konto usunięte
Temat: Aegon vs. Skandia + wnioski ze spotkania w Expandzerze i...
Małgorzata S.:Prosze bardzo :)
Chyba muszę się włączyć do dyskusji, nie ma siły.
Moim zdaniem trochę mieszacie pojęcia. Wieszacie psy na doradcach, na kilku firmach doradczych. Ale ludzi, którzy nie
mają pojęcia co zrobić z pieniędzmi jest wielu. Wierzcie mi.
Wierzymy Ci. Sam mam do czynienia z osobami nie mającymi pojęcia o podstawach inwestycji. Po prostu kiedyś to nie było potrzebne. Ciekawy materiał swego czasu przedstawił Pionier http://www.youtube.com/watch?v=WQns6q74-80
Dla nich właśnie są doradcy. A to, czy są oni uczciwi czy nie,
zależy tylko od ich sumienia, a nie od firmy w której pracują.
W bankach, które również pośredniczą w sprzedaży jednostek TFI, są plany sprzedażowe i okresowe nagonki na dany produkt. I
tylko od uczciwości danego doradcy zależy czy wciśnie chałę klientowi czy nie. A sytuacje są różne, mówię to na podstawie
mojego 10-letniego doświadczenia.
Problem w tym, że nie mający o pojęcia o inwestowaniu ludzie nie są uświadamiani w tym co podpisują. Często Ci "doradcy" złote góry obiecują, a takie osoby wierzą, że za 10 lat odkładania po 100zł/m-c bedą milionerami.
Daczego firmy, które
pośredniczą mają nie zarabiać? Po co kupujemy ubezpieczenia? Dlaczego martwimy się o przyszłość? Dlaczego jedni piją "taniego sikacza", a inni nie wypiją wina poniżej 100zł? Każdy
ma inne preferencje, każdy jest inny. Tak zbudowany jest ten świat.
Różnica polega na tym, że amator "taniego sikacza" dokładnie wie co kupuje i co się po tym produkcie może spodziewać.
Ktoś, kto ma wiedzę nt.rynków kapitałowych, niech nie szuka doradców. Niech inwestuje sam i w razie czego do siebie ma prestensje.
Ktoś kto nie ma czasu ani ochoty zagłębiać się w te meandry niech nie będzie zdziwiony, że za doradztwo będzie musiał zapłacić. Przecież każdy może sobie kupić książkę np. o medycynie i leczyć się sam, prwada?
Nie, teraz Ty mieszasz. Jeśli znam się na inwestowaniu (medycynie) to gram na giełdzie (leczę się sam). Jeśli pojęcia o inwestowaniu (leczeniu) nie mam - daję moje pieniądze specjalistom - funduszom inwestycyjnym (idę do lekarza).
Niewielu to jednak robi,
tylko idzie do prywatniego ganinetu i za 10 min wizytę płaci
50zł, czasem 100zł, czsem 300zł.
Dla każdego klienta jest inny produkt. Ktoś wieszał psy na PSO,
ale jeżeli klient nie może jednarazowo wpłacić pieniędzy na fundusz (obojętnie jaki) to dla niego systematycze wpłaty na PSO
są dobre.
Wg mnie nie. Po pierwsze PSO ma system kar, który skutecznie zniechęca do wycofania się z PSO. To jest IMHO największy minus tego typu produktów. Po drugie systematyczne wpłaty można dokonywać samem nie podpisując cyrografu na 30 lat.
Są przecież mniejsze stawki prowizyjne za właty na PSO. A że trzeba przez jakiś czas zamrozic środki? No cóż, coś za coś. Bo niby jaką klienta ma alternatywę? Odkładać na rachuku ROR po 300 zł i potem "wpłacić" na fundusz? Założyć standardową lokatę? Kto mi odpowie?
Są instytucje (mBank/MultiBank) które w standardzie NIE pobierają żadnych opłat. Po co więc płacić? Po drugie w gros funduszy można wpłacać po 50-100zł (i j.w. bez opłat manipulacyjnych) po co więc zbierać pieniądze na RORze? Nie deklaruje się żadnych wpłat i pieniądze można wypłacić w dowolnej chwili. Jeśli ktoś chce się ubezpieczyć - to ubezpieczenie kupuje. Prosto, przejrzyście, bez dziesiątek opłat i prowizji za _sprzedaż_ a nie doradztwo.
Problem w tym, że tych ostatnich niemal nie widać.
Dla klinetów, którzy mają zgromadzone większe kwoty, oczywiście najlepsze jednostki uczestnictwa - wpłata jednorazowa. Dalej, trzeba sobie odpowiedzć na pytanie: ile ten
klient może odkładać miesięcznie? 300zł? 1000zł? 5000 zł? A może nic? I tutaj jest pole dla doradcy. A to czy jest uczciwy
czy nie zależy tylko od jego sumienia. Jedni dadzą sie pokroić
za 100zł premii, a inni nie naciągną klienta choćby mogli za to zarobić 1000zł.
Przykładów można mnożyć, życie jest nieprzywidywalne. Czasami przez lata opłacane ubepieczenie, okazuje się być zbawienne. Trzymane na rachunku bieżącym pieniądze, potrzebne z>
minuty na minutę. Lokowane systematycznie środki w TFI umożliwią sfinansowanie studiów dziecku... itp. itd.
Doradzanie w finansach to przede wszystkim rozmowa i wsłuchanie
się wpotrzeby danego człowieka. To "pochylenie się" nad człowiekiem. Są klienci, którzy powierzają swoje sekrety doradcy. Ten zawód łączy w sobie i ekonomistę i po części psychologa. Zdarzało mi się, że klient podczas rozmowy wyjawiał rzeczy z życia prywatnego i zaczynał płakać. Wtedy trzeba było odłożyć sprzedaż na bok i poromawiać o życiu. Kto tego nie rozmumie niech nie garnie sią do tego zawodu. A kto
z klientów natrafił na "oszołoma" który wciska co popadnie niech nie boi się napisać skargi na niego. Ja opowiadam sią za
czystością tego zawodu. Podobnie jak za czystością zawodu: lekarza, prawnika, urzędnika i innymi.
Pięknie powiedziane.
A czy dokładać ubepieczenie do funduszu? Temat rzeka. Wszystko
zależy od sytuacji klienta...
IMHO nie.