Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

Temat: CHF prognozy

Saxo Bank - prognoza na 2013.

"EURCHF przełamuje ustalony kurs, osiąga 0,9500
Ryzyka w ogonie rozkładu w Unii Europejskiej ponownie się pogarszają, być może z powodu wyborów we Włoszech, charakteru wyjścia Grecji z Europejskiej Unii Walutowej czy obaw, że Hiszpania i Portugalia postąpią podobnie. To znów kieruje strumienie kapitału do Szwajcarii, a szwajcarski bank centralny i rząd decydują, że lepiej będzie porzucić na jakiś czas sztywny kurs franka do euro, niż pozwolić, by rezerwy wzrosły do poziomu ponad 100% PKB. W konsekwencji EURCHF dochodzi do nowego rekordowo niskiego poziomu poniżej parytetu, po czym Szwajcaria jest zmuszona wprowadzić kontrolę kapitałową, aby powstrzymać umacnianie się waluty."

kurs 0,95 EURCHF ( cena Euro w CHF ) przeklada sie na "4 pln" za CHF w PLN.
Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

Temat: CHF prognozy

niedawno ukazala sie prognoza Raiffaisen ( jak znajde gazete to zacytuje )

rada byla taka zeby jesli tylko ktos ma mozliwosc to splacac kredyty we franku
Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

Temat: CHF prognozy


Obrazek
Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

Temat: CHF prognozy

Sufler Franek podpowiada?
z 3 uwagami

Dawno nie zaglądałem na rynki walutowe, a tam ostatnio dzieją się bardzo ciekawe rzeczy. Zastanawiałem się przez pewien krótki czas czy to będzie wpis o CHF czy JPY, ostatecznie, jako ze bliższa koszula ciału, zdecydowałem się na CHF, który budzi zdecydowanie większe zainteresowanie w Polsce. JPY zostawiam sobie na kiedy indziej. Zajrzyjmy więc do ChieFa.

Ostatnim razem, gdy pisałem o CHF/PLN, jeszcze na starym blogu, byliśmy jeszcze na długo przed szczytem na franku. Pamiętający moje wcześniejsze wpisy Czytelnicy wiedzą, że jeszcze w lipcu 2010 r. prognozowałem dojście CHF/PLN do wartości około 4,0 (dokładnie wychodziło 4,02), jako jedną z najbardziej prawdopodobnych wartości zakończenia wzrostów. Kto nie pamięta albo nie czytał, może sprawdzić to tutaj:

http://songmun.blox.pl/2010/07/Szwajcarski-problem-nad...

Przewidywałem taki scenariusz na bazie założenia, że od 2008 r. na tej parze mamy do czynienia z zygzakiem (ściślej to ze złożeniem 2 podwójnych zygzaków, by nie drażnić elliottowskich purystów) typu W-X-Y, w którym ruch z lat 2008-09 (fala W zygzaka) powinien być równy swą długością fali Y, czyli drugiemu ruchowi w górę, który miał miejsce w latach 2010-11.

W rzeczywistości o ile mnie pamięć nie myli, to kurs CHF/PLN na fali końcowej paniki dotarł do wartości 4,07 w sierpniu 2011, gdy wszyscy oczekiwali „europejskiego Lehmana” w Grecji. Stało się to po godzinach handlowych na polskim rynku międzybankowym, kiedy to płynność na transakcjach złotowych na Forex gwałtownie spada i ruchy mogą być gwałtowniejsze.

Okazało się, że moje założenie było słuszne, a te 5 groszy różnicy w stosunku do prognozy, powstałe w warunkach obniżonej płynności, mieści się całkowicie w granicach dopuszczalnego błędu. Wkrótce potem szwajcarski bank centralny SNB podjął decyzję o usztywnieniu kursu EUR/CHF na poziomie 1,20 i jego obronie „wszelkimi dostępnymi środkami”. Jednym z owych „dostępnych środków” była groźba ujemnej stopy procentowej depozytów, składanych w szwajcarskich bankach. Wygląda na to, że Szwajcarzy, prawdopodobnie niezadowoleni z wysokości kosztów, ponoszonych przez SNB na obronę kursu franka, pod koniec 2012 r. zdecydowali się nieformalnie wykonać tę groźbę:

