konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Suwalskie złoża warte więcej niż złoto całego świata…
wrzesień 8th, 2011 Po polsku W ciągu trwających 40 lat badań geologicznych odkryto na Suwalszczyźnie niemal całą tablicę Mendelejewa. W Krzemiance i Udrynie, na głębokości 850 do 2,3 tys. metrów pod ziemią, zalega 1,5 mld ton rud polimetalicznych! Jest tu ok. 50 mln ton tytanu niezbędnego do produkcji samolotów, okrętów podwodnych i statków kosmicznych. Jest też wanad – jeden z najtrwalszych metali, a także anotrozyt – magmowa skała głębinowa, cenny materiał budowlany, kamienie półszlachetne. Wszystko to jest warte (licząc po cenach rynkowych) z 355 mld USD! A niezależny ekspert Stanisław Palka uważa, że „… zasoby ok. 30 pierwiastków tam występujących liczone od spągu złoża warte są biliony dolarów. Najprostsza konkluzja brzmi: suwalskie złoża są warte więcej niż złoto całego świata…”.
——————-

Debatę na temat kopalni rud polimetalicznych w Szurpiłach k. Suwałk w ramach dyskusji nad strategią dla tzw. Ściany Wschodniej proponuje Jerzy Ząbkiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia Samorządna Suwalszczyzna. – Pospierajmy się na argumenty, a nie wyobrażenia – przekonuje przewodniczący.

Jak bumerang powraca (przynajmniej w kręgach naukowców oraz mieszkańców Suwalszczyzny) w ostatnich miesiącach sprawa złóż polimetalicznych na Suwalszczyźnie. Spierają się ze sobą zwolennicy i przeciwnicy ich wydobywania. Jedni widzą wielką szansę gospodarczą nie tylko Polski północno-wschodniej, ale całej Rzeczypospolitej. Inni snują księżycowy krajobraz, gdyby nie daj Bóg – ktoś odważył się wbić kilof w piękną ziemię suwalską.

Droższe od złota

W ciągu trwających 40 lat badań geologicznych odkryto na Suwalszczyźnie niemal całą tablicę Mendelejewa. W Krzemiance i Udrynie, na głębokości 850 do 2,3 tys. metrów pod ziemią, zalega 1,5 mld ton rud polimetalicznych! Jest tu ok. 50 mln ton tytanu niezbędnego do produkcji samolotów, okrętów podwodnych i statków kosmicznych. Jest też wanad – jeden z najtrwalszych metali, a także anotrozyt – magmowa skała głębinowa, cenny materiał budowlany, kamienie półszlachetne. Wszystko to jest warte (licząc po cenach rynkowych) z 355 mld USD! A niezależny ekspert Stanisław Palka uważa, że „… zasoby ok. 30 pierwiastków tam występujących liczone od spągu złoża warte są biliony dolarów. Najprostsza konkluzja brzmi: suwalskie złoża są warte więcej niż złoto całego świata…”.

A mimo to nie tylko tych skarbów nikt nie wydobywa, ale w „Bilansie zasobów kopalin i wód podziemnych w Polsce” z 2002 roku, wydanym przez Państwowy Instytut Geologiczny w Warszawie, w dziale „Rudy żelaza, tytanu i wanadu” zapisano: „dla złóż rud magnetytowo-ilemitowych występujących w suwalskim masywie zasobowym zostały opracowane i przyjęte w 1996 roku kryteria bilansowości zatwierdzone przez ministra OŚZNiL. Zasoby złóż Krzemianka i Udryń zostały zatwierdzone jako pozabilansowe. W tym stanie, w Polsce, praktycznie brak jest rud żelaza… głównym dostawcą rud i koncentratów tytanowych jest Norwegia oraz Kanada, Wielka Brytania i Niemcy…”.
Sformułowanie „pozabilansowe” oznacza, iż „… zasoby złoża posiadają takie cechy, które powodują, iż ich eksploatacja nie jest możliwa obecnie, ale przewiduje się, że będzie możliwa w przyszłości w wyniku postępu technicznego, zmian gospodarczych itp…”.

Schylić się po skarb

Grupa naukowców, która wiosną 2004 roku powołała nawet konsorcjum ds. dalszego zbadania złóż (wchodzą w jego skład przedstawiciele Akademii Górniczo-Hutniczej z Krakowa, Wojskowej Akademii Technicznej oraz Państwowego Instytutu Geologicznego) oraz działacze Stowarzyszenia Samorządna Suwalszczyzna uważają, że właśnie nadszedł najwyższy czas, by schylić się po suwalski skarb.

