konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Tomasz Kręciewski:

Myślę, że zabezpieczanie polisy kwotą, która miałaby pokryć ewentualne straty wynikające z zerwania programu jest trochę nazbyt rygorystyczne. Miałoby to sens wtedy, gdy chcielibyśmy przez cały czas trwania programu mieć dostęp do zgromadzonych środków, a chyba większość klientów rzeczywiście zakłada i liczy się z tym, że środki są przeznaczone na cel za te 10 lat i nie będzie mogła w tym czasie z nich korzystać.

Może to i jest rygorystyczne, niemniej jednak takie podejście ma na celu maksymalną ochronę swoich interesów. Chodzi mi o sytuacje awaryjne. A takie zawsze mogą wystąpić. Oczywiście biorąc zyski i możliwość zawieszenia wpłat, rezerwy te mogą być mniejsze.

Nawet jeżeli inwestycja zakończy się powodzeniem a przecież o to chodzi, to zgromadzony kapitał rezerwowy można spożytkować na inne cele. Zawsze to jednak więcej dodatkowej kasy. Równie dobrze można nic nie odkładać i przejadać tą część przeznaczoną na zabezpieczenie, tylko że w tym przypadku można raczej naiwnie liczyć na to co przyniesie los.

Aby można było tworzyć rezerwy należy przede wszystkim najpierw oszacować ryzyko (a to jest do oszacowania, przynajmniej pobieżnie). Nie mówię tu że już koniecznie należałoby odkładać dodatkowo jeszcze tyle samo co idzie na polisę co miesiąc bo mogą to być niższe kwoty i w zależności od tego w jaki sposób dobrane są składki, odkładanie to można po jakimś czasie zakończyć. Po prostu w dalszym czasie będzie to już zbędne. Ale to jest sprawa odpowiednich wyliczeń opartych na statystyce.
Zbigniew Bednarek

Zbigniew Bednarek www-z-projekt.pl -
projekty instalacji
elektrycznych

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

cała ta dyskusja przypomina mi czasy minione, towarzystwa ubezpieczeniowe wiedza lepiej co nam potrzeba, troszczą się w jedynie słuszny sposób o nasze przyszłe emerytury, a my mamy grzecznie wpłacać pieniążki, niczym barany prowadzone na rzeź, dzięki Bogu tamte czasy już się skończyły, nikt mi nie będzie zakładał pętli na szyję, dziękuję za zainteresowanie moją emerytura ale podstawy ekonomi są mi znane, a polisy jawią mi się w podobnych barwach jak swego czasy SkyLine ... i tylko niebo ich ograniczało :)
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

C.D. Kamil Stoch 6-ty:-( Justyna dziś rewelacyjna:-)

Popatrzmy teraz na opłaty w polisie. Żeby moja wypowiedź była oparta na faktach posłużę się jedną z własnych polis. Żeby nie było, że robię reklamę nie napiszę o jaką chodzi, ani jakiego jest towarzystwa. Umowa ma prawie dwa lata. Koszty to dwie pozycje:
1. Opłata administracyjna 10 zł/m-c
2. Opłaty za zarządzanie to 0,9 do 2,75% w zależności od wysokości zadeklarowanej składki. Moja polisa (i celowo tą właśnie wybrałem do analizy) to polisa ze składką najniższą, czyli 200 zł/m-c, acz płatną rocznie w kwocie 2400 zł. Poziom opłat za zarządzanie to w tym przypadku średnio 2,75% rocznie.

Polisa oczywiście ma dostęp przez internet, oraz co bardzo wygodne i dla mnie ważne, ma zakładkę pt "opłaty" gdzie w każdej chwili mogę obserwować rzeczywisty, nominalny poziom opłat za wybrany okres.

I tak oto za pierwszy rok trwania polisy Towarzystwo pobrało następujące kwoty:
1. 120,00 zł opłaty administracyjnej
2. 42,34 zł opłaty "za zarządzanie"
Łącznie po pierwszym roku 162, 34 zł z zainwestowanej kwoty. Ciekawa sprawa, mój wynik z inwestycji w pierwszym roku pomimo kosztów sprawił, że stan rachunku wyraźnie przekraczał 2750 zł. Czyli da się zarobić nawet w pierwszym roku. No ale fakt, to był dobry rok (2010)

Za drugi rok Towarzystwo pobrało:
1. 120,00 zł opłaty administracyjnej
2. 88,24 zł opłaty "za zarządzanie"
Łącznie w II roku pobrano tytułem opłat 208,24 zł.

Polisa aktualnie weszła w III rok, więc teraz już nie mogę posłużyć się rzeczywistymi danymi, ale mogę je oszacować przyjmując koszt zarządzania z I roku od kwoty 2400 i dodając tę kwotę w kolejnych latach, czyli:

Za III rok można szacować, że Towarzystwo pobierze:
1. 120,00 zł opłaty administracyjnej
2. ok. 130 zł opłaty "za zarządzanie"
Łącznie w III roku pobierze tytułem opłat ok. 250 zł. ale już nie od kapitału rzędu 2400 zł, ale wygląda, że grubo ponad 8 tys. zł

Idąc tym tropem w kolejnych latach opłaty mogę szacować w kolejności:
IV rok - 295 zł
V rok - 340 zł
VI rok - 385 zł
VII rok - 430 zł
VIII rok - 475 zł
IX rok - 515 zł
X rok - 560 zł (ale od kapitału najprawdopodobniej znacznie przekraczającego 24.000 zł)

W kwotach tych ujęty jest zarówno zysk (marża) towarzystwa, jak i koszty bieżącej obsługi, oraz koszty ryzyka ubezpieczeniowego, czyli nie można ich traktować jako czysty zysk.

Zestawmy to z pozostałymi kosztami towarzystwa.
Najniższy całkowity (całkowity, czyli nie tylko prowizja agenta) poziom kosztów sprzedaży, to kwota odpowiadająca 90% I-szo rocznej składki, czyli 2160 zł. Pozostałe koszty bezpośrednie związane z wystawieniem polisy i dostarczeniem jej do klienta to średnio ok. 10% I-szo rocznej składki czyli 240 zł (na podstawie informacji jakie uzyskałem od zaprzyjaźnionego aktuariusza) Można więc uznać, że całkowity koszt który Towarzystwo musiało ponieść by dostarczyć produkt do klienta to w tym wypadku ok. 2400 zł. Łatwo zauważyć, w zestawieniu z symulowanymi powyżej opłatami, że umowa dla towarzystwa zaczyna być rentowna dopiero w VII - IIX roku. To schemat nieco uproszczony, bo w rzeczywistości, umowa ma szansę być rentowna nieco wcześniej. Nie uwzględniłem tu bowiem dochodów towarzystwa pochodzących z jego prowizji jakie otrzymuje bezpośrednio od TFI które włączone są do polisy. Z drugiej jednak strony trzeba by również uwzględnić ryzyko ubezpieczeniowe. Pamiętać należy, że w przypadku śmierci ubezpieczonego choćby w dzień po wejściu w życie umowy, towarzystwo zobowiązane jest wypłacić uposażonym całość zgromadzonych środków powiększonych i sumę ubezpieczenia określoną w OWU (w przypadku analizowanej polisy jest to 1 zł w przypadku śmierci "naturalnej" i 2500 zł w przypadku śmierci w wypadku). Wówczas nie obowiązują opłaty umorzeniowe.