„W poniedziałek (3.12.2012 r. – przyp. mój) drugi największy szwajcarski bank – Credit Suisse – poinformował swoich klientów finansowych (inne banki) o wprowadzeniu opłat za depozyty we frankach o wartości powyżej 100 mln CHF – podał Reuters. Oznacza to ujemne stopy procentowe. Podobną decyzję podjął UBS.
Credit Suisse zaznaczył, że ujemne oprocentowanie depozytów dotyczyć będzie tylko wybranych klientów. „Zachęcamy naszych klientów, aby utrzymywali salda gotówkowe na najniższych możliwych poziomach w celu uniknięcia opłat kredytowych” – powiedział dla Bloomberga Marc Dosch, rzecznik banku.” ( cytat z: Forsal.pl; komunikat Reuters’a)

Nie wierzę, by CS i UBS nie uzgodniły swych ruchów z SNB, a podejrzewam, że banki te zostały wręcz bezpośrednio zainspirowane do takiego działania przez szwajcarski nadzór bankowy.
Ujemne stopy procentowe instrumentów finansowych w Szwajcarii to nic nowego. Mieliśmy już do czynienia z tym zjawiskiem w szczycie „greckiej paniki” w 2011 r, gdy niektóre serie conf’ów (szwajcarskich obligacji rządowych) były handlowane poniżej ceny, oznaczającej ich rentowność na poziomie 0%. Wtedy sygnalizowało to paniczne nastroje nabywców i jak się po czasie okazało, towarzyszyło m.in. formowaniu się cenowego ekstremum na CHF.

Obecnie mamy do czynienia ze świadomym ruchem części największych szwajcarskich banków, mającym zniechęcić niektórych depozytariuszy przed lokowaniem depozytów w obrębie rynku pieniężnego w tym kraju, kolejnym z serii takich działań. Przypomnę tylko jeden z wcześniejszych ruchów o podobnym podłożu: od 2 lat dotąd milcząca i dyskretna w sprawach bankowych Szwajcaria prowadzi aktywną współpracę z wywiadami państw rozwiniętych, poszukujących niezapłaconych należności podatkowych swych obywateli lub wręcz tzw. „czarnych” nigdzie nie rejestrowanych pieniędzy, będących w ich posiadaniu.
Najwyraźniej wbrew polskiemu przysłowiu od przybytku głowa może boleć, nawet od przybytku pieniędzy. Szwajcaria dowodem.
Zdaje się, że ten środek (ujemna stopa procentowa na depozytach) w obecnych warunkach okazał się wystarczający do tego, by stać się wyzwalaczem do opuszczania Szwajcarii przez część zdeponowanych tam lokat, pochodzących z Eurozony, czego skutki wyraźnie widać na poniższym wykresie (uwaga : opis poniższego wykresu jest błędny, ale po maratonie pisania już nie mam siły ani ochoty go poprawiać. Prawidłowo opis powinien brzmieć EUR/CHF daily):

Oczywiście kolejną przyczyną takiego obrotu spraw jest fakt, że oczekiwane przez wielu szybkie załamanie strefy Euro jak na razie nie doszło do skutku, w związku z tym bezproduktywne trzymanie unieruchomionych w Szwajcarii pieniędzy nie ma za bardzo sensu.
Reakcja szwajcarskiej giełdy na zachowanie rynku walutowego nie powinna nikogo dziwić – w styczniu 2013 szwajcarski SMI należał do najsilniejszych indeksów na świecie, podobnie jak w grudniu 2012 japoński Nikkei:

