Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI
Piotr Kuczyński
Nasze pieniądze w OFE są naszym długiem
Jest oczywiste, że z otwartymi funduszami emerytalnymi czy bez nich czeka nas za kilkadziesiąt lat dramat. Tyle że z OFE dużo szybciej. Tak będzie, jeśli państwo nie zadba o przychody
Ponownie rozgorzała dyskusja na temat systemu emerytalnego. Widzę w niej tyle przekłamań, demagogii i zwyczajnej nieznajomości tematu, że postanowiłem sprawą się zająć. Zwolenników obecnego systemu proszę o jedno: o przeczytanie i przeanalizowanie bez ideologicznych uprzedzeń wszystkich poruszonych przeze mnie tematów.
„Na akcjach w długim terminie zawsze się zyskuje”
Czyżby? Japoński indeks Nikkei był na poziomie ponad 40 000 pkt niemal 20 lat temu, a teraz oscyluje wokół 10 000 pkt. Amerykański Nasdaq dziesięć lat temu sięgał 5100 pkt, teraz połowy tej wartości. Można spojrzeć na lata 1968–1983 w USA. Prawie linia prosta na wykresach, a inflacja szalona. Trudno było też tam zarobić w latach 1999–2010. Można powiedzieć, że to wypadki przy pracy.
Być może. Problem w tym, że od wielu lat rynki finansowe zmieniają charakter. Coraz więcej na nich spekulacji i coraz mniej inwestycji w tradycyjnym rozumieniu tego słowa. Uważam, że jesteśmy w okresie wieloletnich turbulencji z nieoczekiwanymi zmianami kierunków indeksów i cen aktywów. Ryzyko inwestycyjne jest bardzo duże, a pieniędzy emerytów na takie ryzyko wystawiać nie można. Jeśli ktoś wierzy w slogan ze śródtytułu, to trudno będzie mu się zgodzić z tym, o czym piszę dalej.
„Zabierają nam nasze pieniądze”
Twierdzenie najczęściej z uzupełnieniem: zgodziliśmy się na system emerytalny w 1999 r., a teraz ktoś robi zamach na nasze pieniądze. Problem w tym, że nikt nas 11 lat temu o zdanie nie pytał. Sejm przyjął reformę i przekazał część obowiązkowej składki do OFE.
To nie my rządzimy tymi pieniędzmi, ale właśnie Sejm w drodze ustawowej (tak mówi konstytucja) może zrobić z nimi to, co uważa za stosowne po to, żeby zapewnić emerytury. To nigdy nie były nasze pieniądze – to są (podobnie jak w ZUS) pieniądze emerytów. 11 lat temu zasadę „ile odłożysz, tyle dostaniesz” wprowadzono bez protestów, dlatego że łudzono nas emeryturą pod palmami. Ale prawdą jest, że gdyby tego nie zrobiono, to eksplodowałby zarówno deficyt budżetowy, jak i zadłużenie Polski. Reforma była konieczna, ale czy właśnie taka?
„W OFE są realne pieniądze”
Tak, ale te nasze pieniądze są równe naszym długom. Popatrzmy na dane Ministerstwa Finansów dotyczące zamkniętego już 2009 r. Składka emerytalna wyniosła 74 mld złotych. Do OFE poszło ponad 20 mld złotych (w tym roku około 24 mld). Zostało 54 mld, a na emerytury potrzebne było ponad 100 mld. Budżet dopłacił brakujące 50 mld zł. Gdyby nie było OFE, zadłużyłby się na ponad 20 mld zł mniej.
Jak to wyglądało w latach 1999–2009? Do OFE przekazano 133 mld zł składki. Skumulowane odsetki z tytułu zaciągniętego przez państwo długu wyniosły 56 mld zł. Tylko z tytułu odsetek dług Polski wzrósł o ponad 4 procent PKB. I w każdym kolejnym roku będzie więcej. I jeszcze: transfery i ich koszt to razem 189 mld złotych, a aktywa OFE na koniec 2009 r. wyniosły 181 mld złotych. Po ostatniej hossie wygląda to lepiej, ale po kolejnej bessie może wyglądać dużo gorzej.