Jasno tu widać, że opłaty umorzeniowe za wcześniejsze zerwanie umowy zabezpieczają (acz jak widać nie całkowicie) Towarzystwo przez "dopłacaniem" do interesu. Z drugiej strony umożliwiają zaproponowanie klientom niższych opłat i rozłożenie ich w dłuższym czasie. W przeciwnym wypadku towarzystwo musiałoby potrącić swoje koszty już na początku trwania umowy wprost z rachunku klienta. I tak też bywa. Jest na rynku całkiem sporo takich umów, gdzie opłaty umorzeniowe obowiązują np. tylko 2-3 lata, bądź wcale, ale za to klient wpłacając składkę np. w wysokości 2400 w pierwszym roku ma na koncie tylko 25% tej kwoty (600 zł), a w drugim, po wpłacie kolejnej składki konto powiększa się tylko np. o 50% wpłaty, czyli o 1200 zł. W efekcie klient wpłaca przez 2 lata 4800 zł, ale na koncie ma tylko 1800 zł. 3000 zł zostało potrącone na pokrycie kosztów. Nie dość, że takie umowy cały czas istnieją, to jeszcze całkiem nieźle się sprzedają stanowiąc flagowe produkty niektórych towarzystw. I żeby było zabawniej, klient nie ma dostępu do rachunku przez internet, ma ograniczoną ilość konwersji do np 2 czy 4 w roku i jeszcze musi ponosić za nie opłatę w wysokości np. 20 zł. Bywa i to również nie rzadko, że dodatkowo ponosi opłatę za zakup jednostek przy wpłacie środków w wysokości 3%, ale też przy ich zbyciu dodatkowo jeszcze 2%. Za to jeśli mimo braku opłat umorzeniowych dotrwa z inwestycją powyżej okresu 10 lat to zostanie nagrodzony przy wypłacie doliczeniem do rachunku kwoty 20% zysku ekstra:-)

Wiem co piszę, bo do niedawna miałem taka umowę. I też się dało na niej zarobić, mimo, że przez wiele lat były w niej dostępne tylko 3 fundusze jednego TFI: Obligacji, Stabilnego Wzrostu i Dynamiczny.

Dzisiejsze UL-e oferowane przez AEGONA, AXĘ, Generali, Nordeę czy Scandię to przy tym F1!!! A inwestowanie w dzisiejszych UL-ach w porównaniu do tego co jeszcze parę lat oferowali CU, ING, Amplico i paru innych to bajka:-)Mirek Kucharczyk edytował(a) ten post dnia 18.02.12 o godzinie 20:36
Zbigniew Bednarek

Zbigniew Bednarek www-z-projekt.pl -
projekty instalacji
elektrycznych

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

normalnie ze śmiechu nie wytrzymam, towarzystwo dopłaca do polisy, no tak, jeszcze zacznę wierzyć w św. Mikołaja ... po co mam korzystać z polisy, która umożliwia mi inwestowanie 90% kwoty, skoro sam bezpośrednio mogę zainwestować 100% tej kwoty, do tego pozbywam się, jakże przyjemnej, pętli z szyi w postaci kar likwidacyjnych.

nie wiem Mirku, jaki miałeś cel, pisząc te dwa długie posty, ale uświadomiły mi one, że towarzystwa oferujące polisy są tylko i wyłącznie pośrednikami między mną a funduszami, towarzystwa te pobierają opłaty, nie oferując w zamian żadnych zysków finansowych, nie gwarantując nawet zachowania kapitału ... też bym chciał, aby mi ktoś płacił tylko i wyłącznie za to że jestem.
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

TFI, ani SFI typu mBank, również nie dają Ci żadnych gwarancji. Dla jasności napiszę jeszcze za chwilę za co tak naprawdę płaci się w polisach i dla czego warto z nich właśnie korzystać mimo opłat.Mirek Kucharczyk edytował(a) ten post dnia 18.02.12 o godzinie 21:17

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Opłaty w UL-ach są po prostu za duże, firmy ubezpieczeniowe wiedzą doskonale, że większość klientów nie jest świadomymi inwestorami i że gdyby nie było opłat likwidacyjnych to po prostu by im się to odwidziało, tak samo jak większość traci bezpośrednio na giełdach i w końcu sobie daje z tym spokój. Nas jako klientów nie powinno interesować jak to jest, że muszą naliczać takie wysokie opłaty, proces produkcji śrubokręta też można rozłożyć na czynniki pierwsze i pewnie znalazłoby się tam parę ogniw o których wielu z nas nie ma najmniejszego pojęcia. Jakieś opłaty byłyby zawsze, bo przecież firma musi się zabezpieczyć przed tym, że klienci zmienialiby polisy zbyt często, narażając ich na koszty, ale przecież nawet te 30% w pierwszym roku blokowałoby świadomego inwestora, a nie ma co ukrywać UL-e są przeznaczone jako produkt masowy, który ma być sprzedawany przez armię sprzedawców jak pasty do zębów Amwaya.
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Zbigniew Bednarek:
Karol Małecki:
To jak ktoś zarabia 2-3k netto to skąd uzbierał na auto za 15-20k ? pewnie krecha.... :/ dalej utrzymuję że go na takie auto nie stać.
bez przesady, zaciska pasa przez rok, odkłada co miesiąc 1 tys i po roku ma 12 tys, a po 2 latach 24 tys, w końcu nie od razu Rzym zbudowano, na auto każdy odłoży, w końcu jeszcze trochę a w tym kraju będzie 1 auto na głowę, chociaż prawie 30% społeczeństwa żyje za minimum socjalne.
A co do DPF - wywaliłem ( zarówno ficzynie jak i programowo ) i spalanie spadło o 1,5litra i auto mocniejsze o 8KM :) I po problemie.
nie napisałeś o jakie auto chodzi, w toyocie wywalenie DPFu nie jest takie proste, jedynie jakaś firma z Gliwic montuje emulator, bo przeprogramować ECU się nie da, ponoć.
P.S Dwumas też wymieniałem ;)
właśnie nadszedł czas na kolejne auto, raczej Honda CRV i tu już nie ma zmiłuj się, wszystkie diesle mają dwumasę i DPF, więc przerzucam się na benzynkę i tak robię 20 tys rocznie, więc diesel by się nawet nie zwrócił.

Trochę dziwna i nawet zabawna teoria. Z jednej strony, jak piszesz, można na samochód przy dochodach 2-3 tys. odłożyć po tysiąc zł w dwa lata na auto, a potem jeszcze ponosić przez kolejne lata koszty jego eksploatacji, ubezpieczenia i serwisu po to, by robić nim 20 tys. km rocznie, ale z drugiej strony przy tych samych dochodach wg Ciebie nie da się odkładać 200-300 zł/m-c???? Coś mi się tu nie klei:-)
Nie masz racji Zbyszku. To nie jest kwestia wysokości dochodów, a priorytetów. Ktoś inny postukałby się w głowę słysząc, że musi przez 2 lata odkładać po 1000 zł by kupić 8 letnie auto, potem je utrzymywać i "tworzyć rezerwy na naprawy" (tak pisałeś), po to tylko by robić nim 20 tys. km rocznie. Nie wiem jak u Ciebie, ale mi koszt użytkowania mojego auta za cholerę nie chce zejść poniżej 3,5 tys. zł/m-c, a wcale nie jest to porsche czy ferrari:-) Fakt, robię znacznie więcej kilometrów niż Ty (w nieco ponad 4 lata 300 tys. km). Mimo tego uważam, że jest jednym z najbardziej ekonomicznych samochodów jakie miałem. Ale mi to auto niezbędne jest do pracy. Jest wręcz moim narzędziem, bez którego moja praca byłaby niemal niemożliwa. W przeciwnym wypadku spokojnie obyłbym się bez niego i jeździł chętnie tramwajem:-) Zaoszczędzone w ten sposób środki chętnie bym zainwestował po to choćby, by kiedyś kupić sobie, dla zwykłej fanaberii porsche, ale wyłącznie z odsetek od zysków kapitałowych:-)

Ok. Ale skupmy się na tym, ze twierdzisz, że nie da się przy tych dochodach odkładać 200-300 zł/m-c. Muszę Cię zdziwić. Ku mojemu zaskoczeniu również, to właśnie u ludzi o niskich dochodach istnieje największa świadomość i potrzeba konieczności oszczędzania. Bardzo często spotykam osoby o dochodach o połowę niższych niż te o których Ty wspominasz, gdzie nijak, z żadnej analizy nie wychodzi mi, że mogą w jakiś czarodziejski sposób odłożyć choćby 100 zł/m-c, a one właśnie zakładają polisy ze składką 200-300 zł i niejednokrotnie okazuje się, że mają jeszcze oszczędności które pozwalają im opłacić składkę roczną i zrobić wpłatę na konto dodatkowe za kolejne 2-3 lata, po to, że jak im w którymś roku zabraknie na składkę regularną mogli opłacić ją z konta dodatkowego. Bardzo często też nie są to osoby które oczekują jakichś nie wiadomo jak wielkich zysków. Chcą oszczędzać i lokują głównie w fundusze bezpieczne. To własnie wśród nich najczęstsza jest pozytywna opinia na temat korzyści jakie wynikają z istnienia opłat umorzeniowych jako motywatora do regularnego i długoterminowego oszczędzania. Tak Zbyszku, to Ty nazwałeś tą grupę idiotami. Ja tego nie zrobię. Własnie do tej grupy mam największy szacunek i uważam, że wielu z nas mogłoby się od nich sporo nauczyć.
Również ta grupa wg mnie statystycznie dokonuje najbardziej starannego i świadomego wyboru co do wyboru produktu. Paradoksalnie też dla nich najważniejsze są korzyści prawno-podatkowe jakie daje oszczędzanie w polisie, choć na mój rozum powinny one być istotne raczej dla ludzi o dochodach co najmniej na poziomie średniej krajowej i wyższych.

