konto usunięte
Temat: CIEKAWOSTKI Z RYNKU I GOSPODARKI
Prognoza cen miedzi21.01.2012 14:53 Gospodarka
To prognoza koniunktury gospodarczej w Chinach kształtuje ceny miedzi na rynku spotowym i terminowym.
Jeśli powiemy to samo trochę inaczej, że cena miedzi jest wyznacznikiem spodziewanej koniunktury w chińskiej gospodarce, to z ceny miedzi czynimy bardzo ważną liczbę dla chińskich władz. Jest zatem całkiem prawdopodobne, że władze w Pekinie od pewnego czasu mogą być zainteresowane wpływaniem na kurs miedzi, w szczególności po wrześniowym spadku z 400 do 300 c/lb.
Co było pierwsze – jajko czy kura?
Zajmowanie długich pozycji na miedzi, może być w takiej sytuacji traktowane nie jako inwestycja na rynku terminowym lecz, jako demonstrowanie siły chińskiej gospodarki – na bazie oceny dokonywanej przez „niewidzialną rękę rynku”, a więc oceny jakoby wiarygodnej (w przeciwieństwie do danych statystycznych pochodzących od chińskich władz). Strategia zawyżania ceny miedzi przez jednego super gracza, może przynosić zamierzone skutki w pewnym okresie czasu. Jednak w dłuższej perspektywie prowadzi do jeszcze głębszego załamania cen.
Przyjmując tezę, że od października 2011 r. Chiny wpływają na wzrost cen miedzi, taka strategia musiałaby prowadzić do fizycznych dostaw „spekulacyjnej” miedzi (czy bardziej „nadwyżkowej”). Docelowym miejscem transportu takiej „miedzi” najpewniej byłyby Chiny, gdyż tam mogłaby ona zniknąć z pola widzenia analityków rynku. Stawiam dolary przeciw orzechom, że Chiny zwiększały „zapasy” miedzi w ostatnich miesiącach, jednak nie są to zapasy z myślą o ekspansji gospodarczej, lecz z myślą o jak najdłuższym wizerunku takiej ekspansji.
Trudno natomiast określić skalę operacji. Także władze Chin muszą zdawać sobie sprawę, że jest to strategia najwyżej na kilka miesięcy i prowadzi ostatecznie do głębszego załamania ceny w nieodległej przyszłości (także dlatego, że ceny kreują podaż, co widać po inwestycjach w nowe kopalnie miedzi, ale także dlatego że zwiększony „sztuczny” popyt, kiedyś zostanie zrekompensowany niższymi zamówieniami – zwłaszcza gdy proceder gry na zwyżkę zostanie ujawniony i zważony). Najprawdopodobniej Chiny w pewnym stopniu przyjęły koncepcję wpływania na ceny surowców, licząc na miękkie lądowanie chińskiej gospodarki. Można przyjąć, że zapasy miedzi z końca 2010 r., deklarowane przez Chiny na 2 mln ton, wzrosły przynajmniej o kilkadziesiąt procent na koniec 2011.
Czy na pewno bezpieczna przystań?
Chiny mają swoiste alibi – alternatywne uzasadnienie dla wzrostu zapasów miedzi. Gromadzenie zapasów surowców przez Chiny, może być tłumaczone jako sposób na dywersyfikację finansowych aktywów. Obligacje i bony skarbowe USA (jako aktywa chińskich rezerw dewizowych), są jednak większym zmartwieniem dla wierzyciela, niż dla dłużnika.
Jeśli jeszcze dłużnik może z dnia na dzień sfinansować swój dług, drukując kilka bln dol. pod wdzięczną nazwą quantitative easing, to wartość obligacji takiego emitenta staje się dyskusyjna. Ujemne stopy procentowe – czy to aby na pewno bezpieczna przystań? Z pewnością jest to pytanie, które zadają sobie sternicy chińskiej gospodarki, ba nawet znamy częściowo odpowiedź, jakiej się dopracowali – widoczną poprzez znaczne zmniejszenie dynamiki zakupu amerykańskiego długu.
Gra toczy się o monopolistyczną premię
W tego rodzaju uzasadnienie, poniekąd całkiem słuszne, może się wpisywać oficjalne uzasadnienie władz Chin dla wzrostu zapasów miedzi. Jednak uważam, że byłoby to stanowisko na użytek opinii publicznej, natomiast faktycznie Chinom bardziej zależały na podtrzymaniu opinii, co do wzrostu chińskiej gospodarki (na bazie rynkowych cen miedzi). Dlatego też uważam, ze faktyczne zapasy miedzi są znacznie wyższe, niż te wykazywane w oficjalnych chińskich statystykach.