Oba te indeksy łączy nadzieja dużych inwestorów na poprawę koniunktury gospodarczej, wywołaną obniżeniem kursu mocno przewartościowanych miejscowych walut. Takie zachowanie „dużych pieniędzy”, intensywnie kupujących akcje na szwajcarskim rynku oznacza, że wierzą oni, że osłabienie CHF względem EUR nie skończy się po miesiącu w okolicach 1,25, lecz zajdzie dużo wyżej i będzie o wiele trwalsze, niż poprzednie próby odklejenia się pary EUR/CHF od magicznej strefy 1,20. O ile na rynkach nic nie jest dane na pewno, o tyle sądzę, że te „pieniądze” dobrze wiedzą, co robią i osobiście nie chciałbym stać na ich drodze. Ich rachuby na osłabienie CHF wobec większości walut mają raczej solidne podstawy…

Przejdźmy teraz do właściwego przedmiotu naszych rozważań, czyli pary walutowej CHF/PLN. Czy można spróbować powiedzieć coś sensownego o przyszłości tej pary? Powiedzieć zawsze można, ale czy będzie to z sensem, to już zupełnie inna sprawa

Mimo wszystko spróbuję, mam nadzieję, że z dobrym skutkiem. Aby móc pospekulować o przyszłości wypada zacząć od tego, co już się stało. Oto długoterminowy wykres CHF/PLN w ujęciu miesięcznym:

Oto mamy Widły Andrews’a założone na szczycie z 2004 r. i dołku z 2008, z linią mediany, bazującą na bardzo ważnym psychologicznie dołku z 1991 r. – to wtedy polski rząd podjął decyzję o wycofaniu się ze sztywnej kontroli notowań złotego względem USD, narzuconej przez plan Balcerowicza i pozwolił na kontrolowaną, pełzającą dewaluację krajowej waluty.
Od razu można zauważyć, że oba szczyty notowań CHF/PLN, ten z 2009 i 2011 roku są niczym innym, jak dojściem do linii mediany Wideł, po którym następowało istotne od niej odbicie ku dołowi. Od razu na usta ciśnie się pytanie – czyżby do trzech razy sztuka i czeka nas jeszcze jedno takie podejście? Jakkolwiek do końca takiego obrotu spraw wykluczyć nie mogę, to jestem zdania, że jest to bardzo mało prawdopodobne. Aby do tego mogło dojść, kurs CHF powinien obecnie stale utrzymywać się powyżej 38,2% zniesienia ruchu z lat 2008-11(czyli powyżej 3,26). O ile uważam, ze w najbliższym czasie czeka nas wyraźne korekcyjne osłabienie PLN (edit 21.01.2013 – wygląda na to, że już się zaczęło), o tyle w dłuższym terminie trend umacniający naszą walutę powinien się kontynuować. Nie sądzę, by kapitał, który w I połowie zeszłego roku rozpoczął mocne wchodzenie w instrumenty, denominowane w złotym polskim był kapitałem, zainteresowanym jedynie kilkumiesięczną perspektywą inwestycji. Za silne i zbyt długie czasowo było to wejście.

A jeśli to nie wspomniany wyżej wariant utrzymywania się stale powyżej 38% zniesienia jest w grze, to należy liczyć się z tym, co mówi teoria, związana z Widłami – po teście mediany i jej obronie rośnie prawdopodobieństwo tego, że kurs skieruje się ku dolnej linii Wideł. I moim zdaniem tak właśnie jest – w średnim terminie taki test powinien się odbyć.

Pierwszym ciekawym terminem, który przy zastosowaniu cykli Greenblatta w układzie tygodniowym pojawia się dla pary CHF/PLN są okolice końcówki maja 2013:

W tej chwili uważam za bardziej prawdopodobne, że w okolicach końcówki maja będziemy mieli na franku raczej korekcyjny szczyt niż dołek – w trendach spadkowych tak ładne układy harmoniczne, jak zaprezentowany powyżej tworzą raczej lokalne szczyty niż dołki. Podejrzewam więc, że dołek uformuje się nieco wcześniej, powiedzmy że w kwietniu albo maju 2013 i że za pierwszym razem dolna linia wideł, widoczna na wykresie 3 raczej się obroni, zwłaszcza, że gdyby rzeczywiście do testu owej linii doszło w kwietniu/maju, to odbędzie się on w okolicach 50% zniesienia ruchu z lat 2008-11, traf chce przypadającego akurat na rejon psychologicznej, „okrągłej” ceny 3,0. Taki układ miałby szanse na chwilową obronę dolnej linii wideł.