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Dariusz Rorat:
Może to i jest rygorystyczne, niemniej jednak takie podejście ma na celu maksymalną ochronę swoich interesów. Chodzi mi o sytuacje awaryjne. A takie zawsze mogą wystąpić. Oczywiście biorąc zyski i możliwość zawieszenia wpłat, rezerwy te mogą być mniejsze.
Rozumiem, że tworzenie takiej rezerwy ma na celu ochronę właśnie przed zdarzeniami awaryjnymi z tymże uważam, że jest to trochę mijanie się z celem, chodzi mi o to, że UL jest produktem typowo oszczędnościowym i nie jest w stanie spełnić roli klasycznego ubezpieczenia na życie. Sytuacja o której mówimy nie wynika z tego, że ktoś posiada UL-a, który blokuje mu pieniądze, po prostu gdyby nie miał UL-a to w sytuacji awaryjnej nie miałby nic, a tak może przynajmniej spróbować sprzedać UL-a (czyli swoje oszczędności). Myślę, że powinniśmy inaczej postawić pytanie. Czy mogę zacząć oszczędzanie poprzez polisę inwestycyjną zanim w jakiś sposób nie zabezpieczę się przed sytuacjami awaryjnymi? Moim zdaniem lepszym rozwiązaniem jest tu np. wykup zwykłego ubezpieczenia na życie z malejącą składką do czasu dostępności środków zgromadzonych w UL-u, ale to jest kwestia indywidualna i ktoś inny może zdecydować się na tworzenie takiej rezerwy.
Aby można było tworzyć rezerwy należy przede wszystkim najpierw oszacować ryzyko (a to jest do oszacowania, przynajmniej pobieżnie).

Nie wiem czy się dobrze rozumiemy, ale jeśli chodzi o sytuację awaryjną, to jest ona zdarzeniem losowym i oszacowanie prawdopodobieństwa nie jest możliwe w takim przypadku.

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Tomasz Kręciewski:

Przecież jest wiele UL-i, które dokładnie to posiadają w postaci rachunku dodatkowego, nieobciążonego żadnymi dodatkowymi kosztami, oprócz opłaty za zarządzanie, która dotyczy całości zgromadzonych aktywów.

Tomek, nie czytasz ze zrozumieniem. Skąd Twoje zdziwienie - pisaliśmy już o tym ...

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Mirek Kucharczyk:

Tak:-) Właśnie wstałem:-) Jestem typowy "ranny ptaszek". A właściwie nawet "ciężko ranny", np. w skrzydełko, jak mam rano wstać:-) Powinienem urodzić się w Australii, tam bym się lepiej dopasował do strefy czasowej:-)

No to zaraz będzie pora drugiego śniadania tak ?:P

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Dariusz Rorat:
Zbyszku ja podałem taką opcję w której 50% tego co zostanie co miesiąc idzie na UL, reszta jest odkładana na pokrycie straty wynikłej z kosztów zerwania programu. Na ogół polisy umożliwiają inwestycję kwot min. 200 zł, więc jeżeli założyć, że przeciętny Kowalski zarabia 2K netto i może odłożyć jedynie 200 zł co miesiąc (bo wydatki nie pozwalają na więcej) to nie ma w tym przypadku żadnej możliwości strworzenia zabezpieczenia natenczas kiedy musiałby zerwać polisę. I gdzie tu jest sens inwestowania w UL?

Ale weźmy np. wynagrodzenie 4K netto. To już wystarczy, żeby to o czym piszę realizować. Jeżeli założyć nawet okres inwestycji 15 lat i możliwe zerwanie tego po 7 latach to nawet pomimo kary będzie możliwość posiadania tego co już zostało zgromadzone w UL. A to dlatego, że na te kary została zarezerwowana jakaś kwota. Mówimy tu o kwotach rzętu kilkunastu tys. zł a nie kilka tys.

Gdyby te kary za zerwanie były stałe, rzędu tylko kilku tys. zł i nic więcej, z pewnością stratę tą można pokryć wypracowanym zyskiem. Ale tu mamy drakońskie kary. Ale strata kilkanaście tys zł i tak boli. Owszem UL daje korzyści, ale są one tylko warunkowe. Statystyki zrywalności polis to odrębna sprawa. Można powiedzieć, że część ludzi odkłada tylko po to, by sfinansować prowizje doradców i firmy takie jak Skandia czy inne. Niestety nie da sie tego uniknąć.

Tak, bez wątpienia cele można sobie realizować tylko trzeba mieć na to kupę kasy. Wydaje mi się, że te 4K netto miesięcznie i kilka tys. zł, odłożone to minimum, by bawić się w UL.

Darek, rezerwę trzeba należy przyjąć zdroworozsądkowo przystępując do każdego zobowiązania. Jeżeli jest to UL, to też w pewnym sensie rodzi zobowiązania, pomimo samego motywu oszczędzania, bo jego zaniechanie rodzi za sobą konsekwencje w zerwaniu polisy i utracie części lub całości kapitału.

W zależności od tego jakie ryzyko chcesz zabezpieczyć - można przyjąć odpowiednią metodologię. Zgodzę się z Tomkiem, że wszystkiego przewidzieć się nie da - od tego są stricte ubezpieczenia, a te można już zawierać w tak szerokiej gamie wariantów, że jest w czym wybierać. Pytanie tylko, czy niektórych ryzyk, nie można zabezpieczyć na własną rękę, taniej niż poprzez ubezpieczenie na tę okoliczność.

Ja trzymam się jednego prostego założenia dotyczącego zobowiązań. Przy każdym nowym zobowiązaniu - rezerwa celowa, wynosi dokładnie tyle co roczny koszt obsługi. Może nie przy każdym założeniu się to sprawdzi, ale z pewnością daje pewien komfort.

Przykład?

UL (na bazie pierwszego który miałem) - 2400,
Hipoteka1 - 20000,
Hipoteka2 - 30000

i tak dalej włącznie z ubezpieczeniami na życie.

Nie oznacza, to, że na każde zobowiązanie w celu jego ochrony musisz zakładać pełną sumę. Przy podanym przez Ciebie przykładzie - środki na obronę UL, przed zerwaniem w sytuacji losowej, odkładałbyś drugie tyle regularnie. W przypadku hipoteki - życzę zdrowia, żeby każdemu z Nas z osobna starczyło na miesięczne odłożenie, tyle ile wynoszą sumy rat kredytów hipotecznych.

Poza tym, jeżeli hipoteka jest na mieszkaniu, które jest wynajmowane, to można równie dobrze przyjąć niższy współczynnik, bo jest wynajmowane i dostarcza stałego przychodu, którzy zabezpiecza koszty związane z jego eksploatacją.