Warto zauważyć że ceny metali ziem rzadkich w ostatnim okresie znacznie spadły, a są także uważane jako wskaźnik koniunktury, w tym przypadku globalnej. Natomiast Chiny, ograniczaniem eksportu tych metali, próbują zwiększyć ich cenę, oczywiście w tym wypadku zapewne nie chodzi tak bardzo o przekłamywanie jednego z barometrów światowej gospodarki, lecz o monopolistyczną premię z tytułu kontroli nad większością światowych zasobów niektórych metali ziem rzadkich. Niemniej widzimy, że Chiny potrafią zarządzać popytem oraz podażą na rynku metali dla kształtowania poziomu cen.
Zawyżenie cen metali ziem rzadkich, może być także rekompensatą dla Chin za podtrzymywanie wysokich cen miedzi. Ponadto zachowanie wzajemnych relacji cenowych na rynku metali, ma całkiem duże znaczenie dla postrzegania tych cen i nie dostrzegania rzeczywistej strategii Chin, której wyznacznikiem jest pielęgnowanie przekonania o dobrym stanie chińskiej gospodarki, zwłaszcza gdy taka pielęgnacja nie jest zbyt kosztowna – dla przykładu 2 mln ton miedzi, to przy obecnych cenach ok. 15 mld dol., czyli całkiem mało w relacji do chińskich rezerw dewizowych.
Cud wirtualny
Słyszymy o chińskim cudzie ujętym w dynamikę wzrostu PKB, jednak porównując PKB per capita, Chiny plasują się na odległym 90-100 miejscu, w zależności od rankingu. Pomimo cudu, mamy do czynienia z biednym krajem, dodatkowo ze zjawiskiem skrajnego rozwarstwienia społecznego. Uwzględniając dramatycznie niskie wyjściowe PKB per capita z początku lat 80. ubiegłego wieku, właściwie nikogo nie powinna dziwić średnio dziewięcioprocentowa roczna dynamika wzrostu PKB w ostatnich 30 latach, zwłaszcza gdy rezultatem tej dynamiki jest nadal bardzo odległa pozycja Chin w rankingu PKB per capita.
Ostanie dwa lata wzrostu chińska gospodarka zawdzięcza wydatkom publicznym. Jeśli przyjmiemy, że dług publiczny rządu i samorządów chińskich wynosi 60 proc. PKB, to trzeba zaraz zadać pytanie, kiedy ten dług powstał? Można spokojnie przyjąć, że większość publicznego zadłużenia, przypada na ostatnie 10-lecie. Natomiast szczyt wzrostu długu publicznego przypadł na lata 2010-2011, nie znamy tylko dokładnych liczb, z uwagi na to, że gros przyrostu zadłużenia publicznego, to wzrost zadłużenia samorządów.
Jednak ostrożnie szacując, dług publiczny przyrastał w obu minionych latach przynajmniej 5 punktów procentowych rocznie. Jeśli uwzględnimy, że wydatki publiczne generują efekt mnożnikowy w gospodarce, to już wiemy, co jest motorem ostatniego wzrostu PKB w Chinach. Niestety, jest to motor na chwilę przed zatarciem. Nie trzeba chyba dodawać, że wydatki publiczne, zarządzane przez centralnych oraz lokalnych funkcjonariuszy partii, to w znacznej mierze pieniądze wyrzucone w błoto.
Krach imperium wywoła globalne skutki
Chiński cud czeka twarde lądowanie, zważywszy na ciężar gatunkowy Chin, możemy spodziewać się po jego upadku światowego trzęsienia ziemi. Chociaż wiemy, że im wcześniej, tym lepiej i skutki załamania byłyby mniejsze, to jednak wielu zainteresowanych, a także mających wpływ na przebieg wydarzeń, woli ten moment odwlec, równocześnie naciągając cięciwę. Niestety, naprężenia w tej chwili są już na tyle duże, że każdy krach imperium chińskiego wywoła globalne skutki liczone w latach.
Prognoza rynku miedzi zaprowadziła nas tam, gdzie powinna – do prognozy sytuacji w Chinach, w obu przypadkach należy oczekiwać krachu, przy czym do krachu na rynku miedzi wystarczy dekoniunktura liczona w 4-5-procentowym i niższym wzroście PKB. Zatem prognoza cen miedzi to znaczący spadek, nawet jeśli na rynkach doczekamy się inflacji dwucyfrowej, to jednak miedź i tak stanie się dobrem relatywnie tańszym.
Jarosław Supłacz jest ekonomistą, ekspertem od rynków kapitałowych i dziennikarzem śledczym, specjalizującym się w sprawach gospodarczych.
Gazeta Finansowa, 21.01.2012 r.