Marcin
M.
Coach Wizjoner Lider
Społecznik Innowator
Temat: Rozterki biznesowego konsultanta
Mirek Jasiński:
PS. Komentarza nie wziąłem personalnie, bo nie traktuję się jako nieudacznika...
Dla wyjaśnienia, miałem zamiar skomentować zachowanie typu "marudzenie komuś komu nie idzie", jako pewnego rodzaju pesymistyczne odzwierciedlenie postawy, że "przyczyny moich niepowodzeń są poza mną i to one są winne". Nie Twoją osobę Mirku oczywiście, nie znam Cię by jakieś wnioski oceniać - jestem daleki od siebie. No ale może źle ułożyłem zdanie, że ktoś mógł pomyśleć, że to chodzi o osobę a nie zachowanie - "marudzenie".
Ale mimo wszystko cieszę się, że wywołała się ciekawa dyskusja :)
Mirek Jasiński:Teraz bardzo fajnie rozwija się na angielskim uniwersytecie i tylko mi przykro, że prawdopodobnie nie będzie chciał do Polski powrócić.
Dla Ciebie to miało być rozwiązanie, a dla mnie jest jedną z przyczyn braku globalnych polskich firm. Drenaż mózgów.
Setki razy słyszałem o topowych polskich naukowcach, którzy realizują się za granicą na przykład. To kapitał ludzki tworzy innowacje, a jego drenaż tylko działa na niekorzyść innowacyjności rodzimie polskich firm, jako jeden z wielu czynników.
Mirek Jasiński: zadaję sobie pytanie po co się męczyć w PL?
Męcząc się zagranicą nie stworzy się polskich innowacji. No chyba, że ma się zamiar powrotu i na tyle determinacji by to zrobić, nawet jeśli wszystko będzie dobrze szło zagranicą.
Ja np. jak mam ciężkie chwile, a się zdarzają chyba każdemu, to przypominam sobie cytat: "Najzdolniejsi uczniowie otrzymują najtrudniejsze zadania" :)
Krzysztof W.:U nas zawsze chwalenie się się osiągnięciami jest odczytywane jako przejaw arogancji
Mentalność pesymisty/nieudacznika w Polsce mimo wszystko wg mnie dużo zmienia. Komu jest dobrze, tego się gnoi. Oczywiście to uogólnienie i nie jest tak zawsze. Np. Turcy, gdziekolwiek są, trzymają się razem, Chińczycy też, Wietnamczycy, inne mniejszości. A Polak zagranicą jest sam sobie często. Generalnie nie mamy kultury kolektywnej, tak jak Azjaci, a w pojedynkę nie zdziała się tak wiele, co zespołowo. Jedynie w czasach kryzysu się jednoczymy, na krótko jednak. Poprzedni ustrój, sądzę, że odcisnął to piętno, donosicielstwo itp. Zanim to się zmieni w drugą stronę, mogą minąć lata i nawet pokolenia.
Po prostu więcej wysiłku u nas trzeba włożyć w to by wspólnymi siłami coś stworzyć, tak mniemam. A to ogranicza nas względem innych narodów. Jesteśmy chyba bardziej nieufni, stąd też mniej się zadłużamy i stąd też uniknęliśmy recesji, więc czasem jest to i zaletą. Mamy tendencję do "szukania dziury w całym", gdy ktoś ma dla nas dobrą ofertę to szukamy czego...? haczyka oczywiście, dopisku, oszustwa itp. "Ta oferta nie może być tak dobra" na pewno chcą mnie oszukać. Ograniczone zaufanie społeczne, ale też mniejsza naiwność.
Mirek Jasiński:
To nie jest powód... mieliśmy dostęp do znacznie nowszych technologii.
Ja tego nie "kupuję". Jakoś nie widzę tych lepszych technologii.
nasza transformacja gospodarki była naprawdę genialna...
A wg mnie kiepska. A to, że się udało to nie efekt transformacji, tylko świetnej umiejętności Polaków do radzenia sobie w każdych okolicznościach przyrody. Zniszczony transport kolejowy, zniszczone stocznie, zniszczona zbrojeniówka, zniszczone zakłady motoryzacyjne, banki w większości wykupione, media wykupione, monopol telefonii stacjonarnej, liczba osób zatrudnionych w budżetówce ciągle wielka, deficyt stały, upadek systemu emerytalnego, liczba i wielkość firm prywatnych wg mnie ciągle mała.