Idealnego zabezpieczenia nie ma, gdyby było, składka ubezpieczenia, obejmującego wszystkiego co jest Ci się w stanie przytrafić i gwarantowałaby zarazem pokrycie wszystkich potrzeb - byłaby przewyższająca dochód. Bo przecież miałbyś mieć w sytuacjach losowych także środki na życie szacując wszystko co może się wydarzyć.Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 18.02.12 o godzinie 23:20
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

No i w ten sposób dochodzimy do kwestii tego za co płaci się towarzystwom, a czego nie pobiera np. mBank:-)

Otóż pierwotnym towarem Towarzystw Ubezpieczeniowych było i zawsze będzie bezpieczeństwo i możliwość przeniesienia na nie ryzyka związanego z wystąpieniem różnych zjawisk losowych i powodowanych przez nie często nieprzewidywalnych kosztów. Dlatego kluczową sprawą w przypadku UL jest ochrona prawna inwestycji.
Dlatego zacznę od korzyści prawnych.

Korzyści prawne:

1. Ochrona inwestycji tajemnicą ubezpieczeniową. Zapewne znacie pojęcie tajemnicy bankowej, która niestety istnieje dziś już tylko w teorii. Praktycznie do naszych rachunków w bankach, rejestrów w TFI, SFI (np. mBank) czy rachunków w biurach maklerskich ma dziś wgląd i stosunkowo łatwy dostęp kilkanaście różnych instytucji. Jeśli któraś z nich uzna, że ma powód by po nasze środki sięgnąć, to po prostu to robi. W przypadku gdy właściciel takich kont popadnie w jakieś kłopoty, to szybko może się okazać, że jest on ostatni w kolejce do swoich pieniędzy. Podobnie rzecz się ma z nieruchomościami i całym zbywalnym majątkiem ruchomym. Natomiast w przypadku lokowania środków na rachunku w Towarzystwie Ubezpieczeniowym pod postacią polisy takie środki chronione są tajemnicą ubezpieczeniową i o tym co dzieje się na rachunku i co tam się znajduje wie tylko towarzystwo, właściciel polisy i ew. jego agent.
Inwestując poprzez UL zakładamy horyzont inwestycyjny rzędu często kilkunastu, czy wręcz kilkudziesięciu lat (np. program którego celem jest dodatkowa emerytura). Dziś nasza sytuacja jest ok, ale czy możemy przewidzieć, że tak będzie zawsze??? Czy nie warto zawczasu zabezpieczyć nasze oszczędności przed ewentualnymi zawirowaniami i widokiem wścibskich urzędników? Dziś większość z nas ma w portfelu po kilka kart kredytowych, parę kredytów, pożyczek, zakupów ratalnych i często jeszcze hipotekę na 20 czy 30 lat. Wystarczy chwila nonszalancji, czy nawet krótkie problemy ze zdrowiem, czy zatrudnieniem i mamy kłopot często na resztę życia.

2. Środki lokowane w polisie wolne są od zajęć komorniczych (z ograniczeniami dotyczącymi np. świadczeń alimentacyjnych na poczet których można zająć do 25% środków, acz to małe ograniczenie, wszak pieniądze i tak zostaną w rodzinie:-)

3. Wypłata z umowy ubezpieczenia jest świadczeniem ubezpieczeniowym - to ciekawy temat i zachęcam do przestudiowania odpowiednich działów Kodeksu Cywilnego.

Te 3 punkty razem wzięte powodują radykalne zwiększenie bezpieczeństwa naszych środków w stosunku do sytuacji gdyby były lokowane wszędzie poza polisą. Spotykam klientów którym w ogóle nie zależy na tym by taka inwestycja przynosiła zysk. Ale gotowi są lokować kwoty sięgające czasem milionów złotych tylko dlatego, żeby mieć absolutną pewność, że bez względu na ich koleje życiowe jeśli zajdzie taka potrzeba będą mogli spokojnie po te środki sięgnąć, by np. ponownie stanąć na nogi. Każdy ma prawo do zabezpieczenia się na różne sytuacje, ale trzeba pamiętać o jednym: ubezpieczenie jest jak pasy bezpieczeństwa, trzeba je mieć zapięte przed wypadkiem, aby mogły zadziałać:-)

4. Środki lokowane w polisie nie wchodzą w masę spadkową - olbrzymi temat wart osobnego wątku. Niezwykle ważna cecha polisy zwłaszcza gdy inwestycja jest długoterminowa lub lokowane są poważne środki. Tę właściwość doceniają zwłaszcza Ci którzy byli świadkami lub uczestnikami postępowań spadkowych. Proponuję zapoznać się co się dzieje np. ze środkami zgromadzonymi na lokacie bankowej lub RORze w chwili gdy umiera właściciel konta. Zwłaszcza gdy lokowane są znaczne kwoty. Z własnego otoczenia mam sporo przykładów, gdy umiera np. właściciel firmy i zostawia działającą firmę. No i nawet niech zapisze ją w testamencie konkretnej osobie. Pytanie przyjąć spadek, czy nie? A jak okaże się, że firma ma więcej długów niż jest warta? TO może przyjąć z dobrodziejstwem inwentarza? A może lepiej nie ruszać i żyć spokojnie?
Środki lokowane w polisie nie wchodzą w masę spadkową, a to oznacza, że nie podlegają postępowaniu spadkowemu i wypłacane są natychmiast osobom uposażonym (wskazanym w polisie przez ubezpieczonego) jako świadczenie ubezpieczeniowe. No i jeszcze jedna ważna sprawa. Testament. Zapisy w testamencie można podważyć. Często zdarza się sytuacja gdy ginie lub umiera człowiek zostawiając po sobie jakiś spadek. I powiedzmy, że był przezorny i zostawił testament w którym dokładnie opisał, komu i w jakiej części powierzyć pozostawiony przez niego majątek. Wszak zostawił kochającą się i liczną rodzinę. Praktyka pokazuje, że im większy majątek, tym szybciej rodzina przestaje się kochać:-) Zaczyna się trwająca latami gehenna sadowa, próby zmiany testamentu i doprowadzenia do innego podziału majątku niż ten który uznał za stosowny jego były właściciel. Wolę zmarłego można zmienić i podważyć. Natomiast nie ma takiego sądu który zmieniłby lub podważył zapisy w umowie ubezpieczenia w zakresie wskazania osób uposażonych.
Albo prosta sytuacja gdy mamy zwykły program którego celem jest emerytura. Taka polisa za 200 zł/m-c założona gdy mięliśmy np. 20 lat. Może się po latach okazać, że są na niej już znaczne środki które pozwolą nam godnie żyć bez potrzeby ich naruszania (wyłącznie z odsetek). Takiej umowy możemy nigdy nie zamykać i nigdy nie spożytkować znajdującego się na niej kapitału. Dożywamy szczęśliwie do końca naszej życiowej drogi, a nie wykorzystany przez nas kapitał z pominięciem procedury spadkowej zostanie wypłacony osobom które uznaliśmy za ważne dla nas. I nikt za nas tej decyzji nie zmieni. Przy czym warto nadmienić, że osobom uposażoną wcale nie musi być osoba z rodzimy. Może to być np. schronisko dla zwierząt, hospicjum, fundacja Owsiaka, Ojciec Dyrektor, ukochany nasz ZUS lub np. ...... ulubiony agent:-)

To cztery podstawowe korzyści wynikające z faktu lokowania środków na polisach ubezpieczeniowych. Oczywiście wielu ludzi powie, że dziś nie są to korzyści dla nich istotne. I będą mięli rację. Dziś nie są istotne! Ale obejmują tak wielkie spektrum możliwych zdarzeń jakie mogą wystąpić w przyszłości, że niemal w 100% któreś z tych zdarzeń kiedyś wystąpi. A wtedy mogą okazać się bezcenne. Czy więc nie warto dziś zapłacić za możliwość skorzystania z nich gdy zajdzie potrzeba i zamiast w mBanku inwestować w polisie? Zwłaszcza, gdy myślimy o inwestycji zaplanowanej na lata, bądź nawet krótszej, ale w znacznej kwocie. To właśnie cena za te korzyści wchodzi w skład dyskutowanej tu opłaty administracyjnej w wysokości 9-11 zł/m-c i tego co towarzystwa nazywają "opłatą za zarządzanie czyli 0,9 do 3% rocznie w zależności od produktu i wysokości składki. Drogo???

