Temat: Co z egzaminami?
cire.pl za Gazeta Prawna:
Sporządzenie certyfikatów dla starych budynków będzie niemożliwe, twierdzą eksperci. Dodają, że przepisy nie przewidują nadawania budynkom klas energetycznych.
Wczoraj minister infrastruktury podpisał rozporządzenia do nowelizacji Prawa budowlanego, która od początku przyszłego roku wprowadza obowiązek sporządzania świadectw energetycznych dla nowo wybudowanych budynków oraz budynków starszych, które będą sprzedawane lub wynajmowane. Rozporządzenia określają metodologię prowadzenia obliczeń oraz wzór świadectwa energetycznego.
- Certyfikat ma zawierać informację dla kupującego mieszkanie o zużyciu energii w lokalu i o metodach jej ograniczenia - mówi Olgierd Dziekoński, wiceminister infrastruktury.
Potrzebne klasy
Eksperci uważają, że certyfikaty będą nieczytelne dla nabywców i najemców mieszkań. Nie wskażą one klasy energetycznej budynku, tak jak to czynią certyfikaty oznaczające produkty RTV i AGD. Kupujący lub wynajmujący mieszkanie nie będzie wiedział, czy budynek jest klasy energetycznej A czy D. Otrzyma tylko informację o zużyciu energii w konkretnym budynku i budynku referencyjnym, czyli wzorcowym.
- Świadectwo ma wyrażać ilość energii wyrażoną w kilowatogodzinach przypadających rocznie na jeden metr kwadratowy nieruchomości niezbędną do zaspokojenia różnych potrzeb związanych z jej użytkowaniem. Konia z rzędem temu, kto potrafi przeliczyć to sobie na złotówki. Niewiele osób jest w stanie powiedzieć, ile kilowatogodzin mieści się w jednym metrze sześciennym gazu albo w jednej tonie oleju opałowego - mówi Tomasz Lebiedź, pośrednik nieruchomości z Warszawy.
- Dziś, poza Belgią i Niemcami, we wszystkich krajach UE obowiązują klasy energetyczne budynków - mówi Marcin Piotrowski, wiceprezes Konfederacji Budownictwa i Nieruchomości.
Pole do nadużyć
- W Polsce jest szereg obiektów, które nie mają dokumentacji technicznej. Dla nich trudno będzie sporządzić dobrej jakości certyfikat - mówi inżynier Andrzej Dobrucki, wiceprezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
- Inżynier musi znać budynek i wiedzieć, czy np. do ocieplenia wykorzystano wełnę mineralną czy styropian. Będzie wymagało to inwentaryzacji budynku, której koszty będą wyższe od kosztów certyfikatu - wyjaśnia.
Zdaniem ekspertów, problemem stanie się także możliwość zafałszowania świadectw.
- Rozporządzenia wprowadzają dowolność i uznaniowość w przyjmowaniu do obliczeń parametrów i danych wyjściowych. Spowoduje to duże możliwości manipulowania wielkościami charakteryzującymi jakość energetyczną budynków - mówi Dariusz Koc.
Podobnie uważają osoby, które za sporządzenie świadectw będą odpowiedzialne.
Jednak zdaniem wiceministra infrastruktury właśnie ze względu na możliwość zafałszowania wyników zużycia energii resort zrezygnował z wprowadzania klas energetycznych.
- Szczególnie w przypadku starych budynków dane do określenia zużycia energii są zbyt ogólne. Klasy zachęcałyby wykonującego ocenę energetyczną do takiego dobierania parametrów wyjściowych, które prowadziłoby do podniesienia klasy budynku i zafałszowania rzeczywistości - wyjaśnia Olgierd Dziekoński.
Część ekspertów postuluje rezygnację ze sporządzania certyfikatów dla starych obiektów.
- W przypadku takich obiektów certyfikaty są bezcelowe, gdyż ocena energetyczna będzie obarczona błędem - mówi inżynier Janusz Rymsza, sekretarz Krajowej Rady Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Utrudniona sprzedaż
Konieczność posiadania od stycznia 2009 r. certyfikatów może także, przynajmniej przez pierwszych kilka miesięcy obowiązywania ustawy, utrudnić obrót nieruchomościami. Opóźnienia w przygotowaniu rozporządzeń wykonawczych do ustawy przez wiele miesięcy uniemożliwiały rozpoczęcie szkoleń uprawnionych do wydawania certyfikatów. W konsekwencji przez pierwszych kilka miesięcy certyfikaty będą sporządzać jedynie inżynierowie z wykształceniem magisterskim, którzy mają uprawnienia do projektowania.
- Certyfikatów nie będą mogli sporządzać inżynierowie, którzy mają uprawnienia, ale nie mają tytułu magistra, a jedynie inżyniera, oraz inżynierowie, którzy mają tytuł magistra, ale nie mają uprawnień projektowych. Sprawia to, że spośród 108 tys. członków Izby Inżynierów Budownictwa jedynie ok. 20 tys. inżynierów będzie mogło wystawiać certyfikaty - tłumaczy Andrzej Dobrucki.
Biorąc pod uwagę, że według szacunków deweloperów w 2009 roku potrzebnych będzie około miliona świadectw energetycznych, to liczba 20 tys. uprawnionych okaże się za mała.