A przede wszystkim: brak produktu narodowego, brak strategii dla gospodarki, brak czegoś w czym jesteśmy najlepsi na świecie, czegoś czego wszyscy potrzebują, na czym można by budować wiodącą branżę. Estończycy budują swoją gospodarkę na informatyzacji społeczeństwa, Chińczycy na produkowaniu wszystkiego taniej, Szwajcarzy mają banki, Norwedzy i Rosjanie złoża ropy i gazu, Niemcy przemysł transportowy, Hindusi informatyków. U nas żadnego trendu nie widać, przynajmniej ja nie widzę, żadnego "pomysłu na Polskę", ani turystyka, ani rolnictwo, takie wszystko i nic. Nic w czym wiedziemy prym. Więc łatwo nas "wysiudać" bo nie mamy nic cennego dla innych, nie ma karty przetargowej, czegoś na czym można zarabiać, jakiejś takiej narodowej kompetencji, specjalizacji.
Co mamy to wysprzedawanie tego co mamy najlepsze innym i narzekanie.
A wysprzedawanie, czemu?
Bo branża inwestycyjna u nas jest kiepska, inwestycje w dużej mierze finansowe li tylko, a nie na zasadzie tworzenia czegoś od zera, nowego, lepszego, innowacyjnego. Więc pomysły są sprzedawane innym albo chowane do szuflady. Krzysiek to dobrze nazwał poniżej:
- brak wsparcia ze strony państwa, a czasem nawet wręcz przeciwnie,dostęp do kapitału mieliśmy ogromny - nie potrafiliśmy tego jednak wykorzystać...
- brak dostępu do kapitału lub choćby ułatwień w tym względzie.
Gdzie jest, był ten kapitał?
jeden z moich przyjaciół obraził się na mnie, bo ściągnąłem go do Polski... przyjechał z funduszem 100 MM USD i nie mógł znaleźć żadnego przedsięwzięcia, które spełniłoby jego kryteria
Albo źle szukał albo miał wygórowane kryteria.
Sam jestem osobą kreatywną i mam kilkaset pomysłów na biznes, w tym wiele innowacyjnych, a kilka o potencjale światowym, wg mnie, bo nie ma czegoś takiego nigdzie. I co z tego skoro inwestorzy chcą oprócz pomysłu: zespołu świetnych menedżerów z doświadczeniem, działającego prototypu, który już zarabia, dużej stopy zwrotu, większościowych udziałów, mocy decyzyjnej.
Ja wolę samemu potyrać 10 lat i zdobyć kapitał na moje pomysły niż dać je komuś na takich warunkach, kto będzie miał w tym 95% udziału i pełną decyzyjność, a mi nic nie zostanie prócz satysfakcji.
Kreatywni bardziej są młodsi ludzie, starszym na etacie rzadziej chce się być kreatywnymi, bo etat ich tego oducza. I jak ktoś młody ma te warunki spełnić? To jest śmieszne. W USA inwestorzy na uczelniach szukają młodych start-upów (Tad Witkowicz o tym mówił w jakimś wywiadzie) i nie wymagają od razu MBA i 10 lat doświadczenia jako menedżer średniej/dużej firmy. U nas miewają takie wymagania. Nie chce im się tworzyć firmy od zera, chcą by człowiek z pomysłem to zrobił, a ludzie z pomysłami się do tego po prostu nie nadają, bo do tworzenia firm potrzeba systematyczności, która jest przeciwieństwem "kreatywnego bujania w obłokach". Generalizując.
Innowacje powstają na uczelniach, w głowach studentów, ale na uczelniach brakuje biznesu.
Brakuje u nas taniego kapitału:
- ludzi majętnych nie jest wiele
- kredyty na 25%-35% to jest pomyłka, tylko idioci chyba je biorą
- inwestorzy, którzy wchodzą w innowacje też chcą stopy zwrotu na poziomie 30-40% i więcej
- Państwo udziela pożyczek na kwoty do 20 tys. zł np. na pierwszą firmę, z Urzędu Pracy dla bezrobotnych
- z UE można dostać jakieś 40 tys. bezzwrotnie, za to nie zrobi się innowacji na skalę krajową/światową, nawet w Polsce
- PO IG 8.1 jest dla małych/średnich/dużych firm (bo mikro-przedsiębiorstwa i młodzi ludzie nie mają takiego kapitału), które mają już kapitał w setkach tysięcy i milionach złotychMarcin Maserak edytował(a) ten post dnia 04.05.10 o godzinie 12:03