Temat: SKANDIA- kto, co wie?
Ja bym kupił odpowiedni samochód, ale tam gdzie najbardziej opłaca się kupić. Czyli nie u pośrednika, który skasuje ze mnie dodatkową prowizję (za nic?) i jeszcze nałoży na mnie kary finansowe jeśli się rozmyślę (albo sytuacja życiowa zmusi do zmiany planów). Proszę pamiętać, że rozmawiamy dokładnie o tym samych samochodzie.
Tu powstaje pytanie: czy zna się Pan na tyle na samochodach, żeby wiedzieć, że ten akurat jest dla Pana dobry? Jeżeli tak, to gratuluję - wtedy rzeczywiście nie potrzebuje Pan pośrednika. Jednak proszę pamiętać, że nie każdy jest specjalistą od samochodów - i do takich osób przede wszystkim są skierowane tego typu programy. Gdybym ja poszedł kupować samochód - to wolałbym naprawdę, żeby sprzedawca pomógł mi przeprowadzić analizę moich potrzeb, dobrał samochód zgodnie z nimi, najlepiej od razu ubezpieczenia i assistance. I nie czułbym się w żaden sposób oszukany faktem, że dostaje za to pieniądze, ani faktem, że za assistance również płacę. Dla odmiany mój ojciec który jest specjalistą i fachowcem i zna się na samochodach takiej opcji (ani wsparcia konsultanta, ani serwisu, ani dodatkowych usług, ani pomocy w doborze ubezpieczenia) nawet nie dopuszcza pod rozwagę. I jest mu z tym bardzo dobrze. Wie Pan jaka jest między nami różnica? On się samochodami zajmuje zawodowo i hobbystycznie - to jest jego pasja i bawi go grzebanie w silniku. Natomiast ja chcę wziąć dziewczynę i bezpiecznie pojechać nad morze nie przejmując się resztą. Analogicznie - są ludzie, którzy lubią się bawić funduszami, i, że to tak metaforycznie ujmę, pojeździć sobie po okolicy, i są ludzie którzy chcą osiągnąć daleki cel, tylko nie wiedzą jak i czym.
Ja się czuję bardzo dobrze z faktem, że pomagam ludziom zmienić swoją postawę względem pieniędzy. Pokazuję im, że można inaczej. A programy unit-link, obojętne, czy to Skandii, czy Aegonu mogą spełniać wiele celów. Podstawowym jest zbudowanie pewnej i stabilnej podstawy bezpieczeństwa finansowego. Jak? Poprzez regularność i wykształcenie nawyku. SFI w żaden sposób tego nawyku nie kształtuje.
Zresztą pozostaje kwestia Belkowizny. Mam znajomego, który właśnie niedawno postanowił zmienić swój sposób lokowania pieniędzy w FI z SFI na produkt Skandii. Dlaczego? Wszystko przecież pięknie grało - do czasu aż w końcu postanowił dokonać konwersji. Owszem, nie zapłacił ani złotówki opłat manipulacyjnych. Za to zapłacił prawie tysiąc złotych podatku - i to nie w momencie kiedy kończył inwestować, ale w momencie kiedy przesiadał się na bardziej korzystny fundusz. Obecnie w Skandii ma konwersje portfela za darmo, czyli bez opłat manipulacyjnych - tak jak w SFI, lecz te dodatkowe pieniądze po każdej konwersji będą dalej pracować dla niego. Co więcej - kiedy będzie potrzebował skorzystać ze zgromadzonego kapitału, to przez długi czas jeszcze nie będzie musiał podatku odprowadzać - dopiero w momencie, kiedy będzie chciał wycofać więcej pieniędzy, niż zainwestował. A przecież zainwestował (już w tej chwili) spory kapitał, i cały czas, regularnie będzie doinwestowywał - więc widmo belkowizny będzie się cały czas odsuwało w czasie.
Narzeka Pan również, że są koszmarne opłaty za zrezygnowanie z umowy ubezpieczenia. To ma dwa cele - przede wszystkim ma zabezpieczyć realizację Pana celów długoterminowych. Po drugie - program jest tak skonstruowany, że przez pierwszych kilka-kilkanaście lat ubezpieczyciel do tego programu dopłaca. Największe zyski ubezpieczyciele mają w momecie, gdy program powoli dobiega horyzontu inwestycyjnego. Więc jeżeli chce Pan zerwać partnerską umowę, no to niestety powinien Pan zadośćuczynić drugiej stronie umowy, pokryć wydatki które ona poczyniła dla Pana wygody.
Widziałem również zarzut, że prowizje agentów są opłacane z inwestycji klienta już od pierwszego roku. Szczerze mówiąc, jest to bzdura. Prowizja agenta jest opłacana z funduszy ubezpieczyciela, a te fundusze są budowane właśnie mniej więcej po połowie okresu ubezpieczenia.
No właśnie Panie Adamie, kupi Pan samochód w salonie A, czy w salonie B, który ma bardzo wygadanych sprzedawców, ale pobiera dodatkową prowizję i zabiera część Pana pieniędzy jeśli sprzeda Pan samochód w najbliższych latach?
Gdyby sprzedawca każdemu wciskał to samo, nie zastanawiając się nad indywidualnymi potrzebami, to bym w ogóle zrezygnował z kupna samochodu, i dalej bym chodził piechotą :D. Ale rolą agenta jest w konsultacji z klientem rozpoznanie jego potrzeb i takie _dopasowanie parametrów programu_, aby program pracował dla klienta. Osobiście jestem zdania, że pewnych parametrów programu się pewnym ludziom nie oferuje. Przykładowo: nie wyobrażam sobie, żebym mógł komuś podpisać program inwestycyjny na 200 zł składki miesięcznej. Dlaczego? Bo zanim taki program "wystartuje", to minie dużo czasu. Ale program (mniejsza o jego wysokość) w którym klient inwestuje dużą kwotę od razu, od razu dobudowywuje do kapitału bazowego aktywa wolne, i jak najszybciej doinwestowywuje miesięcznie - taki program działa perfekcyjnie. Z drugiej strony jeśli ktoś chce zbudować kapitał swojemu dziecku, to np. nie ma potrzeby budować aktywów wolnych od razu.
Za taką wiedzę i obycie z produktem agent dostaje sowitą prowizję. A nie za podpis na wniosku.
I jeszcze jedno - jeżeli klient jest w niepewnej sytuacji życiowej, to jest mnóstwo sposobów na zabezpieczenie jego możliwości inwestycyjnych. Aktywa wolne to jeden z takich sposobów. Po okresie budowania kapitału bazowego tych możliwości jest jeszcze więcej. Dobrze skonstruowany program inwestycyjny, sprawnie funkcjonujący, jest zabezpieczony z góry na co najmniej półtorej roku naprzód.