Temat: UE i USA mają groźnego rywala - pierwszym szczyt...
Brazylia i Chiny rzucają wyzwanie mocarstwom
Maciej Stasiński
2009-05-20,
Prezydent Brazylii Lula da Silva w czasie trzydniowej wizyty w Pekinie przekonywał Chińczyków do przełamywania dominacji USA, Europy i Japonii
Chociaż po kilku latach nieprzerwanego, blisko 4-proc. wzrostu gospodarczego w tym roku recesja dosięgła także Brazylii, to i tak 192-milionowy kraj pozostaje regionalną potęgą na zachodniej półkuli, która nie ustaje w dążeniu do zdobycia miejsca w pierwszym szeregu światowych potęg.
Prezydent Inacio Lula da Silva chce wejść do gospodarczej i politycznej czołówki w gronie pozostałych partnerów z tzw. grupy BRIC, czyli Brazylii, Rosji, Indii i Chin. W artykule w dzienniku "China Daily" twierdzi, że nowe potęgi, jak Chiny i Brazylia, "piszą jeden z najważniejszych rozdziałów historii XXI w." i "dzielą odpowiedzialność za stworzenie nowego, bardziej sprawiedliwego porządku, którego świat tak pilnie potrzebuje".
Od wielu miesięcy Lula da Silva powtarza, że obecny globalny kryzys gospodarczy jest zawiniony przez główne potęgi świata, takie jak USA, więc takie kraje jak Brazylia nie powinny płacić za to rachunków. W 2009 r. kryzys wyhamuje wzrost gospodarczy Brazylii do zera, a Chin - z ponad 11 proc. w latach ubiegłych do ok. 6 proc.
W poniedziałek przywódcy Brazylii i Chin wspólnie rozważali nawet rezygnację z dolara jako waluty rozrachunkowej we wzajemnym handlu. - To absurd, by dwa tak potężne kraje handlowały w walucie kraju trzeciego - mówił Lula da Silva.
Już w marcu szef chińskiego banku centralnego zaproponował zastąpienie dolara jako waluty rezerw finansowych na świecie innym standardem zarządzanym przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy. W kwietniu przywódcy Chin i Brazylii zgodnie domagali się na szczycie G20 w Londynie reformy MFW i Banku Światowego, by wschodzące potęgi zyskały w nich więcej głosu, głównie kosztem USA.
Współpraca gospodarcza obu krajów nie może rozwijać się bardziej dynamicznie. W 2008 r. handel i wzajemne inwestycje obu krajów sięgnęły 40 mld dol., a w tym roku pomimo kryzysu rosną dalej (w ciągu czterech miesięcy 2009 r. już o blisko 15 proc.).
W ubiegłym roku Chiny stały się pierwszym partnerem gospodarczym Brazylii, wyprzedzając USA. Brazylia eksportuje do Chin ogromne ilości surowców (rudę stali i ropę) oraz żywność, a Chiny do Brazylii - elektronikę, odzież, ale też kapitał inwestycyjny.
Pekin od kilku lat traktuje Amerykę Łacińską jako jeden z dwóch głównych obok Afryki rynków gospodarczej ekspansji. A rola Brazylii zwiększyła się po odkryciu w ub.r. ogromnych złóż ropy naftowej pod dnem Atlantyku. Leżą one na dużej głębokości i by się do nich dobrać, Brazylia potrzebuje wielkich pieniędzy. Mogą ich dostarczyć m.in. Chiny. Lula da Silva zawarł w Pekinie kontrakt, który zagwarantuje Chinom 200 mln baryłek dziennie ropy w zamian za 10 mld dol. kredytów na sfinansowanie inwestycji brazylijskiego giganta państwowego Petrobras.
O ile jednak w gospodarce dążenia Brazylii i Chin są wspólne, to w polityce światowej niekoniecznie. Brazylia od dawna domaga się reformy ONZ, a zwłaszcza miejsca dla siebie w Radzie Bezpieczeństwa. Podobne aspiracje mają Japonia i Indie, ale Chiny, które są stałym członkiem Rady od początku istnienia ONZ, nie chcą do niej wpuścić regionalnych rywali. Brazylia ma tu kłopot, bo o ile w grupie BRIC Indie i Japonia są jej naturalnym sojusznikiem, to Rosja i Chiny już nie.
Źródło: Gazeta Wyborcza
http://wyborcza.pl/1,75477,6626182,Brazylia_i_Chiny_rz...