Temat: Polskie Jadło
Rozmowa z Krzysztofem Moską, prezesem Gamratu oraz akcjonariuszem Lenteksu, Plast-Boksu, a od niedawna również Polskiego Jadła.
Ujawnił się pan ostatnio z pakietem ponad 5 proc. akcji w firmie Polskie Jadło. Z czego wynika ta inwestycja?
Od kilku miesięcy przyglądałem się sytuacji w tej spółce. Firma nie grzeszy dobrą kondycją, co nie znaczy, że nie będzie lepiej. Podchodzę do tej sytuacji z optymizmem. W krótkim czasie spółka powinna zacząć spełniać oczekiwania akcjonariuszy.
Jakie są dalsze plany względem tej firmy?
Pod koniec sierpnia jest walne zgromadzenie, na którym będziemy m.in. dyskutowali o strategii rozwoju spółki. Chciałbym, i rozmawiałem już o tym z prezesem Kościuszką, żebyśmy zaczęli budować w Polsce coś na kształt sieci McDonald's, ale ze zdrową i tradycyjną polską żywnością. Będę próbował przekonać akcjonariuszy do tego, aby już w tym roku ruszyć z tym projektem włączając w to tzw. „drive-in", czyli szybką konsumpcję przy drogach i w miastach.
Przedstawi pan też inne propozycje?
Będę przekonywał akcjonariuszy Polskiego Jadła, żeby dołączyć do grupy także sieć Kuchnia Brawaty, z którą współpracuję. Jest ona zorganizowana w formie tzw. wysp funkcjonujących w galeriach handlowych, oferujących wyroby mączne, w tym m.in. pierogi. Jest to firma dochodowa, która jest przykładem tego, jak można na tradycyjnym polskim jedzeniu rozwijać biznes.
Dlaczego akurat Kuchnia Brawaty?
Moim marzeniem, jak już wspomniałem, jest stworzenie zdrowego odpowiednika McDonald's w Polsce. Nie używam w tej chwili żadnej konkretnej nazwy tej sieci, gdyż jeszcze jej nie ma. Kuchnia Brawaty pokazała, jak taki projekt można zrealizować. Polskie Jadło robi obecnie wspaniałe pieczywo w formie placków, zamiast bułek. Schabowy obłożony takimi plackami wygląda podobnie jak hamburger, bazuje natomiast na świeżych, polskich produktach. Taki wyrób z pewnością byłby tańszy niż różne zestawy oferowane przez sieci typu fast food. Należące do Polskiego Jadła Pit-stopy, umieszczone m.in. przy stacjach benzynowych, już sprzedają pierogi w pudełkach. Pod Krakowem znajdują się dwa takie punkty. Byłem zdziwiony przejeżdżając tam przed tygodniem, gdy okazało się, że pierogów zabrakło, ponieważ był tak duży popyt. Pierogi można nadziewać bardzo różnymi produktami i oferować smaczne i zróżnicowane posiłki. Jestem przekonany, że klienci zasmakują w takiej kuchni.
Budowa sieci wymagać będzie pewnie sporych inwestycji. Jakich?
Na realizację pierwszego etapu inwestycji, w ciągu roku potrzebowalibyśmy około 10 mln zł. W tym okresie mogłoby powstać około 100 placówek. W dużym stopniu będziemy jednak otwarci na franczyzę. Docelowo szacuję, że w naszym kraju mogłoby powstać do 500 takich restauracyjek.
Spółka będzie musiała zostać dokapitalizowana?
Moim zdaniem w tym roku Polskie Jadło na pewno nie będzie dokapitalizowane. W pierwszej kolejności należy podjąć strategiczne decyzje o kierunku rozwoju i określić, po ilu torach mamy się poruszać. W zakresie rozwoju sieci gastronomicznej mógłby pomóc Prymus, czyli spółka z mojej grupy, która chętnie finansowałaby to przedsięwzięcie.
Oferta Polskiego Jadła będzie poszerzana?
Prezes Kościuszko stworzył już znakomite konfitury owocowe i konfitury z czekoladą. Produkcja ta przy współpracy z firmą Wawel powinna być rozszerzana. Poza wyrobami owocowo-czekoladowymi moglibyśmy się pokusić o wytwarzanie także m.in. masła czekoladowego z orzechami czy innych wyrobów. Decyzje powinni podjąć akcjonariusze na najbliższym NWZA. Na posiedzeniu ma zmienić się rada nadzorcza, a zarząd powinien zostać poszerzony do trzech osób.
Będzie pan chciał osobiście zaangażować się w zarządzanie?
Chciałbym, ale tego nie zrobię, ponieważ nie jest moim celem zarządzanie jednocześnie kilkoma firmami. Do końca roku zostanę w Gamracie. Już przygotowałem natomiast kandydatów, których zgłoszę do rady nadzorczej i zarządu
kumolowac panowie :)