Znający nieco bliżej moje produkcje Czytelnicy zapewne zastanawiają się teraz, czy to jest wszystko, co mam do powiedzenia na temat, bo jak na razie to żadnej rewelacji nie widać. To prawda, bo to, co moim zdaniem najciekawsze w tym wpisie, zostawiłem sobie na koniec.

Zanim przejdziemy do meritum, muszę napisać parę słów na temat mojego spojrzenia na Teorię Fal Elliott’a (TFE). Czytelnicy wiedzą, że wywodzę się z tego środowiska i przez dłuższy czas byłem falowym ortodoksem. Już nim nie jestem, ale raczej nie dlatego, że odrzuciłem TFE, ile zdałem sobie sprawę, że zbyt dużo oczekiwałem w stosunku do jej realnych możliwości.
Już dość dawno temu zorientowałem się, że traktowanie TFE jako szklanej kuli, pozwalającej zajrzeć w Przyszłość jest nieporozumieniem, celowo, z przyczyn marketingowych wywołanym przez Prechtera.
Tak naprawdę czystą, jasną i w miarę jednoznaczną strukturę z punktu widzenia TFE udaje się najczęściej dostrzec dopiero pod sam koniec ruchu, gdy rynek robi ostatnie pociągnięcia pędzlem i sposobi się do rysowania kolejnej, nowej struktury. W momencie rozpoczynania rysowania przez rynek nowego układu falowego możliwości najczęściej jest tak wiele (zasada: „co nie jest zabronione, jest dozwolone i możliwe”), że TFE wykazuje wtedy stosunkowo niewielką przydatność. Dopiero gdzieś w połowie budowanej struktury ilość możliwych różnego rodzaju scenariuszy gwałtownie spada, pozwalając wybrać kilka najbardziej prawdopodobnych i próbować je wykorzystać w dokonywanych transakcjach.
A już zupełną katastrofą jest próba projektowania tylko na bazie TFE zachowania rynku w czasie tzw. korekt płaskich złożonych, czyli czegoś, z czym właśnie teraz mamy do czynienia na sporej części indeksów giełdowych w krajach rozwiniętych.

Jednakże czasem zdarza się coś, co czyni TFE niepowtarzalną i jedyną w swoim rodzaju i co powoduje, że pomimo wszystkich uwag krytycznych wobec TFE odnośnie jej subiektywności itd. itp. nie oskarżam Prechtera o wierutne kłamstwo w sprawie szklanej kuli Elliott’a – raz na jakiś czas, naprawdę rzadko, staje się cud i TFE troszeczkę uchyla nieprzezroczystą zasłonę przyszłości. Zauważyłem, że najczęściej zdarza mi się takie „uchylenie zasłony” zaobserwować na rynkach, na których nie handluję – ot, taka złośliwość mojej własnej psychiki połączona ze złośliwością rynków w ogóle

Tak też stało się i w przypadku CHF/PLN. Nie jestem obecny na tym rynku, podejrzewam też, że mało kto ma w ogóle możliwość handlowania tą parą, zwłaszcza od momentu decyzji SNB o obronie poziomu 1,20 na crossie EUR/CHF. Być może dlatego udało mi się tak dobrze trafić z rozwojem sytuacji na parze CHF/PLN w latach 2010 -11, bo od początku nie byłem fizycznie zaangazowany na tym rynku. Teraz będę trochę mało skromny: śmiem twierdzić, że dzięki temu, że CHF/PLN zrobił dokładnie to, co w latach ubiegłych projektowałem na bazie TFE, mam poważne poszlakico do tego, jaki scenariusz jest w grze i z grubsza mogę obecnie prognozować kilka lat do przodu prawdopodobny dalszy bieg wydarzeń na tej parze.