Drogo, to może być jak będziemy lokować w banku, TFI, SFI czy biurze maklerskim w sytuacji gdy zajdzie w naszym życiu jakaś z opisanych tu sytuacji. Może być wówczas nawet bardzo drogo.

C.d.n.Mirek Kucharczyk edytował(a) ten post dnia 19.02.12 o godzinie 00:09

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Tomasz Kręciewski:
Opłaty w UL-ach są po prostu za duże, firmy ubezpieczeniowe wiedzą doskonale, że większość klientów nie jest świadomymi inwestorami i że gdyby nie było opłat likwidacyjnych to po prostu by im się to odwidziało, tak samo jak większość traci bezpośrednio na giełdach i w końcu sobie daje z tym spokój. Nas jako klientów nie powinno interesować jak to jest, że muszą naliczać takie wysokie opłaty, proces produkcji śrubokręta też można rozłożyć na czynniki pierwsze i pewnie znalazłoby się tam parę ogniw o których wielu z nas nie ma najmniejszego pojęcia. Jakieś opłaty byłyby zawsze, bo przecież firma musi się zabezpieczyć przed tym, że klienci zmienialiby polisy zbyt często, narażając ich na koszty, ale przecież nawet te 30% w pierwszym roku blokowałoby świadomego inwestora, a nie ma co ukrywać UL-e są przeznaczone jako produkt masowy, który ma być sprzedawany przez armię sprzedawców jak pasty do zębów Amwaya.

Tomek … :-(

Przypomnij sobie sytuację, przed 2008/2009 rokiem. W wielu UL, już wtedy dostępnych na rynku - nie było opłat likwidacyjnych. Przykład?

Plan Systematycznego Oszczędzania Nordea Towarzystwo Ubezpieczeń na Życie SA, dystrybuowany głównie poprzez sieć Placówek Bankowych Nordea Bank Polska SA.

1/ Przed: minimalna składka 100 pln, zero opłat za wyście w dowolnym czasie trwania polisy, ochrona podatkowa i prawno materialna w sytuacjach „ostatecznych”, brak opłaty za rachunek dodatkowy, taka sama ilość funduszy co na rachunku składki podstawowej;

2/ Pod: minimalna składka 200 pln, zero opłat za wyście po 9 tym roku trwania polisy, ochrona podatkowa i prawno materialna w sytuacjach „ostatecznych”, brak opłaty za rachunek dodatkowy, taka sama ilość funduszy co na rachunku składki podstawowej;

I teraz pytanie za 100 punktów. Czy:
firmy ubezpieczeniowe wiedzą doskonale, że większość klientów nie jest świadomymi inwestorami i że gdyby nie było opłat likwidacyjnych to po prostu by im się to odwidziało, tak samo jak większość traci bezpośrednio na giełdach i w końcu sobie daje z tym spokój.

NIE

Czemu? I jak to się stało?

Inicjatorem zmian był w tym momencie głównie kanał dystrybucji. Dziwne? Wcale.

Większość UL, sprzedawana była przez Oddziały Banków, do procesu włączyli się pośrednicy lokalni i sieciowi. Jeżeli nie wierzysz, albo nie pamiętasz – to sięgnij do źródeł z tamtego okresu zamiast błąkać się we mgle teorii na ten temat i tworzyć na nowo historię. 90% procent Banków stanęło przed dylematem – czym wypełnić lukę, która powstała po pierwszej fali kryzysu finansowego. Dla Naszych Banków – odbiło się to tym (w wielkim łopatologicznym skrócie), że w dużej części musiały ograniczyć akcję kredytową w FX. Żeby pożyczać w PLN, i zarabiać przy tym tyle samo ile wyniosła strata w braku dochodu z fxów – trzeba było kosztowniej pozyskiwać złotówkę i koło się zamyka.

Skądś ten dochód trzeba było wygenerować, a odkurzenie i odświeżenie oferty związanej z funduszami, mającej jeszcze tę mocną podstawę, że duża część środków Klientów ulokowana była na depozytach terminowych i avista – i stosunkowo łatwo można było je konwertować. Łatwo można było wdrożyć do sprzedaży usługę, którą najpierw jako dochód trzeba było jeszcze tylko zabezpieczyć opłatami.

Gdyby do tego nie doszło - sytuacja odbiłaby się na wszystkich. Ograniczenie akcji kredytowej ma wpływ na gospodarkę w każdej dziedzinie: od zakupu mieszkań, po kredyty inwestycyjne dla firm, przez spadek zatrudnienia, mniejsze wpływy do budżetu i wzrost kosztów – do bezrobotnych wszyscy po trochu się przecież dokładamy. Państwo „opiekuńcze” nas kosztuje.

Z drugiej strony propozycja nowelizacji Konstytucji zawierająca klauzule przewidziane na wycofanie złotówki, rozwiązanie zaproponowane w 2008 RPP, ect. – na szczęście nigdy nie doszło nawet to projektu zmiany w tym obszarze.

Próba Wprowadzenia kolejnego podatku „bankowego” jest była jednym z bardziej kuriozalnych rozwiązań. Zapłaciliby go głównie Ci, którzy mądrze zarządzali ryzykiem i nie musieli powstrzymać się od udzielania kredytów w fx, bo mieli na ten cel przygotowane rezerwy walutowe, tudzież odpowiednio wcześnie zabezpieczyli tanie linie fx, a Ci, którzy przysłowiowo: nie odrobili lekcji przed kryzysem i „dostali po uszach” nie byli by nim, aż tak obarczeni. Ciekawe podejście. Na szczęście bubel, też trafił do kosza.

Ale wracając już do Banków – bo to tam zaszły zmiany, a nie w świadomości inwestorów, czy pomyśle TFI (a to ci dobre … )

Należy zadać sobie pytanie: Skąd wzięło się to, że Euro wyrosło na rynku na walutę pierwszego wyboru w czasie zmian na rynkach finansowych w Polsce, pomimo tego, że jeszcze 2 lata wcześniej we wszystkich Bankach królowała konfiguracja (denominowane, albo indeksowane) CHFPLN? Czy nie było tak, dlatego, że 98% Banków wycofało CHFPLN z oferty, a konkurowanie rodzimą walutą z kredytem denominowanym to był przyczynek do wypadnięcia z rynku w tym segmencie? A na to nikt nie mógł sobie pozwolić.

Jest to o tyle zastanawiające, choćby przez wzgląd na to, że jeżeli 3 lata wcześniej od tej zmiany każdy doradca finansowy bez względu na to szyld jakiej firmy reprezentował – jako najlepsze i najtańsze rozwiązanie na 30 lat do przodu proponował kredyt denominowany lub indeksowany do CHF, to czemu w momencie kiedy jego instytucja nie ma CHF w Ofercie – proponował EUR jako najlepsze rozwiązanie?

I to przy kursie CHFPLN – jak w 2008 roku.

http://stooq.pl/q/?s=chfpln&d=20120217&c=5y&t=l&a=lg&b...

Przy kursie CHF/pln 2,00- na 300 k PLN wychodziło 150 000 CHF
Przy kursie CHF/pln 2,50 - na 300 k PLN wychodziło 120 000 CHF
Przy kursie CHF/pln 3,00 - na 300 k PLN wychodziło 100 000 CHF

(ale jak chf przebił na długo tę 3 barierę, to nagle przestało się udzielać w nim kredytów?)

Zastanawiające, czy zatrważające?

Albo zmieniła się optyka, albo „ktoś” się pomylił i tym kimś przeważnie nie jest Klient, który ufa doradcy finansowemu, który całe życie dorastał do tego, żeby być najbardziej doświadczonym finansistą w kraju, albo co gorsze – Klient otrzymuje jako najlepsze rozwiązanie to, które było aktualnie w ofercie. Bez względu na to gdzie by się nie udał. Zawsze towar najbardziej dochodowy – jest eksponowany. Tak jak wcześniej akcja kredytowa.

Proste.