Kopalnia miała ruszyć już pod koniec lat 70. Za Gierka wzięto od rządu RFN 750 mln marek pożyczki. Zbudowano w Suwałkach fabrykę domów, duże osiedle mieszkaniowe, powołano do życia kopalnię. Rocznie miano wydobywać metodami z lat 60. 8 mln ton rud. Gród nad Czarną Hańczą, szalenie wówczas (obecnie też) opóźniony w rozwoju, stał się stolicą województwa. Planiści zakładali, iż z 30-tysięcznego miasteczka stanie się 130-tysięczną aglomeracją.
Od samego początku protestowali ekolodzy. Kto był w okolicach Suwalskiego Parku Krajobrazowego, ten bez wątpienia „zaraził się” arcypiękną przyrodą: polodowcowymi jeziorkami, wzgórzami, lasankami, czystym jak kryształ powietrzem. Ale to nie bunt miłośników przyrody, lecz kryzys gospodarczy spowodował, że w latach 80. rząd przesunął termin rozpoczęcia budowy kopalni na koniec wieku. Potem były ważniejsze sprawy na głowie. I gdy wydawało się, że wszyscy o suwalskim tytanie i wanadzie zapomnieli, koncepcję najpierw odkurzył Jerzy Ząbkiewicz. Jeszcze głośniej zrobiło się o niej, gdy wyszła sprawa amerykańskiego offsetu w ramach zakupu F-16. Wydobywaniem rud zainteresowała się bardzo konkretnie jedna z amerykańskich firm. Jako że oficjalnie były one wciąż „pozabilansowe”, znalazła już inne miejsce na świecie. A konsorcjum otrzymało wówczas negatywną odpowiedź na swój wniosek o dofinansowanie dodatkowych badań złóż. Resort nauki, podpierając się opinią Ministerstwa Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, uznał, że nie ma ekonomicznego i ekologicznego uzasadnienia dla „drążenia” sprawy suwalskich skarbów.

Nowe możliwości

Innego zdania są zwolennicy kopalni. – Jest XXI wiek – tłumaczy Jerzy Ząbkiewicz, przewodniczący Stowarzyszenia i górnik oraz ekonomista w jednej osobie. – Są technologie pozwalające pogodzić górnictwo z ochroną środowiska. Wystarczy pojechać w rejon Kiruny w Szwecji czy też zwiedzić fińskie kopalnie. Suwalskie złoża znajdują się w górotworze składającym się ze skał krystalicznych wytrzymałych na tyle, by podczas urabiania rudy, nie zachodziła potrzeba stosowania nawet obudowy dla zapewnienia bezpieczeństwa górników, zaś temperatura na poziomach eksploatacyjnych stwarza właściwy klimat pracy dla przyszłych górników. Nie ma tu nawet zagrożeń gazowych! Ruda zalega bowiem w bezwonnym i bezgazowym złożu. Wydobycie byłoby zatem i bezpieczne, i ekologiczne, gdyż proces wstępnej obróbki surowca miałby miejsce wewnątrz kopalni. Po co dziesiątki tysięcy mieszkańców Śląska ma jeździć do pracy aż np. do Finlandii (m.in. do Turku), że o Niemczech nie wspomnę, skoro mogliby przenieść się wraz ze swoją wiedzą, kwalifikacjami, doświadczeniem na Suwalszczyznę. No i po co nasze huty mają importować za grube miliony rudy z innych krajów? – przekonuje Ząbkiewicz.

Natomiast Stanisław Palka w swym obszernym uzasadnieniu potrzeby zajęcia się wydobywaniem suwalskich rud, jakie skierował już przed kilkoma laty do Ministerstwa Ochrony Środowiska i Zasobów Naturalnych, pisał m.in. „… zakłada się zastosowanie technologii bezodpadowej, a więc nie będą powstawały hałdy… Istnieją wiarygodne dane pozwalające sądzić, że złoża norweskie są na wyczerpaniu, a wiadomo, że złoża fińskie zostały już wyczerpane… Kopalnie w Finlandii były użytkowane w latach 1949-1985 i były to kopalnie typu głębinowego o wydajności l,4 mln ton rudy rocznie. Nie było żadnych problemów ekologicznych…”.