Gdzieś w połowie 2010 roku zacząłem brać pod uwagę możliwość, że jednym z najbardziej prawdopodobnych scenariuszy tego, co się dzieje na CHF/PLN od końcówki 1999 roku jest coś, co w TFE nazywa się: „podwójna trójka w wersji pędzącej”. Oczywiście istniało wtedy jeszcze kilkanaście innych możliwych scenariuszy, więc się nie wygłupiałem i nie ogłaszałem światu „wiem, co się stanie”, jedynie dość uważnie obserwowałem rozwój wypadków choć w pokazanym wyżej wpisie z 2010 roku trochę się wychyliłem, pisząc o zasięgu- już wtedy wynikało to z założenia owej „pędzącej podwójnej trójki”.

W sierpniu 2011 CHF/PLN zachował się dokładnie tak, jak tego oczekiwałem w przypadku realizacji scenariusza „pędzącej podwójnej trójki” – najprawdopodobniej zakończył podwójny zygzak, który rozpoczął w 2008 r., a długość fal W i Y w owym zygzaku okazały się praktycznie sobie równe (z różnicą 5 gr, o której już wspominałem), co jest najczęstsze statystycznie w zygzakach i podwójnych zygzakach.
Schemat owej „pędzącej podwójnej trójki” przedstawia ta oto ilustracja (nr 8-10) z podręcznika Glenna Neely’ego pt. „Mastering Elliott Wave”:

Schemat jest bardzo prosty – pierwsza trójka w postaci jakiegoś typu korekty płaskiej a-b-c, po niej zygzak a-b-c, lub podwójny zygazak w-x-y (jak w przypadku CHF/PLN) w pozycji tzw. fali X, łączącej pierwszą korektę płaską z następną. Cechą charakterystyczną struktury (stąd nazwa „pędząca”), jest duży rozmiar owego zygzaka fali X w stosunku do obydwu fal płaskich a-b-c, co powoduje, że druga korekta płaska typu a-b-c następująca po zygzaku, tworzy dołki fal a oraz c wyraźnie powyżej dołków pierwszej korekty płaskiej. Statystycznie podobno występuje tendencja (powtarzam za Neely’m), że dołki a i c w drugiej korekcie płaskiej tworzą się powyżej początku fali a w pierwszej trójce. Neely podkreśla jednak, że jest to tylko tendencja, a nie sztywna reguła, więc należy do tego stwierdzenia podchodzić z pewną dozą ostrożności.

Struktura ta jest typową korektą boczną w silnym i wyraźnym trendzie. Siła trendu wyższego rzędu jest tak duża, że kształt korekty „poddaje się” dominującemu kierunkowi (u Neely’ego na powyższej ilustracji jest to oczywiście trend wzrostowy) i „podnosi” dołki drugiej korekty płaskiej powyżej dołków tej pierwszej, występującej przed reaktywnym zygzakiem X. Oczywiście w trendach spadkowych istnieje lustrzane odbicie tej korekty, ale to nie jest nasz przypadek, dlatego nie będę się nim dalej zajmować.

A jak ten schemat ma się do rzeczywistej sytuacji na CHF/PLN? Już pokazuję:

Pierwsza trójka A-B-C z lat 1999-2008 ma charakter trójki płaskiej nieregularnej, czyli takiej, w której szczyt fali B powstaje powyżej początku fali A, zaś dołek fali C powstaje poniżej dołka fali A. Trwała ona ok. 104 miesiące (dokładnie 456 tygodni). Po niej w lipcu 2008 przyszedł reaktywny zygzak w pozycji fali X, który trwał prawie 37 miesięcy. Teraz powinniśmy być w fali A kolejnej trójki płaskiej, co schematycznie zaznaczyłem na wykresie.

Gdzie mogłoby wystąpić dno fali A w druugiej trójce? Zgrzeszyłbym pychą i arogancją, podając teraz dokładną wartość – zbyt mało na razie wiadomo o tym ruchu. Wspomniałem już o tendencji do tego, by dna w drugiej z korekt płaskich pozostawały powyżej początku fali A z pierwszej korekty (a więc powyżej 2,81). I na takim poziomie stwierdzenia pozostańmy.
Wiem, ze to jest mało przydatne dla traderów na parze CHF/PLN, ale po pierwsze- jest ich chyba niewielu, choćby dlatego, ze niewiele platform udostępnia tę parę, a po drugie – ten wpis powstał nie z myślą o nich, a raczej o walutowych kredytobiorcach i o kimś jeszcze. O kim, wyjdzie niżej.