„W ZUS są tylko obietnice”
Prawda. Ale w OFE są też obietnice (obligacje Skarbu Państwa), bo przecież niewypłacalności państw też się zdarzają. O części ulokowanej w akcje pisałem powyżej. Uważam, że emerytury z ZUS są bardziej bezpieczne niż z OFE. To zależy od tego, w co się bardziej wierzy: w polityków czy w rynek. Zakładam, że politycy seppuku nie popełnią – gdyby „okradli” emerytów, to przegrają wybory albo będą mieli rewolucję. Rynek takiego ograniczenia nie ma. Ludzie (społeczeństwo się starzeje) wybiorą sobie taki Sejm, który im emerytury podwyższy. I wtedy nasze obecne wyrzeczenia i tak się nie przydadzą.
„OFE pozwolą na zwiększenie emerytury”
Niektórzy nawet podają, o ile się zwiększą emerytury (sic!). To nieporozumienie, bo jeśli założy się, że mam rację (co do natury rynków finansowych), to równie prawdopodobny jest zarobek, jak i strata. Poza tym można wykazać, że będzie dochodziło do paradoksów. Przykład. Jest dwóch znajomych A i B – przez cały czas zarabiają tyle samo, ale A rozpoczął pracę rok wcześniej. Przechodzi na emeryturę też rok wcześniej, w szczycie hossy, kiedy jego konto potężnie zyskało. B przechodzi na emeryturę rok później.
W dołku bessy, podczas której indeksy spadły o 50 procent. Jego konto gwałtownie schudło, a on wyląduje na emeryturze dużo, dużo niższej niż A. Temu częściowo mają zaradzić tzw. bezpieczne fundusze OFE, ale niczemu nie zaradzą. Nasz B wejdzie do takiego funduszu z mniejszą bazą i nigdy już A nie dogoni. Takich paradoksów można pokazać znacznie więcej.
„Nasze dzieci/wnuki za to zapłacą”
Bardzo często pojawiający się argument. Jeśli nie byłoby OFE, to nasze dzieci za kilkadziesiąt lat musiałyby finansować emerytury z wyższych podatków. Na pozór tak właśnie jest. Ale jest też tak, że gdyby nie wpłaty do OFE, to płacilibyśmy teraz i przez wiele lat niższe podatki. Na przykład nie trzeba by było podwyższać VAT.
Z powodu przekazów do OFE mamy wyższe podatki zarówno teraz, jak i będziemy mieli za kilkadziesiąt lat. Bez OFE być może byłyby wyższe za kilkadziesiąt lat. Jeśli nie zniknie balast OFE, to pojawi się (już się pojawia) ogromna pokusa polityczna do zmiany definicji długu publicznego lub do usunięcia progów zadłużenia.
„Trzeba ciąć”
Odpowiedzią zwolenników OFE jest: wydatki trzeba ciąć. Tyle tylko, że jeśli się je obetnie po to, żeby zasilić OFE, to ucierpi cała gospodarka. Oczywiście o ograniczenie wydatków też trzeba zadbać, ale przecież wszyscy wiedzą, że reforma KRUS da zaledwie kilka miliardów, a reforma emerytur mundurowych przyniesie owoce za wiele lat. Cięcie wydatków po to, żeby transferować pieniądze do OFE, zmniejszy popyt wewnętrzny, a to ograniczy wzrost gospodarki. Teraz i w przyszłości.
„Wystarczy system poprawić”
Nie wystarczy. To, co robi 14 OFE, czyli kupno akcji (do 40 procent portfela) i obligacji, może robić kilkanaście osób (np. w ZUS). Być może z lepszymi wynikami, bo OFE dość często się spóźniają z decyzjami inwestycyjnymi, co daje pole do tworzenia spiskowych teorii. W latach 1999–2010 wynik finansowy OFE wyniósł blisko 61 mld złotych. W tym ich zysk około 13 mld. Z tego powodu ponad 20 procent mniej pieniędzy pójdzie na emerytury. 70 procent zysku to była opłata od przymusowo ściąganych składek. Reszta też w niewielkim stopniu zależy od zysku z inwestycji.
OFE a TFI
Pamiętać trzeba, że zysk OFE jest zyskiem bez ryzyka. Do OFE pieniądze muszą płynąć i nie można ich wycofać. TFI walczą o kapitał i tracą go podczas bessy. Poza tym muszą przestrzegać dyrektywy MiFID. Jeśli chcemy zainwestować, to doradca przebada nas pod kątem rozumienia rynków finansowych i świadomości ponoszonego ryzyka. Zaproponuje nam odpowiednią dla nas kategorię inwestycyjną. OFE nie przestrzegają MiFID – inwestują tam, gdzie im się żywnie podoba.
