Temat: 3 największe bolączki w twoim pracy architekta?
Excel wystarczy. Zresztą żaden program "specjalistyczny" by nie poradził. W Excelu łączę kosztorysy budowlane (dla klienta) z kosztorysem powykonawczym, rozliczaniem ekip, vatu (zwroty przy stawce 8%), rozliczanie części projektowej, dzielenie kasy. Dodając do tego, że z każdym klientem rozliczam się inaczej (raz ryczałt raz powykonawczo, raz ceny zagregowane raz szczegółowe, raz z materiałem, raz bez itp), to praktycznie za każdym razem modyfikuję część kosztorysowo / rozliczeniową. Ale tak, żeby pasowała do własnych rozliczeń.
Oczywiście nie jest to trudne, ale uciążliwe. Tyle, że przeciętna budowa to sporo kasy, więc się opłaca ;)
Dziś taka refleksja mnie naszła patrząc na opasły tom projektu (oczywiście z branżami, uzgodnieniami i całą masą papierologii), że najpierw architekt (u mnie młody po studiach) musi kupę czasu poświęcić bawiąc się w introligatora i składacza, a później jakiś Czesio na budowie skorzysta z kilku rzutów, rzadko przekrojów - tak z kilku procent tego co oddaję klientowi.
A druga dygresja - dziecko klienta co mu prowadzę inwestycję stwierdziło do taty, że "ten twój kolega architekt to tylko po kasę się zgłasza". To człowiek za młodu najpierw nie chodzi na imprezy tylko rysuje (później imprezy są na plenerach ;), poznaje sztukę, historię, technike budowania itp, zapiernicza na niełatwych studiach (mój rekord 52 godziny rysowania bez przerwy na sen przy wywieszeniu dwóch projektów) - a na koniec tak go skwitują...
Ten post został edytowany przez Autora dnia 24.10.13 o godzinie 01:03