Zanim przejdziemy do wniosków, a zapewniam cię, Czytelniku, że okażą się one zaskakująco istotne dla nas wszystkich, żyjących w kraju między Bugiem a Odrą, muszę trochę sam ze sobą zabawić się w adwokata diabła, by dochować uczciwości przekazu:

- Jak bardzo jesteś pewien, że CHF/PLN realizuje właśnie ten Twój scenariusz?

- Daję mu w tej chwili ok. 70-80% szans na realizację.

- A więc istnieją inne scenariusze?

- Tak, i wszystkie są typu wzrostowego, jakaś kontynuacja wzrostów, np. w formie kolejnego, podwójnego zygzaka, doklejonego do tego, oznaczonego jako X. Na razie prawdopodobieństwo takiego rozwoju sytuacji oceniam na max ok. 20-30% , nie więcej. Między innymi z powodu tego, co pokazywałem na pierwszych dwóch wykresach (EUR/CHF i SMI future)

-Co zmieniłoby twoje zdanie na korzyść scenariuszy wzrostowych?

- Wyraźna obrona dolnej zielonej linii Wideł z wykresu nr 3. Dopóki CHF/PLN jej nie przełamał albo agresywnie (łamiąc ją silnym spadkiem), albo pasywnie (np. kołysząc się wiele miesięcy pomiędzy dajmy na to 3,25 a 3,45), te scenariusze są nadal teoretycznie możliwe. Przełamanie dolnej linii Wideł unieważni wszelkie scenariusze wzrostowe.

- Czy jest możliwe, że CHF przełamie dolną linię i scenariusz rozwinie się jakoś inaczej?

- Nie. Przełamanie dolnej linii Wideł, które jeśli nastąpi w sposób agresywny, to jeszcze w 2013 a jeśli pasywny, to w 2013 albo 2014 roku, spowoduje unieważnienie wszelkich innych scenariuszy i wybór „podwójnej pędzącej trójki”. Oczywiście w jej ramach może pojawić się cała gama różnego typu korekt płaskich a-b-c, zarówno skomplikowanych, jak i prostych. Możliwe są nawet w tym miejscu niektóre typy trójkątów, ale nie zmieni to ogólnego obrazu – powinno nas wtedy czekać kilka lat kołysania się CHF/PLN pomiędzy wartościami nieco ponad 4,0 a okolicami powiedzmy 2,8.

Czas na zapowiadane wnioski:

1. Jeśli to rzeczywiście jest „podwójna pędząca trójka” to okaże się, że większość frankowych kredytobiorców pomimo „horroru” z lat 2008-11 wygrała na zaciągnięciu kredytu w CHF, gdyż w najbliższych kilku latach średnia cena tej waluty powinna oscylować w granicach 3,25-3,50. Biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość kredytów została zaciągnięta do 2008 roku, na okres krótszy niż 10 lat, powinni oni zdążyć spłacić cały kredyt w obrębie naszej struktury na wykresie CHF/PLN.

2. Kolejna trójka a-b-c powinna jeszcze trwać co najmniej 4 lata (a więc do 2017 roku), najbardziej prawdopodobne jest jeszcze jakieś 5-7 lat, nim się zakończy ( lata 2018-2020), a niewykluczone jest nawet ok. 10 lat (do 2023).

3. Jest wysoce prawdopodobne, ze również EUR/PLN i USD/PLN realizują jakieś formy długotrwałych ruchów bocznych i będą w nich trwać do zakończenia fali c na CHF/PLN.

