Temat: wycena spółki sp z o o
Paweł,
Zakładam, że nie możesz doczekać do poniedziałku by pogadać z kolegami z KPMG Advisory - tam przecież macie bardzo dobrych specjalistów od wycen... prawdopodobnie by Ci wszystko dokładnie wytłumaczyli i pewnie nawet zrobili prosty model wyceny...
Ale że zadajesz pytanie na grupie w skrócie odpowiadam (w sposób bardzo uproszczony i trochę humorystyczny!!!!)
Najczęściej stosowane metody wyceny spółek to:
1. Metoda księgowa - bierzesz bilans i od aktywów odejmujesz zobowiązania. Specjaliści od tej wyceny z reguły nie mówią klientowi, że wystarczy spojrzeć na kapitały. Metoda ta jest bardzo niedoskonała, bo nie zawsze wartość rynkowa równa jest wartości księgowej. Ponadto w spółce mogą występować zobowiązania pozabilansowe, itd.itp. Najczęściej metoda ta stosowana jest przez ministrów skarbu, którzy w procesie prywatyzacji chcą się pochwalić, że sprzedali spółkę powyżej wartości księgowej
2. Metoda księgowa skorygowana - tak jak powyżej, tyle że korygujesz wartości księgowe do wartości godziwej(definicję wartości godziwej znajdziesz np. w ustawie o rachunkowości). W praktyce musisz zatrudnić rzeczoznawcę majątkowego, który sporządzi operat szacunkowy i przystawi swojego okrągłego "buraka" (Uwaga: pieczątka musi być okrągła, rzeczoznawcy od wyceny maszyn, którzy mają prostokątne pieczątki muszą jeszcze znaleźć rzeczoznawcę z okrągłą pieczątką by ich wyceny zostały uznane za ważne).
3. Metody dochodowe - najczęściej stosowane i najbardziej skomplikowane, bo musisz stworzyć model przepływów, czyli zrobić prognozę przychodów i kosztów na określony okres czasu i zobaczyć jakie będą strumienie wolnej gotówki (FCF). Następnie dyskontujesz je do DCF, sumujesz i wychodzi Ci wartość firmy. Problem z tą metodą jest taki, że (a) trudno jest zrobić dobrą prognozę, bo zbyt wiele jest nieprzewidywalnych zmiennych w założeniach, (b) zbyt wiele jest teorii na temat współczynnika dyskonta i (c) nie bardzo wiadomo jak długi okres prognozy przyjąć w modelu i co zrobić z tzw. wartością rezydualną. Na te tematy napisano wiele tomów i dlatego ministrowie skarbu wolą jakieś prostsze metody, np. mnożnikową, gdzie bierzesz zysk i mnożysz razy współczynnik (z reguły jest on odwrotnie proporcjonalny do stopnia zażyłości ministra z inwestorem uczestniczącym w procesie prywatyzacji). Na giełdzie inwestorzy stosują tą metodę w sposób zmodyfikowany jako wskaźnik P/E (Cena/Zysk)
4. Metoda rynkowa - patrzysz ile inwestorzy skłonni są za spółkę zapłacić. Metoda ta jest najlepsza, bo nie zawracasz sobie głowy teorią i pozwalasz inwestorom zrobić własne wyceny (innymi słowy delegujesz). W przypadku spółek giełdowych bardzo prosta metoda - patrzysz na cenę akcji, mnożysz przez ich ilość i otrzymujesz kapitalzację, czyli wartość rynkową spółki. W odniesieniu do pozostałych spółek najprościej byłoby zorganizować przetarg albo wrzucić na Allegro, ale tu musisz uważać by nie naruszyć przepisów o publicznym obrocie papierami wartościowymi.
5. Metody komparatywne - cała gama metod, które pozwolą Ci wycenić spółkę w momencie, gdy żadna z powyższych nie daje upragnionej spodziewanej wartości dla sprzedającego. Znów w dużym uproszczeniu - bierzesz spółkę o podobnym profilu notowaną na jakiejś giełdzie, znajdujesz wspólny mianownik i na podstawie kapitalizacji tej pierwszej obliczasz wartość spółki wycenianej... Np. chcesz obliczyć wartość białoruskiego telecoma - wspólnym mianownikiem może być ilość abonentów... Liczysz kapitalizację TPSA, dzielisz przez ilość abonentów, mnożysz przez ilość abonentów białoruskiego telecoma i voila...
Pozdrawiam serdeznie :)
Mirek