Temat: Fundusze czy złoto fizyczne?
To co napisał Adam jest całkiem jasne. Wynika z tego
1. Noricum już nie zarabia tyle ile było w czasie wzrostów cen złota - szuka innych sposobów zarobku. A pamiętajmy, że jest to MLM, czyli najbardziej "cierpią" z braku kasy ci najwyżej.
2. Oprocentowanie wkładu (pożyczki) w materiale przedstawionym przez Adriana do złudzenia przypomina ofertę firm, które wymienił Adam.
3. Przedstawione liczby w materiale mogą oznaczać, że osoba projektująca ową reklamówkę popełniła błędy w liczeniu "procentów". Ale tu należało by znać dokładnie produkt. Niemniej jednak gdy ktoś pisze że 1% miesięcznie daje 12% rocznie i 120% przez 10 lat, to powinno w czytelniku zapalić się "czerwone światełko". Nie uwzględnia się bowiem kapitalizacji wypłacanego zysku. I nawet jeśli ów zysk co miesiąc byłby przekazywany inwestorowi, to także należy dokonać odpowiednich przeliczeń, bo 1% w pierwszym miesiącu to nie to samo co 1% w ostatnim miesiącu 10-letniego okresu. Wartość pieniądza zmienia się bowiem w czasie. Jeśli zaś wypracowany zysk powiększa kapitał pracujący, należy zastosować procent składany. To podstawowa wiedza finansowa.
4. Taka działalność jak "pożyczki" podpadają pod ten sam zarzut, jaki KNF stawiał np. AmberGold i innym firmom wymienionym przez Adama. Jest to
gromadzenie kapitału w celu obciążenia go ryzykiem. A to jest działalność bankowa. W Polsce Noricum nie jest bankiem (z tego co mi wiadomo) więc jest to najlepsza droga by dostać się na listę ostrzeżeń KNF. Gratuluję więc koncepcji rozwoju firmy. I analogia przytoczona przez Adama jest jak najzupełniej zasadna.
Jeszcze jedna uwaga Bankiem nie jest także firma Anderson. Produkt który mogła by oferować firma Anderson (nie będąc bankiem) to obligacje (i to ze względu na wielkość grupy potencjalnych klientów, obligacje w ofercie publicznej). Ale produkt o który mówimy nie spełnia wymogów obligacji w ofercie publicznej (tj. skierowanych do grupy ponad 99 inwestorów, lub do grupy o nieokreślonej liczbie inwestorów). Nie są więc to obligacje,
ale produkt, który niestety poza zapewnieniami emitenta nie daje żadnej gwarancji na zwrot zainwestowanego kapitału. Tyle tylko, że potencjalny inwestor nie jest w stanie nawet na początku ocenić, czy emitent jest wypłacalny i jaka jest jego kondycja finansowa. Gdyby firma Anderson chciała wyemitować obligacje w ofercie publicznej, musiała by opublikować sprawozdania finansowe poświadczone przez biegłego rewidenta i musiała by uzyskać zgodę KNF-u na emisję. A tak usłyszymy że Noricum to tylko grupa zakupowa, więc nic nie sprzedaje (to nic że osoby pozyskujące klientów, otrzymują prowizje). I Noricum nie może odpowiadać za produkt, "którego nie sprzedało".
A pieniądze inwestora..... no cóż może inwestor będzie miał szczęście. Oto kilka informacji które znalazłem w sieci
http://www.anderson-holding.pl/products.html Produkt nazywa się "Anderson Security Bond"
Bond to obligacje. Upssss. Ale ktoś tu ściemnia.
Wojciech Kurzyński edytował(a) ten post dnia 09.02.13 o godzinie 17:37