Małymi krokami

Jerzy Ząbkiewicz proponuje, by ze względu na różne jeszcze niewiadome oraz koszty rozpocząć wydobywanie małymi krokami, np. od jednej soczewki na 50 tys. ton wydobycia rocznie, co by pozwoliło użytkować suwalskie skarby przez… kilkaset lat! Pilotażowy odwiert mógłby powstać w miejscu nieczynnej już żwirowni w Potaszni k. Suwałk. Znajduje się tam obecnie… dzikie wysypisko śmieci, bo tyle pozostało z nie mającej nic wspólnego z ekologią żwirowni o mocy przerobowej 5 mln ton rocznie. Ale zostało też zaplecze techniczne w postaci torów kolejowych, linii energetycznej itp. Rudy byłyby transportowane tam tunelem z głębi ziemi. W dodatku kilka kilometrów dalej są tereny Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej oraz Parku Naukowo-Technologicznego Polska-Wschód. W strefie ma nawet zakład jeden z potencjalnych odbiorców bieli tytanowej.

Przy okazji dyskusji o suwalskich rudach światło dzienne ujrzała informacja, że tutejsza ziemia kryje i inne skarby. W Tajnie w pobliżu Augustowa zalega kilkanaście rzadkich metali niezbędnych m.in. do produkcji nowoczesnych silników elektrycznych, supermagnesów, luminoforów, półprzewodników specjalnych, nadprzewodników odnawialnych i czystych źródeł energii. Głównym surowcem są związki niobu, zastępujące obecnie w nowoczesnej technologii wanad. Jak twierdzi J. Pałka, te złoża mogą stanowić co najmniej 80 proc. zasobów Unii Europejskiej! Jerzy Ząbkiewicz proponuje zatem: – Skoro tyle obaw co do celowości wydobywania rud, to niech spotkają się w Suwałkach zwolennicy i przeciwnicy koncepcji. Niech podyskutują, tak jak to miało miejsce w połowie lat 70. za pierwszego wojewody suwalskiego, nieżyjącego niestety już Eugeniusza Złotorzyńskiego, niech pospierają się na argumenty, a nie wyobrażenia. Skoro znani z wielkiej troski o środowisko Finowie wydobywali rudy, skoro następne co do wielkości złoża tytanu znajdują się aż w Australii, skoro w ślad za tymi pierwiastkami mogłaby przyjść na kresy Rzeczypospolitej nowoczesna myśl techniczna i technologia, to może jednak warto podebatować, nim cokolwiek zbudujemy lub uznamy, że nie warto budować. Tylko wówczas trzeba też odpowiedzi na inne pytanie: co w zamian? Z rolnictwa na górzystych, kamienistych suwalskich polach trudno wyżyć. Turystyka może zaś być tylko dodatkiem, a nie głównym źródłem dochodu. Suwalszczyzna to nie piaski Hiszpanii czy Francji. Tu sezon trwa 2-3 miesiące – przekonuje szef Samorządnej Suwalszczyzny, dodając: – rozpoczęcie wydobywania rud polimetalicznych dałoby pracę około 10.000 ludzi. Trzy tysiące pracowałoby w samej kopalni, pozostali w jej otoczeniu.
Przypomnijmy, że obecnie na Suwalszczyźnie bez pracy pozostaje około 9 tys. mieszkańców. Po 2013 roku – przekonuje J. Zubkiewicz – Unia Europejska swoją pomoc finansową ukierunkuje na innowacyjność, nowe technologie, zamiast – jak obecnie – dawać pieniądze na budowę dróg, wodociągów, kanalizacji. Zmienią się zatem priorytety. Pierwszeństwo będą miały inwestycje w wiedzę, innowacje. Może warto zatem, m.in. za te pieniądze rozpocząć przynajmniej badania nad m możliwościami wydobywania rud polimetalicznych spod pięknej ziemi suwalskiej.

Jan Wyganowski

Źródło: http://wiernipolsce.wordpress.com/2011/09/07/suwalskie...

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

drogie bilety- wyjdż godzine wcześniej do pracy

Obrazek


Uploaded with ImageShack.us

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Orbán chce sądu politycznego

Prawicowy premier Węgier Viktor Orbán chce z powodu znacznego wzrostu zadłużenia państwa w latach 2002 - 2010 pociągnąć do odpowiedzialności karnej trzech swoich poprzedników z ramienia partii socjalistycznej i liberalnej. To sąd polityczny, pisze prasa. Komentatorzy wzywają UE do zahamowania autorytarnych zapędów Orbána.