4. Z punktu nr 2 wynika, że wszyscy Prorocy Zagłady, wieszczący Eurogeddon (ukłony dla prof. Rybińskiego) albo inny USAgeddon, Chinageddon czy Nipponogeddon itp. muszą uzbroić się w cierpliwość i poczekać ze swymi wizjami do momentu zakończenia się fali C drugiej trójki. Dopóki w grze będzie „pędząca podwójna trójka”, PLN będzie w miarę stabilny. Trudno uwierzyć w to, że złoty może być stabilny w czasie potężnych światowych zawirowań, a jeszcze trudniej w to, że będzie się w tym czasie umacniać w stosunku do CHF (fale A i C)

5. Pierwszym okienkiem czasowym wystąpienia -geddonów jest moment po zakończeniu fali C w drugiej trójce. Tego nie należy rozumieć jako mojego stwierdzenia, że one wtedy wystąpią. Oznacza to tylko tyle, że od tego momentu silne osłabienie się PLN w stosunku do walut obcych nie jest wykluczone, a jaka będzie jego przyczyna, dziś nie sposób stwierdzić. Przyczyna może być również i wewnętrzna, polska , np. nadmierne zadłużenie Polski w walutach obcych.

6. Ciekawą sprawą jest fakt, że projekcja, wskazująca na najbardziej prawdopodobny przedział zakończenia fali C (projekcja ta oparta jest na założeniu mniej więcej jednakowej czasowo długości obydwu trójek a-b-c – przypomnę, że pierwsza trwała 104 miesiące) , dość dobrze zgadza się z tym, co sugeruje tzw. “wzorzec dekadowy” (decennial pattern) w odniesieniu do globalnych rynków akcji i recesji/spowolnień gospodarczych w krajach rozwiniętych.

Typowy, uśredniony dla stulecia przebieg dekady jest następujący: w roku, kończącym się na 0-2 (czasem jeszcze zdarza się 3) występują w przewadze spadki, w połowie roku z cyfrą 2 na końcu indeksy w USA tworzą dołek i rozpoczynają się wzrosty, które swoje maksimum mają w okolicach roku 7-8, a najintensywniejsze są w roku 5. W roku 7-8 tworzy się szczyt, mamy korektę i kolejny szczyt pojawia się w roku z numerem 9. Proszę pamiętać, że jest to przebieg uśredniony, obejmujący zarówno kiepskie lata 1910-20 czy 1930-40, jak i bardzo dobre lata 1950-60 czy 1980-90.

Ja stosuję tu jeszcze pewną modyfikację tego cyklu, bazującą na terminach wystąpienia spowolnień i recesji w USA. Mianowicie – w okresie po 1945 r. w każdej dekadzie w USA mieliśmy dwa okresy występowania spowolnienia lub recesji: lata zakończone na 0-3 lub też 7-9. Typowa recesja trwa ok. 12 miesięcy, a co najmniej kilka miesięcy przed nią pojawiał się szczyt na giełdzie (co oczywiście zrozumiałe). Dołek na giełdzie pojawiał się zazwyczaj wtedy, gdy recesja jeszcze trwa, ale ma się ku końcowi. I tak, w dekadach słabszych gospodarczo recesje mają tendencje do pojawiania się w obu tych terminach (przykładem niech będzie ostatnia dekada, lata 2000-10, gdy recesja pojawiła się zarówno w 2001 jak i 2007 r), w latach silniejszych gospodarczo z recesją mamy do czynienia tylko w jednym z tych okresów (przykładowo: lata 90-te, recesja na przełomie 1990 i 1991 roku), albo nie pojawia się wcale – przykładem są tu lata 60-te, gdzie w 1967 r. spadek PKB miał miejsce tylko w jednym kwartale.
Typowy przebieg wzorca dekadowego sugeruje wystąpienie kolejnego spowolnienia lub recesji pod koniec tej dekady.