I jeszcze jedno pozostaje faktem. Zmiany w UL, miały miejsce wtedy, kiedy zaczęto je tak na dobrą sprawę w ogóle sprzedawać – kiedy dystrybutorzy zaczęli obawiać się, że prowizje z firm ubezpieczeniowych trzeba będzie zwracać, przy sytuacji, że nie do końca było jak zachowa się rynek (nawet pracy, więc i dochodów potencjalnych Klientów).

Prawdopodobnie, gdyby nie to, że banki musiały wprowadzić korektę polityki funkcjonowania na rynku – UL, byłyby prawdopodobnie tak samo niszowe jak IKE. Masz IKE?
Jakieś opłaty byłyby zawsze, bo przecież firma musi się zabezpieczyć przed tym, że klienci zmienialiby polisy zbyt często, narażając ich na koszty

No właśnie to: „jakieś” – jest nie tyle co mało precyzyjne, co mocno oderwane od rzeczywistości.
przecież nawet te 30% w pierwszym roku blokowałoby świadomego inwestora,

Nawet 5% by wystarczyło. Uwierz mi, że człowieka, który liczy swoje pieniądze – 5% oszczędności skutecznie odstraszy (tak samo jak 1% różnicy w wysokości odsetek od depozytu może mieć wpływ, na podjęcie decyzji przez Klienta). Z drugiej strony, człowieka, na którego spadła nagła sytuacja losowa, nawet 50% nie odstraszy. Nie jest głupi. Nie kupił pasty od sprzedawcy bezmyślnie. W pierwszej kolejności przestanie oszczędzać, w drugiej pozbędzie się majątku (i oszczędności), w trzeciej przestanie regulować zobowiązania w terminie. Taki jest schemat.
a nie ma co ukrywać UL-e są przeznaczone jako produkt masowy, który ma być sprzedawany przez armię sprzedawców jak pasty do zębów Amwaya.

UL – to nie produkt tylko usługa, to raz, a dwa, że jest stworzona w dużej mierze o potencjalne korzyści, które może jako swoje – utożsamić Klient. Kwestie podatkowe, materialno prawne, ect.

Do czego odnosisz Amway w tym przypadku? Po raz kolejny mam wrażenie, że o czymś słyszałeś z opowieści …

Ilość Klientów, którzy posiadają tę usługę?
Ilość osób, która ją proponuje?
Jej dostępność?
Powszechność?
Brak kwalifikacji związanych z inwestycjami, dla osób odpowiedzialnych za dystrybucję?

Jeżeli założyć, że tak samo powszechne byłoby posiadanie żywych akcji, i pierwsze cztery cechy UL, odpowiadałoby posiadaczom akcji i kanałowi dystrybucji, czyli tak hipotetycznie odwrócić sytuację, to wtedy samodzielne inwestowanie byłoby żywcem przeniesione z kanonu sky is the limit?

Ilość osób, która posiada w Polsce kurs maklera, inwestycyjny, ect., zamyka się w kilku tysiącach sztuk … A czy nie wstyd, jak się czyta wypowiedzi, człowieka zajmującego się zawodowo inwestowaniem i analizowaniem rynku (wiem, cholera powtórzę się, bo cytowałem to już z 5 razy, ale co tam) – ta analiza była opublikowana na kilka dni/tygodni/miesięcy przed słupem CHFPLN na 2,8. Najbardziej tragiczne jest to, że wiele ludzi czytając tego typu rzeczy wyrobiło sobie na ten temat opinię i wprowadziło ją w życie z tragicznymi w skutkach konsekwencjami. Ci sami xxx radzili, aby zamiast mając 50 000 PLN nadpłacać kredyt denominowany – nabywać walory na giełdzie…

http://www.money.pl/banki/poradniki/artykul/masz;kredy...

Jeżeli zarabiając, jako analityk nie jest się w stanie przewidzieć kryzysu i na chwilę przed upadkiem kilku Banków w największej gospodarce świata stawianej przed kryzysem na ślepo bez względu na negatywne sygnały z rynku za wzór - mówi się, że waluta xxx będzie spadać, a giełda poszybuje do nieba jak gołąb – to trochę jakby wróżka stwierdziła, że jest w stanie prognozować po ilu godzinach zmarznie i przeziębi się golas leżący na torach, ale nie jest w stanie przewidzieć, że prawdopodobnie zanim zmarznie … – rozjedzie go jadący tą trasą pociąg …Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 19.02.12 o godzinie 00:49

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Mirek Kucharczyk:

Mirek, dobre, obszerne i opisowe opracowanie, ale przyczepię się do 3 kwestii.
Przeziębiony jestem i może dla tego robię się zgryźliwy ;-)
Korzyści prawne:

1. Ochrona inwestycji tajemnicą ubezpieczeniową. Zapewne znacie pojęcie tajemnicy bankowej, która niestety istnieje dziś już tylko w teorii. Praktycznie do naszych rachunków w bankach, rejestrów w TFI, SFI (np. mBank) czy rachunków w biurach maklerskich ma dziś wgląd i stosunkowo łatwy dostęp kilkanaście różnych instytucji.

Za każdym razem wymagana jest ścieżka Sądowa. Jeżeli wierzycielem jest Bank, to jest jako jedyny w tym zakresie uprzywilejowany, przeważnie korzysta z nadania klauzuli wykonalności dla bankowego tytułu egzekucyjnego, który jest wymieniony w Art 97 ust 1 Prawa Bankowego i art 777 § 1 Kodeksu Postępowania Cywilnego - staje się jednocześnie tytułem wykonawczym, do wszystkiego co drogie Klientowi ;)
Natomiast w przypadku lokowania środków na rachunku w Towarzystwie Ubezpieczeniowym pod postacią polisy takie środki chronione są tajemnicą ubezpieczeniową i o tym co dzieje się na rachunku i co tam się znajduje wie tylko towarzystwo, właściciel polisy i ew. jego agent.

Dzieje się tak dlatego, że umowy są zawierane jako polisy na życie / dożycie, a każda wpłata jest traktowana jako składka ubezpieczeniowa, przy jednoczesnym założeniu, że całość wpłaconego kapitału powiększona o ewentualny zysk - jest sumą ubezpieczenia. I najważniejsze +1 pln (nie bez powodu - gdyby suma wypłaty z polisy byłaby równa jedynie kapitałowi i dochodzie z inwestycji - łatwo można byłoby zarzucić działaniu - nadużycie prawa podmiotowego, też KPC, tylko Art 5).
2. Środki lokowane w polisie wolne są od zajęć komorniczych (z ograniczeniami dotyczącymi
np. świadczeń alimentacyjnych na poczet których można zająć do 25% środków, acz to małe
ograniczenie, wszak pieniądze i tak zostaną w rodzinie:-)

Już nie :-(

75%Łukasz S. edytował(a) ten post dnia 19.02.12 o godzinie 01:38

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Napisałeś tak rozwlekłą odpowiedź, że nie wiem do czego się odnieść. Połowa wątków, o ile niesie merytoryczną treść, nie ma tak naprawdę nic wspólnego z tematem, do tego do końca nie formułujesz wprost swoich myśli, dlatego wybacz jeśli coś opatrznie zrozumiałem. Twierdzisz, że opłaty likwidacyjne pojawiły się w UL-ach niejako z powodu tego, że banki rozpoczęły ich dystrybucję zastępując sobie w ten sposób wpływy z odsetek kredytowych po pierwszej fali kryzysu, w związku z tym firmy ubezpieczeniowe tak naprawdę z tymi opłatami to za wiele wspólnego nie mają (taka jest Twoja wyraźna sugestia). Tu właściwie mógłbym zakończyć z Tobą polemikę z takiego prostego powodu, że właściwie nic co napisałeś nie podważa mojego toku myślenia. Trochę to rozwijając:

Nie kwestionując Twojej wiedzy argument o wpływie banków po prostu do mnie nie przemawia. Nawet jeśli banki przez powiązania kapitałowe czy w jakiś inny sposób wymusiły na towarzystwach ubezpieczeniowych wysokie opłaty likwidacyjne, to mnie z punktu widzenia klienta nie obchodzi historia bankowości, dziś sytuacja wygląda tak, że ogromna część UL-i jest sprzedawana przez pośredników zewnętrznych, którzy nie mają z bankami nic wspólnego, takie firmy jak Aegon czy Skandia nie muszą polegać na dystrybucji bankowej i to oni (tzn. firmy ubezpieczeniowe) są dostawcami produktów (czy usług jak wolisz). Jako klient stawiam pytania o obecny stan ubezpieczycielom, nic mnie nie obchodzi, że kiedyś PSO Nordei nie miał opłat likwidacyjnych. Poza tym wpływy z UL-i w Polsce nie zastąpiłyby w żaden sposób rynku kredytowego, a Ty sugerujesz (co prawda w okrężny sposób, ale jednak), że bez wprowadzenia tych opłat to gospodarka w skali makro by na tym ucierpiała. Przecież to jest po prostu śmieszne.