Frankfurter Allgemeine Zeitung - Niemcy
Węgry są wprawdzie bardzo zadłużone, ale mimo to premier Viktor Orbán nie może pociągać do odpowiedzialności swoich poprzedników, pisze konserwatywny dziennik Frankfurter Allgemeine Zeitung. Reakcja Orbána jest niewłaściwa, dodaje gazeta: "Jeśli rzecznik Orbána nazywa politykę byłych rządów 'przestępstwem politycznym', to dowodzi to poglądów, które mimo najlepszych chęci trudno uznać za demokratyczne. Być może polityka poprzednich ekip była błędna i towarzyszyły jej zaniedbania. Jednak niezależnie od decyzji podejmowanych przez ówczesnych polityków ich działania także za czasów ich kadencji nie podlegały karze. W państwie prawa obowiązuje zasada, że prawo nie działa wstecz. Viktor Orbán powinien zatem oprzeć się pokusie ponownego wprowadzania sądów politycznych." (03/08/2011)

» Artykuł (Link zewnętrzny, niemiecki)
Więcej z przeglądu prasy na temat » Polityka wewnętrzna, » Sądownictwo, » Węgry
Wszystkie dostępne teksty » Peter Sturm

Der Standard - Austria
Premier Węgier Viktor Orbán chce oskarżyć swych poprzedników o to, że dopuścili do zadłużenia państwa. UE nie może dalej tolerować autorytarnej polityki Orbána, czytamy w lewicowo-liberalnym dzienniku Der Standard: "W Europie nie ma miejsca na okrutne metody i brutalną przemoc, które wstrząsnęły kontynentem w połowie XX wieku. Viktor Orbán o tym wie i dlatego myśli raczej o legalnym puczu, o sterowanej demokracji, w której przeciwników politycznych się nie zabija, lecz knebluje, a w razie konieczności wtrąca do więzienia. ... Węgry nie mają ani surowców, jak Rosja, ani przemysłu, jak Chiny. Zatem wszelkie próby premiera, mające na celu przeniesienie na rodzimy grunt modelu rosyjsko-chińskiego, są z góry skazane na niepowodzenie. Czy UE będzie czekała, aż Orbán obwini ją za fiasko swojej polityki? Trudno o złoty środek. Rządy Orbána kłócą się z zasadami Unii Europejskiej. W pierwszej kolejności trzeba przyznać, że tak jest rzeczywiście. Następnie należy wypracować strategię. Na ignorowanie zachowania Orbána pozwolić sobie nie można." (03/08/2011)

» Artykuł (Link zewnętrzny, niemiecki)
Więcej z przeglądu prasy na temat » Polityka UE, » Sąsiedztwo UE, » Węgry
Wszystkie dostępne teksty » Hans Rauscher

Népszabadság - Węgry
Rzecznik węgierskiego rządu Péter Szijjártó zapowiedział pociągnięcie do odpowiedzialności socjalistyczne rządy za wzrost zadłużenia w latach 2002 - 2010 z 53 do 80 procent PKB. To próba zemsty na przeciwnikach politycznych, krytykuje lewicowo-liberalny dziennik Népszabadság: "Niektóre z pogrążonych w kryzysie krajów UE mogłyby takiego wzrostu zadłużenia nawet pozazdrościć. Dla porównania, w okresie 2008 - 2011 zadłużenie Irlandii wzrosło z 44 do 112 proc. PKB, Grecji - z 110 do 157, Hiszpanii - z 39 do 68. ... W Wielkiej Brytanii w ciągu trzech lat dług publiczny wzrósł z 43 do 76 proc. PKB, a we Francji w latach 2002 - 2011 z 57 do 90 procent. ... Dlaczego politycy w tych państwach nie zareagowali w porę? Jeśli pójść tokiem rozumowania Pétera Szijjártó, to także i oni powinni trafić za kratki."

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Italy is raising money in the midst of a European panic. It's desperate… The country has 14.5 billion euros of debt due September 15. The only problem… Who would lend Italy money for 10 years at less than 6%? According to the Financial Times, which released the report one day before the auction, "unidentified Italian officials" say the Chinese will buy debt.

Meanwhile, Italian economic minister Giulio Tremonti – in a moment of honesty uncharacteristic of any politician – said the Chinese are hesitant to buy Italian debt because the European Central Bank isn't buying. Who would you believe?

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

On the ground report from Greece by Manos
September 11, 2011

…It’s very important because all our discussions and postings seem to come true.

After our socio-fascist government implemented all of Germany’s directives, the Greek people have come to an absolute desperation and poverty.

What is also outrageous is the fact that are own government has passed the message to the global banksters and other nations that Greek people are
lazy and incapable.

Today, after two years of screwing and pressing us, most households and businesses have stopped paying. Stopped paying taxes, utility bills, toll fees, or anything else related to the government.