„Reforma ministra Michała Boniego to panaceum”
Nieprawda. To jest kolejne zagrożenie. Autorzy reformy chcą, żeby w subfunduszu dla ludzi poniżej 55. roku życia 75–85 procent środków OFE mogły inwestować w akcje. Jeśli nawet ktoś się nie zgadza z moimi tezami na temat rynków finansowych, to musi się zgodzić z tym, co napiszę poniżej. Reforma zakłada możliwość przechodzenia na własne życzenie między funduszami.
Jest pewne (to doświadczenie wielu lat praktyki), że najwięcej ludzi inwestuje w agresywne fundusze tuż przed pęknięciem bańki spekulacyjnej. Wynikiem takiego zezwolenia na przechodzenie będzie kompletna katastrofa systemu. Poza tym wtedy OFE będą kupowały mniej obligacji, a to zmusi do szukania popytu zagranicznego. Wiadomo, jak to się może skończyć (Grecja, Irlandia).
„Wpłaty do OFE grożą przekroczeniem progów oszczędnościowych”
Z dodatkiem słowa „szybkim”, bo przecież i bez OFE do systemu się dopłaca. Jednak, gdyby wpłat do OFE nie było, to nasz dług nie zbliżałby się do 55 procent PKB. Byłby w okolicach 40 procent. Przy średniej unijnej powyżej 80 procent. Daleko byłoby do progów 55, a tym bardziej do konstytucyjnych 60 procent, czyli do konieczności zastosowania drastycznych oszczędności bijących w nasze kieszenie. Owszem, kosztem powiększenia długu ukrytego, długoterminowego zmniejszałby się dług krótkoterminowy, ale…
...nie tylko wydatki są ważne
Istotne są również przychody, a o tym nikt nie mówi. Oczywiste jest bowiem, że z OFE czy bez OFE czeka nas za kilkadziesiąt lat dramat. Tyle że z OFE dużo szybciej. Tak będzie, jeśli nie zadbamy o przychody. Wiele można zrobić w celu ich zwiększenia, ale to jest odrębny temat.
Tutaj tylko wyliczę: zwiększenie dzietności za pomocą prawdziwej polityki prorodzinnej, zwiększenie stopy zatrudnienia (jednej z najmniejszych w Europie), zdecydowane zwalczanie szarej strefy, ukrócenie praktyk z samozatrudnieniem. W końcu też, ale wtedy, kiedy będziemy pewni, że nie zwiększy to drastycznie bezrobocia, przedłużenie wieku emerytalnego.
„Ograniczenie wpłat do OFE zaszkodzi GPW”
Rzeczywiście, ograniczenie roli OFE zaszkodziłoby koniunkturze na GPW, a reforma ministra Boniego bardzo by jej pomogła. Tyle tylko, że do 2015 roku udział OFE we free float (wolnym obrocie) wzrósłby do 32 procent, a bańka spekulacyjna byłaby mocno nadmuchana.
Pozostaje też odpowiedź na pytanie: co się stanie z taką bańką wtedy, kiedy OFE zaczną sprzedawać, żeby wypłacić emerytury? Twierdzi się, że bieżące składki w długim terminie wystarczą na wypłaty bieżących emerytur, ale to jest po pierwsze bardzo niepewne założenie, a po drugie brak zakupów netto giełda z pewnością potężnie odczuje. W Argentynie takie fundusze zostały przejęte przez państwo, a indeks od dłuższego już czasu bił rekordy wszech czasów.
Co pozostaje?
Uważam, że na likwidację OFE nikt się nie zdecyduje. Zbyt politycznie ryzykowne. Nie dojdzie też do tego, co według mnie byłoby rozsądne, czyli inwestowania OFE przede wszystkim w realną gospodarkę (obligacje infrastrukturalne). Zresztą nie zmieniłoby to sytuacji, jeśli chodzi o zadłużenie Polski. Widzę, że z niechęcią większość zgodziłaby się na kompromis: wolny wybór OFE lub ZUS.
Tak też zapewne w końcu się stanie, bo to ma sens – ograniczenie negatywnego wpływu OFE dokonałoby się samo, bez odgórnych interwencji. Pozostaje jednak do rozwiązania problem: owczy pęd wpłacających składki i dokonujących złych wyborów. Jeśli tego się nie rozwiąże, to i takie rozwiązanie zakończy się katastrofą.
PARKIET
http://www.parkiet.com/artykul/7,990799.html