Temat: Mały żuczek - kontra JP MORGAN i Unicredit
Paweł Ożga:
To był sposób na szybki zysk. Kurs cały czas spadał. W takim wypadku kilka opcji put się realizuje, struktura osiaga barierę wypłaty i reszta opcji wygasa. W ciągu miesiąca można było zgarnąć kupę kasy. Nikt nie zwracał uwagi na to, co się może stać jak sytuacja się odwróci. Przy prognozach 1,8 dla USD to była kusząca propozycja.
Gdzieć czytałem, że nominały call były lewarowane nawet 10:1 w stosunku do put, ale to chyba tylko plotka.
ok, sytuacja w ktorej zgarnialiby najwiecej kasy przy takiej strategii to dalsza kontynuacja trendu spadku USD czy EUR i niewielka wartosc przychodow w tych walutach w stosunku do ekspozycji w opcjach. Czyli totalna odwrotka kierunkowa poczatkowej ekpozycji przy (a to juz jest troche chore z punktu widzenia udzialowcy spolki produkcyjnej!!!) zwiekszeniu skali strat!!! Grajac w ten sposob upside jest limitowany i to w stosunkowo niewielkim zasiegu, downside teoretycznie jest nieograniczony. Poprzednio - czyli przed kupieniem tej 'struktury' - zarówno downside i upside byl identyczny i liniowy.
Trzymajac do wygasniecia zarabiaja na wygasnieciu bazowego przy cenie wykonania (zarabiaja na bazowym, obie opcje wygasaja bez wartości) i kazdy wzrost powyzej zwieksza straty w coraz wiekszym tempie (krotka gamma)
I teraz najlepsza czesc: jesli to co zgarniali z tej strategii w najlepszym przypadku (homerun) bylo dla nich bardzo atrakcyjnym kąskiem porównując do wielkości ich przychodów z podstawowej działalności, wówczas oznacza to że postawili w zasadzie cale przychody i majątek spółki na szali pojedyńczego zakładu. Taki klasyczny All-In :) Wybrali bardzo ryzykowną rzecz (generalnie, z ABC ryzyk opcyjnych krótkich pozycji chcesz unikać będąc niedoświadczonym) i zapłacili drogie frycowe. Z punktu widzenia akcjonariuszy to może być dobra rzecz- kadra zarządzająca zdobyła cenne doświadczenie i może za kilkanaście lat ta inwestycja się zwróci.
Etyka banków - nie bądźmy naiwni. Jakiekolwiek struktury wysokiego ryzyka itp. sa sposobem bankow na wyprowadzenie czesci ryzyk z wlasnych ksiazek. To kto kupuje kota w worku nie jest rzecza do oceny przez regulatorow bo w ten sposob dobrniemy do slepej uliczki w której jakaś instytucja,czy inny twór będzie doszukiwał się 'ekonomicznej zasadności' opartej dodatkowo na jakichś moralnych zasadach w każdej transakcji na rynku.
Wracając do tematu topicu, jestem w stanie zbudować logiczną argumentację uzasadniającą dokonanie takiej a nie innej transakcji. Patrząc na duży portfel opcyjny (a takim dysponują banki) dotyczący jednego instrumentu (np. Eur/PLN) i można wskazać pozycje które poniosły sporą stratę na osłabieniu złotówki jak i pozycje które sporo zarobiły (i to nie tylko te z polskimi eksporterami). Co było pierwsze, jajko czy kura? Jak nadzór chce ocenić zasadność pewnych czynności? Gdzie doszukiwać się przestępstwa.
Teraz najpewniej zacznie się polowanie na czarownice, i jedną z tych czarownic będzie opcja. Pierwsze primo - wazne jest rozdzielenie czy mówimy o opcjach znajdujących się w obrocie giełdowym czy o opcjach egzotycznych.
Instrumenty pochodne można wykorzystywać jako sposób na pozyskanie kapitału (np. wystawiając tzw. box na opcjach), jako sposób na zabezpieczenie posiadanych ryzyk (czyli jakiekolwiek dlugie pozycje w opcjach bądź krókie do wielkości nominału w instrumencie bazowym), jako sposób na ubezpieczenie ryzyk drugiej strony (wystawianie opcji) czy jako czysta spekulacja (różnego rodzaju strategie opcyjne). Nie można doszukiwać się w tym pięknym instrumencie niczego złego czy z zasady oszukańczego. To jest po prostu rozbudowany mechanizm którym można się bawić jak klockami lego i składając pewne struktury wypłaty w zależności od wartości czegoś innego.
Wydaje mi się, że to będzie bardzo cenna lekcja dla polskich firm i trzymam kciuki że będą wyciągnięte właściwe wnioski. Polowanie na czarownice będzie dla mnie żadnym zaskoczeniem, ale nic mniej konstruktywnego robić nie można.
Michał Kolano edytował(a) ten post dnia 28.11.08 o godzinie 13:48