Two hours ago, this same government announced a new property tax (added to the 2 previous ones). This one will be calculated on every and each household, business, cottage, or even a barn for animals. It will be 4 euros per square meter calculated immediately, to be paid by this December the latest.

Once again let me tell you that we are not a lazy nation or useless people.

This has to do with some 4% of the working force, and all of them public servants who were hired by each government in order to gain votes for its next election campaign. So what’s actually happening is the same person who hired those people, now tries to persuade the rest of the nation that they are incapable.

The steps were very wisely thought out and implemented by the globalists.

They made fools out of us
They turned one against the other.
They decreased salaries and wages.
They increased prices of necessary goods.
They put us into poverty.
Now they demonize property by implementing more and more taxes
The next steps are to force us sell our properties to German and Chinese companies, and create jobs in German and Chinese factories for the thousands of hungry.

Please Mac, pass the message. Your people must learn from our suffering.

We are finished.

Alert yor friends, relatives, co-workers.

Be safe and stay alert. It’s coming.
Jerzy Bielewicz

Jerzy Bielewicz Właściciel, JB
Consulting

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Sześciopak nie uratuje Europy

Zerknij na: http://unicreditshareholders.com/bie%C5%BC%C4%85ce_inf...
Maciej L.

Maciej L. Członek Zarządu
Fusion Invest Polska
S.A., Chief
Administ...

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Drukarnia szykuje odpał:):):)
http://www.pb.pl/a/2011/09/15/Banki_centralne_pomogly_...

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

mocne !!
może to głupie pytanie ale kto za to zapłaci? się dziwie że u nas jeszcze żaden geniusz nie wyjechał z takim pomysłem

http://www.europeanvoice.com/article/imported/fears-ov...

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Grzegorz Cieślik:
mocne !!
może to głupie pytanie ale kto za to zapłaci? się dziwie że u nas jeszcze żaden geniusz nie wyjechał z takim pomysłem

http://www.europeanvoice.com/article/imported/fears-ov...

Fears over Orbán's scheme for homeowners

Commission to investigate Hungarian mortgage deal.
The European Commission says it has “concerns” about Hungary's plans to allow homeowners to repay foreign-currency mortgages at levels far below market rates.

Commission officials are examining whether the policy, announced on Monday (12 September) by Viktor Orbán, Hungary's prime minister, violates EU law relating to the free movement of capital and state aid.

Orbán said he expected between 150,000 and 300,000 people to make use of the plan. He considers it necessary because two-thirds of mortgages in Hungary are denominated in the Swiss franc, whose value has soared dramatically as a result of turmoil in the eurozone.

The scheme, described by the Hungarian Banking Association as a danger to financial stability, would enable Hungarians to repay mortgages in Swiss francs and euros at 20% lower than the current exchange rate.

Austria has criticised the plan, saying that it could harm its own banks, which are among the largest lenders to Hungary.

A Commission spokesman said officials were worried about the “serious negative effects on the Hungarian banking system”.

“The Commission services will have to study whether there are problems regarding European law and treaty compliance,” he added.

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Myślę iż Orban ma swoje "5 minut". Poniżej, za GW.
Według Orbána prawica musi obalić kilka tabu pokutujących jego zdaniem w Europie Środkowej. Pierwsze tabu to przekonanie, że wolny rynek i demokracja działają same z siebie. Orban twierdzi, że wolny rynek nie jest w stanie regulować się sam - co pokazał kryzys finansowy. Co do demokracji to trzeba - mówił w Warszawie były premier - stale zachęcać ludzi, by aangażowali się w instytucje demokratyczne.

Drugi zdaniem Orbána niebezpieczny mit to twierdzenie, że państwo jest złym gospodarzem, a prywatyzacja jest dobra z założenia. Orbán znów sięga tu po ostatni kryzys i opowiada jak to "bankierzy od Waszyngtonu do Londynu błagali na kolanach, by świat ich kupił". - Są dziedziny, których państwo jest lepszym gospodarzem - mówi. I wylicza: oświata, opieka zdrowotna, dostawy energii.

Trzecie tabu to przekonanie, że najważniejsza w gospodarce jest konkurencyjność. Zdaniem Orbana równie ważna jest tzw. konkurencyjność społeczna - czyli dobra oświata, przyjazna ludziom opieka zdrowotna i życie duchowe. - Konkurencyjnej gospodarki nie można stworzyć z ludźmi chorymi czy cierpiącymi na depresję.
Wracając do twojego pytania. Myslę, że otoczenie J. Kaczyńskiego mogłoby wygenerować taki pomysł oczywiście przy wsółudziale socjalisótów, a zapłacilibyśmy oczywiście my decydując się wcześniej czy później na restrukturyzację długu.
Magdalena J.

