Temat: Kto usunal moj watek dot. oslabienia zlotego?
Krzysiek Kajetanowicz:
Adam Pietrasiewicz:
Gdybyś sprzedał swoje akcje, a następnie od razu je odkupił po tej samej cenie, to o ile byś zubożał? o utratę wartości akcji w porównaniu z ich początkową ceną czy tylko o prowizje? sama chęć "trzymania aż wzrosną" nie wyrównuje wcześniejszych strat, bo ja też sobie mogę kupić taki portfel, tyle że taniej.
Prawda jest jednak taka, że ważne jest to, co się zakładało. Jak się kupiło dziś, żeby sprzedać jutro i zarobić, to faktycznie - jak jutro sprzedamy i kurs będzie niższy, to stracimy.
Ale jak kupimy dziś, żeby zarobić (i już!), to możemy sobie czekać i czekać. Dopóki się nie sprzeda, nie będzie straty ani zarobku.
Ja sobie nakupowałem różnych akcji i jedne sprzedaję a drugich nie sprzedaję. Tylko raz sprzedałem po kursie niższym niż kupiłem (czyli "ograniczyłem straty" jak mówią niektórzy). Gdybym tego nie zrobił, to dziś bym na tym zarobił mnóstwo pieniędzy - ale cóż, spanikowałem.
Warto jednak, przy wydawaniu stanowczych osądów, wziąć pod uwagę kontekst. Są tacy, którzy nastawiają się na szybkie zarabianie dużych pieniędzy i obracają nimi ciągle. Zapewne część z nich na tym nieźle wychodzi. Ale nie oznacza to, że jest to jedyna forma obracania pieniędzmi na Giełdzie. Ja na przykład ładuję w giełdę pieniądze co miesiąc, ale pieniądze, których nie potrzebuję na życie. I wychodzę na tym całkiem nieźle, chociaż widzę, że czasami mógłbym lepiej. Ale aby osiągnąć to "lepiej" musiałbym się o wiele bardziej stresować, a nie lubię.
Dla mnie, w mojej sytuacji, strata/zysk następują dopiero, gdy sprzedam. A ponieważ mogę to robić w dowolnym momencie, to mogę również sobie poczekać.
Co też i robię.
Ograniczanie strat ma sens w przypadku futów, bo tam trzeba codziennie dopłacać w razie czego. Mnie trzymanie akcji nie kosztuje nic, moje biuro maklerskie pobiera opłaty za operacje, nie za magazynowanie.