7. Choć teoria, dotycząca „podwójnej pędzącej trójki” mówi, że jest ona korekcyjną przerwą w silnym trendzie, w tym przypadku wzrostowym, nic nie mówi ona o tym, że musi on mieć po zakończeniu fali C gwałtowny charakter (np. w formie kryzysu walutowego, wynikającego z -geddonów). To tylko jedna z możliwych opcji. Wystarczy, ze trend będzie zbliżony do tego z lat 90-tych, by warunek „silnego trendu” został spełniony. Wtedy słabość PLN wynikała w dużym stopniu z wyższej inflacji w Polsce w stosunku do Europy Zachodniej.

8. Możliwe jest, że po zakończeniu drugiej trójki, rynek zrobi kolejną falę X, a po niej „doklei” trzecią a nawet czwartą podobną strukturę wraz z jeszcze jednym X-em. Będzie to jednak „odroczenie wyroku”, gdyż silny trend wzrostowy w którymś momencie będzie musiał się pojawić(to jest charakterystyczne dla „podwójnej pędzącej trójki”, a im dłużej rynek pozostanie w korekcyjnym trendzie bocznym, tym silniejsze potem będzie z niego wybicie (osłabienie PLN)

Uwagi końcowe – wykresy sporządzone w dniach 16-17.01; tekst kończony 21.01 „z przyczyn rodzinnych”. Praktycznie co się zabrałem za pisanie tego tekstu, coś momentalnie mi przerywało i zmuszało mnie do odłożenia pisania na kolejny dzień.
O ile zazwyczaj staram się, by wykresy były w miarę aktualne, to w tym wpisie są one nie pierwszej świeżości – mają już kilka dni. Jednakże ze względu na to, że dotyczą kwestii długofalowych zdecydowałem się ich nie poprawiać (to byłoby kolejne odwleczenie publikacji wpisu) i zamieścić we wpisie, gdyż ich treść nie uległa istotnej dezaktualizacji.

Przez około tydzień prawdopodobnie będę miał spory problem z czasem, więc może się zdarzyć, ze ewentualne pytania Czytelników w komentarzach pozostaną bez odpowiedzi. Gdyby tak się stało, postaram się odpowiedzieć na te pytania w okolicach 31 stycznia/1 lutego lub ciut później.

http://naturabramy.wordpress.com/2013/01/21/sufler-fra...
Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

Temat: CHF prognozy

http://na-plus.blogspot.com/2013/02/szwajcarska-banka-...
W SRODKU CIEKAWY WYKRES

środa, 13 lutego 2013
Szwajcarska bańka zaszkodzi zakredytowanym?
Szwajcarzy mają problem. Ceny na ich rynku nieruchomości silnie rosną i zbliżają się do poziomów, jakie widziane były ostatnio w latach 90'tych, gdy pękła bańka na szwajcarskim rynku nieruchomości (>klik<). Wzrost cen napędzany jest rekordowo niskimi stopami procentowymi (na poziomie 0,00-0,25%), co pozwala zadłużać się Szwajcarom niewielkim kosztem pod kupno kolejnych nieruchomości. Zważywszy na powyższe, Polacy dożywotnio zakredytowani we franku, powinni się już zacząć martwić.

Niskie stopy, które są jedną z recept Szwajcarii przeciwko nadmiernemu umacnianiu się franka, zaczęły szkodzić gospodarce kraju. Wygląda na to, że zbliża się nam początek końca niskich stóp procentowych w tym kraju, co przełoży się na wzrost rat kredytów hipotecznych w Polsce, udzielonych we franku szwajcarskim.

Nim się to jednak stanie, szwajcarski rząd zamierza podjąć inne kroki, by ograniczyć rosnącą bańkę na rynku nieruchomości, która napędzana jest najniższymi w historii stopami procentowymi. W środę ogłosił on plany, z których wynika, że banki mają tworzyć większe zapasy kapitałów po to, by ograniczyć aktywność na rynku kredytów hipotecznych. Takie działanie ma ograniczyć przegrzanie rynku.
Robert Poturalski

Robert Poturalski Doświadczenie i
dynamizm

konto usunięte

Temat: CHF prognozy

.Ten post został edytowany przez Autora dnia 11.05.14 o godzinie 22:11

Następna dyskusja:

[ kredyt CHF ] optymalny dz...




Wyślij zaproszenie do