Dalej właściwie nie wiem co chciałeś udowodnić, bo właściwie to wzmacniasz tylko moją tezę, co prawda wplatając w to przytyki personalne i znów anegdotki z historii bankowości. Rozbawiło Cię moje porównanie sprzedaży UL-i do Amwaya (tu przypominam Ci, że ja twierdzę, że to chęć masowej sprzedaży ze strony firm ubezpieczeniowych jest motywem tak wysokich opłat likwidacyjnych), próbujesz wmówić, że porównuję inwestowanie w UL-ach do sloganów amwayowskich (a przecież jest zupełnie odwrotnie), ale za chwilę znów karcisz mnie za stwierdzenie, że "człowieka, który liczy swoje pieniądze" odstraszy od wypłaty pieniędzy nawet 5%, a nie zasugerowane przeze mnie 30%. No to pytam ponownie, skoro tak, dlaczego te opłaty są takie duże?
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

C.d.

Następna grupa to korzyści podatkowe.

Wiele już tu było na ten temat pisane w kilkudziesięciu chyba wątkach. Sporo miejsca poświęcił im na swoim blogu niezastąpiony Remek Stanisławek. Opisał dokładnie kiedy możemy na nich zyskać, a kiedy nic nam nie dadzą. Reasumując, tylko dla przypomnienia: zyskujemy sporo w postaci realnych pieniędzy jeśli inwestujemy aktywnie. Zyskujemy na dwa sposoby: wykorzystując fakt naliczenia i odprowadzenia podatku dopiero w momencie wypłaty środków, oraz wykorzystując fakt najkorzystniejszego chyba sposobu naliczania tego podatku jaki stosuje się w UL-ach. Remek pięknie to zobrazował, wykonał mnóstwo symulacji w oparciu o rzeczywiste dane z wielu lat. Acz Remek pisząc, że są one odczuwalne dopiero po kilku latach aktywnego inwestowania (4-5) jest wg mnie bardzo powściągliwy w swoich ocenach. Ja je odczułem w sposób wyraźny i odczuwalny już w pierwszym i drugim roku życia polisy. Dlatego bez żadnego problemu jestem w stanie zaakceptować opłaty w polisach, bo wiem, że właśnie za to płacę, by w efekcie móc zarabiać więcej. Warto też wspomnieć, że w określonych przypadkach i w niektórych polisach można wręcz całkowicie zgodnie z prawem uniknąć zapłacenia podatku belki. To jednak jest temat raczej na indywidualną rozmowę niż dogłębne analizy na forum. Dla dociekliwych polecam zestawienie tej informacji z punktem 4-tym mojego poprzedniego postu, uważną lekturę Kodeksu Cywilnego i niektórych OWU popularnych ULi.

Jeśli ta korzyść byłaby nawet jedyną, to i tak jestem w stanie dla niej tylko zaakceptować wyższe opłaty w polisie niż mBanku.

Do tej pory napisałem o korzyściach które ogólnie określa się mianem prawno-podatkowych. Ale są jeszcze inne, przeliczane wprost na zyski z inwestycji lub znaczne oszczędności wynikające z inwestowania poprzez UL niż np. bezpośrednio w TFI.

1. Nielimitowane i bezpłatne transfery między funduszami. - korzyść przeliczana na żywą gotówkę dla inwestujących aktywnie. W dobrych polisach zarówno zakup jak i sprzedaż jednostek odbywa się po cenie netto i nie jest obciążana żadnymi innymi opłatami. A jak to wygląda przy zakupach bezpośrednio w wybranym TFI? Pewnie wielu by w ciemno powiedziało, że bezpośrednio to zapewne taniej? Polecam lekturę stron TFI i kart funduszy. Generalnie spotyka się dwa mechanizmy:
- podobny jak przy handlu np. walutami - zakup jednostek odbywa się po cenie zakupu czyli np. cena netto +3%, a sprzedaż odbywa się po cenie sprzedaży, czyli np. cena netto - 2 %. Jak to wygląda w praktyce? Ano przychodzi gość do TFI, chce kupić jednostki za np. 10 000 zł, więc wykłada na nie 10 300 i je ma (koszt zakupu 300 zł czyli 3% kapitału). Następnie zmienia się koniunktura na rynku i dokonuje konwersji, więc sprzedaje jednostki jednego funduszu po cenie sprzedaży czyli np. cena netto - 2%. powiedzmy, dla uproszczenia, że cena jednostki od momentu jej pierwotnego zakupu nie uległa zmianie, czyli po sprzedaży ma na rachunku 9.800 zł (koszt operacji 200 zł czyli 2%). Następnie zakupuje za całą kwotę jednostki innego funduszu płacąc za nie cenę zakupu czyli cenę netto +3%, czyli na rachunku ma jednostki nowego funduszu za kwotę 9.514, 56 zł. Policzmy: klient tylko zakupił jednostki jednego funduszu po czym dokonał konwersji do innego. Cała transakcja kosztowała go 10300 zł - 9514, 56 zł = 785, 44 zł, a jeszcze nie zdążył zarobić. Gdyby jednak udało mu się zarobić wówczas po drodze oddałby dodatkowo do skarbu państwa prawie 1/5 swojego zysku. Ten mechanizm na szczęście dziś jest już chyba rzadziej spotykany
- zakup z opłatą manipulacyjną - mechanizm stosowany dziś chyba przez większość TFI. W zależności od rodzaju funduszu przy zakupie jednostek stosuje się opłatę manipulacyjna jako % kwoty transakcji w wysokości średnio od 0% przy funduszach pieniężnych, 0,75-1% przy funduszach obligacji, aż do nawet 5% przy funduszach akcji. Łatwo policzyć, że konwerska z funduszy bezpiecznych do agresywnych, a takich dokonuje się najwięcej w przypadku aktywnego zarządzania kosztuje nawet 5% kapitału. A co jeśli w ciągu roku inwestor wykona kilka takich konwersji?

Ostatnio pani w okienku mojego banku zaproponowała mi zakup jednostek nawet mojego ulubionego funduszu bo akurat jest ostatni dzień promocji i mogę je nabyć bez opłaty manipulacyjnej! Bardzo się zdziwiła, jak podziękowałem. Oczywiście powiedziałem jej, że mam ten fundusz w swojej polisie i mogę sobie go kupować i sprzedawać kiedy chcę i mam ciągłą promocję bo nigdy nie płacę opłat dystrybucyjnych. "Ale ta polisa to chyba musi bardzo droga być, no albo musi pan inwestować naprawdę duże pieniądze!???" zapytała pani z okienka. Nie odpowiedziałem jej na to pytanie, ale dziś jak przychodzę do banku to patrzy na mnie jakby z nieco większym szacunkiem. Ciekawe dlaczego???

2. Możliwość zakupu niewielkiej części jednostki danego funduszu, czyli możliwość podziału jednostki - takie cuda to już chyba tylko w polisie. Jeśli gdzieś jeszcze to sprostujcie proszę.
Jak to działa? Powiedzmy, że jednostka jednego z moich ulubionych funduszy na dzień dzisiejszy kosztuje 1 427,03 zł. Gdybym chciał zakupić ją poprzez "macierzyste" TFI musiałbym kupić całą jednostkę za dokładnie tę kwotę (+ opłatę manipulacyjną) lub wielokrotność tej kwoty. Tymczasem własnie kupiłem polisę na którą wpłaciłem pierwszą składkę w wysokości 200 zł. W TFI nie mógłbym skorzystać z tego funduszu z powodu zbyt małej ilości środków. W polisie mogę kupić jak najbardziej część jednostki za posiadaną kwotę, lub nawet za mniejszą, bo np. zapragnąłem zdywersyfikować ryzyko i podzielić składkę 200 zł na np. 6 funduszy. A co. Tak to sobie wykombinowałem:-) W polisie mogę to zrealizować, a w TFI nie.

