomnieć, że wg tego samego raportu NIK, pożyczkę dla FUS sfinansowano ze środków pochodzących z transakcji FX SWAP.



Zdanie podsumowania:



„Gdyby nie grudniowe transakcja typu FX SWAP i ustawa o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych dług publiczny przekroczyłby ustawowy próg ostrożnościowy osiągając 50,3%, a rzeczywisty deficyt publiczny wbrew prawu byłby większy od zakładanych 27,2 miliarda złotych o kwotę 2,6 miliarda. Szkoda, że wniosek ten został pominięty w skądinąd rzeczowym raporcie NIK. Czy jednak rząd zasługuje na skwitowanie NIK z wykonania budżetu za rok 2009?”



Budżetowi naciągacze w Sejmie RP

Treść raportu, pomimo, że NIK unika jak może otwartej krytyki rządu, po prostu poraża. Wystawia też złą ocenę całej klasie politycznej. Gdzie okrzyki „rety gwałcą”, ostrzeżenia „pójdziemy z torbami” czy deklaracje „nie pozwalam”. Przeciwnie przedstawiciele narodu w Sejm przegłosowują pokornie ustawy, które mają wbić nam do głowy rojenia Tuska o „zielonej wyspie”, podczas gdy kreatywne zmiany w sposobie obliczania PKB dodały około 5% do wzrostu gospodarczego w ostatnich latach (temat na osobny artykuł).



Często jestem pytany jak to jest, że dług publiczny przyrasta rocznie wielokrotnie więcej niż wynosi deficyt budżetowy. By ta gorzka prawda zapadła głęboko w naszą świadomość warto poświęcić kilka godzin na uważną lekturę raportu NIK. Znajdziesz tam drogi czytelniku nie tylko drugie i trzecie dno, ale czwarte, piąte…, albowiem arogancja rządzącej ekipy i brak poszanowania dla interesu ogólnego nie znają granic. A na zachętę przytaczam jeszcze jeden kwiatek z dokumentu NIK: „Finansowanie reformy ubezpieczeń społecznych w formie przekazywania do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych kwot pokrywających ubytek przychodów FUS, jaki następuje w związku z przekazywaniem części składek ubezpieczonych do otwartych funduszy emerytalnych, nie jest powiązane z wysokością wpływów z prywatyzacji. Od kilku lat kwoty przekazywane do ZUS znacznie przewyższają przychody z prywatyzacji. Transfery w kwocie przewyższającej wpływy z prywatyzacji są finansowane z emisji skarbowych papierów wartościowych (powodując wzrost długu Skarbu Państwa).



Jednak kwoty te są ewidencjonowane jako rozdysponowanie przychodów z prywatyzacji, gdyż dzięki temu, zgodnie z przepisami, są ujmowanie poza rachunkiem deficytu budżetu państwa (podkreślenie autora).”



Ocean długu i dream team Bieleckiego

Wielokrotnie w minionym okresie wskazywałem, że obecny rząd powinien zostać odsunięty od władzy. Przytaczałem generalnie dwie przyczyny: brak dbałości o interes Państwa oraz aferalne zapędy głównych graczy z zespołu Tuska. Od lat moim ulubieńcem na scenie publicznej pozostaje były prezes Banku Pekao SA, a obecnie szef Rady Gospodarczej przy Premierze Rządu, Pan Jan Krzysztof Bielecki. Przed pół rokiem pisałem o planach Bieleckiego związanych z PKO BP, BZ WBK i PZU. Jak słyszymy i ten walec toczy się z nieubłaganie wbrew interesowi publicznemu. Przed czterema laty wpadłem na trop i opisałem tzw. Projektu Chopin – przekręt i drenaż Banku Pekao SA na wiele miliardów złotych z korzyścią dla włoskiego Unicredit. Sprawa trafiła do sądu i prokuratury. Warto też pamiętać, że Rostowski pochodzi z tej samej stajni co Bielecki. Przez kilka lat pełnił funkcję dorady Bieleckiego w Pekao. Dopóki do finansów Państwa dopuszczamy osoby za nic mające dobro obywateli i stabilność finansów publicznych oraz traktujące nas jako źródło nieuprawnionych zarobków, dopóty skazani będziemy na czytanie dokumentów w rodzaju Raportu NIK.

I na koniec proroctwo, które mam ciągle nadzieję nie spełni się nigdy:

„Jeśli ekipa Tuska dotrwa do końca kadencji zielona wyspa zmienni się w ocean długów przekraczający rozmiarem 1 bilion (1000 miliardów) złotych. A Państwo Polskie czeka krach porównywalny do zapaści w Grecji i na Węgrzech wziętych razem.”

Jerzy Bielewicz

Za Stowarzyszenie Przejrzysty Rynek



PS Mam nadzieję, że niniejszy raport do raportu NIK roztrząsający jedynie wybrane aspekty wykonania budżetu za rok 2009 trafi na stół Marszałka, Prezydenta, posłów na Sejm RP polityków opozycji i jak najszerszego grona wyborców Platformy Obywatelskiej.

Więcej na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_inf...
Jerzy Bielewicz

Jerzy Bielewicz Właściciel, JB
Consulting

Temat: Recepty na kryzys

Propozycja wątku nie znalazła entuzjastów. Może zainteresuje Was temat polskich swapów i kreatywnej księgowości ala Rostowski podjęty przez WSJ:

http://online.wsj.com/article/BT-CO-20100806-708848.html



Wyślij zaproszenie do