Temat: Witam,właśnie zawitała do Was kolejna fanka Brazylii:)
Właśnie wrócilem z 2 tygodniowej podróży po południowych stanach. Zdążyłem zobaczyc karnawał we Florianopolis, trafiło mi się miejsce przty samym sambodromie, więc mogłem pościskc tancerki i trochę nazbierac resztek ich kostiumów. Potem zwiedzalem inne miejscowości takie jak Porto Alegre, Dom Felicjano, Santa Rosa, łącznie przejechaliśmy prawie 4 tys kilometrów aż do wodospadów Ilacou (łacznie z kąpielą pod spadającą z 80 merów wodą;). Popłynęło może cashasy, cahpirinii, mnustwo zżartego curascu, melonów, arbuzów, ananasów.....to jest piekielny Raj! Wilkie posiadlości a przy miastach Fawele - dzielnice biedy (szczególne wrażenie robią chatki przy wyjeździe z Porte Allegre).
Niesamowici są ludzie - otwarci, wystarczy sojżec im w oczy , a już się cieszą, śmieją, opowiadają. Żyją chwilą, nikt nie myśli co będzie jutro, dzięki temu są weseli i ciągkle nasawieni na zabawę. I pomimo, że wódkę (cashasę) może każdy legalknie pędzic, to nie widzialem nikogo pijanego, tak jak w Polsce.
Mialem to szczęście, że mogłem spotka prawdziwych Gauchos, widzialem ich stroje, pokazy rodeo, występy zespolów muzycznych. Jeżeli się wam uda znaleźc gdzieś piosenkę "Querencia Amada" to serdecznie polecam, jest to swoisty hymn Gauchos.
Chętnie bym uciekł od naszej biurokracji do Brazylii, bo jest to kraj, w którym można wszystko, byle by nie naruszac praw innych ludzi. Nie ma tylu ograniczen, fiskalizmu, i calego tego syfu urzędniczego jak u nas. I dzięki tem ten kraj się rozwija.