3. Brak ograniczeń kwotowych przy inwestowaniu w fundusze specjalne. Kolejna ważna korzyść zwiększająca możliwości inwestycyjne w polisie. Kiedy działa? Pierwszy przykład z brzegu jaki przychodzi mi na myśl i z którego korzystam nagminnie. Jednym z moich ulubionych funduszy jest SFIO Idea Premium. Gdybym chciał otworzyć rejestr w TFI i zainwestować w ten fundusz muszę zjawić się w TFI z walizą w której jest co najmniej 400 tys. EURO inaczej nie będą chcieli ze mną gadać. Tymczasem zakładam polisę na którą wpłacam minimalna składkę 200 zł, wybieram w zestawie do losowania Idea Premium i go mam:-)

uffff... w tych trzech obszernych postach opisałem mam nadzieję sporo korzyści dla których wg mnie warto wybrać dobrą polisę dla swoich inwestycji i ponieść te koszmarne koszty. To właśnie za nie płacimy te opłaty których nie ma np. w mBanku. Czy wysokie? Wg mnie nie. Gdyby były jeszcze o parę procent wyższe również bez wahania bym je zaakceptował. Jednak wiem, że jest wielu ludzi którzy mają inne zdanie niż moje. I dobrze, że tak jest. Szanuję to i cieszę się, że istnieją inne rozwiązania inwestycyjne poza polisami, jak choćby wspominane tu często SFI "bez opłat". W ten sposób każdy ma szansę znaleźć coś dla siebie. Powodzenia w inwestowaniu:-)
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Łukasz S.:
http://www.money.pl/banki/poradniki/artykul/masz;kredy...

:-) Dziś to nawet zabawnie się to czyta:-)
Mirek Kucharczyk

Mirek Kucharczyk Wolny Człowiek Sp. z
o.o. :-)))

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Łukasz S.:
Mirek Kucharczyk:

Mirek, dobre, obszerne i opisowe opracowanie, ale przyczepię się do 3 kwestii.

I tak dziękuję za uznanie:-)
Przeziębiony jestem i może dla tego robię się zgryźliwy ;-)

i zdrówka życzę:-)
Korzyści prawne:

1. Ochrona inwestycji tajemnicą ubezpieczeniową. ..........
Za każdym razem wymagana jest ścieżka Sądowa. Jeżeli wierzycielem jest Bank, to jest jako jedyny w tym zakresie uprzywilejowany, przeważnie korzysta z nadania klauzuli wykonalności dla bankowego tytułu egzekucyjnego, który jest wymieniony w Art 97 ust 1 Prawa Bankowego i art 777 § 1 Kodeksu Postępowania Cywilnego - staje się jednocześnie tytułem wykonawczym, do wszystkiego co drogie Klientowi ;)

Tak, to prawda. Ale wybacz, mnie po prostu już nie chciało się wchodzić tak bardzo w szczegóły. Dziękuję Ci zatem za uzupełnienie:-)

2. Środki lokowane w polisie wolne są od zajęć komorniczych (z ograniczeniami dotyczącymi
np. świadczeń alimentacyjnych na poczet których można zająć do 25% środków, acz to małe
ograniczenie, wszak pieniądze i tak zostaną w rodzinie:-)

Już nie :-(

75%

Od kiedy? Przyznam się, że stosunkowo niedawno na potrzeby innego opracowania szperałem trochę w temacie i dopytywałem mądrych ludzi i nikt z nich nie wiedział o zmianie. Dostałem nawet oficjalną wykładnie prawną z TU.

No, ale czy 25, czy 75 to i tak w rodzinie. Jak będziemy dbali o przychówek, to może się podzielą i część tej kasy jednak do nas wróci? :-))))

Spadam do wyrka:-)

konto usunięte

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Chyba nie dokońca doszliśmy do porozumienia z tymi rezerwami więc wyjaśnię to na przykładzie.

Przyjmijmy wynagrodzenie netto 4000 zł, wszystkie miesięczne koszty utrzymania 3600 zł, zostanie 400 zł co miesiąc więc 200 zł można inwestować w polisie. Zostaje jeszcze 200 zł wolnych środków. Załóżmy że nie ma kredytów do spłacania.

I teraz weźmy taką sytuację, że w trzecim roku, kiedy to wpłaciłem na UL 7200 zł, załóżmy opłata likwidacyjna 80% i przyjmijmy dla uproszczenia że nie udało się wypracować żadnego zysku, w razie zerwania dostanę tylko 20% tego czyli 1440 zł. Taka sytuacja wcale nie musi być spowodowana utratą pracy, po prostu może się okazać, że potrzebuję po prostu pieniędzy.

I teraz właśnie jeżeli ja będę jeszcze będę rezerwował te 200 zł co miesiąc to będę miał ok. 8640 zł a nie tylko 1440. Równie dobrze te 200 zł mogę przechulać tylko co z tego. Nie czarujmy się, na pokrycie tego typu strat celowe jest rezerwowanie środków, no chyba że udałoby sie odpracować zyskiem z inwestycji. Chodziło mi o to, żeby w razie różnych nieprzewidzianych sytuacji dysponować jeszcze dość dużą gotówką. Te kary niestety to poważny problem.

Pisałem tu o kapitale rezerwowym, tworzonym przez przeznaczenie części zysku netto, który jest częścią kapitału własnego a który co do zasady może być tylko spożytkowany. Co innego rezerwy na zobowiązania, które zalicza się do kapitałów obcych, te w przypadku gdy są niepotrzebne się rozwiązuje. Nawet jeżeli plan inwestycyjny sie powiedzie to przecież mogę tą dodatkową kasę spożytkować na coś innego (na inne planowane lub nieplanowane wydatki). To taka rezerwa stabilizująca czy też dająca większe bezpieczeństwo.

Zgadzam się w 100% że lepiej nawet mieć te 20% w przypadku zerwania niż wszystko przejeść ale nie o to mi chodziło. Gdyby to była polisa, która charakteryzowałaby się karą za zerwanie tylko ok 3000 zł i nic więcej, to nie trzeba już tak się bawić. Stratę z pewnością dałoby się odpracować zyskiem. Podobnie jest z kontami oszczędnościowymi i lokatami, wycofuję środki, nie ma żadnych strat więc po co na to rezerwować pieniądze.

Ale to wszystko rzeczywiście może być w niektórych przypadkach zbyt rygorystyczne. Może trochę przesadzam. Ale to moje zdanie.
Tomasz Jędrzejewski

Tomasz Jędrzejewski projekty społeczne,
NGO, doradztwo
finansowe

Temat: My Life - Plan Systematycznego Oszczedzania - Open Finance

Anna Zwierzchowska:
Chcialabym rozpoczac systematyczne oszczedzanie na ok 20 lat. Skladka 100pln miesiecznie z mozliwoscia nadplacania. Chce miec pelna kontrole nad moimi oszczednosciami. Nie znam sie na tym, ale przez 20 lat moze sie duzo zmienic. Sama chce decydowac o tym czy inwestowac w akcje czy obligacje itd.


w tym przypadku to raczej chyba IKE ba rachunku maklerskim jest najlepszym rozwiażaniem. Koszty minimalne a podarek płacimy na wyjściu od czystego zysku lub po spełnieniu warunków nie płacimy go wogóle.

Szacowany zysk 8% przy wykupie obligacji.

Na catalyst są obligacje oprocentowane pow. 10 proc. i nie są to tzw. śmieciowe papieryTomasz Jędrzejewski edytował(a) ten post dnia 19.02.12 o godzinie 09:17



Wyślij zaproszenie do