Magdalena J. Dyrektor
Zarządzający, branża
stomatologiczna

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Ostatnie głosowanie, na ostatnim posiedzeniu Sejmu poważnie ograniczono obywatelom dostęp do informacji publicznej. Z samego założenia: informacja publiczna powinna być dostępna opinii publicznej. W przeświadczeniu wielu konstytucjonalistów - złamano przepisy ustawy zasadniczej.

W rozumieniu zwykłego inwestora, powinno to zapalić czerwoną lampkę.
Zwłaszcza w odniesieniu do spółek Skarbu Państwa, lub z jego udziałem.

-----------------------------------

Bodnar: możliwa koalicja organizacji przeciwko ustawie o informacji publicznej
PAP - Kraj
18 Wrz 2011, 16:29

18.09. Warszawa (PAP) - Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka uważa, że może powstać koalicja organizacji pozarządowych, które będą wspólnie wnioskowały do prezydenta Bronisława Komorowskiego o zawetowanie lub skierowanie do TK w trybie kontroli prewencyjnej noweli ustawy o dostępie do informacji publicznej.

Doradca prezydenta prof. Tomasz Nałęcz zapewnia, że ustawa będzie przedmiotem poważnych analiz.

Zgodnie z nowelą możliwe będzie ograniczenie prawa do informacji ze względu na "ochronę ważnego interesu gospodarczego państwa". Posłowie poparli takie rozwiązanie w piątek na ostatnim w tej kadencji posiedzeniu Sejmu."

http://stooq.pl/n/?f=512801&c=2&p=0Magdalena Malgorzata J. edytował(a) ten post dnia 18.09.11 o godzinie 23:52

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Rating Włoch w dół, perspektywa - negatywna:

http://stooq.pl/n/?f=513342

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Fed rozpoczął operację Twistdzisiaj, 21:34

fot. Stock Photo Do czerwca 2012 r. Rezerwa Federalna w USA sprzeda obligacje o zapadalności maksymalnie do 3 lat warte 400 mld USD i zainwestuje zysk w papiery o dłuższym terminie zapadalności, od 6 do 30 lat - poinformował w środę Fed w komunikacie. Giełdy w USA tracą.

Fed wskazał, że celem operacji "Twist" jest obniżenie długoterminowych stóp procentach oraz stworzenie "bardziej akomodacyjnych warunków finansowych" – poinformował bank centralny USA w komunikacie opublikowanym w środę wieczorem

to nawet zyski będą)), no tak akomodacja słowo wunderwaffe na kryzys))
Jerzy Bielewicz

Jerzy Bielewicz Właściciel, JB
Consulting

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Kto da Europie pieniądze?

Możliwe, że Grecja ogłosi lada moment bankructwo. Rynki finansowe poważnie brały pod uwagę ten scenariusz we wtorek (mijał wówczas termin spłaty przez Grecję niemal 700 mln euro odsetek od obligacji; w piątek będzie musiała z kolei wykupić zapadające obligacje za 2 mld euro), tymczasem zaskoczone zostały obniżeniem ratingu Włoch przez agencję S&P. Czy bankructwo Grecji oznacza, że kraj ten z dnia na dzień stanie się pariasem Europy? Skądże! Bowiem ponad pieniądze w sytuacjach kryzysowych urasta geopolityka. Rzut oka na mapę uzmysławia znaczenie Grecji w obliczu gwałtownych przemian w Afryce Północnej i coraz bardziej nabrzmiałej sytuacji wokół Izraela na Bliskim Wschodzie. Upadła czy nie, Grecja ze swoim strategicznym położeniem w basenie Morza Śródziemnego pozostanie na garnuszku Unii Europejskiej, będzie dalej hołubiona.



Jednak to nie Grecja tak naprawdę zaprząta głowy ekonomistów. Upadłość Grecji z finansowego punktu widzenia byłaby dla Unii Europejskiej korzystna. Dotąd ustępstwa wobec tego kraju powodowały analogiczne kroki wobec Portugalii, Irlandii czy nawet Hiszpanii i Włoch (vide wykup suwerennych obligacji Włoch i Hiszpanii przez Europejski Bank Centralny w ostatnich tygodniach). Granica zostałaby zatem wytyczona. Nie chcesz zaciskać pasa - droga wolna!
Co zatem przyprawia polityków o ból głowy i zachowania, które należy określić delikatnie jako nadpobudliwość (vide Rostowski)? Otóż kluczowym pytaniem jest bez wątpienia: "Kto i jaką drogą wyłoży pieniądze na ratowanie finansów Europy?". Udział i rola Chin, jako rozdającego karty z racji największych na świecie rezerw walutowych, jest niewątpliwa. Kto jeszcze? Rosja, Indie, Brazylia? Ostateczny wynik stanowić może o geopolitycznych aliansach na długie lata.

Idea euroobligacji
Przypomnijmy, że jest to dług, który miałyby zaciągnąć wspólnie kraje strefy euro, oczywiście, jeśli znajdzie się nabywca. Uzyskane pieniądze miałyby być wykorzystane do ratowania europejskiego systemu bankowego i krajów bankrutów, takich jak Grecja, Portugalia, Irlandia, czy potencjalnych bankrutów, jak Hiszpania i Włochy. Amerykanie forsują "standardowe" rozwiązanie. Namawiają kraje BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny) by te zasiliły Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) kwotą co najmniej 700 mld dolarów. Inne konkurencyjne idee przewidują ustanowienie ogólnoeuropejskiego podatku na transakcje finansowe oraz znaczne zwiększenie tzw. Europejskiego Funduszu Stabilizacji Finansowej (EFSF). Zastosowanie każdego z tych narzędzi oddzielnie zmieni pozycję Unii i układ sił na świecie.
Tymczasem System Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych (FED), banki centralne Japonii, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii wraz z Europejskim Bankiem Centralnym (EBC) ogłosiły w zeszłym tygodniu wspólne pożyczki dla europejskich instytucji finansowych, które pozwolą im przetrwać do końca tego roku. Co wywołuje taką nadaktywność w kołach finansowych? Przede wszystkim perspektywa niewypłacalności Włoch. Ich dług przewyższa długi Hiszpanii, Portugalii, Irlandii i Grecji razem wzięte. Włochy są po prostu zbyt duże, by upaść, i zbyt duże, by je skutecznie ratować. Przykładowo, reperkusje upadku włoskiej grupy bankowej UniCredit rozlałyby się szeroko po Europie (poprzez Pekao SA również do Polski). Ucierpiałby zwłaszcza niemiecki HVB, który trzyma w swoich księgach greckie "aktywa" całej Grupy. Upadłość krajów eurostrefy może po prostu zbudzić uśpione w bilansach banków, ubezpieczycieli i instytucji finansowych egzotyczne instrumenty pochodne. Nie wiesz, Drogi Czytelniku, co to są te egzotyczne instrumenty pochodne? Nie szkodzi, najtęższe finansowe umysły też tak naprawdę nie wiedzą. Jedno jest pewne, kiedy upadł Lehman Brothers, amerykański ubezpieczyciel AIG (wystawca instrumentów pochodnych) musiał wypłacić ponad 150 mld dolarów odszkodowań. Obecne koszty ratowania banków europejskich mogą wynieść 10-20 razy więcej niż po upadku Lehman Brothers. Przed trzema laty AIG dostał pieniądze od rządu USA. Po trzech latach kryzysu rządy po obu stronach Atlantyku nie mają w swoich skarbcach dolarów i euro. Przeciwnie, są zadłużone po uszy. Tymczasem potrzeby gotówkowe na ratowanie krajów i banków europejskich w najbliższej perspektywie mogą sięgać od 1,5 do 3,5 bln dolarów, a to tylko początek.

Geopolityczna perspektywa
Projekt euroobligacji forsowany jest przez Komisję Europejską - ramię wykonawcze Unii Europejskiej. Ich gorącym zwolennikiem jest przewodniczący KE José Manuel Barroso. Nie lubią go Niemcy, a szczególnie Rosja. Nie w smak jej bezpośrednie zacieśnienie współpracy między Chinami (nabywcą) a Unią Europejską. Poczułaby się jak w kleszczach dwóch wschodzących kolosów. Pozostałoby jej przyłączyć się do projektu euroobligacji i robić dobrą minę do złej gry. Niemcy z kolei kręcą nosem ze względu na konsekwencje polityczne i procedurę podejmowania decyzji, która stanowczo osłabiłaby ich wiodącą pozycję. Wydanie euroobligacji musi też iść w parze ze zmianami w traktacie lizbońskim. Ten prosty fakt na krótką metę eliminuje euroobligacje jako właściwe narzędzie. Pozostają działania za pośrednictwem Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Preferowany przez USA scenariusz wydaje się najbardziej prawdopodobny, jeśli zajdzie potrzeba natychmiastowych działań. Jednak i w tym przypadku istnieją przeszkody. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której Chiny pompują setki miliardów dolarów na konta MFW bez koncesji, które w sposób adekwatny odzwierciedlałyby ten doniosły przecież fakt. Same obietnice stanowisk w MFW z pewnością nie wystarczą.

Polski punkt widzenia
Jeśli histeryczne wystąpienie ministra finansów Jacka Rostowskiego o możliwej wojnie ma stanowić polski punkt widzenia, to niestety szczerze wątpię w kondycję nie tylko ministra, ale również premiera Donalda Tuska i reszty ekipy rządzącej, która na to przyzwala. Chorobliwe ambicje i urojenia bez realnej wiedzy, przedkładanie własnego sukcesu wyborczego nad dobro ogólne, to tylko kilka z możliwych zarzutów. Mówiąc oględnie, stanowisko Polski powinno być dokładnie odwrotne niż to, co prezentują politycy Platformy. Machanie szabelką na forum UE, biorąc pod uwagę opisane wyżej uwarunkowania geopolityczne, wydaje się co najmniej żałosne i całkowicie nieskuteczne. Polska powinna apelować o zmianę architektury systemu finansowego, naprawę instytucji banków centralnych i rozdzielenie bankowości komercyjnej i detalicznej od bankowości inwestycyjnej, ograniczenie rynku instrumentów pochodnych do rozmiaru realnej gospodarki, tak by fundusze ratunkowe nie poszły na marne, jak miało to miejsce na przestrzeni trzech ostatnich lat, kiedy kupiony czas minął, niczym z bicza strzelił. Dla Polski z pewnością szczególnie pożądane byłoby zacieśnienie współpracy Unii Europejskiej z Chinami (euroobligacje). Splot wydarzeń spowodował niezwykle dla nas korzystną sytuację sprzyjającą konsolidacji naszych interesów z państwami w regionie Europy Środkowo-Wschodniej. Niemal wszystkie pozostają dziś poza strefą euro, co potęguje ich konkurencyjność. Polska może więc w najbliższych latach stać się liderem tego regionu i odcinać kupony od chwiejnej sytuacji w strefie euro.

Jerzy Bielewicz, Dla Nasz Dziennik

Więcej na: unicreditshareholders.com

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

„Sjoeblom jest bankrutem”

Magdalena Graniszewska Po szwedzku Kwiat Jeziora. Czyli Elżbieta Sjoeblom. Tajemnicza inwestorka ujawniła się na warszawskiej giełdzie w 2006 roku, po zakupie akcji Próchnika.
Zobacz także:
Bank sprzedaje akcje Sjoeblom

Tagi
Ludzie Okazało się, że za jej inwestycjami stoi syn – Maciej Niebrzydowski. Miał inwestować pieniądze pochodzące z wygranej szwedzkiego ojczyma w totolotka. W szczytowym okresie Niebrzydowski szacował wartość portfela akcji na ok. 500 mln zł. A dziś?

- Jeśli uwzględnimy długi, Sjoeblom jest bankrutem – nie przebiera w słowach.

konto usunięte

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Oczekiwania na wzrosty na rynkach oscylują w oklicy 50-60 %, dla niemal wszystkich regionów, czyli sa naprawdę spore - co uważam, oznacza ze dno daleko przed nami, za duży optymizm, chocby w perspektywie 6 miesięcy, jak w ankiecie:

http://download.zew.de/e_09_2011_table.pdf

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

the Harvard MBA indicator is flashing a sell signal again…

Ray Soifer, a former bank analyst with Brown Brothers Harriman, has been compiling the Harvard MBA Indicator for more than 20 years. The idea is simple. The greater the number of Harvard MBAs heading to Wall Street, the more likely stocks are to fall. The indicator has a decent track record…

Soifer's indicator correctly predicted falling stock markets in 1987 and 2000. It flashed a long-term sell from 2005-2008.

Right now, it looks like 37% or so of the class of 2011 has accepted so-called "market-sensitive" jobs, up from around 31% last year. The record was 41% in 2008, a great year to sell short stocks.
Paweł Kopciuch

Paweł Kopciuch Szukam pracy w
branży finansowej
lub działach
finansowych...

Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI

Bank Gospodarstwa Krajowego oraz Narodowy Bank Polski zainterweniowały na rynku walutowym. Źródło: TVN CNBCPaweł Kopciuch edytował(a) ten post dnia 23.09.11 o godzinie 15:37



Wyślij zaproszenie do